niedziela, 30 marca 2014

Bokserki

Ot: Co macie na swoje usprawiedliwienie?
Aka: Eee...
P: Ty chciałaś go przelecieć, więc też nie jesteś święta!
Ot: Ja tylko robiłam go w konia. Nie miałam zamiaru go tykać.
P: Jasne.
Ot: Pain, masz jakiś z tym problem?
P: Ja? Nie.
Ot: To się przymknij, bo cie znów wyśle do Orochimaru na badania.
P: NIE! Tylko nie tam!
Aka: <patrzą na niego zdziwieni>
I: Eee, bo my tak nie w temacie...
D: Właśnie. Czemu Pain się boi iść do Orochimaru?
Ka: Był już tam kiedyś w ostatnich dniach?
Ot: Owszem był. To było wtedy kiedy poszliście na zakupy do Lidla i się zgubiliście w dziale zabawek.
Aka: Aaa.
Ki: Ok, a co z tym Orochimaru?
Ot: No więc tak: Pain nie poszedł, bo miał mi pomóc z przemeblowaniem salonu, a że mnie totalnie olał i poszedł do siebie chlać sake to go za kare wysłałam na badania do Orochimaru.
P: Nie opowiadaj tego! To jest straszne!
Ot: <olała go> Dwie godziny później Kabuto przywiózł mi go w taczce, całego posikanego i przerażonego.
P: Byłem tylko przerażony!
Ot: Posikany też.
P: ...
I: I co dalej?
Ot: Cóż, Kabuto rzekł, że Pain zrobił im tam niezłą demolkę w laboratorium, a kiedy go dorwali w końcu i związali to zaczął się modlić.
Aka: On? Serio?
P: ...
Ot: Tak. A przyczyną tego zachowania i posikania się była zwykła szczepionka.
Aka: ...Co...?
Ot: Dokładnie. Orochimaru chciał go zaszczepić, a ten wpadł w taką panikę i taki strach, że popuścił.
Aka: <wybuchnęli śmiechem>
P: <uciekł z płaczem do siebie>
E: Ok... Nie sądziłem, że Pain to taka ciota...
Ot: On ma tylko opakowanie twardziela.
E: Zauważyłem.
Ot: Ale wracając do tematu... Jakieś usprawiedliwienie na podglądanie?
Aka: <znów przerażenie>
Ot: W takim razie poszli won do siebie, a rano będzie kara.
Z: Jaka...?
Ot: Zobaczysz, a teraz dobranoc. <złapała Erena za rękę, wrzuciła go do pokoju i zamknęła drzwi na klucz>
Aka: <poszli spać nadal przerażeni>
E: <nagle zdał sobie sprawę dlaczego uciekł z pokoju>
Ot: Nie patrz na mnie jak na gwałcicielkę =_= Ja tylko żartowałam.
E:  Mam nadzieję...
Ot: Nadzieja matką głupich.
E: Wiem właśnie...
Ot: Dobra, teraz spać.
E: <wszedł niepewny do łóżka>
Ot: Będę spać na podłodze, żebyś się w nocy czasem nie posikał ze strachu.
E: Nie jestem Pain =_=
Ot: No ja nie wiem <walnęła się na podłogę> Dobranoc.
E: Dobranoc...

Ranek.

Ot: Wstawaj! <wydarła się do ucha Erenowi>
E: AAAAAA! <spadł z łóżka>
Ot: ^^
E: To nie było miłe...
Ot: Wiem ^^
E: Chyba bębenek mi pękł...
Ot: Przejmujesz się? Ja nie. Chodź idziemy na zakupy po twoje nowe majtki.
E: Co? <niedosłyszał> Majtki? Dobra to idziemy, co nie?
Ot: <walnęła go z całej siły> Już lepiej słyszysz?
E: X_x
Ot: Chyba tak. To chodź <poszli>
E: <nadal ma gwiazdki przed oczami po tym uderzeniu>
Ot: <zaszła z nim do sklepu>
E: Otohi... To jest sexshop...
Ot: No i co?
E: Eeee czy my nie mieliśmy iść kupić mi gaci?
Ot: No to wybieraj <pokazała mu męskie stringi>
E: O_o
Ot: Wolisz te lateksowe czy z koronką?
E: O_o"
Ot: Czyli koronkowe. Kolor?
E: <ma nie ogar i milczy>
Ot: Różowe? Niebieskie? Czarne?
E: A wiesz co to są bokserki...?
Ot: Wiem.
E: to ja chce bokserki =_=
Ot: No to wybieraj <pokazała mu kolekcje ze śmiesznymi wzorkami>
E: X_x
Ot: Ten są fajne z napisem "Mam tytana w majtkach".
E: =_=
Ot: Trafne.
E: A to? <pokazał na koszulke damską, mocno skąpą z napisem "Kestem zboczona i się tego nie wstydzę">
Ot: Jeśli ci się podoba to bierz. Mikasie się to spodoba.
E: To dla ciebie ^^
Ot: Mam taką z napisem "Dziś nie zaśniesz kochanie".
E: A-aha ... Dobra, ty sobie tam kupuj co chcesz, a ja idę po normalną bieliznę <poszedł>
Ot: Ale ty jesteś nudny <poszła za nim do sklepu z bielizną>
E: A co? może ja mam z tobą latać do sexshopu i mówić wybieraj sobie stringi ja stawiam?
Ot: Niestety to już obsadzone stanowisko. Już mam kogoś od tego.
E: Wtf...?
Ot: <uśmiech>
E: Kto? I jakim cudem zgadza się na to?
Ot: To już moja słodka tajemnica. A teraz wybieraj bokserki.
E: <wybrał>
Ot: Świetnie. Wracamy.
E: Tak.
Ot: <poszli>
Żul: <zaczepił Erena> Da pan dwa złote.
E: Wypierdalaj!
Żul: No daj pan dwa złote.
E: Wypierdalaj i nie zaczepiaj ludzi, bo ci przypierdole!
Ot: Eren. Nie wolno tak traktować ludzi.
E: <przywalił żulowi i poszli dalej> Coś mówiłaś?
Ot: <mord w oczach>
E: <uśmiech>
Ot: To nie tytan ani Mikasa żebyś go tak bił.
E: To tylko jeden troll co chleje codziennie wóde =_=
Ot: Takim ludziom trzeba dać wsparcie, wskazać im drogę do nieba. Trzeba rzec im "Idź tam! Pod Biedronkę! Tam jest twoja przyszłość!" a nie pozbawiać przytomności.
E: Słuchaj, jak widzę takiego trolla który śmierdzi wódą na kilometr i zaczepia ludzi to mnie krew zalewa!
Ot: Nie widzę, żeby coś cie zalewało.
E: =_=
Ptak: <narobił Erenowi na ramie>
Ot: O, już coś cie zalało.
E: <wyskoczyła mu żyłka na czole i mocno pulsuje>
Ot: <śmieje się> Ciesz sie, że to ramie a nie głowa.
Ptak: <narobił mu na głowe>
E: Ty cholerna gnido! <użył sprzętu i jebnął ptaszysko>
Ot: Nie tak agresywnie
E: =_= Możesz przestać komentować
Ot: Prawda boli? :3
E: Tak =_=
Ot: <uśmiech> Chodź do domu.

Gdy wrócili zastali Akatsuki przy telewizorem.

Ki: <spojrzał na Erena> Matko. Kto cie tak obesrał?
E: Bez komentarza <poszedł sie umyć>
Ot: Atak gołębia.
T: Tobi znać ten ból. Tobi kiedyś też zostać zafajdany przez ptaszka.
H: A czy to nie był czasem ptaszek Deidary?
D: Mnie do tego nie mieszaj.
Ka: On penisa miał na myśli debilu...
D: ...
Aka: <smieją sie>
E: <wrócił już czysty i przebrany>
Ot: <usmiech>
E: Już lepiej.
Ot: To dobrze :3
I: Myłeś sie mydłem waniliowym?
E: Nie, zwyczajnym?
I: To źle... Bardzo źle...
E. O_o Hę?
I: To mydło intymne do Hidana.
Ka: Już nie jest. Jest tam coś innego.
I: Niby co?
Ki: Ostatnio kazaliśmy sie spuścić do butelki Tobiemu.
T: Tobi dał z siebie wszystko! <duma>
E: ...
Ot: Cóż Eren... <spojrzała na jego morderczą minę> Było miło, ale coś czuję, że już musisz wracać do swojego świata <uśmiech>
E: Czemu akurat teraz... Właśnie obmyślam piękny plan...
Mikasa: <wpadła> Eren! Kochanie! <tula go>
Aka: Wtf?!
E: What the hell?!
M: Musimy wracać! Nasze dziecko płacze!
Aka: O_o
M: Nie możesz zostawić go samego! Ono potrzebuje ojca! <wzieła Erena na rece i wyszła z nim>
Aka: O_o
M: <zniknęła z Erenem>
I: Nie wróci...
Ot: Nie wróci...

Na zakończenie pomódlmy sie za Erena i uczcijmy jego pamięć minutą ciszy.
Przepraszam, że notka się długo nie pojawiała, ale wynikły pewne przeszkody (brak czasu i problem z bloggerem). A co do Erena to nie martwcie się. Nie ma dziecka z Mikasą. Ta dziewczyna po prostu się tak stęskniła za swoim "braciszkiem", że Arminowi kazała w pieluszkach chodzić.

8 komentarzy:

  1. i czemu nie dodałaś mojej wstawki że się nie zgadzam z tym dzieckiem ? XD Ogólnie fajnie wyszło, szkoda tylko że biedny ja (Eren) został zamordowany śmiercią powolną i bardzo męcząco przez Mikase ... hehe pozdro ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli zostałeś zamordowany to jakim cudem dajesz komentarz? P.S. Jeszcze kiedyś wystąpisz w notce, ale pewnie jako danie główne Kisame "Eren w sosie Tytanowym".

      Usuń
  2. Bardzo fajne ale mam 1 pytanie czy byś mogła mnie tez dodać chociaż do 1 rozdziału :3 Zapraszam do mojego blooga : ola-w-akatsuki-parodia.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam z niecierpliwością na następną notkę. ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Też czekam ;) zapraszam na mój blog : ola-w-akatsuki.bloog.pl P.S : proszę tam o komentarze


    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na następny rozdział z niecierpliwością! :D

    OdpowiedzUsuń