poniedziałek, 20 maja 2013

Matka

Ot: Co niechcący?
H: Idź do kuchni...
Ot: <poszła i po chwili wróciła z kranem w ręce> Coś ty zrobił...?
H: Nie chciało się zakręcić, więc uderzyłem.
Ot: I wyrwałeś cały kran?!
H: Niechcący!
Ot: To teraz idź i zrób coś żeby się woda nie lała!
H: Niby jak?!
Ot: Nie wiem! Zetsu!
Z: Co ja?
Ot: Ustaw ścianę z muru, żeby się woda do pokoju nie przelała.
Z: Tak jest <ustawił> Gotowe.
T: Tobi zakleić wylew wody plasteliną i się trzymać!
Ot: Serio? Świetnie.
Ki: <pływa sobie w kuchni>
Ot: Kuźwa Kisame, co ty robisz?!
Ki: Pływam ^^ Mamy basen w kuchni!
Ot: =_=
Ki: <zadowolony>
D: Rozwalacie mi urodziny! >_<
S: Nie przejmuj się. I tak dzień już się kończy.
D: Pocieszenie...
Ufo: My pomóc!
Ot: Hę? O_o
U: Pomożemy!
Ot: Niby jak?
U: <zaczęli pić wodę>
Aka: O_o
U: <wypili>
Aka: Wow...
Ki: Mój basen...
Ot: Świetnie! Dzięki! A teraz Kisame bierz mop i to sprzątaj.
Ki: Czemu ja? >_<
Ot: Bo tylko ty pływałeś, a teraz do roboty. Reszta spać!
Ko: A co z nami? Musimy się z wami rozprawić!
Ot: Fajnie. Jutro. A teraz wypad na dwór spać <wywaliła ich>
Aka: <poszli do siebie>
H: <smutny w kąciku>
Ot: Nie smutaj. Zdarza się, a teraz idź spać.
H: Dobrze... <poszedł>
Ot: No, to chyba wszyscy.
Sa: <siedzi za palmą>
Ot: O_o Co ty tam robisz?
Sa: Ja? Eee... Palmy pilnuje!
Ot: Weź tam nie siedź, bo potem Zetsu narzeka że jego kwiatki mają mszyce.
Sa: No wiesz co! >_<
Ot: Spać! Ale już!
Sa: Niby gdzie?
Ot: To tymczasowego pokoju Orochimaru i Kabuto?
Sa: Nie będę uczestniczył w ich orgiach!
Ot: To idź do brata. Ma wielkie łózko i śpi z miśkiem.
Sa: Misiek! <poleciał do Itachiego>
Ot: To było trochę dziwne...

Następnego dnia.

Ko: Dobra! Teraz się zemścimy!
U: <wchodzi jak zbawione>
P: A im co?
U: Czemu człowieki nie mówić, że wy mieć teleport?
Ot: Że co?
U: Człowieki mieć cenny teleport. My zostawić człowieki w spokoju.
D: Czemu oni tak dziwnie gadają?
S: Bo to ufo?
Ka: Gadają bez sensu jak Tobi.
T: Tobi nie gadać bez sensu!
Ka: Tak, tak.
S: Oni tak bardziej jadą językiem króla Juliana.
D: Tego z Madagaskaru?
S: Tak.
D: I kto tu bajki ogląda =_=
S: To nie tak! <burak> Tobi na to patrzy!
D: Jasne.
Ot: Cicho tam! Jaki kurde niby my mamy teleport?
U: My pokazać <poszli i pokazali muszle klozetową>
I: Że niby to?
U: To być teleport!
Ot: Aha... No to widze, że sracz nam w czymś pomógł.
P: Mnie też pomógł! Wtedy jak miałem biegunkę...
H: Ty nie miałeś biegunki. Ty miałeś straczkę.
P: =_=
H: ^^
U: My was teraz zostawć w spokoju i wracać do domu. <poszli>
Ko: A co ze mną?
P: Nie zostawiajcie ją tutaj!
U: <polecieli>
P: No pięknie... I co my z nią zrobimy?
Ot: Przyda się na coś. Ktoś musi nam czyścić teleport ^^
Ko: Bardzo śmieszne...
Ot: Papier już masz, nawet we włosach ^^
Ko: ...
Ot: Właśnie! Wiecie, że za niedługo jest dzień matki?
I: Moja nie żyje <łzy w oczach>
S: Bo ją zabiłeś debilu =_=
I: A, racja...
Sa: Mamusia....
D: O_o
Sa: <rozpłakał sie>
I: <tez płacze>
Ki: Co za ludzie...
Ot: W sumie ja też tu nie mam matki. Nawet jej nie znałam.
O: Ale zaraz poznasz!
Ot: Hę?
O: Tak się składa, że mam fotografie z naszego życia.
Ot: Co...?
O: Opowiem ci! Poczekaj <poleciał do pokoju>
Ot: Podobno jestem adoptowana...
P: Podobno...
O: <wrócił> No więc tak. Kabuto!
Kab: A tak <przygotowany na pokaz slajdów>
O: Pewnego dnia zaszłem do restauracji, gdzie tańczyły piękne kobiety. Zobaczyłem wśród nich twoją matkę. Miała cudowne ruchy.
Kab: <pokazuje zdjęcie >KLIK< >
O: A teraz daj zbliżenie tej fotki.
Kab: <pokazuje zdjęcie >KLIK< >
O: Od razu się w niej zakochałem. Potem zaczęliśmy się spotykać, aż nadszedł czas na nasz pierwszy pocałunek.
Kab: <pokazuje zdjęcie >KLIK< >
O: Następnie ona prowadziła się do mnie, a ja po jakimś czasie się oświadczyłem. Przyjęła to bardzo radośnie.
Kab: <pokazuje zdjęcie >KLIK< >
O: Po jakimś miesiącu wzięliśmy huczny ślub i zjawiło się wele gości. Elegancko wtedy wyglądaliśmy. Sczególnie twoja matka olśniewała urokiem.
Kab: <pokazuje zdjęcie >KLIK< >
O: A po weselu wyjechaliśmy na Hawaje w podróż poślubną.
Kab: <pokazuje zdjęcie >KLIK< >
O: Następnie twoja matka zaszła w ciąże i urodziła ciebie.
Kab: <nie ma już zdjęć>
Ot: Co już wam się foty skończyły?
O: Wiesz... Wtedy nie było można robić zdjęcia podczas porodu.
Ot: Raczej Kabuto ci się zbuntował i nie chciał dać zrobić sobie nagiej foty.
O: A-ale o czym ty mówisz? Jaki Kabuto?!
Ot: Myślisz, że jestem aż tak głupia i uwierzę w tę bajeczkę?
O: Eee... Tak?
Ot: =_=
O: Ale to twoja matka!
Ot: Nie, to jest pomalowany i przebrany Kabuto. Przecież widzę.
O: Nie prawda! >_<"
Ot: Kabuto co ci dał za to, że dałeś się tak wykorzystać?
Kab: <smutna minka>
Ot: Nie rozklejej mi się tu, tylko gadaj. Co ci obiecał?
Kab: Zestaw małego lekarza...
Ot: ...Co?
Kab: O, to <pokazał >KLIK< >
Ot: <facepalm> Ale się wykorzystałeś.
D: <śmieje się> Ale jest przynajmniej z czego się pośmiać.
Ka: Ja bym się śmiał, gdyby mieli fote podczas seksu.
Ot: Wolałabym tego jednak nie oglądać...
I: Ja też nie.
H: I w sumie jak Kabuto miałby urodzić Otohi?
Ka: Odbytem?
Ot: =_= Dzięki...
Ka: Proszę ^^
H: To był sarkazm debilu.
Ki: O, Hidan. Wiesz co to sarkazm?
H: Tak.
Ki: Od kiedy?
H: Odkąd czytam słowniki.
Aka: O_o
H: Skoro mam być mężem Otohi muszę być bardziej inteligenty.
I: Bardziej? Ty w ogóle nigdy nie byłeś inteligentny.
P: Zgodze się.
Ot: Przestańcie. Biedaczyna chce dobrze.
H: No właśnie.
Ot: A wracając do tej dziwnej historyjki, to i tak jej nie kupuję.
O: <załamany>
Ot: Ale nie łam się. Ładne fotki wam wyszły. Będzecie mieć fajną pamiątkę.
T: Otohi! Otohi! Otohi! <drze się>
Ot: Nie drzyj się Tobi.
T: Otohi! Otohi! Otohi! <drze się ciszej>
Ot: ...O co chodzi?
T: Sasuke być dziwny.
Sa: <ma jakiś zawias>
Ot: Sasuke? <macha mu przed oczami>
Sa: <nic>
Ot: Sasuke! <walnęła go>
Sa: Ała! Co?!
Ot: Co ci?
Sa: To straszne... <pokazuje na zdjęcia>
Ot: Wiem, Kabuto dał się wkopać.
Sa: To nie jest normalne...
D: <wtrącił się> Ty też nie jesteś normalny i w czym problem?
S: I gada to facet, który wygląda jak baba.
D: >_<
Aka: <śmieją się>
Ot: Spokój.
Sa: A ja z nimi mieszkam...
P: No to pewnie macie tam wesoło. Udajecie rodzinkę, przebieracie się... Może ci kiedyś pokażą jak się dzieci robi?
Sa: NIE! O_O
O: W sumie dało by się zrobić.
Kab: Będzie bolało...
Aka: O_O <odsunęli się od nich>
Ot: Trzeba rozluźnić atomosferę... Chcecie zobaczyć co ostatnio w necie znalazłam?
Aka: Co?
Ot: A to >KLIK<
Aka: O_O Omg...
Ki: Że to niby ja?!
H: Moje życie legło w gruzach...
Ot: Albo to >KLIK<
D: WTF?!
H: Moje życie ponownie legło w gruzach...
Ot: Nie łam się Hidan. Przecież będziesz miał mnie za żonę ^^
H: Racja ^^
Ot: Orochimaru, tak w ogóle znałeś moją matkę?
O: Nie.
Ot: No widzisz. A jak to się stało, że do ciebie trafiłam?
O: Znalazłem cię. Byłaś wtedy takim fajnym malutkim i ślicznym dzieckiem.
Ot: =_=
O: No co? Prawda?
Ot: Tak, tak...
Ko: <przyszła>
Ot: Już wysprzątałaś nasz teleport?
Ko: Ta... =_=
Ot: Świetnie. To teraz idź wyplew Zetsu chwasty w ogrodzie.
Ko: Że co?!
Ot: To rozkaz. Poszła, bo inaczej jedzenia nie dostaniesz.
Ko: <poszła>
P: Po co tu wracała...
Ot: Może i wróciła, ale mamy darmową sprzątaczkę ^^

niedziela, 5 maja 2013

Inwazja kosmitów

Aka: <gapią się na Itachiego>
I: No co? Prawdę mówię!
Ot: Nic tu nie zaszło! <wstała> Wynosić się stąd! Ale już!
Aka: <zwiali>
Sa: <podniósł się> Itachi nie chowaj się za koszem. Widać cię =_=
I: <udaje że nie słyszy>
Sa: Itachi =_=
I: <wyszedł> Używałeś sharingana!
Sa: ...
Ot: Itachi twój żart nie był śmieszny, a poza tym powinieneś raczej go opieprzyć niż chwalić.
I: No właśnie... <spojrzał na brata> Sasuke! Macasz moją ukochaną!
Sa: Aha <bez emocji>
I: ...
Ot: Dobra, nie ważne. Idę spać.
Sa: A co z Hidanem?
H: <śpi sobie dalej na ziemi>
Ot: Zostawcie go. Rano sam się obudzi <poszła>

Następnego dnia w kuchni z rana słychać jakieś obrady.

Ot: <weszła> Co się dzieje?
H: <cały upłakany> Jak mogłaś!
Ot: Co? O_o
H: Zdradziłaś mnie z Sasuke!
Ot: Hę? O_o
H: Tobi ma dowody!
Ot: Jakie dowody?
T: Tobi mieć zdjęcia <macha fotkami zrobionymi wczoraj>
Ot: Ja pier... Hidan ogarnij dupsko!
H: Ale zdradziłaś mnie!
Ot: Nie zdradziłam =_=
H: To czemu na nim leżałaś, a on ci dotykał?!
Ot: Wina Tobiego.
T: Niby dlaczemu  Tobiego?
Ot: Bo wcisnąłeś korek tak mocno, że nie chciał wyjść. A jak wystrzelił to tak, że oberwałam i poleciałam na Sasuke.
H: To do niczego nie doszło?
Ot: No przecież mówię, że nie.
H: Tobi! <morderczy wzrok> To twoja sprawka!
T: <zwiał>
H: <poleciał za nim>
S: Patrzcie, nawet taki Hidan ma uczucia.
Ka: On ich nie ma. On chce tylko poruchać.
Ot: Słyszałam to Kakuzu =_=
Ka: I dobrze <uśmiech>
Ot: Debile...
O: <wpadł>
Ot: O, tatuś.
O: Atakują!
Ot: Hę? Że niby kto?
O: Kosmici!
P: Czy ktoś mu przywalił czymś w łeb?
Kab: Możliwe.
O: Nie wierzycie mi!
P: Menopauza stary. Zdarza się.
O: Nie mam menopauzy! >_<
Ot: Painuś nie dobijaj mi ojca.
P: Ojej! ^^ Powiedziałaś do mnie Painuś!
Ot: Teraz się będzie tym jarał cały dzień...
P: Painuś! Painuś! Painuś!
Ot: Nie ważne... Tatuś to co z tą inwazją?
O: No latające talerze lecą na Ziemie!
Kab: I filiżanki też?
D: A może cukru do tego.
Ki: Ja podziękuję, wolę soli.
D: Solisz herbatę?
Ki: Tak, a co?
D: Jesteś nienormalny.
Ki: A ty wyglądasz jak baba!
D: Czekaj no ty łajzo jedna! Zaraz cię wysadzę w powietrze!
Ot: Spokój! Nikt nikogo nie będzie wysadzał =_=
D: >_<
Ot: Powiedziałam coś.
D: Dobra, dobra >_<
Ot: A poza tym niespodzianka musi wypalić!
Aka: Jaka niespodzianka? O_o
I: A ha! To pewnie ta inwazja kosmitów!
Ot: Ja kosmitów nie wzywałam! >_<
I: Więc kto ich tu zesłał?
Ot: Nie jestem wikipedią, nie wiem.
Z: A co to ta pedia?
Ka: Zetsu, co ty nigdy na necie nie siedziałeś?
Z: Siedziałem, ale tyłek mnie już bolał.
Kab: On tak na serio czy tylko udaje?
Ot: Raczej na serio.
Kab: Aha O_o
Ot: Ale wracając do zielonych ludków... Trzeba się dowiedzieć czego chcą i w razie czego ich wywalić
P: Zgodzę się.
Ot: Już nie Painusiujesz pod nosem?
P: Mówię to sobie w myślach ^^
Ot: Aha...
T,H: <wpadli>
I: A ci znów się gonią...
T: Tobi się bać! Tobi się bać!
H: Otohi ja nie chcę umierać! <pada na kolana>
Aka: <dziwny look na Hidana>
H: Chcę jeszcze przed śmiercią wziąć z tobą ślub!
Ot: Jesteś nieśmiertelny idioto =_=
H: O_o A no tak <ogarnął się i wstał>
Aka: <śmieją się z niego>
H: Cicho mi tam! >_<
Ot: <dała lizaka Tobiemu> Więc czego się Tobi wystraszył?
T: Tobi się wystraszyć zielonych ludzi! Oni mi grozić!
H: Ja też ich widziałem! Gadają, że przybyli z kosmosu!
Ot: Więc serio wylądowało ufo? O_o

Wszyscy poszli sprawdzić czy na prawdę zawitało tutaj ufo. Rzeczywiście. Grupka dziwnych zielonych ludków stała na podwórku, a jeden z nich parkował latający talerz na kwiatkach Zetsu.

Z: <rozpacz> Moje kwiatki! Nie! Nie! Nie! Mam już dość bycia w tej organizacji! Zero szacunku dla roślin! Zero szacunku dla zieleni! Zero szacunku dla mnie! Tak nie może być! Jestem przez wszystkich nieszanowany! A ja wam nic takiego nie zrobiłem! Ja chciałem tylko żyć w spokoju i hodować kwiatuszki!
Aka: O_o
Ot: On tą przemowę napisał czy z pamięci gadał?
D: Może się jej nauczył?
Ot: Też możliwe.
Z: <ryczy jak Tobi>
Ot: Zetsu ogarnij się <dała mu nawóz> Trzymasz i nie płacz.
Z: Ojejku! Mój ulubiony nawóz! Z proteinami!
Ot: No widzisz ^^
Z: <poszedł się nim jarać na osobności>
D: To było trochę dziwne...
Ot: Ważne, że szybko mu przeszło.
P: <nagle padł Otohi do stóp i trzyma ją za nogę>
Ot: Wtf? O_o
P: Help me...
I: Patrzcie! Pain zna angielski!
P: =_=
I: ^^
Ot: Co się stało Pain?
P: Ja do niej nie wrócę! Nie chcę
Ot: Ale do kogo?
P: Do Konan!
Ot: Konan? Przecież ona jest zombie, a poza tym wysłaliśmy ją w kosmos.
P: Powróciła.
Ko: No dokładnie >_<
D: Patrzcie to Konan!
Ko: Aleś bystry...
D: I mówisz normalnie!
Ko: Zawsze mówiłam.
T: Ty nie mówić. Tobi pamiętać. Ty stać się zombie i bełkotać!
Ko: Przez waszego arbuza mi się polepszyło!
Ot: Chyba pogorszyło...
Ko: <zignorowała to> A w kosmosie wróciłam całkowicie do życia i już nie jestem zombie.
Ot: To jakim cudem tam przeżyłaś?
Ko: Nauczyłam się tam żyć!
Sa: Hm...
I: Witaj bracie. Jak noc?
Sa: Dobrze. O czym ona mówi? <pokazuje na Konan>
I: O tym jak się jej pozbyliśmy z Akatsuki.
Sa: Nie znam tej historii...
I: Pozwól, że ci opowiem.

Itachi zaczął przypominać ten pamiętny dzień jak to Konan została zombie. Tą notkę możecie sobie przypomnieć tutaj >KLIK<

I: No i to tyle.
Aka: <śmieją się>
Ko: To nie jest śmieszne!
Ka: Ale my nie z ciebie się śmiejemy.
Ko: A z kogo?
Ka: Z Paina.
P: Co?! Czemu ze mnie?!
D: Nie zapomnę jak połknął Nemo Kisame.
Ki: <przypomniał mu się przyjaciel i się emuje>
P: To nie jest śmieszne! Podobno nic mi miało nie być!
Kab: A było?
P: Tak! Miałem potem sraczkę przez dwa dni!
S: Pamiętam ten smród O_o
H: Tak! Nie dość, że się tam wejść nie dało to jeszcze kibel się zapchał.
Kab: A potem mnie wezwaliście, abym wam to odetkał.
H: Serio? Tego to ja już nie pamiętam.
Kab: Ja niestety pamiętam.
Ko: Więc teraz zapłacicie za to, że zmieniliście mnie w zombie!
Ot: Ej! Uratowaliśmy cię!
H: Właśnie.
Ot: Spadłaś z dachu i byłaś martwa, więc cię ożywiliśmy. Jednak to jak się zachowywałaś potem to już nie była nasza wina.
I: Popieram.
Sa: A jak ją wysłaliście w kosmos?
I: Kochany braciszku <uśmiech> Pozwól, że to także ci opowiem.
Ki: <szepta do Sasoriego> Ty patrz jaki się z niego dobry braciszek zrobił.
S: No też się zdziwiłem.
Kab: <wtrącił się> Aż dziwota, że się oboje akceptują.
S: No.
Ki: Może coś ćpali?
Kab: Mają sharingana od bycia na haju. Nie muszą ćpać.
Ki: Racja.
I: Cicho tam! >_< Przeszkadzacie mi w opowiadaniu!

Itachi ponownie zaczął wyjaśniać jak Konan wybyła w kosmos. Przypomnieć możecie to sobie poprzez tą notkę >KLIK<

I: I tak Konan wysłana została na Marsa.
H: Gwałciła mnie <dostał traumy>
Ot: Hidan ogarnij się...
H: Ona jest zła!
Ko: Ha! Zemszczę się!
Ot: Słuchaj, możesz to przełożyć?
Ko: Hę?
Ot: No na przykład na jutro.
Ko: Moją zemstę?
Ot: Tak.
Ko: Dlaczego?
Ot: Bo dziś jest ważny dzień dla jednego z nas i powinnaś to uszanować.
Ko: Nie muszę!
Ot: Musisz =_= A twoje zielone ludki przydadzą się na coś. Będą kelnerami.
Ko: ...
Ot: Więc ustalone. Inwazja jutro?
Ko: Dobra. A co do za dzień?
P: Nie mów jej! Nie ufajmy jej!
Ot: O_o
Ko: Niby czego ma mi nie mówić!
P: Eee... <spojrzał na Otohi> Właśnie, czego? Co to za dzień?
Ot: Eh... Chodźcie wszyscy do domu to wam powiem.
Aka: <idą>
Ot: Ty Deidara zostajesz.
D: Ale czemu?!
Ot: Idź pocieszać Zetsu.
D: Niech Tobi idzie!
Ot: Ty się bardziej do tego nadajesz.
D: <poszedł zły>
Ot: <zaciągnęła Hidana za nogę do domu i zamknęła drzwi> Dobra, teraz mój plan...

Niedługo potem...

Ot: Deidara!
D: Co?!
Ot: Chodź no!
D: <przyszedł zły> Co?
Aka: <śpiewają mu sto lat>
D: O_o
Ot: Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!
T: <stoi dumny z tortem>
S: <robi zdjęcia>
Ka: <filmuje>
D: Dziękuję! <uradowany> Pamiętaliście?
Ot: No jasne ^^
D: Aż się wzruszyłem! ^^

Wszyscy zaczęli się bawić.

P: I jutro będę miał kaca...
H: Pociesz się ja też...
Ot: Świetnie! Przynajmniej ty nie będziesz nękał mnie w łazience, a ty mnie straszył w nocy pod drzwiami.
H: Ja to tylko robiłem dla twojego bezpieczeństwa.
Ot: Potrafię o siebie zadbać, a ty z kolei nawet nie potrafisz kanapki masłem posmarować...
H: Nie prawda!
Ot: A kto ostatnio łyżeczką próbował to zrobić?
H: ...Wszystkie noże były mokre!
Ot: To trzeba było, je powycierać.
H: Nie było szmatki!
Ot: Nie szukaj wymówek.
H: ...
P: <śmieje się>
Ot: Z czego się śmiejesz?
P: Z was. Będziecie udanym małżeństwem.
Ot: Myślisz, że z tobą miałabym lepiej?
P: Jasne, że tak. Jestem lepszy.
Ot: Chyba w gorszych rzeczach. Byś pół godziny myślał, jak zaznaczyć tekst w Wordzie.
P: Już wiem!
Ot: Bo ci pokazałam. A dalej nie umiesz zalogować się na swojego maila.
P: Moja wina, że zapominam hasła?
Ot: Ty zapominasz jak się przeglądarkę włącza.
P: <bulwers>
I: O kurde, jest aż tak źle?
P: Nie jest!
Ot: Jest, jest. Jenak poćwiczę z nim jeszcze korzystanie z komputera.
P: A ty to niby idealny jesteś, co? >_<
I: Tak <uśmiech>
P: Śpisz z miśkiem!
I: Nie prawda! <burak>
P: Ha! Czerwienisz się!
I: To nie od tego!
Ot: Spanie z misiem nie jest złe.
P: ...
I: Dziękuję za pomoc ^^
Ot: Nie ma za co.
Sa: Bracie, śpisz z misiem?
I: Eee... No wiesz...
Sa: Ja też! ^^
I: Ojej! ^^ <przytulił Sasuke>
Sa: <objął Itachiego>
O: <szepta> To się robi dziwne...
Kab: I to bardzo.
Ko: Jak widzę organizacja dalej szurnięta.
Ka: Tak jak ty ^^
Ko: ...
T: <grzebie w sałatce>
D: Tobi! Ile razy mam ci powtarzać, żebyś nie grzebał w jedzeniu!
T: Ale Tobiemu tam wpaść cukierek.
D: To go wyciągnij i zachowuj się na moich urodzinach!
S: Niech lepiej zje całą tą sałatkę...
D: Czemu?
S: Bo jemu ten cukierek wypadł z buzi...
D: Fuj!
S: I nie jestem do końca pewny czy to aby na pewno był cukierek...
D: Sasori! Przestań! Obrzydzasz mi jedzenie!
S: Mówię, tylko jak jest.
H: <wchodzi nagle z dziwną miną>
Ot: A ty co masz taką minę?
H: No bo...
Ot: Hm?
H: Em...
Ot: No wyduś to z siebie!
H: Bo wiesz... To niechcący...

Co takiego zrobił Hidan? Dowiemy się w kolejnej notce!