niedziela, 27 lipca 2014

Sami w domu

Ot: Ło Jezu! Jak dawno mnie tu nie było!
H: <walnął ją>
Ot: Ała!
H: Nie bluźnij! >_<
Ot: Ja nie wierze w twojego boga, który NIE istnieje.
H: Istnieje! >_<
Ot: Znów się zaczyna...
H: Ale on istnieje!
Ot: W twojej wyobraźni. A teraz cicho, bo się zbieram w sobie.
H: Co robisz?
Ot: Musze jakoś stawić czoła sytuacji. Osoby czytające ten blog mnie już kilka miesięcy na oczy nie widziały...
H: Ale oni cie nigdy na oczy nie widzieli...
Ot: W przenośni Hidan, w przenośni.
H: W czym?
Ot: ...Nie ważne. Po prostu zamilcz na chwilę.
H: Ok, ok.
Ot: No więc tak... Ekhem... Przepraszam...
H: Aleś pojechała.
Ot: ...Co?
H: Myślałem, że walniesz jakąś przemowę z przeprosinami, a ty tylko "przepraszam" i koniec.
Ot: Jeszcze nie skończyłam, bo mi przerwałeś.
H: Jasne, zwalaj na mnie.
Ot: Miałeś być cicho.
H: No wiem.
Ot: <westchnęła> Nie masz nic innego do roboty?
H: W tej chwili? Nie.
Ot: A tak w ogóle to gdzie reszta?
H: Pojechali na wakacje.
Ot: Co? Jak to?
H: Normalnie. Nie było cie tyle czasu, a oni chcieli chcieć wyjechać, wiec pojechali.
Ot: I nie poczekali na mnie?! >_<
H: Jak nie dawałaś oznak życia to cie w zupełności olali.
Ot: Ta... Teraz widzę jacy z nich kumple... Ale chwila! Ciebie też zostawili?
H: Niestety.
Ot: Nie awanturowałeś się?
H: Po dobroci tutaj nie zostałem.
Ot: Czyli zmusili cie do zostania?
H: Tak...
Ot: I ty "genialny" Hidan poddałeś się ich działaniom? <zaraz zacznie się śmiać>
H: =_=
Ot: ^^
H: Uśpili mnie, związali i wrzucili do piwnicy.
Ot: Ale jednak się uwolniłeś. Coś jednak potrafisz. Jak długo ci to zajęło?
H: Dwa dni.
Ot: Nie kłam.
H: Dobra. Tydzień.
Ot: Zdolny chłopak <śmieje się pod nosem>
H: ...
Ot: Ale koniec tego. Daj mi w końcu dokończyć te przemówienie.
H: Nawet nie zaczęłaś.
Ot: Zaczęłam, ale mi przerwałeś i cicho bądź!
H: Ok.
Ot: <westchnęła> Powiem szybko, żeby ten debil znów mi nie przerwał. Przepraszam, że tak długo mnie nie było i nie dawałam oznak życia, ale czasami tak bywa, że w życiu nie ma się na nic czasu i człowiek jest ciągle zalatany. Mam nadzieje, że mi wybaczycie.
H: Skończyłaś?
Ot: Teraz tak.
H: Świetnie, bo głodny jestem.
Ot: A co mnie to obchodzi? Idź sobie coś zrobić do jedzenia.
H: Po co, skoro ty tu jesteś?
Ot: To, że tu jestem nie znaczy, że będę cie karmiła.
H: Więc po co tutaj przyszłaś?
Ot: Bo tu mieszkałam kiedyś? W sumie znów tu mieszam.
H: No, wiec marsz do kuchni i rób mi jedzenie.
Ot: Bo miejsce kobiety jest w kuchni?
H: Dokładnie.
Ot: Świetnie. Zaraz posprzątam twój pokój tak, że tylko ściany i podłoga zostaną.
H: Jeszcze sufit.
Ot: To się jeszcze zobaczy. A nie chcesz przypadkiem mieć ładny wgląd na niebo nocą?
H: Nie...
Ot: Jakby była burza to mógłby cie piorun walnąć.
H: Piorun pioruna nie walnie ^^
Ot: Więc ciebie pierdolnie ^^
H: =_="
Ot: EJ O_o
H: Co?
Ot: Właśnie sobie coś uświadomiłam...
H: Niby co?
Ot: Że skoro Akatsuki wyjechali to jesteśmy sami O_o
H: No i?
Ot: Całkiem sami... O_o
H: <miga mu lampka nad głową i nagle się zaświeciła> A! Ja! Ty! My! Sami!
Ot: ...Brawo geniuszu.
H: Ja facet, ty kobita i będzie się działo!
Ot: Nic się nie będzie działo.
H: Będzie! Będzie zabawa! Będzie się działo! I znowu nocy będzie mało. Będzie głośno, będzie radośnie. Znów przeruchamy razem całą noc.
Ot: NIE.
H: Ale czemu?
Ot: Bo nie. Poza tym w tej piosence jest "przetańczymy" a nie "przeruchamy".
H: Moja wersja jest lepsza <wyszczerz>
Ot: Nie jest. I odczep się ode mnie.
H: <smutna minka>
Ot: Nie działa to na mnie.
H: Jesteś okrutna!
Ot: I co robisz? Popłaczesz się i polecisz do pokoju?
H: <tak właśnie zrobił>
Ot: O_o
H: <siedzi w pokoju i ryczy>
Ot: <poszła do niego> Ej O_o Dziwny jakiś jesteś.
H: Nie jestem!
Ot: I... Co to jest? <podnosi jakąś gazetę z podłogi>  Jak powiększyć penisa.... Fuj! <rzuciła gazetę>
H: Próbowałem, ale nie wyszło.
Ot: Poszło w drugą stronę? Biedaku. <zaśmiała się>
H: Nic się z nim nie stało!
Ot: Jaka szkoda.
H: ...
Ot: Ale wiem jak można go powiększyć.
H: Jak? <nadzieja i błysk w oku>
Ot: Zawołam tu jakiegoś dzikusa, złapie cie za członka i będzie tak długo ciągnął, aż stanie się długi. Co ty na to?
H: Ja tak nie chcę...
Ot: Szkoda. Fajny filmik na YouTube by było.
H: Nie!
Ot: To na RedTube jak wolisz.
H: ...
Ot: Dobra. Czas spać.
H: A kolacja?
Ot: Ja nie jestem głodna. Chcesz to idź sobie zrobić sam.
H: Już nie chce mi się jeść.
Ot: No widzisz. Dobranoc.
H: Ej, czekaj. Nie śpisz ze mną?
Ot: Nie zboczeńcu. <wyszła z pokoju i poszła do siebie>

Środek nocy.

Ot: <wychyliła się zza drzwi> Hidan idioto. Przestań łazić po nocy po domu.
H: <też się wychyla zza swoich drzwi> Ja? Ja nic nie robię! Śpię sobie smacznie i słyszę jak ty hałasujesz.
Ot: To nie ja.
H: Ja też nie.
Ot: Skoro to ani ja, ani ty.... To kto?
H: Nie wiem O_o
Ot: Może Akatsuki już wrócili z wakacji.
H: To niemożliwe. Mają wrócić dopiero za miesiąc.
Ot: Jesteś pewny?
H: Tak =_=
Ot: Ok, ok. Wierzę. W takim razie weź swoją kosę, a ja coś u siebie wygrzebie i pójdziemy sprawdzić.
H: Okej.

Otohi znalazła kij bejsbolowy i usłyszała za sobą szmer. Bez wahania zamachnęła się i walnęła napastnika z całej siły w głowę.

H: AŁA! Idiotko! Co ty robisz?!
Ot: Hidan?! A co ty robisz?!
H: Walnęłaś mnie!
Ot: Bo mnie wystraszyłeś! I nie drzyj się tak.
H: Sama się drzesz.
Ot: ...Masz kose?
H: Mam. <pokazuje> Idziemy?
Ot: Tak, ale po cichu.
H: Okej. <nagle puścił głośnego bąka>
Ot: Hidan! Co ty robisz?! <stara się aż tak głośno nie krzyczeć>
H: Ulżyłem sobie.
Ot: Fuj! <macha dłonią przed swoim nosem> Ale w moim pokoju?
H: Czysty przypadek.
Ot: ...Potem tu wywietrzę.
H: Zawsze możesz iść spać do mnie.
Ot: Nie dzięki. Reszty nie ma, więc mam wiele pokoju do wyboru.
H: Ta...
Ot: A teraz idziemy. Po cichu i bez śmierdzących bąków, jasne?
H: Jasne, jasne <głupi uśmiech>
Ot: Hidan! Nie licz na to, że padnę od tego smrodu i będziesz mi robił usta-usta.
H: <przejrzała jego plan i posmutniał na wskutek utraconej nadziei>
Ot: Eh... Chodź już. <wyszła z pokoju>
H: <kiwnął głową i poszedł za nią>

Co się stanie potem? Skąd dochodziły te dźwięki? Czy ktoś się włamał? A może rzeczywiście to Akatsuki wrócili wcześniej z wakacji niż planowali? Tego dowiemy się w kolejnej notce.