sobota, 2 listopada 2013

Naruto

Obsada:
Pein - Naruto
Konan - Tsunade
Itachi - Sasuke
Kisame - Shikamaru
Deidara - Ino
Sasori - Sakura
Tobi - Chouji
Kakuzu - Asuma
Hidan -Kakashi
Zetsu - Zetsu

Tsunade zwołała drużynę Kakashiego i Asumy do siebie.

Ko: Mam dla was misję.
P: Mamy iść z nimi?
D: Tak, coś nie pasuje? >_<
P: Tak >_<
H: Spokój, bo zgwałcę =_=
Ko: Jestem chętna
Wszyscy: O_o
Ko: Tu macie zadanie. Idziecie i szukacie Zetsu.
I: To są podchody?
S: Tak <tula się do niego>
I: ...
Ko: Idźcie już.

Poszli.

Ka: <pali fajkę i się dusi>
Ki: <klepie go>
Ka: Dzięki...
Ki: Spoko.
T: <wpieprza żelki>
D: Jak ty to możesz jeść?
T: A mogę.
P: Mam plan!
S,I: ...
H: Jaki?
P: Zgubmy drużynę Asumy!
S: Jestem za. Ino nie będzie mi podrywać Sasuke.
I: Ta...
H: Dobra. <czyta mapę> Idziemy tu, a powiemy im że trzeba iść tam.
P: Dobra.
Ka: <idzie spokojnie>
H: Asuma! Trzeba iść tamtędy <pokazał na ścieżkę>
Ka: Na pewno?
H: Tak.
Ka: Ok.

Asuma zabrał drużynę i wpadł w przepaść. Prawdopodobnie przeżyli, ale drużyna Kakashiego poszła szukać Zetsu. Woleli dostać oni za to kasę sami, niż dzielić się z nimi.

P: I po kłopocie <uśmiech>
H: Tak ^^
S: Sasuś <tula go>
I: ...Weź się kurde odsuń!
S: Nie kochasz mnie? <łzy w oczach>
I: Nie! >_<
S: <ryczy>
P: Ale ja cię kocham <przytulił ją>
S: <walnęła go>
P: <padł nieprzytomny>
H: Brawo Sakura... Nieś teraz Naruto...
S: Nie >_<
H: Tak, bo cie zgwałcę >_<
S: O_o <wzięła Naruto i niesie go>
H: No widzisz jak ładnie ^^

Godzinę później...

P: <obudził się>
S: <puściła go>
P: Ale się wyspałem.
S: Ta...
P: Właśnie! Ja umiem nową technikę!
I: Jaką niby?
P: Pierd no jutsu!
I: Co?
P: Poczekaj, pokaże <wypiął się i puścił bąka>
I: <padł nieprzytomny>>
H: ...
P: Ups...
H: Mam cie wyrzucić?
P: A gdzie?
H: Do kosza na śmieci.
P: ... <ciągnie Sasuke za sobą>
S: Dlaczego go kaleczysz?!
P: Cicho >_<
H: Tak, cicho bo cie zgwałcę >_<
S: O_o

Po jakimś czasie znaleźli się na miejscu.

H: Tu powinien być Zetsu.
P: A jak on wygląda?
H: Czarno biały.
I: <obudził się>
S: Sasuke! Nic ci nie jest?!
I: Chyba nie... Czemu mam poobdzierane kolana? Walczyliśmy?
P: Tak, można powiedzieć, że tak.
I: Aha...
Z: <przyszedł>
H: O! Jest Zetsu!
P: Niech go mistrz załatwi!
H: Chidori! <zaatakował go>
Z: <zniknął>
H: <atakuje dalej>
Z: <bawi się z nim>
H: Bo cie zgwałcę!
Z: O_o <poddał się>
I: Wracamy?
H: Tak.

Po paru godzinach przyprowadzili Zetsu Tsunade.

Ko: O, macie go.
H: Tak ^^
Ko: Świetnie. Oto wasza zapłata <dała im kasę>
H,P,I,S: <zacieszają>
Ko: A gdzie Asuma i reszta.
H: Zgubiliśmy ich gdzieś.
Ko: Aha...
H: No tak bywa. To narazie.

Drużyna Kakashiego poszła świętować, a w nocy Kakashi poszedł nawiedzić Tsunade i wiadomo co się tam działo... Natomiast drużyna Asumy znalazła się dopiero po kilku dniach. Nawet nie pamiętali co się stało.

KULISY

Ot: Taka inna wersja Naruto...
P: Czemu to ja grałem Naruto? =_=
Ot: Bo jesteś podobny. Tak samo jak Itachi grał Sasuke.
I: Ta...
S: A ja musiałem grać Sakurę i tulić się do Itachiego.
I: Przeżyliśmy Sasori...
S: No na szczęście.
T: A Tobi zadowolony, bo Tobi jeść żelki <duma>
Ka: Tak, tak...
D: Właśnie. Kakuzu papierosem się zakrztusiłeś?
Ka: Ta... Wiesz, że ja nie palę.
D: A no tak.
Ki: Musiałem go poklepać. Już myślałem, że się udusi.
H: A ja jestem zadowolony, chodź nie wiem kto wpadł na pomysł, aby Chidori stworzyć poprzez popieszczenie mnie prądem >_<
Aka: <pokazują na Otohi>
Ot: No co? >_< Musiałam coś wymyślić.
Z: A ja chyba pierwszy raz grałem tu siebie.
Ot: Nie wiedziałam kogo z ciebie zrobi, więc stwierdziłam, że będziesz grał sam siebie.
Z: Pomysłowe.
Ot: Wiem. Jestem zajebista ^^
P: Skromność...
Ot: >_<
Ko: A ja grałam kobietę ^^
Ot: Masz cycki wielkie i prawie takie same jak Tsunade więc dlatego ją grałaś.
Ko: Aha...
H: Ale się podjarałem ^^
Ot: Czemu?
H: Bo się z Konan całowałem ^^
Ko: Ja nie jestem zadowolona.
H: Nie podobało ci się?
Ko: Wole Paina niż ciebie.
H: <smutny>
P: Co? O_o
Ko: Nom <uśmiecha się do niego>
P: Eee... O_o Pomocy?
I: Uspokójcie się...
Ot: Dzięki Itaś.
I: A proszę ^^
Ot: Właśnie...
Aka: ?
Ot: W senariuszu nie było nic o tym, żeby grozić gwałtem... Hidan, Kakashi taki nie jest...
H: Czyta pornole to pomyślałem, że taki tekst będzie fajny.
Ot: Aha...
H: No ^^ Kreatywność ^^
Ot: A tak przy okazji chciałam przeprosić, że tak długo nie było żadnej notki.
D: No właśnie. Powinnaś się wstydzić.
Ot: Nie moja wina, że nie miałam czasu >_<
D: Miałaś.
Ot: Nie i się odwal.
D: ...
Ot: Dobra... Koniec na dziś. Dzięki za czytanie i do zobaczenia znów ^^

piątek, 6 września 2013

Pinokio

Obsada:
Pein - Lis
Konan - Dobra Wróżka
Itachi - Kot
Kisame -Wileoryb
Deidara - Dziewczyna Pinokia
Sasori - Pinokio
Tobi - Świerszcz
Kakuzu - Gepetto
Hidan - Antonio
Zetsu - Drzewo

Pewnego dnia Antonio, przyjaciel Gepetta przyszedł do niego.

H: Siema stary!
Ka: Sam jesteś stary =_=
H: Drewno ci przyniosłem.
Ka: Jakie?
H: Ruchliwe jakieś.
Z: <uśmiecha się>
Ka: I co mam z tym zrobić?
H: Wystrugaj coś.
Ka: A co?
H: No nie wiem... Dziecko?
Ka: O! Dobry pomysł.
H: <zostawił drewno i poszedł>
Ka: <patrzy na drewno>
Z: <macha mu>
Ka: Chyba muszę odstawić tą ziołową herbatkę...

Gepetto zabrał się za robienie chłopca. Po godzinach pracy w końcu skończył.

S: <siedzi uśmiechnięty>
Ka: Jaki śliczny.
S: <dalej się uśmiecha>
Ka: Udało mi się dziecko.
S: <uśmiech>
Ka: Śpij dobrze <poszedł>
Ko: <zjawiła się> Chyba źle trafiłam <patrzy na lalkę> Ło matko, aleś chłopczyku zesztywniał. Umarłeś albo za dużo alkoholu <machnęła różdżką i go ożywiła>
S: <nie ogarnia>
Ko: No. Już wyglądasz lepiej.
S: Jestem lalką?
Ko: No raczej.
S: Ale ja nie chce być lalką. Chcę być chłopcem.
Ko: No dziewczynę z ciebie nie wystrugał =_=
S: Ale ja chcę byś jak ty! >_<
Ko: Jestem kobietą!
S: Kurna... Chcę być człowiekiem!
Ko: A...
S: No! >_<
Ko: Nie wiem czy tak się da. Muszę poszperać w Internecie.
S: Spoko, a kiedy się tego dowiesz?
Ko: Nie wiem. Jak znajdę to wrócę. Będzie się tobą opiekował Świerszcz.
S: Kto?
Ko: On <pokazała>
T: Siema! <macha>
S: Czuję, że to jakiś debil będzie...
Ko: No to ja już lecę <zniknęła>
T: Idź spać. Jutro pogadamy.
S: Ta <poszedł>

Ranek.

Ka: <wstał i szok>
S: Siema ojciec <macha>
Ka: Ty żyjesz?!
S: Nom ^^
Ka: Super! Dam ci imię!
S: Jakie?
Ka: Pinokio.
S: Co?
Ka: Będziesz się tak nazywać.
S: Dobra...
Ka: Wiesz co? Pójdziesz do sklepu, dobra?
S: Po co?
Ka: Bo ja muszę jeść.
S: Dobra. Daj forse.
Ka: <dał> Tylko nie zgub.
S: <wziął> Dobra, dobra <wyszedł>

Pinokio nie uszedł daleko bo zaciekawił go plac zabaw. Potem pobiegł ścieżką do lasu i napotkał Kota i Lisa.

S: Czym wy jesteście?
I: Jestem Kotem.
P: A ja Lisem.
S: Wow.
I: Dobra, a teraz dawaj kasę!
S: Co?
P: Dawaj kasę!
S: Ale ja nie mam.
I: Jesteś pustakiem!
S: Nie prawda >_<
P: Tak. Dawaj kasę, albo rzucę na ciebie korniki!
S: <oddał kasę>
I,P: <poszli zadowoleni>
S: Super...

Pinokio poszedł dalej i napotkał Świerszcza.

S: Co ty tu robisz?
T: Szukałem cię i się zgubiłem.
S: Aha...
T: Chodźmy do domu.
S: A co Wróżka znalazła sposób?
T: Nie wiem, ale musimy wrócić.
S: Dobra.
D: <przechodzi>
S: <zagapił się>
D: Co się patrzysz zboczeńcu!
S: Ładna jesteś.
D: O_o
S: Nom ^^
T: To dziewczyna, a ty jesteś z drewna...
S: Trudno ^^ Podoba mi się ona.
D: Ojejciu <uśmiech> To chodź ze mną do domu.
S: A po co?
D: Będziemy robić TO na sposobów różnych sto.
S: Dobra ^^ <i tak nie wie o co chodzi>

Pinokio poszedł z blondynką do lasu do jej domu. Potem zaczął z nią bawić się pluszakami i lalkami, co mu się bardzo spodobało. Jednak po jakimś czasie Pinokio nasiąknął wodą i poszedł do łazienki. Bóg jeden wie jakim cudem go klop wciągnął i popłynął rurami bardzo daleko.

S: <wyleciał do jakiejś wody> Gdzie ja jestem? O_o
Ki: <płynie se>
S: Co to jest?
Ki: <płynie bliżej>
S: Może to wyjście.
Ki: <połknął go>
S: ...Super.

Pinokio został połknięty prze wieloryba i spędził tam cały miesiąc. W końcu się wydostał. Jak? Wieloryb zdechł przez smród Pinokia.

S: W końcu wolny <zaciesza>
Ka: Pinokio!
S: Tatuś?
Ka: Znalazłem cię!
S: <zaciesza jeszcze bardziej>
D: <przyleciała>
Ka: Twoja dziewczyna też cię szukała.
S: Jak miło ^^
T: A ja mam dobrą wiadomość! Wróżka ma sposób!
Ko: <przyszła i machnęła różdżką i zmieniła go w chłopca>
S: O_o Jestem chłopcem.
Ka: Tak ^^
D: Będzie co brać w nocy ^^
Ka,T,Ko: O_o

Tak więc Pinokio ożenił się z blondynką i zamieszkał z nią w jej domku. A od czasu do czasu odwiedza ich Gepetto, Świerszcz i Dobra Wróżka.

KULISY

Ot: Przepraszam, że to nie jest poprawna wersja Pinokia, ale musiałam trochę pozmieniać.
H: Nie było tak źle. Przynajmniej nie grałem jakiegoś debila.
P: Ty nie musisz go grać ty nim jesteś.
H: ...
P: ^^
Ot: Przestańcie.
H,P: Ok, ok.
Ot: Przynajmniej Sasori miał rolę w pełni pasującą do niego.
S: Tak ^^ Dziekować za tą sztukę.
D: Ale ja nie dziękować =_= Grałem znów babę i to jeszcze ukochaną Pinokia.
Ot: No i?
D: Musiałem udawać, że lecę na Sasoriego....
Ot: A co tu udawać? Przecież wy i tak się kochacie.
I: Otohi, chyba za dużo yaoi czytasz.
Ot: Ja tego nie czytam. Po prostu fajny jest paring SasoxDei albo DeixSaso. Nie ważne który jest seme a który uke, bo to i tak jest fajne ^^
D,S: ...
Ot: Sorki ^^"
Ki: A ja mam teraz drzazgi na języku...
Ot: Idź do Kakuzu to ci je wyciągnie.
Ka: Nic mu nie będę wyciągał! >_<
Ki: <poszedł sam sobie radzić>
Ko: Nie wiedziałam, że w "Pinokiu" był Internet.
Ot: Wiesz, to była taka bardziej nowocześniejsza wersja.
Ko: No tak, a Zetsu za drzewo robił.
Z: Ty wiesz jak to łaskotało jak Kakuzu mnie dotykał.
Ka: ...Jak to zabrzmiało...
Ot: Spokojnie Kazio i tak wszyscy wiedzą o co chodzi.
Ka: No ja nie wiem... <pokazał na Hidana>
H: <śmieje się, bo ma wyobrażenia>
Ot: Nim to się nie przejmuj.
I: A gdzie Tobi?
Ot: Nie wiem...
T: <przyszedł> Tobi meldować, że wrócić z łazienki!
Ot: Cieszy mnie to...
T: Tobi zrobić siu siu i kupkę!
Ot: Dzięki za info =_=
T: Ależ proszę ^^
H: Tobi, to był sarkazm...
T: Co to być sarkazm?
H: Nie ważne...
T: ^^
Ot: To wszystko czy ktoś coś chce jeszcze powiedzieć?
Aka: <cisza>
Ot: Świetnie. Nie muszę przeciągać. Dziękujemy wszystkim za przeczytanie notki i do zobaczenia ^^

czwartek, 29 sierpnia 2013

Trauma

H,P: <wrzucili Otohi do wody>
Ot: <obudziła się>
H,P: <śmieją się>
Ot: Czy was totalnie powaliło wy...

Z uwagi na zbyt wulgarne słowa przerywamy program aby nadać informacje o languście. Langusta to skorupiak morski z rodziny langustowatych. Jadalna, zaliczana do owoców morza, poławiana gospodarczo na dużą skalę. Nazywana czerwoną langustą lub langustą europejską. Koniec.

Ot: >_<
Aka: O______O
H: Skąd ona zna takie słowa?
P: A bo ja wiem.
I: Co to w ogóle jest <wypikane słowo>
D: Nie mam pojęcia...
Ot: Jeszcze raz takie coś zrobicie a was posiekam, ugotuje i zjem!
H: Jesteś kanibalem?
Ot: Nie! Ale przez was będę!
H,P: ...
Ot: A teraz siedzieć tu i się grzecznie bawić!
H,P: <bawią się grzecznie>
Ot: <wróciła na koc>

10 minut później.

T: <biega wokół Otohi>
Ot: Tobi... Co ty robisz?
T: Kakuzu powiedzieć, że jak cie obiec tysiąc razy to Tobi dostać loda.
Ot: Aha...
T: <biega dalej>
Ot: Tobi masz <dała mu kasę> Idź i kup sobie dwa lody.
T: <zabrał i poleciał z zacieszem>
Ot: <poszła do wody>
Aka: <grzecznie się bawią>
Ot: A gdzie Pain?
P: <bierze rozbieg i leci do wody>
Ot: <podstawiła mu nogę>
P: <zarył głową w piach>
Aka: <śmieją się>
P: X_x
Ot: Uratowałam cię.
P: Co? <wstaje i się ogarnia>
Ot: Gdybyś wskoczył przylecieliby ludzie z akcją "Uwolnić orkę".
P: Hę?
H: Ona sugeruje, że jesteś gruby.
Ot: Dokładnie.
P: Nie jestem gruby! >_<
S: Masz racje. Jesteś dobrze widoczny.
I: Oj...
Ki: Co się stało Itachi?
I: Popuściłem...
Ki: Co?
I: Wysikałem się do wody!
Aka: O_o <uciekli z wody>
Ot: Itachi wstydź się.
I: To był wypadek!
D: Ja już nie wchodzę do tej wody...
Ka: Ja też nie...
Ot: To wracamy?
Aka: Tak.
T: <wrócił z lodami i je>
D: Skąd masz lody?!
T: Tobi kupić sobie.
D: Miałeś kasę?!
T: Otohi dać.
Ot: Deidara dostaniesz loda w domu. A teraz idziemy!

Akatsuki wrócili do domu, a Itachi ma traumę po tym jak wysiusiał się do wody.

Ot: Itachi nie łam się.
I: Ale oni się teraz ze mnie śmieją...
Ot: A co mówią?
I: Chcą mi dać pampersa...
Ot: Może by to pomogło?
I: ...
Ot: Żartowałam. Poprawić ci humor?
I: A jak?
Ot: Czytałam ostatni taką fajną fanowską mangę...
I: Jaką?
Ot: Aijou no kuoku >KLIK<
I: Fajne to?
Ot: Bardzo. Upłakałam się ze śmiechu.
I: To przeczytam.

Godzinę później.

Ot: Jak tam samopoczucie?
I: <dołuje się w kącie>
Ot: O co chodzi? O_o
I: Przeczytałem to... I mam traumę.
Ot: Co? Czemu? Przecież to śmieszne było.
I: Prawie z ojcem zabiłem Sasuke <ryczy>
Ot: Ogarnij się =_= To tylko fikcja.
I: A w dodatku dodałem tuńczyka w całości do pomidorówki!
Ot: No fakt...
I: Ja bym nigdy czegoś takiego nie zrobił...
Ot: Masz rację, bo nie umiesz gotować.
I: ...
Ot: Żart taki tam.
I: Będę miał traumę.
Ot: Przesadzasz.
I: A w dodatku przypomniało mi się coś.
Ot: Co?
I: Sasuke mnie kiedyś widział nago.
Ot: Wtf?
Aka: WTF?!
I,Ot: O_o
Aka: <głupie uśmiechy, bo stoją pod drzwiami i podsłuchują>
I: Śmiejcie się <ryczy>
Ot: Ogarnij się Itachi. Faceci nie płaczą.
I: <ogarnął się>
Ot: A czemu cie widział nago?
I: Bo na basenie z nim byłem i skoczyłem do wody. Tak jakoś wyszło, że zahaczyłem o coś i mi się kąpielówki rozerwały.
Ot: I bestia ujrzała światło dzienne...
Aka: O_o"
Ot: Sorki ^^" Taki klimat to pomyślałam, że warto to dodać.
I: Nie śmiej się z mojego penisa! >_<
Ot: Ok, ok >_>
I: No i Sasuke widział moje przyrodzenie <smuta>
Ot: Ale skoro do dziś żyje to ten widok go nie zabił.
I: Jesteś okrutna <ryczy>
Ot: ...
D: Nie umiesz pocieszać.
S: A ty niby umiesz?
D: Umiem!
S: Ta. Jak raz mnie pocieszyłeś to cztery razy próbowałem się zabić skacząc do kominka.
D: ...
Ka: Ale i tak nadal żyjesz. Jakim cudem?
S: W kominku się nie paliło...
Aka: <facepalm>
S: No co? >_<
Aka: Nic...
Ot: Itaś ma traumę, więc trzeba mu jakoś pomóc.
H: Ja wiem! Czytałem kiedyś, że trzeba się pozbyć problemu żeby nie było traumy.
Ki: Aha i co niby mamy zrobić?
H: Odciąć mu penisa?
I: Nie! Nie dam wam się! Nie zabierzecie mi mojego przyjaciela!
Ot: Uspokój się. Narazie nic się nie dzieje...
P: A już chciałem iść po nóż...
Ot: Pain! >_<
P: No co? >_>
Ot: Jajco.
P: Moje? <zaciesz>
Ot: Nie. Ty ich nie masz.
P: >_<
Aka: <śmiech>
Ot: A wy z czego się śmiejecie? Wy też nie macie.
Aka: ...
Ot: <spojrzała na Itachiego> Damy ci miśka i kocyk i będzie ci dobrze.
I: Nie chcę misia.
Ot: To co chcesz?
I: Braciszka.
Ot: Sasuke? Przecież to on cie widział nago...
I: Ale może jak z nim o tym pogadam to mi przejdzie.
H: No penis ci już nie urośnie.
Ot: Hidan! >_<
H: ^^
Ot: Dzwońcie po Sasuke.
Aka: Tak jest! <poszli>

Niedługo potem do domu wpadł Sasuke. Cały zapłakany.

Ot: O_o
Sa: Jak to?! Dlaczego?! Czemu?!
Ot: Ale o co chodzi?
Sa: Dlaczego Itachi umarł w kiblu?!
Ot: Hę? O_o
Sa: Kakuzu do mnie zadzwonił i tak powiedział!
Ot: Debil jeden... Nie rycz Sasek. Itachi żyje...
Sa: Serio?!
Ot: Tak. Siedzi u siebie w pokoju i chce z tobą gadać.
Sa: <pobiegł>
Aka: <polecieli podsłuchiwać>
Ot: Przestaniecie w końcu? =_=
H: Ale my chcemy wiedzieć o czym oni mówią.
Ot: Jesteście debilami.
P: A ty nie jesteś lepsza.
Ot: ...Mam was zabić?
Ka: Nie dasz rady.
Ot: Dam. Uwierz mi że dam <morderczy wzrok>
Aka: O_o
D: Dobra, wierzymy...
Ot: I o to chodzi ^^ A teraz przesuńcie się. Chce słyszeć o czym gadają.
S: Ej! >_< Przed chwilą nas o to opierniczyłaś a teraz sama to robisz!
Ot: Ja mogę, wy nie.
Aka: >_<
Ot: ^^
Aka: ...
Ot: A teraz cicho! >_< <przesunęła się i patrzy do środka>
Sa: Bracie! Myślałem, że umarłeś.
I: Żyję, żyję. Sasusiu kochany. Musimy porozmawiać poważnie.
Sa: Stało się coś?
I: Pamiętasz jak kiedyś byliśmy popływać? Parę lat temu?
Sa: Pamiętam.
I: A pamiętasz jak mi się kąpielówki rozwaliły?
Sa: Pamiętam.
I: Ty mnie wtedy widziałeś nago. A teraz mam traumę.
Sa: Hę? Ale ja cie nie widziałem...
I: Co?
Sa: Byłem zainteresowany cycuszkami jakiejś dziewczyny.
I: Więc nie widziałeś?
Sa: Nie widziałem.
I: Nawet nie wiesz jak się cieszę <tula go>
Sa: Dusisz...
I: Wybacz <puścił>
Sa: ^^
Ot: No to się wyjaśniło.
I: Podsłuchiwaliście...
Ot: Tak ^^
I: ...
Ot: Oj tam. A teraz się ogarnijcie!
Aka: Czemu?
Ot: Jutro mamy wywiad!
Aka: A no tak...
Ot: Więc pamiętajcie. Umyć się, ubrać i zachowywać.
Aka: Tak jest!
Ot: Świetnie, a teraz rozejść się!
Aka: <poszli>

Na dziś koniec wrażeń. Zobaczymy co się wydarzy podczas wywiadu...
Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale wiecie są wakacje i też człowiek nie ma kiedy wejść i coś napisać. Ale już nie długo ukaże się nowa notka z Teatru Akatsuki oraz "Ślepota" w Dialogach.
Przypominam informacje z poprzedniej notki: Ponieważ zbliżam się do setnej notki chciałam zrobić ją nieco wyjątkową. Notka miałaby charakter wywiadu. Możecie pisać w komentarzach pytania jakie chcielibyście zadać członkom Akatsuki. Możecie zapytać każdego o cokolwiek i nie ma ograniczonej liczby pytań. Pytania piszcie w zakładce SPAM, aby prościej mi było je wykorzystać.

wtorek, 30 lipca 2013

Na plaży

W upalny dzień Akatsuki postanowiło wybrać się na plażę.

T: Tobiemu już nogi odpadać...
Ki: Idź, a nie marudź.
T: Ale plaża być daleko...
D: Gdyby nie ten incydent z autem to byśmy jechali, a nie szli.
Ki: Jaki incydent?
D: Nie pamiętasz? Tydzień temu.
Ki: Eee... Nie?
S: On nie pamięta, bo zamknęliśmy go wtedy za karę w kiblu.
D: Racja.
Ki: >_<
D: Trzeba było być miłym dla Otohi.
Ot: Co znów ja?
D: A nic. Wspominamy akcje z autem.
Ot: Weź mi nawet nie przypominaj...
Ki: Powie mi ktoś o co kurde chodzi?
I: Kto opowiada?
S: Ja chcę.
I: To dajesz Sasori.
S: No wiec to było tak...

Retrospekcja.

T: <siedzi w aucie i się cieszy>
I: Ale masz zaciesz...
T: Tobi pierwszy raz w czymś takim siedzieć!
Ot: Bo w tym świecie nie ma takich fajnych rzeczy.
O: No jasne.
S: Orochimaru? Co ty tu robisz?
O: Wpadłem zobaczyć co u was.
Ot: W porządku. A gdzie Kabuto?
Kab: <czołga się z Sasuke>
Aka: O_o
Sa: Wody...
I: Sasuś! Nie umieraj! <pobiegł po wodę>
Kab: A mi kto da wody?
Aka: <cisza>
Kab: ...Dzięki.
T: Tobi zostać bohaterem w tym domu i przynieść wodę! <poleciał>
Ka: Za dużo reklam...
Z: Zdecydowanie...
Ot: Co im się stało...? <pokazuje na Kabuto i Sasuke>
O: Jest im za gorąco, a mnie nic nie ma. Skóra węża się opłaca ^^
Ot: Widać. A my właśnie wybieramy się na plażę.
Ka: Tylko nie dawaj Itachiemu prowadzić, bo wszyscy zginiemy.
Ot: Wiem o tym... Właśnie! Gdzie są kluczyki?
H,P: <kłócą się o nie>
Ot: Ej! Oddawać to!
H: Ale ja będę prowadził!
P: Nie prawda, bo ja!
Ot: Ani jeden, ani drugi! Żaden z was się na tym nie zna!
H,P: ...Fakt.
Ot: No właśnie. Idźcie się jakoś upchać do środka. Niech ktoś wejdzie też do bagażnika i na dach. Kto się nie zmieści będzie biegł za autem.
H,P: <polecieli zaklepać miejsce>
Ot: Tatuś słuchaj.
O: Słucham ^^
Ot: Posiedźcie w domu z Konan. Ona tam sprząta, więc przypilnujcie ją.
O: Ok.
I: <przybiegł z wodą>
Sa: <pije> Dziękować!
T: <też przyleciał, ale połowę powylewał>
Kab: Dzięki...
T: ^^
Ot: Ok... To do auta! Już! Ja tylko zabiorę koszyk z jedzeniem.
Aka: <polecieli się też pchać o miejsca>
Z: <przychodzi> Otohi jest problem...
Ot: Jaki?
Z: Hidan i Pain odpalili auto i...
Ot: Co?! Jak?!
Z: Kakuzu dał im zapasowy...
Ot: <wyleciała z domu> WTF?!
H: Pain! Daj mi spokojnie prowadzić! <drze się>
P: Teraz moja kolej! <szapie kierownice>
H: Spadaj szczylu!
P: Morda Hidan! Puść mnie!
Auto: <jeździ slalomami po lesie>
Ot: A gdzie Deidara?!
D: <siedzi w środku cały oblany potem i się modli ze strachu> Zdrowaś Maryjo, łaski pełna...
H: Pain puść to! Drzewo przed nami!
P: CO?! <odwrócił głowę>
H,P: AAAAAA!
Auto: <rozbiło się o drzewo>
H,P: <wygramolili się z auta>
D: <siedzi w szoku i naglę się ocknął> Ja żyję! <wypadł ze środka i całuje ziemie>
Ot: <poleciała do nich> Czy wam totalnie odbiło?!
H: To jego wina! Szarpał za kierownicę!
P: Moja?! Twoja, bo nie chciałeś mi jej dać!
Ot: Obydwoje jesteście winni! Kto wam pozwolił siąść za kierownicę?!
H,P: ...
Ot: Za karę nie idziemy na plaże!
Aka: CO?!
Ot: A teraz do domu! Już!

Koniec retrospekcji.

S: No i tak to się skończyło.
Ki: Aaa. To dlatego tak szybko wtedy wróciliście.
I: Tak.
Ot: Widać plaże!
T: Tobi się cieszyć! <poleciał>
Aka: Juhu! <polecieli>
Ot: ...I oni byli zmęczeni.
Aka: <rozebrali się i polecieli do wody>
Ot: Tylko nie pozabijać mi się!
Gaara: <podszedł>
Ot: Siema Gaara! Co ty tu robisz?
G: Jestem ratownikiem. Razem z Temari i Kankuro.
Ot: A no tak. W końcu plaża należy do Suny.
G: ^^
Ot: ^^
G: Przyszłaś z nimi...?
Ot: Tak, tam są <pokazała na Akatsuki>
Aka: <szaleją jakby wody nie widzieli>
Ot: ...
G: Dobrze, że wszyscy ludzie się tak nie zachowują, bo byśmy ich nie upilnowali.
Ot: Oni to nie ludzie, oni to bydło.
G: Racja.
Ot: A jak się któryś będzie topić... <spojrzała na Akatsuki>
Aka: <wariują>
Ot: ...to niech się topi.
G: Ok. Przynajmniej ich z głowy mamy.
Ot: Ja będę miała jak się "przypadkiem" utopią.
G: Uśmiercisz ich?
Ot: Chciałabym, ale nie... Nie mam aż tyle pieniędzy, żeby im pogrzeb zrobić.
G: A ktoś mówi, że musisz?
Ot: <błysk w oku>
G: O_o Ja nic nie mówiłem!
Ot: Spokojnie ^^ Dobrze myślisz ^^
G: To ja już może pójdę... <wycofał się>
Ot: <położyła się na ręczniku i patrzy na tych debili> Ja pierniczę... Tobi! Chodź no tu!
T: <przybiegł>
Ot: Czy ciebie totalnie porąbało? Weź się człowieku rozbierz! Przecież masz spodenki pod spodem.
T: Ale Tobi się wstydzić...
Ot: Czego niby?
T: Że Tobiego ktoś rozpozna...
Ot: Się przejmujesz... Oni wszyscy już dawną wiedzą kim jesteś.
T: <patrzy się dziwnie>
Ot: I ściągaj to z siebie, bo potem udaru dostaniesz i umrzesz. A ja nie będę wywalać pieniędzy na pogrzeb. Wywalę twoje ciało do wody i niech się ryby martwią.
Ki: <przyszedł z Itachim> Słyszałem...
I: <śmieje się pod nosem>
Ot: To będą miały co jeść.
Ki: ...
T: <prawie się poryczał> Ale Tobi nie chcieć się rozbierać...
Ot: Gorzej niż z dzieckiem... <rozbiera go>
T: Otohi zostawić! Tobi nie chcieć!
Ot: Czego się znowu wstydzisz?!
Ki: Może tego, że ma małego ptaszka <śmiech>
Ot: On na pewno coś ma w porównaniu do ciebie.
Ki: ...
I: <zaczął się śmiać jak debil>
Ot: <rozebrała Tobiego> Zobacz Tobi. Masz ładne bokserki w rybki Nemo.
T: Tobi widzieć.
Ot: Więc Tobi teraz iść i pływać, tylko się nie topić.
T: <pobiegł>
I: <dalej się śmieje>
Ot: Itachi...
I: <śmieje się> Co?
Ot: Ludzie się gapią...
I: Ale to było takie śmieszne.
Ki: <stoi w milczeniu zgaszony słowami Otohi>
Ot: Kisame ogarnij się.
Ki: ...
Ot: Itachi, weź go i idźcie pływać.
I: Ok <pociągnął Kisame> Chodź. Idziemy

10 minut później...

G: Otohi!
Ot: <budzi się> Hm...?
G: Ja wiem, że miałem nie interweniować, ale twój harem...
Ot: <podniosła się> Mój co? <mord w oczach>
G: Eee... Twoje bydło...
Ot: Co one?
G: Zachowuje się poniżej normy...
Aka: <stoją obok i się patrzą>
Ot: Idź Gaara. Pogadam z nimi.
G: <poszedł>
Ot: Siadać!
Aka: <siedli>
Ot: Chyba będę musiała przypomnieć wam dziesięć przykazań.
H: Mnie to nie dotyczy. To nie moja religia.
Ot: Nie ma religii, nie ma ślubu.
H: Ale...
P: Debil jesteś. Ona mówi i przykazaniach jakich trzeba przestrzegać na plaży.
H: A...
P: No.
Ot: No więc słuchać uważnie:
1. Nie będziesz miał ukrytego alkoholu przede mną.
2. Nie będziesz przeklinał i bluzgał na plaży na daremno.
3. Pamiętaj, abyś wodę i piasek święcił.
4. Czcij liderkę swoją i towarzyszy swoich.
5. Nie sikaj.
6. Nie śmieć.
7. Nie przeszkadzaj.
8. Nie wkładaj niczego do majtek bliźniemu swemu.
9. Nie pożądaj miejsca plażowicza każdego.
10. Ani żadnych zabawek, która jego jest.
Zrozumiano?!
Aka: Tak jest!
Ot: Więc nie wkładajcie Zetsu ryb do majtek, bo Kisame cierpi!
Ki: T_T
S,P,Ka: Ok...
Ot: Deidara! Czemu przeklinałeś?
D: Bo mnie jedno dziecko zbeształo!
Ot: Czyli?
D: Nie ważne...
H: Najpierw zapytało czy jest kobietą, a potem czy nie ma stanika dlatego, bo jest płaska.
Aka: <śmieją się>
D: ...
Ot: Ogarnijcie się! Do wody i uspokoić się!
Aka: Ta... <poszli>
Ot: Potem do was przyjdę!
Aka: Ok!
Ot: <położyła się>

Parę minut później...

H: Otohi?
Ot: <nic>
P: Śpi.
H: Najwyraźniej.
P: Bierzemy ją?
H: Ta. Ja biorę za ręce, a ty za nogi.
P: Ok.
H: Tylko po cichu.
P: Dobra.
H,P: <wyszczerz>
Ot: <śpi i niczego nie podejrzewa>

Co się stanie dalej? Dowiemy się w następnej notce ^^
UWAGA: Ci, którzy nie potwierdzili swojej obecności jak prosiłam w poprzedniej notce, mają czas aby to zrobić do 09.08.2013 roku. Inaczej zostaną usunięci z powiadamianych.
Także jest druga informacja. Ponieważ zbliżam się do setnej notki chciałam zrobić ją nieco wyjątkową. Notka miałaby charakter wywiadu. Możecie pisać w komentarzach pytania jakie chcielibyście zadać członkom Akatsuki. Możecie zapytać każdego o cokolwiek i nie ma ograniczonej liczby pytań. Pytania piszcie w zakładce SPAM, aby prościej mi było je wykorzystać.

poniedziałek, 8 lipca 2013

Festiwal sportowy

Rozpoczął się festiwal sportowy w Konoha z okazji rozpoczęcia wakacji. Udział biorą wszystkie drużyny, a także Akatsuki.

Ot: Gamonie słuchać mnie tu!
Aka: <stanęli na baczność>
Ot: Jest kilka konkurencji, więc się podzielimy.
Ka: Jest jakaś nagroda pieniężna?
Ot: Tak, za pierwsze miejsce. Dlatego trzeba wygrać, aby mieć kasę na wakacje.
Ka: <zabłyszczały mu się oczy> Forsa...
T: Wakacje! <je watę cukrową>
D: Tobi skąd to masz?
T: Tobi zabrać ją temu dziecku <pokazała na jakiegoś bachora>
S: Od kiedy on kradnie? O_o
T: Od dziś ^^
Ot: Słuchać mnie, bo dwa razy nie będę powtarzać.
Aka: <słuchają uważnie>
Ot: Jest pięć konkurencji: pływanie, sztafeta, rzut kulą, badminton i łucznictwo.
Ki: Co to jest badminton?
Ot: Paletki sieroto jedna =_=
Ki: To kurna mów po ludzku, a nie szyframi.
Ot: Podzielimy się w pary i każdy będzie brał udział. No oprócz mnie, bo ja będę was pilnować. A więc tak. Na pływanie pójdzie Kisame i Tobi, w sztafecie pobiegnie Deidara i Zetsu, w rzucie kulą wezmą udział Kakuzu i Hidan, w badmi... w paletki zagra Itachi i Sasori, a na łucznictwo pójdzie Pain i Konan.
P: Konan też...?
Ko: <duma>
Ot: Tak, potem się wyjaśni czemu.
I: Uważam, że to samobójstwo dać Tobiego na basen...
D: Racja, on przecież nie umie pływać.
T: Umiem! <oburzenie>
D: W kółku...
Ot: Spokojnie. Tutaj tylko Kiasme jest potrzebny. Tobi to taka rezerwa, więc nie koniecznie będzie brał udział.
I: To dobrze.
Ot: Pamiętajcie. Macie się postarać.
Aka: Tak jest!

Jak wiadomo pierwsze było pływanie.

Ki: Cztery długości? Nie ma problemu. <wskoczył do wody>
Ot: Tobi usiądź tu sobie grzecznie i dopinguj Kisame.
T: <usiał>
Ot: <poszła do reszty>
Ki: <przyleciał po chwili> Mamy kurna problem! I to duży!
Ot: Co się stało? Już po zawodach?
Ki: Nie! Nie odbyły się, bo Tobi wypił całą wodę z basenu!
D: Wtf?! W 10 minut?!
S: Zdolny chłopak...
I: I to jak O_o
Ot: Kisame co ty gadasz... Jak to wypił?
Ki: Normalnie! Chodź!
Ot: <poszła z nim>
T: <siedzi sobie z rurką przy basenie> Tobiemu już się nie chcieć pić.
Ot: Coś ty zrobił?!
T: Tobi wszystko wypić ^^
Ot: To była chlorowana woda!
T: Tobiemu smakować.
Ot: O_o
Ki: I po zawodach... Jeszcze nas zdyskwalifikują za to...
I: <przyleciał> Zmiana planów!
Ot: Co?
I: Gadają, że obędzie się pływanie, ale na sucho.
Ki: Wtf? Jak to na sucho?
I: Normalnie. Po dnie basenu.
Ki: Ja tak nie umiem!
Ot: Spokojnie. Wyślemy Tobiego.
I: To samobójstwo...
Ot: Tobi. Wystartujesz.
T: <zaciesz i poleciał na słupek>
Ot: O_o
Ki: Czy on będzie skakał do pustego basenu?
I: Debil się zabije...

Rozległ się dźwięk oznaczający "start". Tobi skoczył i... Nic. Nagle rozległ się głośny pierd Tobiego i poszedł jak burza! Zaczął się odbijać od ścianek przez co przepłynął szesnaście długości basenu i dzięki temu wygrał.

Aka: <szok i nie wiedzą co powiedzieć>
T: <idzie dumny z medalem>
Ot: Haha... Ale wygraliśmy...
I: Co teraz?
Ot: Czekaj <sprawdza> Sztafeta. Czyli Deidara i Zetsu idą.
D,Z: Tak jest! <poszli>

Na szczęście ten bieg przeszedł bez żadnych przeszkód. No może oprócz tego, że kiedy Deidara biegł jego włosy zasłoniły mu widok i niechcący sztafetę włożył Zetsu tam gdzie nie trzeba...

Z: <idzie obolały>
D: Ja nie chciałem!
Z: Masz szczęście, że przynajmniej wygraliśmy!
D: <głupi uśmiech>
Ot: Teraz rzut kulą.

Niestety pojawiły się problemy, bo ktoś zabrał wszystkie kule.

Ka: I co teraz?
Ot: Oni rzucają czym popadnie... Sakura będzie doniczką rzucała.
Aka: Lol...
Ot: Ale przez to wystawiają teraz jednego zawodnika, więc udział weźmie albo Kakuzu albo Hidan.
Ka: Mnie to obojętne.
H: Mnie też.
Ot: Hm... Już wiem. Kakuzu będzie rzucał głową Hidana.
H: CO?!
Ot: Nie ruszaj się <odcięła mu głowę i dała Kakuzu>
Ka: Jak miło ^^
H: Kakuzu masz być ostrożny! >_<
Ka: Dobra, dobra.

Kakuzu stanął i rzucił głową Hidana. Jashinista poleciał baaaaardzo daleko, bo aż za boisko. Dało to Kakuzu pierwsze miejsce, ale musiał jeszcze znaleźć głowę Hidana.

H: <leży gdzieś w krzakach, a właściwie jego głowa>
Ka: A tu jesteś!
H: X_x
Ka: Trochę się ubrudziłeś <podniósł i plaskaczami strzepał ziemię>
H: Ała...
Ka: Cicho <wrócił do reszty>
Ot: Żyjesz Hidan?
H: ...
Ot: No tak, głupie pytanie.
S: Otohi trzeba iść już na paletki.
Ot: To chodźmy.

Poszli. Itachi z Sasorim ustawili się i zaczęli grać. Nagle zdarzył się wypadek...

I: <wyleciała mu paletka z ręki>
Sakura: <oberwała nią>
Medycy: <olali Sakurę>
S: O_o
I: Grajmy dalej... <wziął drugą paletkę i grają>

Po chwili znów to samo.

S: <teraz to jemu wyleciała paletka>
Sak: <znów oberwała>
M: <olali Sakurę>
S: <zabrał drugą paletkę i grają>

Po godzinie ogłosili, że Itachi i Sasori wygrywają, bo już nie chce im się czekać kiedy skończą grać.

Ot: Świetnie nam idzie. Jeszcze tylko łucznictwo.
P: Otohi...
Ot: Co?
P: Ale ja nie umiem strzelać z łuku.
Ot: Nauczysz się podczas zawodów.
P: Jak to?
Ot: Normalnie ^^ Dlatego wybrałam też Konan.
P: Nie rozumiem...
Ot: Jeden zawodnik strzela, a drugi jest na ruchomym celu. Jeśli wsadzimy do celu Konan, będziesz za wszelką cenę chciał ją trafić, a że nie umiesz strzelać, nie trafisz ją, tylko w tarczę.
P: Genialne!
Ot: Wiem ^^
Ko: CO?! Nie chce być żywą tarczą!
Ot: Cicho. Ty nie masz tu nic do gadania.
Ko: ...

Konan została zmuszona być przywiązania do tarczy, ale Pain miał z tego niezłą radochę i już nie mógł się doczekać startu.

I: Wygramy?
Ot: Musimy.
I: A co jeśli trafi Konan?
Ot: Nie trafi.
D: Wierzysz w to?
Ot: On przecież nie umie strzelać.
S: Potwierdzam.
Ka: A ja słyszałem, że po pojaku nie umie celnąć swoim przyrodzeniem do środka.
Ot: O_o
Ka: Hidan mi to mówił.
Ot: O_o
H: No co? >_< On jak jest pijany to nic nie umie zrobić! A jakby kobieta się przed nim rozebrała i miałby w nią wejść to i tak nic z tego, bo nie trafi!
Ot: Ok, ok. Już się tak nie unoś...
H: Ja wiem o czym ty pomyślałaś!
Ot: Ale ja o niczym nie myslałam...
H: Nie przyszło ci do głowy, że nie może celnąć w chłopaka? Kakuzu nie sprecyzował o jaką płeć chodzi.
Ot: Eee... Nie?
H: O_o
Aka: <odsunęli się od Hidana>
H: Ej! Ja nie jestem gejem!
Z: Lepiej zachować ostrożność.
H: ...

Po chwili przyszedł Pain zadowolony.

P: Wygraliśmy.
Ot: Brawo ^^
Ki: A gdzie Konan?
Ko: <czołga się przerażona>
Ki: Ok, już widzę...
Ot: To teraz idziemy po odbiór nagrody!

Kiedy tylko dotarli rozpoczęła się ceremonia przyznawania nagród. Oczywiście Akatsuki pojawili się na pierwszym miejscu. Drugie zajęła Konoha, a trzecie Suna.

Tsunade: <dała puchar Otohi> Gratuluję zwycięstwa...
Ot: Dzięki ^^
Shizune: A tutaj jest nagroda pieniężna <dała dwa worki kasy>
Ot: Dwa?
Sh: Ten drugi to dodatkowa nagroda...
Ot: Świetnie ^^
Sh: ...abyście poszli i już tutaj nie wracali...
Ot: ...Dzięki =_=
Sh: Przez was Konoha przegrała.
Ot: Nie moja wina, że macie takich ludzi w wiosce.
Sh: I Sakura ma poważne obrażenia.
Ot: Jakie obrażenia? Ledwo dwa guzy wyglądające jak rogi.
Sh: ...
Ot: Dobra, zbieramy się. Wracamy do domu, a jutro jedziemy na wakacje!
Aka: <zacieszają>

Już ruszyli w stronę domu, kiedy Otohi się coś przypomniało.

Ot: Czekajcie!
Aka: Co?
Ot: Skoro jesteśmy w wiosce to powinien być tu Eren. A przez całe zawody go nigdzie nie widziałam.
I: Racja. Przy Tsunade też go nie było.
D: Ciekawe co się z nim stało.
T: Może jego szlag trafić?
Ot: Skąd ty znasz takie wyrażenia? O_o
T: Tobi się uczyć ^^
Ot: Aha...
H: Wracamy się zapytać?
Ot: Tak. Chodźcie.
Aka: <wrócili się>
Ot: Tsunade!
Ts: ...Czego znowu?
Ot: Bądź milsza. Wtedy taka byłaś.
Ts: Wtedy potrzebowałam waszej pomocy.
Ot: Nie ważne. Gdzie jest Eren?
Ts: Jak go przyprowadziliście to dwa dni później zniknął.
D: Nie dziwie się. Kto by z taką babą umiał wytrzymać.
S: Z naszego planu nici...
Ts: ...
Ot: Pewnie uciekł do swojego świata.

Nagle w wiosce rozległy się krzyki. Do Konohy wszedł tytan kolos >KLIK< .

Ot: Wtf? O_o
Ts: A to co jest kurna?!
Ot: Tytan?
Ts: Co...?
Ot: Ej! <macha do tytana> Panie tytan! Co pan tu robi?
Tytan: <podaje wielką kartkę>
Ot: <czyta adres> To nie tutaj. Tu jest kraj Ognia, wioska Liścia.
Tytan: <smutny>
Ot: Pan się nie martwi. Pan idzie tam prosto <pokazuje> i za kilka dni jest pan na miejscu.
Tytan: <uradowany>
Ot: Nie da się nie trafić. Jak pan dotrze to jest tam taki wielki napis "Welcome to Shingeki no Kyojin" no i jest pan w domu.
Tytan: <poszedł>
Aka: O_O
Ot: No co?
H: To coś łazi po świecie Erazma?
Ot: Erena... To nie Erazm z Rotterdamu =_="
H: Mniejsza o to...
Ot: Tak, to coś łazi po jego świecie.
Ki: Oni to jedzą?
Ot: Nie. To oni jedzą ludzi.
Ka: Serio?
Ot: No. A ludzie tacy jak Eren zabijają tytanów.
P: Czyli ten tytan idzie zjeść Erena?
Ot: Chyba tak.
S: Czyli już go nie zobaczymy?
Ot: Jak go zje to nie, a jak nie zje to tak.
T: Tobi chcieć, aby Eren kiedyś przyjść...
D: Tobi nie rycz. Pewnie jeszcze kiedyś przyjdzie.
Ot: Ich tytan, ich problem. Erena tytan, Erana problem. Wracamy do domu.
Aka: Tak jest!

Akatsuki wrócili do domu i zaczęli świętować zwycięstwo chlejąc do rana. Jak zresztą zwykle oblewając jakieś wydarzenie...
Informacja: Prosiłabym aby każdy kogo powiadamiam potwierdził swoją obecność, najlepiej w zakładce SPAM, ale można też poprzez maila bądź gg. Macie czas do 28 lipca, a jeśli dana osoba nie potwierdzi swojej obecności przestanie być powiadamiana o nowych notkach. Oczywiście zapraszam do zapisania się nowe osoby, które chcą być powiadamiane do zakładki Powiadamiam.

środa, 26 czerwca 2013

Misja zakończona sukcesem

Po obiedzie.

Ot: Wyciągać Erena i idziemy!
Ka: <poszedł po niego>
Z: <wychodzi za nim zadowolony>
Ki: Co zieleniasty taki szczęśliwy?
I: Pewnie co nieco pobaraszkował z chłopakiem.
Ot: Mam nadzieję, że dzieci nie będzie =_=
Z: Spadaj! >_<
I: <tyka Erena>
Ot: Żyje?
I: Chyba tak.
H: Ej! Zauważyliście, że mu tak dziwnie oczy z oczodołów wychodzą?
S: Może mu się kupkę chce. Deidara też miał takie oczy jak byliśmy kiedyś na misji, a kibla nigdzie nie było po wszędzie był piasek. W sumie w Sunie są tylko pustynie...
D: Morda Sasori! >_<
S: Prawdę mówię...
E: <załamany>
T: <patrzy na Erena> A co mu tu zwisać? <pokazuje na krocze>
P: Tobi debilu, przecież to jego członek.
T: To on też mieć członka?
P: Każdy facet ma coś więcej w kroku...
T: A Otohi-chan?
P: Ona jest dziewczyną i tego nie ma.
Ot: Tobi... Chyba trzeba będzie z tobą powtórzyć dział z budowy człowieka...
H: Ja sobie chętnie też co nieco utrwalę! ^^
Ot: Ta...
E: =_="
Ot: A teraz idziemy do Konohy!
Aka: Tak jest!

Akatsuki udali się z Erenem do Konohy. Oczywiście szli przez las, a związanemu chłopakowi zachciało się siusiu...

E: SIKUUUUU!!!!!!!
T: Tobi też chcieć!
Ka: Lejcie w gacie!
I: Ta, a potem muchy za nimi polecą...
Ot: Deidara idź z Tobim w krzaki.
D: CO?!
Ot: To co powiedziałam! >_<
D: <wziął Tobiego i poszedł z nim>
H: A co ze związanym?
Ot: <patrzy na niego> Idź z nim za drzewo gdzieś.
H: Dobra, a mam go rozwiązywać?
Ot: Chyba cię coś.
P: To jak on ma się niby załatwić?
Ot: Hidan mu pomoże.
P: Niby jak?
Ot: Weźmie interes Erena do ręki.
Aka: <śmiech>
H: ...
E: O_O ...

Poszli w krzaki. Nagle słychać dziwne dźwięki...

P: Co oni tam robą? O_o
Ka: Gwałcą się?
S: Nie chcę tego oglądać...
I: Hidan tknął czyjegoś penisa? Szok.
Ot: Dla mnie zrobi on wszystko.
S: Nawet zgwałci tego chłopaka?
Ot: No pewnie. Nawet kosą.
Ki: Dobrze, że tego nie widzimy...
S: No właśnie to mówię...

Po chwili Hidan i Eren wrócili.

H: <idzie z nim zadowolony>
E: <przerażony>
H: <dalej zadowolony>
P: Co wyście tam robili? O_o
Ki: Coś ty mu Hidan zrobił? O_o
E: ....  X_x
H: Eee myślę, że nie muszę odpowiadać na to pytanie  ^^
Ot: Zgwałciłeś go? O_o
T: <leci i ciągnie Deidarę za sobą>
D: <ma zgona>
S: Tobi? Coś ty mu zrobił? O_o
T: On widzieć jak Hidan gwałcić Erena.
S: Aha...
I: Biedak umarł.
Ki: Pewnie mu oczy też wypaliło.
Z: I mózg przegrzało...
Ot: Tobi co Hidan mu zrobił?
T: Hidan pomagać mu sikać, a Eren się wiercić, wiec ten powiedzieć, że go zgwałcić kijem jeśli Eren nie stać spokojnie.
Aka: O_o
H: No co?
E: <trzęsie się>
Ka: O_o
H: ^^
Ot: Fajnie... Dobra, idziemy dalej.

Po jakimś czasie dotarli do Konohy i rozwiązano Erena.

Ot: Prowadź do Hokage.
E: Ok ^^  <prowadzi ich>
T: <idzie i ciągnie dalej Diedarę>
S: Jeszcze się nie obudził? <patrzy na niego>
D: X_x
T: Jeszcze nie ^^
E: Nigdy więcej! NIGDY NIGDZIE nie pójdę z tym zboczeńcem <pokazał na Hidana> =_="
P. A ja myślę że Deidara zobaczył nagiego Tobiego i dlatego zemdlał ^^
S: Ty się nie znasz.
Ot: Pain gdzie ty byłeś jak Tobi mówił jak było?
P: Eee...
Z: Robił sobie dobrze.
Aka: <śmiech>
Ki: A co z Eren, że nagle teraz postanowił zwyzywać Hidana od zboczeńców?
Ka: Może wcześniej się bał, że jak to zrobi, będzie mieć powtórkę z rozrywki.
E: Ten zboczeniec się chwalił, że jego jest większy i idealnie się mieści w Otohi =_=
H: Bo to prawda ^^
Aka: O_o
Ot: WTF kurwa?! >_< HIDAN!
Aka: <odsunęli się>
E: O_o <odsunął się> Ona tak zawsze? <szepnął do Sasoriego>
S: Jak się wkurzy to lepiej nie stać blisko niej.
Ot: Hidan! Masz wpierdol! <złapała za jakieś drzewo, wyrwała je i przywaliła Hidanowi>
H: Kochanie za co?!
Ot: Jeszcze się kurna pytasz?! <wywaliła drzewo>
Ki: AAAAA! <odskoczył przed drzewem> Udało się...
Ot: <złapała Hidana za płaszcz i rzuciła nim>
H: <wylądował na kamiennej twarzy Czwartego> X_x
E: O_O WTF? Ona wyrwała drzewo z korzeniami?! I to jest drzewo które zasadził Pierwszy Hokage O_o
H: X_x
Aka: O_O
Ot: Serio? <wzięła drzewo> Się naprawi <wsadziła je z powrotem> Po kłopocie ^^
E: O_O
P: Rany, jak dobrze że to nie ja ^^
E: Eee Pain ty też mi coś mówiłeś jak szliśmy niedawno O_o
P: Co???? Ja nic nie mówiłem!
E: Mówiłeś coś o tym jak ktoś jest ciasny, ale nie pamiętam o kim to było... <myśli>
Ot: <morderczy wzrok na Paina>
E: Wiem ^^ To było chyba o jakiejś Konan...
Ot: Ta szmata?! Pain masz wpierdol!
P: Co?! Za co?!
Ot: Pukasz Konan po kątach, a mnie też tykasz?!
P: Ja z nią nie sypiam!
Ot: Nie kłam! <większy wkurw>
Aka: <kończą sobie robić okop>
E: <uciekł do okupu> Cholera, a mogłem być cicho =_=
S: Nic by to nie dało, a jedynie pogorszyło.
I: Myślę ,że ten okop nie przetrwa.
Ki: A jakby bya fosa?
I: Też raczej to na nic.
Ot: Pain masz wybór! Na którym Hokage chcesz wylądować? Czwarty jest już zajęty.
H: <dalej tam leży>
P: A-ale...
Ot: Więc?
P: Ja nie dupcyłem Konan! >_< Cholera jasna! Eren! Ja nie o tym mówiłem!
Ot: Więc niby o czym? =_=
P: Mówiłem, że Konan jest ciasna, bo nie potrafi zjeść tyle jedzenia co my!
Ot: Co...?
P: Ona zje tylko śniadanie i już jest cała zapchana jedzeniem, bo ma ciasny żołądek! A my sobie jedzmy ile wlezie i możemy się cieszyć urozmaiceniem!
Ot: <patrzy podejrzliwie>
P: Mówię prawdę!
Ot: Dobra, wierzę ci.
Ka: Serio mu wierzysz?
Ot: Tak. Jak kłamie to mu zawsze interes staje.
Ka: Co...?
Ot: Zawsze jak kłamie to się tak denerwuje przy mnie i jednocześnie podnieca, że mu penis dęba staje.
Ka: Nie wiedziałem O_o
Ki: Ja też nie.
S: Może lepiej, że nie wiedzieliśmy...
D: <budzi się> Tobi...
T: <wystraszył się, wleciał między Otohi i Paina i pierdnął>
Ot: WTF?! <kaszle i zatkała nos ręką> Tobi! >_<
T: Tobi nie chcieć! Tobi się przestraszyć!
P: <zgon>
Aka: <zgon>
E: <zgon>
Wszyscy ludzie z wioski: <zgon>
Ot: O_o Tobi...
T: Tobi na prawdę nie chcieć! <ryczy>
Ot: Jesteś genialny! <tula go>
T: <nie wie co się dzieje>
Ot: Trzeba było mówić od razu, że masz w sobie bombę atomową!
T: <patrzy i dalej nie wie o co chodzi>
Ot: Dzięki tobie możemy spokojnie iść do Hokage i nikt nam nie przechodzi!
T: <duma>
Ot: Tylko, że Eren i reszta nam padła... <patrzy na nich>
T: Jak my ich obudzić?
H: <przytaszczył się> Otohi ja nie chciałem... <mruczy cały poobijany, ale żyje>
Ot: O, jak dobrze, że przyszedłeś.
H: Hę?
Ot: Zgwałć ich wszystkich ^^ <pokazała na Akatsuki i Erena>
Aka: <nagle szybko odzyskali przytomność>
Ot: O, Eren się nie obudził. Chyba ma zawias.
H: Czy mam go...?
Ot: Tak ^^
E: Aaaaaaa! <wstał> Nie zbliżaj się do mnie! <pokazał na Hidana> Rany Tobi coś ty jadł?
T: Pizze, ciasta, żelki, orzeszki, frytki, chipsy i to wszystko Tobi popić maślanką.
Aka: O_O
Ot: Aha... Dobra, idziemy do Tsunade.

Eren poprowadził ich do Hokage. Kiedy tam zaszli zastali Tsunade siedzącą za biurkiem. Wszyscy stanęli przed nią z przerażonym Eren na czele. Chłopak bardziej się bał co Akatsuki zaraz tu zrobi, niż pretensji Hokage.

Tsunade: <patrzy na nich>
Ot: No w końcu jesteśmy.
Ts: Widzę. Jakieś problemy były?
Ot: Drobne, ale wszystko jest w prządku.
Ts: Dobrze się spisaliście.
Ot: Eren jest dobrym shinobi. Nada się na pewno.
Ts: Świetnie. Oto wasza zapłata. <dała wielki wór kasy>
Ot: Dzięki ^^ Kakuzu i Kisame weźcie kase.
Ka,Ki: Tak jest <zabrali>
E: O_O Co???
Ot: Przeszłeś test pozytywnie <klepnęła go w ramie>
I: To wszystko o zaatakowaniu Hokage to kit.
Ot: Właśnie. Mieliśmy za zadanie zobaczyć czy się nadajesz na bycie ochroniarzem Tsunade.
H: Pomimo niektórych rzeczy o których mówiłeś to się nadajesz.
Ot: Tak ^^
E: O_o Wtf?! Ja mam być ochroniarzem?! !y sobie chyba jaja robicie!
Ot: Nie ^^ Zapłaciła nam za podjęcie tej misji.
P: Nawet z gwałtem wyszło dobrze.
Ki: Tego nie było w planach, ale to pomysł Otohi.
I: Można się było tego spodziewać.
Ts: Tak Eren, będziesz moim ochroniarzem. Za to będziesz robił co ci się podoba, brał wolne kiedy chcesz, wyjeżdżać na Hawaje itd. itp.
E: O_o I po to przez to wszystko przechodziłem! CHYBA WAS POWALIŁO!!! <wyszedł trzaskając drzwiami>
Ts: Chyba się nie spodziewał takiego zwrotu akcji.
Ot: No chyba nie.
D: Przejdzie mu?
S: Na pewno.
Ot: A my się zbieramy. Narazie <wszyscy wyszli>
E: <poszedł do apteki i kupił tabletki na uspokojenie>
Aka: <przechodzą i mijają go>
I: Co ty bierzesz?
E: Tabletki na uspokojenie, nie widać? <łyknął>
Ot: Pokaż no je <patrzy> Ej, ty wiesz, że to jest dla psów?
E: O_o Co?! <wziął i spojrzał> Kurwa! <wleciał do apteki i ją rozwalił>
P: Jakoś ostatnio się chłopak nerwowy zrobił...
Ot: I dobrze. Przynajmniej szybciej zabije Tsunade niż planowaliśmy ^^
E: <wyszedł z rozwalonej apteki> Już mi lepiej ^^ Mówiliście coś do mnie?
Ot: Nie, nie ^^ My wracamy do siebie. Chyba się jeszcze kiedyś spotkamy.
H: Na pewno. Wpadnie przecież do nas.
P: No nie byłbym tego taki pewien...
E: Ok, to do zobaczenia.

Akatsuki wrócili do domu zakończywszy swoją przygodę z Erenem.
Dziękuję Erenowi za pomoc w pisaniu notki i mam nadzieję, że nie doznał żadnego urazu psychicznego i kiedyś znów się pojawi ^^"

sobota, 15 czerwca 2013

Przybłęda z Konohy

Pewnego pięknego dnia...

T: <wchodzi do domu> Tobi chcieć coś pokazać!
Aka: <zeszło się>
P: O co chodzi?
T: Tobi chcieć pokazać wam swojego nowego kolegę <pokazuje na dziwnego chopaka>
Ot: Tobi... Ile razy mówiłam, że nie sprowadzamy dziwek do organizacji?
I: To jest chłopak...
Ot: No to męskich dziwek.
T: Ale on się zgubić!
Ot: Więc czemu go tu przyprowadziłeś? Przybłędów też nie sprowadzamy.
T: Tobi chcieć dobrze...
Ot: To tak jakbyś żula sprowadził do domu =_=
T: Tobi nie lubić żuli.
Ot: No widzisz. <spojrzała na chłopaka> Wieśniaku czego tu szukasz?
Chłopak: O_o Ciekawa ekipa. Nie jestem ani wieśniakiem ani męską dziwką =_=" Jestem shinobi ^^ Ale zgubiłem się podczas misji.
Z: Shinobi?! <śmiech szaleńca> Będziemy mieć kolację! Ja gotuję!
Ch: O_o Jeszcze czego =_=" Prędzej dało by się zjeść tego rybo podobnego kolesia ^^
Ki: Masz coś do mnie ciulu z Sosnowca?! >_<
Ot: Kisame O_o
Ki: Co?
Ot: Od tej strony cię nie znałam O_o
Ch: Ej niebieski jak ty oddychasz ? Masz skrzela czy płuca? A jeśli masz jakiś problem to podejdź a przerobię cie na suszi.
I: Bitch please. Słowo "sushi piszę się przez "sh" a nie przez "sz".
H: Się kuźwa polonista znalazł...
I: >_<
Ch: Nie szpanuj czytaniem ^^ I tak wiem że po nocach pornole czytasz.
I: Z Otohi w roli głównej ^^
Ot: ...
Ch: O_o A kto to Otohi ?
Ot: Ja. Cwelu jak ci na imie?
Ch: =_=" Mam na imię Eren.
Z: Fajnie, możemy już go zjeść? <do Otohi>
Ot: Nie =_=
Eren: Zjeść? Zielony gościu spadaj bambusa ruchać.
Z: CO?! Nie obrażaj mnie!
Ot: Słuchaj no mały. Nie będziesz mi tu ludzi obrażał.
E: To im powiedz że jestem niejadalny! =_="
Ot: Tobi i co chcesz z nim zrobić?
T: Tobi jeszcze nie wiedzieć.
Ot: A ja już wiedzieć. Będziemy go torturować
H: Moja krew!
Ot: Tak ^^
E: =_= Macie tu może toaletę?
Ot: Mamy, ale jak dla ciebie to mamy specjalną <uśmiech> Chodź, zaprowadzę cię.
E: Eee chyba mi się odechciało... To ja może już pójdę?
Ot: Możesz zostać ^^ Jutro cię odprowadzimy do Konohy ^^
Aka: Serio? O_o
Ot: Tak ^^
E: Serio O_o , a to spoko ^^ Dzięki.
Ot: Ależ nie ma za co <objęła go przyjaźnie> A teraz idziemy do mojego pokoju.
T: Ale on być Tobiego...
Ot: W kuchni masz lizaki.
T: Jej! <radość>
Ka: Nie ma, bo ja zjadłem.
T: <ryczy>
Ot: Ale Kakuzu pewnie ma w płaszczu. Poszukaj.
T: Jej! <rzucił się na Kakuzu>
Ka: Help... X_x
T: <maca go>
Aka: <odsunęli się>
E: O_o <poszedł do pokoju>
Ot: Siadaj <zamknęła drzwi na klucz> Rozgość się <uśmiech>
E: <usiadł> Czemu zamknęłaś drzwi na klucz? O_o
Ot: Żeby nam nikt nie przeszkadzał <morderczy uśmiech>
E: <strach w oczach> Ale w czym przeszkadzał?
Ot: No wiesz... <uśmiech>

Tymczasem w salonie.

Aka: <ogarnęli się>
I: Ona z nim poszła sama do pokoju?
P: Słyszałem jak przekręcała klucz w zamku.
H: CO?! Moja kobieta! <panika>
I: Nie tylko twoja! Moja też!
P: Ej! Ja też tu jestem!
H: Ale to ja będę jej mężem!
I: Ale jeszcze nie jesteś matole!
H: Morda psie!
P: Idę podsłuchać co tam robią!
D: Uspokójcie się...
S: Sądząc, że poszła z nim sama to wiadomo co się tam będzie dziać...
Ko: Idźcie popatrzeć.
Ki: Ty tam sprzątaj.
Ko: ... <wróciła do zamiatania>
D: Ale to nie jest zły pomysł.
Z: Moje jedzenie... <mruczy do siebie>
Ki: Cicho bądź chwaście.
Z: <zamilkł>
S: Idziemy pod drzwi!
Aka: Tak! <pobiegli podsłuchiwać>

W pokoju.

Ot: Więc <siadła obok> Co tam słychać w wiosce?
E: Ostatnie wydażenie z wioski jakie pamiętam to to że Jiraya dostał wpierdol od Tsunade za macanie =_="
Ot: Mnie ich fantazje erotyczne nie interesują. Bardziej mi chodzi jak stoi sytuacja w wiosce.
E: Ja jestem tylko chuninem, ale że nie lubię tej wiochy to powiem ci że korzeń knuje coś przeciwko Tsunade ^^
Ot: O jak miło. A o Akatsuki coś wspominali?
E: Coś tam że obrabowali bank, a co?
Ot: Witam w Akatsuki ^^
E: O_o Co?
Ot: Witaj w mojej organizacji ^^ A ten bank to sprawka Kakuzu ^^
E: O_o Fajnie ^^ To nawet dobrze bo ten bank mnie oszukał =_="
Ot: Znaleźli takiego frajera jak ty to się nie dziw.
E: =_= Wszyscy tam zakładali konta to ja też chciałem.
Ot: Nie dla psa kiełbasa <śmiech>
E: =_=" Dzięki. Chcesz coś jeszcze?
Ot: Hm... <przybliżyła się niebezpiecznie> Pokaż mi swoją ukrytą broń. <wyszeptała>
E: O_o Co?
Ot: No <zamruczała>
E: ...
Ot: Więc jak będzie?

Za drzwiami.

H: CO?! Obetnę temu wieśniakowi kutasa!
S: <walnął go>
H: Ała! Za co?!
S: Nie przeklinaj. Są tu kobiety.
H: Niby gdzie?!
Ki: No właśnie.
S: Tu <pokazuje na Deidarę>
D: ...
Aka: <śmiech>
I: Cicho! Musimy wiedzieć co tam się dzieje!
P: Więc się nie drzyj, tylko słuchaj!
Aka: <dalej podsłuchują>

W pokoju.

E: Hmm jesteś pewna?
Ot: Tak, jestem pewna ^^
E: <wyciągnął katane> Prosze ^^
Ot: Jaka śliczna! <wzięła do ręki>

Za drzwiami nastało oburzenie.

P: Katana? Katana?!
I: Już myślałem, że ona chce coś innego zobaczyć O_o
H: Ja też O_o
D: Zawsze może. Są tam sami.
H: Przestań krakać! >_<

A w pokoju...

E: Zgadzam się. Dostałem ją od siostry ^^
Ot: Ładna <oddała>
E: ^^ A ty masz jakąś ukrytą broń?
Ot: Tak! <zaświeciły jej się oczy> Pojawia się co miesiąc i daje mi nadzwyczajną moc. To nazywa się miesiączka.
E: =_= Aha, spoko... To fajnie ^^ Masz jeszcze jakąś sprawę?
Ot: Chcesz zobaczyć moją ukrytą broń? Mam ją teraz.
E: O_o Jak tam chcesz. Mi i tak wszystko obojętne ^^
Ot: To poczekaj <poszła do swojej łazienki i wróciła po chwili> Proszę, oto ona ^^ <podała mu zużytą podpaskę>
E: O_o Serio nie sądziłem że to zrobisz <ogląda podpaskę>
Ot: Ja jestem niemożliwa kochany ^^
E: Zdążyłem zauważyć ^^
Ot: Świetnie <przewaliła go i siadła na nim>
E: O_o Co chcesz zrobić?
Ot: Zgwałcić się.
E. O_O Fajnie ^^

Za drzwiami.

Aka: WTF?!

W pokoju.

Ot: Zgwałcić kijem od szczotki.
E: Coo? A to ja wypadam z takiej gry =_= <wstaje>
Ot: <przytrzymała go> Nigdzie nie pójdziesz. Będziesz moim więźniem, a potem zaprowadzisz nas do Konohy.
E: Ale przecież znacie drogę do Konohy O_o A ja żadnym więźniem nie będe =_=
Ot: Ale nas zaprowadzisz do Hokage i będziesz więźniem <pokleiła go taśmą klejącą, a potem jeszcze szkotem> No ^^ <otworzyła drzwi>
Aka: <prawie wpadli do środka>
Ot: A wy co tu robicie?! >_<
Aka: Nic! <panika>
Ot: Nie ważne... Mamy więźnia.
E: <wyskakuje przez okno> Kto tu posadził to drzewo?!
Sa: Wtf? O_o <przyprowadził go> Kebab wam uciekł...
Ot: O dzięki Sasuke ^^ <zabrała Erena>
E: Nieee!
Ot: Spokój! >_<
E: Zaprowadzić do Hokage moge, ale po co mam być więźniem?!?!
Ot: Żeby Zetsu mógł cię gwałcić >D
E: O_O Co?????? <rozcina taśmę i klej kataną> Po moim trupie!!!
Ot: Da się załatwić. Zetsu.
Z: JEDZONKO!
E: <rzuca się z kataną na zielonego> Podpale cię za pomocą mego Katonu ^^
I: Mangekyou Sharingan! <rzuca pokebolem>
Aka: WTF? O_O
Ot: Itachi, co ty...?
I: Sasek! Atak!
Sa: Tak jest! <rzuca cię na Erena>
Aka: WTF?!
E: <wypluł kule ognia na młodego Uchihe, ale nie trafił> Wtf O_o <otwiera pierwszą brame chakry i rzuca się na Sasuke, ale to nie podziałało>
Ot: To u nas nie działa młody.
E: O_o Hmm w takim razie... Pokeball leć! Tobi atak ^^
T: <przymierzył się do ataku>
Ot: Tobi! Siad!
T: <siadł grzecznie>
Ot: A ty się uspokój! Nie będziesz robił w moim domu wszystkiego co ci się podoba! <morderczy wzrok>
E: To nie rób ze mnie więźnia! Mogę was zaprowadzić do Hokage bo i tak jej nie lubie!
D: A czemu jej tak nie lubisz?
H: Pewnie się z nią przespał <śmiech>
Aka: <śmieją się>
E: ...Bo jest blondynką i daje każdemu joninowi dupy za butelke sake i ona się puszcza TYLKO z joninami =_=
P: Jak była pijana to pewnie i tak się nie kapnęła.
Aka: <śmiech>
E: Pain już prędzej ty byś się najebał i z nią przespał ^^ Słyszałem jakieś plotki, że kiedyś po pijaku się spotkaliście w barze ^^
P: <zUy>
Ot: Uspokój się! <walnęła go łopatą> Spokój ma być! >_<
E: Oni zaczeli =_=
Ot: Nie zwalaj na biedne dzieci!
Aka: <smutne minki>
Ot: Zobacz jacy są smutni!
E: Ta biedne dzieci specjalnej troski =_=" Mogę przekazać troche kasy na leczenie ^^ A tak w ogóle to idę do kibla, zaraz wrócę <poszedł>

W łazience Otohi...

E: O tampony ^^ <rozgląda się> Stanik? O_o Jaki ona ma rozmiar? xD

Eren załatwił się i wrócił.

E: <wrócił>
Ot: <złapała go za szmaty wkurzona> Ja nie używam tamponów. One są do krwawiącego nosa Sasuke.
I: Sasuke? O_o
Ot: Kiedyś oberwał drzwiami ode mnie. Przez przypadek.
Sa: Pamiętam to...
I: Ojej... <tula brata>
Ot: <spojrzała na Eerena> I nie miałeś prawa dotykać mojego stanika! <walnęła go z liścia>
E: A kto powiedział że go tykłem? Leży tam gdzie leżał, a ja go tylko obserwowałem! I nie bij mnie =_=
Aka: <zaszli Erena od tyłu i związali>
Ot: Będę biła kiedy tylko zechcę <mord w oczach>
Ka: Lepiej ją słuchaj, bo inaczej flaki nawet po tobie nie zostaną.
E: Wiesz, jak mnie taka ładna dziewczyna zabić ma to nie żałuję ^^
Ot: W takim razie od dziś będzie cie Deidara bił.
D: Nie jestem babą! >_<
Ot: Wiem, ale zrobisz to dla mnie. Prawda?
D: Tak ^^
E: Kurwa mać, straciłem chęci do życia =_=
Ot: Nie klnij!
D: <walnął go>
Ot: Dziękuję Deidara ^^
D: Nie ma za co.
Ot: A teraz do piwnicy z nim i niech tam siedzi! A po obiedzie wyruszymy do Konohy z nim!
Aka: Tak!

Wpakowali Erena z Zetsu do piwnicy i poszli na obiad.
Ciąg dalszy nastąpi... Możliwe, że Eren nadal będzie żył ^^"

piątek, 14 czerwca 2013

Anime


Manga

A
Ability Shop
Afuganisu-Tan
Akazukin Eliza
Alice
Babel no Tegami

B
Bleach

C
Crimson Cross

D
Durarara!!

F
Fullmetal Alchemist

K
Kuroshitsuji

Polecam



Pani Klop

I: No nie! No nie!
D: Co się stało?
I: Nigdzie nie ma papieru!
D: To sobie gazetę weź.
I: Sam sobie weź! Ja wolę papier! Jest taki miękki, delikatny i ładnie pachnie.
D: Itachi... Papier jest po to, aby sobie tyłek po kupie wytrzeć, a nie żeby go wąchać i dotykać.
I: Ty się nie znasz!
Ot: Co to za kłótnie?
D: Itachi jest załamany, bo nie ma papieru w łazience.
Ot: Znów problemy z kiblem...
Y: Hej, co się stało? <trzyma kawałek papieru w ręce>
I: Skąd to masz?!
Y: Papier?
I: Tak!
Y: Od Konan.
I: <poleciał do niej> Konan! Daj paper!
Ko: A odwal się!
I: Ja chcę papier!
Ko: Nie dostaniesz >.< Odczepcie się ode mnie wszyscy! Już dałam wam moje ręczniki!
I: Hę?
Ko: Musiałam swoje ręczniczki zmieniać w papier!
I: Czemu nie pójdziesz do sklepu nie kupisz?
Ko: A czemu ty nie pójdziesz? =.=
I: E... >.> Dobra nie było tematu.
S: Co się tu dzieje?
Ko: Po papier przyszedł.
S: Aaa... <daje kwiatka Konan> Dasz trochę?
Ko: ...Myślisz, że jakimś chwastem mnie przekupisz?
S: No ^^
Ko: Spadaj =.=
H: Konan bez nerwów <uśmiechnął się zalotnie>
Ko: Tobie też nie dam
H : >.<
I:  Zaraz się zesram… <jęknął>
Ko: Nie mój problem
I: To ci narobię w pokoju!
Ko: =.= masz <dała mu>
I: Dzięki <poleciał do łazienki>
Ot: Mam nadzieję, że on potem nie będzie się do tego tulił o.O
Y: Chyba taki głupi nie jest.
P: <krzyk>
Aka: <biegną do niego>
Ki: Co się stało?
P: Ktoś zamordował Mole!
Y: Hę?
P: No Molę! <pokazuje na tekturę po papierze toaletowym>
Y: To papier idioto!
P: I kto teraz będzie wycierał mi dupsko?! <płacz>
Ot: Co za….
P: <jeszcze większy ryk>
S: Konan ci może zrobić papier!
P: Serio?
Ko: Nie.
P: Zapłacę!
Ko: Serio?
P: Tak! Kakuzu dawaj forsę!
Ka: Nie!
P: Daj albo cie zabiję!
Ka: Pff <poszedł se>
I: <wrócił> Co za ulga... <uradowany> Lepiej niż po seksie.
Ot: Przepraszam, po czym?
Y: Z kim ty się niby ruchasz?
I: Eee... >.>
H: No właśnie >D Z kim?
I: Z nikim >.>
Ki: Przecież on brata obraca.
Ot: Sasuke? O.o
Ki: No pewnie.
Ot: Fuj...
I: Nie prawda! <czerwony>
Aka: <odsunęli się od niego>
I: >.< <poszedł do siebie>
P: Trzeba na niego uważać...
H: I to jak...
S: Ej co się dzieje przy łazience? O.o
Y: A co się ma dziać?
S: Nie wiem, dlatego pytam.
Y: Hę?
S: Deidara chce iść sikać, ale Konan go nie wpuszcza.
P: Jest jeszcze druga łazienka.
S: Zamknęła ją.
P: CO?!
S: No. Jest tylko jedna czynna.
D: <przychodzi wkurzony> Ta baba chcę kasy za korzystanie z łazienki!
S: I co, dałeś jej?
D: Nie! Wolałem się wysikać do doniczki!
Z: Moje kwiatki! T_T Dlaczego znów muszą cierpieć moje kwiatki! Macie tyle rzeczy do niszczenia, ale nie! Wy zawsze wolicie niszczyć moje rzeczy!
Aka: O.o
Z: <uciekł zapłakany>
Aka: <olali go>
P: Trzeba to skończyć!
Y: Co?
P: Konan nie może brać kasy za kibel!
Y: Chcesz ją zmusić żeby przestała to robić?
P: Tak! A wy idziecie ze mną! To będzie wojna!
H: Co bierzemy?
P: Co chcecie!

Pain zabrał młotek, Kisame mrożonego fileta rybnego, Deidara Sasoriego, Hidan kosę, Yuko kiebłasę, a Otohi łyżeczkę.

P: Chcesz iść na wojnę z łyżeczką? =.=
Ot: Coś nie pasuje? >.<
P: =.=
Ki: O! Jedzenie! <zjadł Yuko połowę kiełbasy>
Y: Ej! Mój miecz!
P: Dobra! Cisza! Idziemy!
Aka: <poszli>
Ko: <stoi przed łazienką>
P: Konan! Protestujemy!
Ko: Hę?
H: Nie będziemy płacić za kibel!
Y: Właśnie!
Ot: To protest!
D,S, Ki: Gdzie jest krzyż?! Gdzie jest krzyż?!
P,H,Ot,Y: Wtf? O.o
H: Chyba coś wam nie pykło... =.=
K: Dobra zostawię łazienkę, ale nie dam wam papieru! <złowieszczy śmiech>
Aka: T_T
Y: I zobaczcie co narobiliście!
P: Ta, zwalaj wszystko na nas.
Y: Bo to wasza wina!
T: <biegnie ucieszony z papierem toaletowym w ręku>
Aka: o.O
P: Skąd masz papier!
T: Tobi nic nie wiedzieć! <ryk>
Ot: I zobacz co narobiłeś!
P: Ja się tylko zapytałem.
Ot: Krzyczałeś na niego!
Y: Tobi maluszku. Jak nam powiesz dostaniesz żelka.
T: <przestał płakać>
H: Ale masz podejście do dzieci. Będziesz świetną matką naszych dzieci ^^
Y: <walnęła go w krocze> Chyba w snach.
H: Ałć…
Y: No więc Tobi skąd masz papier?
T: Tobi znaleźć go tam gdzie zawsze. On być pod zlewem w kuchni.
P: =.=
Aka: X.x
Y: Ale przecież go tam nie było...
P: Skąd wiesz?
Y: Sprawdzałam.
Ot: Dobra... Przyznać się... Kto do jasnej i ciemnej a nawet kolorowej cholery zabrał stamtąd papier?! <wydarła się>
Aka: <cisza>
Ot: Przyznać się bo wam jajca pourywam i przerobie na breloczki, które sprzedam na targu!
Aka: O.O <strach>
H: <poleciał po Kakuzu i ciągnie go>
Ka: Debilu jeden! >.< Co ty robisz?! Puść mnie!
H: To on!
Ka: Co ja?! >.<
Ot: Zabrałeś papier z szafki?!
Ka: Zabrałem! A co?!
Aka: <mord w oczach>
Ka: Co?! >.<
Y: Czemu go zabrałaś?!
Ot: Ja wiem! Pewnie się masturbował!
Ka: Nic wam do tego!
P: Ukatrupię go... Ukatrupię!
Ot: Hidana też!
H: Mnie? A za co?!
Ot: Wiedziałeś, że to Kakuzu!
Y: I nic nam nie powiedziałeś!
H: Widziałem, tylko jak go odnosił!
Y: To trzeba było powiedzieć!
Ot: A masz! <bije łyżeczką Hidana>
H: Kobieto uspokój się... =.=

Dziewczyna zirytowała się i wyrwała mu kosę. Po czym zaczęła go ganiać po całej organizacji z tekstem "wykastruje cię!". Tymczasem Pain i Yuko udali się do pokoju Kakuzu i zabrali mu wszystkie oszczędności w ramach kary. Kakuzu był przy tym i płakał jak dziecko. Deidara i Sasori uwiecznili ten moment poprzez fotografie i filmik.

niedziela, 9 czerwca 2013

Shrek

Obsada:
Pein - Księżniczka Fiona
Konan - Smoczyca
Itachi - Ślepa mysz
Kisame - Świnia
Deidara - Ciastek
Sasori - Pinokio
Tobi - Osioł
Kakuzu - Wilk
Hidan - Lord Farquaad
Zetsu - Shrek

Gdzieś na zadupiu usłanym bagnami...

Z: <wychodzi zadowolony z kibla i ciągnie za sobą papier> Nie ma to jak ulga... <wszedł do domu i zabrał się do jedzenia> Smakołyki! Bratek w galarecie, palma na zimno, zupa z kaktusa i lilie w wazonie.

Shrek, dziwny ogr, zaczął jeść a tu nagle wchodzi ślepa mysz.

I: <idzie w ciemnych okularach i o lasce> Stefan! Stefan! Żarcie czuje!
Z: O_o
I: Stefaaaaan! <powywalał wszystkie rzeczy ze stołu>
Z: Szczurze jeden! <wykopał go za okno>
Ki: Ała! <wydarł się zza okna>
Z: Wtf?!
Ki: Nie rzuca się myszami w świnie!
D: Ani w pierniki!
S: A o chłopcu z drewna nie wspomnę! >_<
Z: Co wy tu robicie?! >_<
Ki: Potrzebowaliśmy łóżka. Wilk rodzi.
Z: Że co?! <poleciał do sypialni>
Ka: <leży i czyta oferty bankowe> Czego?
Z: ... <wyszedł z domu>

A tam jak na festynie. Jedni pływają w błocie, drudzy skaczą na trampolinie, jeszcze inni biją się patykami, a w oddali jakieś krasnale usiłują coś grać.

Z: Co wy tu cholera robicie?!
D: Festyn!
T: <sika pod domem ogra>
Z: Uszaty! Mam ci odciąć tego przyjaciela?!
T: Przyjaciela? <strach> Dlaczego chcesz odciąć mój ogon?
I: <pojawił się nagle> Co się dzieje? Gdzie jestem? <walnął laską Shreka w krocze>
Z: Kuźwa! <zgiął się> Chyba sobie wszyscy żartujecie! Wypad stąd!
Ki: Farquaad nas wywalił, więc przenieśliśmy się tutaj.
Z: Kto?
Ka: Taki mały knypek.
Z: Gdzie to coś mieszka?
Ka: A tam. <pokazuje na jakieś więzienie> W tym zamku.
Z: <polazł do niego>
T: <poszedł za nim>

Niedługo potem Shrek dotarł na miejsce. Niestety miał problemy z wejściem, bo zapomniał z domu dowodu osobistego. Na szczęście Osioł miał ważne prawo jazdy, więc ich wpuszczono.

Z: I gdzie teraz?
T: Zaprowadzę! <pobiegł>
Z: <zaszedł z nim do Lorda> Te, mały.
H: Czego wieśniaku?!
Z: Twoja hołota u mnie mieszka!
H: Jak lubisz orgie to co się dziwisz?
Z: Masz ją zabrać.
H: Nie chce mi się. Jestem za mały i nogi mnie szybko bolą.
T: Czemu ty masz takie krótkie nogi?
H: Bo tak! >_<
Z: Zrobimy tak. Dam ci błota własnej roboty na maseczkę, a ty zabierzesz ten zwierzyniec.
H: A co ja cyrk prowadzę?
Z: ...
H: Dobra, niech będzie, ale przyprowadzisz mi pewną kobietę.
Z: Czemu zawsze musi chodzić o kobietę... =_=
H: Bo nie pisze się bajek o gejach?
T: Ciebie to by nawet ślepa mysz nie dotknęła <śmiech>
H: Zdziwiłbyś się.
T: O_o
Z: Gdzie znajdę tą kobietę?
H: Siedzi w wieży pięć kilometrów stąd.
Z: Dobra. Ośle idziemy.

Ogr poszedł z Osłem po królewnę. Myśleli, że załatwią to raz dwa, ale niestety utknęli w korkach. Pełno ludzi wracało z pracy i się zrobiło tłoczno. Jednak w końcu dotarli na miejsce.

Z: Jest wieża. I okno. Idziemy. <ruszył>
T: Ja nie idę! <patrzy w dół> Nie chcę zginąć!
Z: Ośle to tylko mała rzeka.
T: Mała? Ona jest ogromna i nie wiadomo jak głęboka!
Z: Nie umiesz pływać?
T: Nie umiem! Zobacz! Tak silny prąd nas porwie!
Z: Przestań przesadzać i chodź <ruszył>
T: Shrek nie umieraj! Nie umieraj!
Z: <przeszedł na drugą stronę> Żyję. Teraz ty.
T: Nie pójdę! Ja nie chcę!
Z: No dalej, bo cię tu zostawię.

Osioł odważył się i przeszedł przez wodę. Odetchnął z ulgą, a Shrek zaczął się śmiać, że Osioł przestraszył się małej dziesięciocentymetrowej kałuży, który była głęboka na jakiś centymetr.

T: Mogłem tam zginać!
Z: Tak jasne, a teraz idziemy.
P: <wpadł na nich>
Z: Wtf? Ktoś ty?
P: Księżniczka Fiona.
Z: Pokaż dowód tożsamości.
P: <pokazała dowód osobisty>
T: <sprawdził> To ona.
Z: Świetnie. To wracamy. <pociągnął ją>
P: Co? Ale gdzie? Pokonałeś smoka?
T: Smoka? Jakiego smoka?
Ko: <szczeka>
Z: Wtf? O_o

Smok, a właściwie smoczyca to tak na prawdę była suczka przebrana za to stworzenie.

Ko: <szczeka>
T: Pies?
Z: Rzuć mu patyka.
T: Ale to ona.
Z: Wszystko jedno.
T: <wziął patyk i rzucił>
Ko: <poleciała>
P: O_o Pokonałeś smoka. <padła na kolana> Jestem ci wdzięczna dzielny rycerzu!
Z: Fajnie, a teraz chodź. Twój narzeczony na ciebie czeka.
P: Co? A czemu sam nie przyszedł?
T: Ma za krótkie nogi.
Z: Dokładnie.

Shrek, Osioł i Fiona ruszyli do zamku, a po drodze napadł ich jakiś facet w rajtuzach. Fiona rzuciła się na zboka i doczepiła mu spódniczkę sądząc, że teraz wygląda o wiele lepiej. Mężczyzna zadowolony odszedł z jakimiś innymi pedałami. Po kilku godzinach dotarli na miejsce.

P: To tu?
H: <kuśtyka lecąc do niej>
P: Wtf? O_o
H: Fiona!
P: Co to za kurdupel?
K: Twój przyszły mąż.
P: Co? O_o
T: Powodzenia w robieniu dzieci.
P: ...
H: <w końcu dobiegł> Witaj! Jestem Lord Farquaad i będę twoim mężem.
P: Aha... Fajnie...
H: A teraz szybko ślub i do łóżka!
T: Shrek, a on coś w ogóle tam ma?
Z: A bo ja wiem. Może jakiś orzeszek się znajdzie.
H: >_< Poszli won! Dotrzymałem obietnicy, a teraz dajcie mi się nacieszyć Fioną.
Z: Dobra, dobra <poszedł z Osłem>
P: Help... O_o

Zaczęło zachodzić słońce. Shreka i Osła napadła suczka, którą spotkali wcześniej. Przywiązała się do Osła, a ten stwierdził, że Shrek kocha Fionę. W sumie ogr prędzej by ją zjadł, ale był na diecie więc sobie odpuścił. Pobiegł szybko do zamku na ślub, aby go przerwać.

Z: Chwila! <wpadł> Zpomniałem czegoś!
H: ...Czego?
Z: Że ja jestem z nią w ciąży.
H: Co?
P: Wtf? O_o
T: Shrek, masz macicę?
Z: Znaczy się, że ona jest w ciąży.
H: Przestań wciskać mi kitu =_=
Z: Mówię serio!
H: <spojrzał na Fionę>
P: Jestem dziewicą! >_<
H: No widzisz.
P: Ale mam dla was niespodziankę!
Z: Jaką?
T: Chuck Norris tu wpadnie?
P: Nie =_=

Wtedy zaszło słońce i Fiona zmieniła się w zielonego ogra.

H: Co to kurde ma być?! Mamy cię?!
T: O matko! Ona zmyła makijaż! <panika>Kobieta bez makijażu!
Z: Ja też tak wyglądam?
T: Tak.
Z: Super!
H: Pozabijam was!
Ko: <wpadła i obsikała go>
H: X_x

W ten oto sposób Lord knypek zginał od kwasu moczowego, a Shrek i Fiona wzięli ślub, którego udzielił im Osioł. Potem wrócili na bagno i z resztą bawili się do rana.

KULISY

Ot: Dobra, koniec!
Z: <duma, że miał główną rolę>
H: <przychodzi zszyty> Może mi ktoś powiedzieć czemu ja miałem rolę Farquaada?!
Ot: Bo potrzebowaliśmy kogoś bardzo małego, a ty się nadałeś. Mogliśmy ci obciąć nogi bez problemu, bo od tego nie umrzesz, a ktoś inny by już udał się do Nieba.
H: ...
Ot: ^^ Ale przyszyte masz już nóżki, więc nie narzekaj.
T: A Tobi grać Osła bo to być idiota, a Tobi też nim być ^^
Aka: O_o
I: Ale samoocena...
D: Trafna.
P: A ja znów grałem babę. I miałem włosy doczepione =_=
I: Ciesz się, że baba, a nie ślepa mysz.
Ot: Itaś, w Internecie jest pełno śmiesznych fotek z tobą jak jesteś ślepy.
I: Nie moja wina, że od sharingana się ślepnie.
Ot: Nie moja wina, że go masz.
S: Co wy chcecie? Przynajmniej mamy czysty obraz w telewizorze.
Ot: Dalej go wykorzystujecie jako anteny?
I: Tak... =_=
T: A Tobi lubić oglądać bajki ^^
Ka: Tak, wiemy. Wtedy kiedy lecą wiadomości... =_=
S,D: Moda na sukces!
Aka: O_o
Ot: Ok...
Z: Ale fajnie było ^^
Ki: Zaciesz jak widzę trwa.
Z: Tak ^^
H: A o moje biedne nóżki nikt nie zapyta T_T
Ka: Hidan, jak tam twoje śmierdzące nogi?
H: ...
Ot: Nie płacz <przytuliła Hidana> Będzie dobrze.
H: ^^
I: Zboczeniec...
P: Ta...
Ot: Patrzcie na siebie =_=
I,P: ...
Ko: <zamiata sobie spokojnie scenę>
T: Co my grać następne?
Ot: Sprawdzę... <patrzy do repertuaru> Pinokio.
H: O, to coś dla Sasoriego.
S: Słyszałem... =_=
H: ^^
Ot: Ale to prawda Sasori.
S: ...
Ot: A tak przy okazji... Itachi wszystkiego najlepszego! ^^
I: Dziękuję ^^
Ot: Więc do zobaczenia i do następnego razu, a mu tu sobie robimy imprezkę ^^

piątek, 7 czerwca 2013

Problem Paina

Zwyczajny dzień w Akatsuki. Kisame już do samego rana jak zwykle zajmował jedną z dwóch łazienek. Twierdził, ze wanna to jego drugi dom.

Ot: Wypierdalaj stamtąd!
Ki: Pocałujcie mnie gdzieś!
Ot: Jak ja cie zaraz…
Y: Spokojnie Otohi <weszła jej w słowo> Mamy jeszcze jedna łazienkę. Zapomniałaś?
Ot: No tak. <poszła z Yuko do drugiej łazienki>

Otohi już miała wejść do środka gdy jak torpeda wparował tam Pain.

P: Z drogi! <krzyknął i zatrzasnął się w łazience>
Ot: Co to kurwa ma być?! Wyłaz stamtąd natychmiast!
P: Nie da rady.
Ot: Jak to nie da rady?!
P: No bo nie da! Daj mi spokój!
Ot: Ale mi się sikać chce!
P: To idź kurwa na dwór!
Ot: Nie jestem psem!
Y: <westchnęła> Chodź, może wywalimy Kiasme z łazienki.

Dziewczyny poszły i Yuko zaczęła grzebać w zamku.

Y: Zaraz je otworzę... <grzebie> Jeszcze tylko trochę...
Ot: Prędzej się posikam niż je otworzysz!
Y: Nie nerwowo... <otworzyła po chwili> No! Możesz wchodzić.
Ot: <stoi niepewnie> A co jeśli on jest tam nago? Nie chce oślepnąć jak Itachi!
I: <wychodzi nie wiadomo skąd> Nie jestem ślepy =.=
Ot: Ale na takiego wyglądasz.
I: ...
Y: Więc nie wchodzisz?
Ot: Sprawdź czy jest bezpiecznie.
T: <przechodzi w podskokach>
Y: Tobi!
T: Tak? ^^
Y: Wejdź tam i sprawdź czy nie ma tam żelków. <pokazała na łazienkę>
T: Dobra! <wszedł>

5 minut później...

Ot: Długo coś nie wraca... Może Kisame go zabił?
Y: Albo na serio znalazł tam żelki O.o
Ki: <wychodzi i ciągnie za sobą nieprzytomnego Tobiego>
Y: Coś ty mu zrobił?
Ki: Ja? Nic. Wszedł i od razu padł jak mucha.
Ot: <zatyka nos> Nie dziwię się...
Y: Fuj... <też zatkała>
Ki: <poszedł zadowolony>
Ot: Wiesz co? To ja już wolę iść na dwór... <pobiegła zrobić siku w krzaczki>

I tak Otohi sobie ulżyła.

Ot: Co za ulga...
Z: Moje kwiatki! T_T
Ot: Co? O.o
Z: Hermenegildo! Genowefo! <ryczy> Zabiłaś je!
Ot: Ja nic nie zrobiłam! >.<
Z: <ryczy i robi potop>
Ot: O.o <zwiała>

Nagle dobiega ich wołanie z drugiej łazienki.

P: Pomocy!
Y: Co się stało?
P: Mam problem wagi państwowej
Ot: Jasne.
P: Mówię poważnie.
T: <ożył> Tobi dać Liderowi obiad z żelkami <duma>
Y: No pięknie. Pewnie teraz biegunkę ma.
Ot: Wiec z dala ode mnie.
P: Ja tu umieram!
Z:  A co mają powiedzieć moje biedne kwiatki <ryk>
T: <też płacze>
Y: A tobie co?
T: Tobi zabić Liderka! <ryczy>
Y: Eh… On jeszcze żyje.
T: Tobi ci nie wierzyć!
Y: Otohi zabierz go błagam cie!
Ot: A co to ja niańka?
T: <większy ryk>
Y: I zobacz co narobiłaś!
Ot: To nie ja!
P: Możecie przestać <jęczy z bólu> To ja tu mam poważny problem!!!!
Ot: A co kurwa rodzisz odbytem?!
P: E... Mniej więcej...
Ot,Y: O.o
P: Potrzebuje Stoperan!
Y: A wiesz, że go już nie ma!
P: CO?!
Y: Hidan ostatnio wziął ostatnią tabletkę.
P: Nie!!! <załamka> I co ja teraz zrobię?!
Ot: Otworzysz okno i wywietrzysz w łazięnce.
P: Nie pomagasz!
Ot: Jesteś w czarnej dupie i tyle.
P: Zginiesz kiedy wyjdę!
Ot: Prędzej się udusisz własnym smrodem.
P: ...
T: <dalej ryczy>
Y: Tobi! Zamknij paszczę!
T: Ale Tobi być morderca!
Y: Nie być! Liderowi przejdzie to!
Ot: Nie przejdzie, bo nie ma Stoperanu.
T: <większy ryk>
Y: Znów przez ciebie ryczy!
Ot: Nie moja wina!
P: Idźcie kupić Stoperan do cholery!
Ot: Sam sobie idź! Masz pełno krzaków po drodze to jakoś wyrobisz!
P: Przestań mnie wkurwiać!
Ot: Bo co?! Kibel rozwalisz?!
Y: Wiem! <olśnienie>  Kakuzu! Hidan!
Ka,H: <przyszli>
Y: Kakuzu daj kasę.
Ka: Po co?
Y: Potrzebuje.
Ka: No dobra... <dał>
Y: <dała je Hidanowi> Leć do sklepu po tabletki.
H: <gapi się na nią jak na idiotkę> Czy ja mam na czole napisane "służąca"?
Y: Da się zrobić <wyciągnęła z kieszeni marker i napisała mu>
H: ...Zabiję!
Y: Potem jak wrócisz. <wykopała go za drzwi> Po Stoperan!
H: Dobra, dobra... <poszedł>
P: Niech się kurwa pośpieszy!
Ot: Painuś spokojnie.
P: Nie mów do mnie Painuś w takiej chwili!
Ot: Oddychaj. Wdech i wydech. Wdech i wydech.
P: Co ja kurwa w ciąży jestem?!
Y: No nic nie wiadomo...
P: Słyszałem!

W organizacji nagle zajechał jakiś dziwny fetor.

Y: Co to kurwa tak cuchnie?
Ot: To pewnie z łazienki. Pain opanuj się!
P: To nie ja!
Ot: Wiec kto?
Z: <jedzie z taczką pełna cuchnącego nawozu>
Y: O.o Po co ci to?
Z: To na kwiatki na które zlała się Otohi.
Ot: =.=
Y: Cuchnie strasznie!
Z: No wiem. <gdy wyjeżdżał z domu wpadł na biegnącego Hidana który nie wyrobił i wpadł w to gówno>
H: Ty KURWO!
Y: Hidan spokojnie.
H: Jak mam być spokojny!
Y: Masz Stoperan?
H: Tak <podaje>
Y: Nie wezmę tego bo śmierdzi gównem.
H: To jak zamierzacie mu to dać?
Ot: Ty pójdziesz
H: Nie ma mowy!
Ot: Jest albo pożegnasz się ze swoja dmuchaną laleczką <śmiech>
H: Dobra!

Hidan z wielkim bólem serca wlazł do zaśmierdniętej kabiny choć sam nie pachnął lepiej, i wręczył Painowi tabletki. Ten po ich zażyciu poczuł się lepiej ale i tak jego oraz Hidana czekała długa kąpiel.

H: To może tak w ramach rekompensaty umyjecie nas?
Ot: Ty do nas mówisz? <pokazała na siebie i na Yuko>
H: Nie kurwa do Itachiego =.=
I: O.O <zwiał>
H: ...
Ot: Nie =.=
H: Dlaczego?
Ot: Bo śmierdzicie.
P: Ale to jest także sprawa wagi państwowej.
Ot: Więc co? Mam dzwonić do prezydenta?
Y: Jeszcze nam antyterrorystów przyśle...
Ot: Nie trzeba. Powiemy, że mamy już debili w domu.
H,P: =.=
Y: Nie róbcie takich min, bo to prawda.
Ot: Nie wiem czy wiecie ale jak połączyć wasze inicjały to wychodzi "HP"
H: No i co z tego?
Ot: Harry Potter ^^
H,P: X.x
P: Stój! Czekaj!
H: Co?
P: Zamień kolejność inicjałów.
H: Dobra.
P,H: X.x
Y: A nie mówiłam, że to debile.
Ot: No dokładnie. I jeszcze zasmrodzili nam całą łazienkę.
Y: Na szczęście mamy drugą.
Ki: Nie macie <zwiał do drugiej i się zamknął>
Y: Wołamy Deidarę?
Ot: Wołamy.
Ot,Y: Deidara!
D: <przyszedł> Hę?
Y: Wysadź proszę akwarium Kisame.
D: Mogę? <błysk w oku>
Ot: Oczywiście.
D: <poleciał do jego pokoju>
Ki: <usłyszał to i wyleciał za nim> Nie!!! Wy sadyści! <zniknął w drzwiach>
Ot,Y: <śmiech>
P: No to trzeba się umyć...
H: Ta...
Ot: Idziecie razem? Pedały...
Y: Nie jedyni są w tej organizacji.
P: Tak, bo są jeszcze lesbijki.
Ot: <przywaliła mu wałkiem do ciasta, który nie wiadomo skąd wytrzasnęła>
P: Ała! To bolało!
Ot: I miało.
H: Po coś się odzywał...
Y: Idziecie się myć! <wepchnęła ich do środka i zamknęła drzwi od zewnątrz>
P: Ej! Otwieraj!
H: Pozabijam was!
P: Ja też!
Y: Głupie gadanie.
Ot: No dokładnie.

I tak Pain i Hidan nie mieli innego wyjścia i musieli się wykąpać jeśli chcieli wyjść z łazienki. Twierdzili, że nic nie mogli zrobić, ale wiadomo to debile które nie myślą. Gdyby byli mądrzy uciekliby przez okno znajdujące się w środku. Jednak to debile.

Partówki



Dialogi



http://akatsuki-otohi.blogspot.com/2014/02/slepota.html



sobota, 1 czerwca 2013

Dzień Dziecka

Nadszedł Dzień Dziecka...

Ot: Obywatele słuchajcie! Mimo tego, że jesteście dorośli to i tak zachowujecie się jak dzieci.
H: Ja już nie jestem dzieckiem! Będę się żenił!
Ot: Tylko wtedy jak mi się zachce.
H: A nie chce ci się?
Ot: Aktualnie nie.
H: <załamka>
Ot: Ale spokojnie, nadal jesteś kandydatem numer jeden.
H: <radocha>
Ot: Wracając do mojej przemowy... Dziś jest Dzień Dziecka, wiec jakoś to uczcimy.
T: Tobi chcieć dostać żelki!
Ot: Dostaniesz. Wszyscy coś dostaną.
Ki: To ja chce prenumeratę Playboya!
I: Co? Kisame od kiedy ty czytasz takie rzeczy.
Ki: Ale to nie jest zwykła gazeta! To jest Playboy Zoo!
I: Niby co to jest?
Ki: Coś jak gołe babki, tylko że tu są gołe zwierzęta.
Aka: O_o
I: Kisame, nie chce cię martwić, ale zwierzęta zawsze były nagie.
Ki: Nie prawda! Co ty możesz wiedzieć!?
D: To łasica, więc coś jednak wie.
I: ...Dzięki Deidara.
D: Polecam się na przyszłość ^^
Ot: ...Aż boję się zapytać co chce Pain.
P: <ślini się i oczy mu świecą>
S: Nawet nie musisz, bo już chyba wiesz.
Ot: Masz rację.
H: Nie dostanie mojej żony! >_<
Ot: Jeszcze nią nie jestem =_=
S: Za bardzo wczuł się w rolę.
D: Będzie mi brakować tego debilnego Hidana.
H: Coś ty powiedziała Barbie z lumpeksu?!
D: Nie jestem Barbie! I powiedziałem, że wole jak jesteś debilowaty, głupkowaty, szurnięty, masochistyczny i zboczony!
S: To ostatnie mogłeś sobie podarować...
Ka: Jeszcze cie zgwałci.
D: O_o <uciekł z piskiem do łazienki>
Ot: Trzeba zmienić nazwę "Organizacja Akatsuki" na "Przedszkole Akatsuki"...
T: <ssie kciuka pod maską i się kołysze>
Ot: Kuźwa co tam przedszkole... Żłobek!
Sa: <leci z krzykiem>
Ot: Nie drzyj się tak Sasek! Co się stało?
Sa: Zetsu wszedł mi do łazienki!
Z: <leci za nim> Nie prawda!
Sa: Prawda!
Z: Chciałem tylko zobaczyć jakiego masz!
Sa: Zboczeniec!
Z: Chciałem porównać!
Sa: I tak mam większego niż ty!
Z: Nie prawda!
Sa: Prawda!
T: <podchodzi> A Tobi mieć takiego! <ściągnął spodnie>
Aka: O_O
Ot: TOBI! WTF?!
T: To być przyjaciel Tobiego <pokazuje na członka>
Ot: Niech ktoś tam wstawi tabliczkę "Cenzura"!

Z powodów nieznanych usterek owa tabliczka się nie pojawiła...

T: <cieszy się>
Aka: <gapią się na niego>
Ot: Ubieraj te spodnie! Ale już!
T: Ale Tobi chcieć coś pokazać!
Ot: Już wystarczająco dużo pokazałeś!
T: Otohi patrz! Gdy Tobi się bujać to przyjaciel Tobiego też się kołysać!
Aka: <zgon>
Ot: Ja pierdole! Co za patologia!
T: ^^
Ot: Tobi! Spodnie! NATYCHMIAST!
T: <ubrał>
Ki: <płacze w kąciku>
Ot: A tobie co? O_o
Ki: Ona ma większego ode mnie...
Ot: <zgon>
Ki: <szlocha>
Ot: Macie kuźwa kompleksy...
I: Czasami faceci tak mają. Wy kobiety też macie kompleksy.
Ka: Itachi skąd pewność, że to kobieta?
Ot: Kakuzu, pierdolnął cię ktoś kiedyś telewizorem?
Ka: Nie.
Ot: To uważaj, bo zaraz oberwiesz.
S: Telewizor zostawcie w spokoju! <ogląda jakaś telenowele>
I: Wracając do tematu to wiem, że kobiety mają kompleksy na przykład na temat wagi czy piersi.
Ot: Moja waga mi odpowiada i cycki też.
I: Jesteś inna.
Ot: Wiem.
P: Otohi! Co z naszymi prezentami na Dzień Dziecka? <ślini się>
H: Na pewno ją nie dostaniesz! <morderczy wzrok na niego>
Ot: Nikt mnie nie dostanie zboczeńcy! A teraz się ogarnąć i...
O: <wchodzi z Kabuto> Mamy dla ciebie prezent z okazji Dnia Dziecka!
Ot: Tylko mi nie mów Kabuto, że grasz moją matkę...
Kab: Nie, jestem osobą towarzyszącą.
Ot: Całe szczęście.
O: <dał paczkę>
Ot: Co to?
O: Otwórz!
Ot: <otworzyła> O...
O: I co? Podoba się?
Kab: Pomagałem wybierać.
Sa: Co ci dali?
Ot: Lalkę Barbie...
Sa: <zaśmiał się>
Ot: Jestem trochę za stara na lalki, ale dziękuję...
O: <uśmiech>
Ot: <odłożyła prezent> To teraz prezent dla reszty ode mnie.
H: Co dostaniemy?
Ot: Wpierdol ^^
P: Nic nowego...
Ot: Żartuje. Konan! Chodź tu!
Ko: <przyszła i przyniosła coś>
Ot: <wziął> Pójdziemy do lunaparku.
Aka: YEAH!
Ot: O_o
Aka: <cieszą się jak dzieci>
Ot: A mogłam im kupić bilety do zoo...
Kab: Jeszcze by ich tam w klatkach pozamykali, bo by pomyśleli że im zwierzęta pouciekały.
Ot: Byłby przynajmniej z nimi spokój.
Kab: Racja, ale przyszłego męża byś straciła.
Ot: A co ty tak się tym martwisz? Jesteś chętny?
Kab: Nie...
Ot: Nawet gdyby to bym miała kogoś na zastępstwo.
Kab: Kogo?
Ot: Sasuke.
Sa: CO?!
Ot: Nom ^^
Sa: W sumie... Jesteś lepsza od Orochimaru i Kabuto.
Ot: U mnie w organizacji nie ma patologii jak u nich.
Kab: Kłóciłbym się...
Ot: <morderczy wzrok>
Kab: Ok, już nic nie mówię.
O: A ja też mogę iść?
Ot: Możesz... O_o

Niedługo potem udali się do lunaparku i rozbiegli się jak małe dzieci.

Ot: Wtf... Jak dzieci...
Sa: Dokładnie.
Ot: Nawet Orochimaru z nimi poleciał do basenu z piłkami... Stary chłop a zachowuje się jak dziecko.
Sa: Czasami tak bywa.
Ot: A ty nie idziesz się z nimi bawić?
Sa: Nie jestem takim dzieckiem jak oni.
Ot: Nawet Kabuto pobiegł.
Sa: Niech zgubi okulary.
Ot: Nie zgubi, bo klejem je sobie po drodze wysmarował.
Sa: Aha...

Tymczasem Akatsuki opanowali lunapark i w nim wszystkie atrakcje. Oczywiście rodzice ze strachu przed nimi pozabierali dzieci i opuścili ten teren dziwnie się na nich gapiąc. Jednak może to i lepiej że są sami, bo jakby jakieś dziecko zostało pobite przez "przypadek" to mogłaby się tu rozwinąć jakaś wojna pomiędzy Akatsuki a rodzicami. Może i śmiesznie by było, ale Otohi raczej nie będzie się chciało potem targać ich pobitych ciał z powrotem do organizacji. A zostawić szkoda, bo się jeszcze na coś przydadzą.

Sa: Mam ochotę na loda.
Ot: O_o <odsunęła się na drugi koniec ławki>
Sa: Na pa-ty-ku.
Ot: Uff... Żeś mnie przestraszył.
Sa: Jesteś zboczona i masz skojarzenia.
Ot: Gdybyś mieszkał z taką bandą też byś miał.
Sa: Wystarczy, że mieszkam z Orochimaru i Kabuto.
Ot: To chodź, kupie ci loda.
Sa: Nie trzeba, mam kasę.
Ot: To się złożymy na dwa lody.
Sa: Dobra.
Ot,Sa: <poszli do sklepu>

Tymczasem w basenie kolorowych piłeczek...

Ki: Widziałeś to?
Z: No.
Ka: Poszli do sklepu. Razem.
I: Co tam wywąchaliście?
D: Że Sasuke podrywa Otohi.
S: Albo na odwrót.
I: CO?!
S: Zazdrosny?
I: Przecież Sasuke ma Naruto!
D: Widocznie już woli kobiety.
I: Hidan wie?
Ki: Jeszcze nie.
Ka: Wścieknie się.
Z: Narazie rzuca się kulkami z Tobim.
D: Co robimy?
S: Obserwujemy Otohi i Sasuke.
Ki: Może coś zaiskrzy. Śmiesznie będzie.
I: Sasuke nie jest dla niej.
D: A myślisz, że ty jesteś?
Z: Cicho! Wracają!
Ot,Sa: <wrócili i usiedli z lodami>
S: Powiedzmy Hidanowi. Pośmiejemy się.
I: Chcesz, żeby mi brata zabił?
Ka: Trochę krwi zawsze musi być.
S: No właśnie.
Z: Ej! Hidan!
H: Czego chwaście?
Z: Sasuke podrywa ci kobietę.
H: CO?! <wyparował z basenu>
S: Ale szybki.
D: Chwila, a gdzie jest Pain?
P: <nagle wyłania się spod kulek> Powietrze! Uratowany!
Aka: O_o
Ki: Patrzcie! Wywalił Sasuke do krzaków!
I: Co?! <poleciał> Bracie!
Ot: Wtf? O_o
H: Nie będzie mi tykał kobiety!
Ot: Tylko rozmawialiśmy i jedliśmy lody... =_=
H: Od lodów się zaczyna!
Ot: Pominę ten fakt...
I: Bracie! Nic ci nie jest?!
Sa: <wstał z pomocą Itachiego> Ty! <pokazuje na Hidana> Kupujesz mi nowego loda!
H: Co?
Sa: To co słyszałeś! Do sklepu! Ale już! <postraszył go sharinganem>
H: <poleciał szybko>
Ot,I: Wow O_o
Aka: <szok>
D: Widzieliście to?
P: Co się dzieje?
S: Nic ważnego.
P: A... <powróciła do bawienia się kulkami>
Ot: To było dziwne O_o
Sa: Walnął mnie bezpodstawnie >_<
I: Ale nic ci nie jest? <zatroskany>
Sa: Nie.
I: Świetnie! <poleciał do reszty bawić się dalej>
H: <wrócił z nowym lodem>
Sa: Dzięki <zabrał> A teraz poszedł do tamtych!
H: <poleciał szybko>
Ot: To też było dziwne O_o
Sa: Kurde w pokoju zjeść loda nie można >_<
Ot: Ciesz się, że Jashina nie zwołał.
Sa: A on w ogóle istnieje?
Ot: Nie ^^
Sa: Aha O_o

Dzień Dziecka obszedł się bez licznych ofiar, oprócz Tobiego, który nie chciał wracać do domu i trzeba było chłopaka ciągnąc na siłę, ale obiecanie mu, że tu jeszcze wróci poskutkowało i grzecznie pohasał do organizacji.