wtorek, 11 października 2016

Parodia parodii

Ot: Ta da! Wróciłam!
Ka: Morda. Gazetę czytam.
Ot: ...
D: A to ciebie nie było?
Ot: ...
P: Patrz, no nikt nie zauważył.
Ot: ...
S: Ej, ej! Patrzcie co znalazłem. Ktoś pisze bloga o nas.
P: Serio? Pewnie jestem tam bogiem? ^_^
S: Nie, debilem.
P: Co...?
S: Serio!
I: A... Znalazłeś tą parodię co kiedyś pokazywałem Kisame.
Ki: Pamiętam, pamiętam.
Ot: Ciołki. Przecież ta parodia jest pisana tutaj. Tu i teraz. W czasie rzeczywistym.
D: Farmazony ciśniesz.
Ot: A jakbym ci powiedziała, że to co teraz mówisz to wszystko jest zapisywane?
D: Ściemniasz.
Ot: Nie...
Ki: Ej, a może poczytamy sobie ten blog?
P: Jestem za! Chce wiedzieć co tam o mnie ściemniają >_<
Ot: ...Gadaj do słupa, a słup stoi jak dupa...
I: Co mówiłaś?
Ot: Nic =_=
H: <wyszedł z kibla> Ja mam genialny pomysł!
Ot: Te, genialny pomysł, papier ciągniesz za sobą.
H: ... <wyrwał go i rzucił na Konan>
Ko: ...Co ty kurde robisz?
H: Milcz.
Ko: ...
Z: Jaki ten pomysł?
H: Napiszmy własną parodię o nas!
S: Nie głupi pomysł.
Ot: Nie głupi? Widać, Sasori, że masz pusto w głowie...
D: Drewno zobowiązuje.
Ot: Dobrze powiedziane.
S: >_<
Ot: <westchnęła> To będzie parodia parodii...
I: To ja będę pisać.
Ki: A my podawać ci tekst.
I: Tak ^_^
Ot: Jesteście debilami...
P: Mów za siebie.
Ot: =_=
I: Dobra. To musimy mieć pomysł. Mamy coś?
Ka: Może coś o pieniądzach?
H: A tam pieniądze. Religia!
Ki: Spieprzaj! Ryby są najważniejsze!
D: Bomby!
S: Drewno!
Ot: Zaraz się pobijecie...
Ko: Owinę ich papierem i się uspokoją.
Z: Mogę zakopać.
Ot: Słuchajcie... Nie możecie napisać coś normalnego jak już tak bardzo chcecie?
Aka: NIE.
Ot: ...
P: Ja mam plan! Itachi pisz!
I: Jasne!
P: Na górze Olimp...
Ot: A co to kurde jesteśmy w Grecji?
P: Nie przeszkadzaj! >_<
Ot: ...
P: No więc tak: na górze Olimp siedział sobie młody bóg Pain i popijał najlepsze sake. Był bardzo zadowolony bo dziś był dzień Paina i ludzie z Akatsuki mieli mu składać podarki.
H: Co to kurna ma być?! >_<
P: Coś się nie podoba?
H: Robisz z siebie boga! Itachi! Dopisz tam, że drugi młody bóg Hidan siedział z panienkami przy wodospadzie!
Ot: To się robi dziwne...
Ka: Napisz, że Akatsuki to bogowie Olimpu!
I: O! Najlepiej!
Ko: A co ze mną kretyni? >_<
D: Ty będziesz naszą służącą!
Ko: No chyba nie =_=
H: O! A Otohi będzie moją niewolnicą!
Ot: Wtf?! Idź się leczyć! >_<
D: My tutaj wymyślamy scenariusz, więc ty siedzi i milczysz.
Ki: Ja to bym chciał być taki zwinny jak asasyni! Będę miał tam super moce?
I: A jakie chcesz?
Ki: Super moc: wodny asasyn!
Ot: Co to kurna ma być?
Ki: Będę asasynem, który atakuje wodą!
Ot: Nie skomentuje... A będziesz skakał po dachach?
Ki: Oczywiście :D
Ot: To skończysz tak jak tutaj... <urocza wizualizacja>
Ki: ...Nie wierzysz w moje możliwości!
Ot: A no nie wierzę.
Z: Macie może dla mnie jakąś fajną rolę?
I: Już cię wpisałem jako ozdoba ogrodu.
Z: ...
I: Wiedziałem, że się ucieszysz <uśmiech>
Z: Ta...
D: Skoro jesteśmy bogami to co robimy całymi dniami?
P: Opierniczamy się, a co mamy robić?
Ki: Przepraszam bardzo. Ja skacze po dachach.
Ot: W snach.
Ki: Coś powiedziała? >_<
Ot: W snach!
Ki: >_< Jak się zirytuje to będziesz sprzątaczką!
H: Chwila moment! Ona służy mojej osobie!
Ki: Ty jesteś mało ważny.
H: Ej! >_<
Ot: Ja nikomu nie będę służyć >_<
I: Będziesz. Już to zapisałem.
Ot: To to zmień!
I: Sorki, ale nie.
Ot: ...Itachi. Jesteś w drużynie z Kisame?
I: W sensie?
Ot: Czy jesteś też asasynem.
I: Mogę być, czemu nie.
Ot: Korzystasz z Google Drive, co nie?
I: No tak.
Ot: To patrz na to! <coś strasznego!>
I: Co ty mi tu pokazujesz?! >_<
Ot: Taką fajną prawdę.
I: Będziesz jeszcze kible sprzątała!
Ot: Nie będę nic sprzątała! Odczepcie się ode mnie! >_<
P: Dobra. Olejmy ją i tworzymy dalej.
Ka: A mamy dużo kasy?
I: No pewnie, że tak.
P: Itaś ma racje. W końcu jesteśmy bogami! Więc możemy wszystko :3
Ka: No i fajnie. Mnie kasa do szczęścia wystarczy.
Ki: A ja zrobię sobie ochraniacze na klejnoty!
Ot: Serio? Przecież ty tam nic nie masz.
Ki: A pokazać ci?!
Ot: Nie trzeba. Nie chcę oślepnąć.
I: Dobra. To Otohi ma kilka ról: jest służącą Hidana, kucharką i sprzątaczką.
Ot: EJ! >_<
P: Mnie się podoba! Jestem zachwycony! Konan będzie miała kompana do pracy.
Ko: ...
P: Też cie lubię.
Ot: Masakra...
H: Ale spokojnie. Będziesz dostawała zapłatę.
S: W postaci chleba i wody!
D: Dokładnie.
Ot: ...Brak mi słów na was.
P: Nasza opowieść będzie hitem!
Ot: Chyba kiczem.
P: Nie wierzysz w nasze możliwości? >_<
Ot: Nigdy w nie nie wierzyłam.
P: Jak tak możesz mówić!
Ot: A zauważyłeś może, że brak ci jednego członka w grupie?
P: Hę?
Ot: ...Nie ma jednego członka Akatsuki.
P: Serio? Moment... <liczy wszystkich po kolei>
Ot: I?
P: Faktycznie kogoś brakuje... <ciężko myśli>
Ot: ...
P: Coś tu za cicho... Wiem! Tobiego nie ma!
Ot: Brawo! Mam ci zacząć klaskać?
P: A to gdzie on poszedł? Do kibla?
Ot: ...Geniusz jak się patrzy... Czuć od ciebie debilizmem na kilometr!
P: >_<
Ot: Tobiego zostawiliście w studio w radio!
P: Serio? A...
Ot: Ale się przejąłeś...
P: To niech tam siedzi. Przynajmniej spokój jest.
Ot: ...
P: Dobra! Wracamy do opowiadania ^_^
I: I co będziemy robić jako ci bogowie?
P: Obijać się ^_^
Ot: Robisz to codziennie i boga cie z tego nie czyni.
P: Przestaniesz się wtrącać >_<
Ot: Nie przestanę >_<
Z: Weźcie ją też wsadźcie do ogrodu jako atrakcja.
Ot: Zetsu tu się przymknij, bo cie do doniczki wsadzę.
Z: Nie boję się ciebie.
Ot: Nie?
Z: Nie.
Ot: A co jeśli ci powiem, że mam na ciebie haka?
Z: Nie masz żadnego.
Ot: Czyżby? A to zboczeńcu? <wiecie co mam na myśli ( ͡° ͜ʖ ͡°)>
Z: O_O
D: Wtf?
S: Kot wygląda jak Zetsu!
Ot: No to ojciec się znalazł.
Z: Co ty gadasz?! >_<
Ot: Buhahahahaha! Prawda wyszła na jaw.
Z: Nie wiem o czym ty mówisz!
Ot: Jasne, jasne.
Z: >_<
P: Skończcie gadać! Wracamy do pisania!
T: <nagle wpadł do domu zaryczany i wszystkich tula>
I: No to popisane...
H: Co ten kretyn tu robi?!
Ko: Hm... Wrócił?
P: Kuźwa...
T: Tobi tęsknić! Tobi się zgubić w radio! Ale Tobi was znaleźć!
D: Jak to zrobiłeś?
T: Tobi iść po węchu!
S: Jak to?
T: Tobi czuć zdechłą rybę!
Aka: ...KISAME!
Ki: ...
Ot: <śmiech>
T: Ale Tobi się cieszyć, że was znaleźć!
Ka: Następnym razem trzeba umyć Kisame w wybielaczu.
Ki: To źle robi na skórę!
H: Nikogo to nie obchodzi filecie rybny.
Ki: Ej! >_<
I: No to raczej już nie napiszemy tego opowiadania...
S: Czemu?
I: Patrz na Paina.
P: <wyszedł z siebie i stanął obok>
D: A... Nie wytrzymał tego, że Tobi wrócił.
S: Dokładnie.
I: No cóż... Napiszemy kiedyś indziej.
Ot: Nie, nie napiszecie.
I: Czemu?
Ot: Bo wam nie pozwolę.
D: Pff.
Ot: Pomiataliście mną >_<
H: A ty to możesz nami pomiatać?
Ot: Wy to inna sprawa.
H: ...

Takim oto sposobem Akatsuki nie napisali swojego opowiadania. Z jednej strony szkoda, bo nie dowiemy się co tam by wymyślili, ale z drugiej strony dobrze, bo to by była życiowa hańba... Jednak, Tobi się odnalazł! Dla jednych to dobrze, dla innych źle. W sumie to chyba dla wszystkich źle... Ale ja jestem miła xD Ale dla Was czytelników będę! No, przynajmniej się postaram. Dziękuję za czytanie i piszcie komentarze! Do zobaczenia! ^_^

niedziela, 11 września 2016

Radio

Ot: Mam dla was dobrą informację!
P: Czyli złą.
Ot: Już musisz wyprzedzać fakty?
P: >_>
Ot: Więc zamknij tyłek i milcz.
P: ...
T: Co to być za informacja?
Ot: Albowiem powiadam wam, że...
H: Odblokujesz nam kanały dla dorosłych!
Ka: No w końcu. Tyle czekania.
Ot: Nie... Nie to.
H: A już myślałem...
Ot: No więc wszyscy idziecie dziś do radia!
D: Po co?
Ot: Zapisałam was na czytanie bajek dla dzieci.
S: Że co proszę?
Ot: Dostaniecie książeczki, podzielicie się na role i będziecie czytać bajkę.
Z: ...
Ot: Co?
Z: Nic... Przypomniało mi się, że miałem zajrzeć na targ kwiatowy!
Ot: Niby teraz?
Z: Eee... Tak!
Ko: A ja mu miałam towarzyszyć!
Ot: Ściemniacie.
Z: Gdzie tam! Konan idziemy! <pociągnął ją i już ich nie było>
Ot: Ktoś jeszcze zamierza stchórzyć?
Aka: <wszyscy się zgłaszają>
Ot: I po co ja się pytałam...
P: Więc nie możesz na nas liczyć.
Ot: Wręcz przeciwnie. Idziecie wszyscy albo przez tydzień będziecie opróżniać szambo.
Aka: O_o
Ot: Więc jak będzie?
Aka: Idziemy!
Ot: ^^

Tak więc Akatsuki dotarli na miejsce i dostali scenariusze bajki "Królewna Śnieżka i Siedmiu Krasnoludków". Na początku marudzili, ale ostatecznie podzielili się na role: Śnieżka - Hidan, Królewicz - Kakuzu, Leśniczy - Tobi, Zła Królowa - Pain, Czarodziejskie lustro - Itachi, krasnoludki - Kisame, Sasori, Deidara.

Ot: Moment... Mamy 3 krasnoludki, a było ich 7!
D: Trudno. Będzie mniej.
S: Dokładnie.
Ot: I jak niby wybrniecie z tej sytuacji?
P: Poradzimy sobie, a ty nie przeszkadzaj.
Ot: Zaczynam się bać co wy wymyślicie.
P: Spokojna głowa. Będzie dobrze >D
Ot: ...
D: Daj nam pracować!
Ot: Ok... <wyszła>
Aka: <zadowoleni zasiedli do mikrofonów>
P: Witajcie dzieci! Dziś opowiem wam jak to się stało, że mnie Śnieżka w ciula zrobiła!
Ot: ...O nie...
P: Jestem Złą Królową i ja tylko chciałam być najładniejsza na świecie! Niestety nie było mnie stać na botoksy i operacje plastyczne, a tu się przypatoczyła jakaś dziewczyna...
H: Nie jakaś tylko Śnieżka. Jestem najładniejszą dziewczyną na tym świecie!
Ka: W co ja się wpakowałem...
P: Cicho mi tu! No więc miałam też lustro, które mówiło mi, że jestem piękna!
H: No chyba nie widziało cie z bliska.
I: To prawda! W tym dniu nie miałem kropli do oczu i nie widziałem dokładnie postaci Królowej, więc nie wiedziałem co mówię!
P: Pff! Ale wracając do opowieści. Śnieżka mi przeszkadzała, więc wynajęłam Leśniczego aby ją zlikwidował. Zapewniał mnie, że jest profesjonalistą, ale to był oszust!
Ka: Kto normalny bierze zapłatę w żelkach? To już tutaj trzeba się zastanowić, że coś jest nie tak!
P: Cicho! >_< Byłam zdesperowana! Brałam co było!
T: I Tobi wykonać zadanie i dostać żelki! ^_^
P: No tak nie do końca...
T: Dlaczemu?
I: Boś załatwił nie tą dziewczynę co trzeba...
T: A to być jakaś różnica?
I: No raczej.
P: Wracając do tematu! >_<
Aka: ...
P: Po jego akcji żyłam w przekonaniu, że Śnieżki już nie ma, a tu taka niespodzianka...
H: Teraz moja kolej! Byłam wtedy w lesie i spotkałam jakiegoś dziwnego kolesia który dziwnie się cieszył na widok żelków... Przestraszyłam się i pobiegłam przed siebie, przez co zgubiłam się w lesie. Napotkałam chatkę w której nikogo nie było.
D: I tutaj powinniśmy cię podać do sądu za wtargnięcie na cudze mienie!
H: Musiałam do toalety!
D: A krzaków i drzew po drodze to mało było? >_<
H: ...Ja tak nie lubię w naturze sikać...
D: ...
H: I jak weszłam do tego domku to tam wszystko było małe! Prawie jak domek do lalek.
S: Nie przesadzajmy =_=
H: No i właśnie potem przyszło trzech właścicieli. Takie małe kurduple.
S: Nie małe, tylko na kolanach szliśmy!
Ki: Czułem się jak na pielgrzymce T_T
D: Ja też miałem kolana poobdzierane!
Ka: Z tego co mi wiadomo to powinno was być trochę więcej... Siedem?
S: Ale tak wyszło, że jest nas mniej.
I: Co się stało z resztą?
Ki: No i po co drążysz temat? >_<
I: Bo chce wiedzieć.
Ka: Ja też.
D: Pomarło się im.
Ka: Prawie wszystkim?
S: Wina tego oto osobnika! <pokazuje na Kisame>
Ki: Mnie?!
S: Tak! Ty popchnąłeś jednego i wszyscy polecieli!
I: Polecieli?
S: W przepaść.
I: Ok...
Ki: To był wypadek!
D: Jasne.
Ki: Serio!
D: Ta...
S: Ok! Cicho tam. I kiedy weszliśmy do naszego domku zobaczyliśmy, że mamy włamanie!
Ki: I chciałem wkroczyć do akcji, ale mnie powstrzymali...
D: Bo to nie film "Szczęki".
Ki: ...
S: Okazało się, że dziewczyna się zgubiła, ale że nam dom wysprzątała to ją zatrzymaliśmy u siebie.
P: I wtedy ja! Się dowiedziałam! Że Śnieżka żyje i robi pranie! A mnie nie miał kto szat prać!
H: Się czepiasz. Twoja jedna szata zajmuje całą pralkę >_<
P: Pff! >_< I wtedy postanowiłam, że muszę zająć się Śnieżką osobiście! Przebrałam się w jakieś szmaty i poszłam do niej z prezentem.
H: No. Przylazła z jabłkiem i mi go chciała wcisnąć. Przed obiadem! Nie wiesz, że deser się je po obiedzie?!
P: A co ja mam zegarek w tyłku?! Skąd mam wiedzieć kiedy masz porę obiadową! >_<
H: Ale niestety stara tak ględziła, więc postanowiłam dla świętego spokoju wziąć do jabłko i zjeść.
P: I prawie ją miałam! Śnieżka padła, a ja znów byłam najpiękniejsza!
S: Niedługo potem my wróciliśmy z roboty, bo mieliśmy na rano.
D: Chwila, to my pracujemy?
S: No raczej?
D: A gdzie? O_o
Ki: Wy w klubie nocnym, a ja w oceanarium.
S: Pragnę zauważyć, że ty też pracujesz w klubie nocnym.
Ki: Jak to? O_o
S: A tak to, że też tam pracujesz. Tylko, żeby uatrakcyjnić innym oglądanie jesteś przebrany za krewetkę.
I: Chwila, moment... Rekin za krewetkę?
S: Mnie nie pytaj. Ja nie szef, ja tam tylko pracuje.
I: A kto jest szefem?
D: Zła Królowa.
Ka: Serio?!
P: >_> No co?!
Ka: Nic...
S: Jednak wracając do tematu. Wróciliśmy do domu i widzimy, że Śnieżka w progu leży!
Ki: Ale najpierw sprawdziliśmy dom czy nas czasem nie okradli, a dopiero potem zajęliśmy się dziewczyną.
D: Niestety nie oddychała, więc kupiliśmy trumnę i wsadziliśmy ją tam.
S: Tak. Zanieśliśmy ją do lasu, bo nie chciało nam się dziury kopać.
Ki: Dokładnie. Za dużo roboty.
H: Wyście mnie tam włożyli czy wrzucili do tej trumny? >_<
D: Hm... Wrzuciliśmy.
H: To dlatego potem mnie tak łeb bolał!
D: Faktycznie! Źle obraliśmy odległość i walnęłaś głową w kant.
H: Się wyjaśniło.
S: I zostawiliśmy tą trumnę tam w lesie i wróciliśmy do domu.
Ka: Wtedy przechodziłem ja! Poszedłem na grzyby, a znalazłem człowieka! Była taka urocza, że musiałem ją dotknąć!
I: Ale ty wiesz, że to źle brzmi...?
P: Zboczeniec >_>
Ka: ...Wiecie, tak serio to ja bym tego trupa nie tknął, ale że mnie swędziało...
I: Ruszałeś Śnieżkę w ten zboczony sposób?!
H: CO?! O_o
Ka: Nie! Tylko się na nią gapiłem. I wtedy usłyszałem szelest! Tak się wystraszyłem tego jeża za mną, że wskoczyłem na dziewczynę...
H: To w tym momencie wyplułam zatrute jabłko!
Ka: No dokładnie.
I: A czym te jabłko było nasączone w ogóle?
P: Niczym nie było nasączone.
D: Jak to? To gdzie była trucizna?
P: To było trochę inaczej...
S: Jak?
P: Nie wiedziałam co zrobić, aby sprzątnąć Śnieżkę i wtedy znalazłam starą skarpetkę, a w niej jabłko.
H: ...Chcesz powiedzieć, że smród skarpetki mnie powalił?!
P: No. Dokładnie.
H: Będę rzygać X_x
Ka: Ja chyba też...
P: Nie przesadzajcie. Aż tak źle chyba nie było.
H: ...
P: Kontynuujcie.
Ka: I jak już Śnieżka się obudziła to postanowiłem, że się z nią ożenię.
H: Ja wiem, że się obcym nie ufa, ale dobrze mu z oczu patrzyło.
I: Pragnę zauważyć, że jemu tylko i wyłącznie oczy widać...
Ka: Tak...
H: Oj tam się czepiacie. Więc pobraliśmy się, krasnoludki przyszły na wesele, a Zła Królowa nie dostała zaproszenia.
P: Ja nawet nie wiedziałam, że ona żyje! Dopiero potem się dowiedziałam jak tort weselny dostałam! Tak mnie to zaskoczyło, że aż mi się zmarszczki wyprostowały!
I: Serio?
P: Tak. Przynajmniej tyle tego dobrego. Wtedy postanowiłam, że dam spokój Śnieżce.
H: I odtąd żyłam sobie długo i spokojnie. Koniec.
Ot: Aleście odwalili wersję...
P: Nie podobało się? Była oryginalna.
Ot: Bardzo... A gdzie Tobi?
I: Pod stołem. Dostał żelki i je.
Ot: Ok... Mam nadzieje, że nie będzie skarg na to coście odwalili...
H: Na pewno się wszystkim spodoba.
Ka: Dobrze, że nie musiałem cie całować.
H: Fuj!
Ka: Dokładnie.
Ot: Ok. Ruszać tyłki i zbieramy się.

Akatsuki na początku nie chcieli iść do radia, ale wrócili z niego zadowoleni. Tylko, że po audycji ludzie dzwonili i mieli pretensje co to za bajka niby była. Ale byli i też tacy którym się to podobało. Pragnę zauważyć, że Tobi z nimi nie wrócił. Tak się zajadał żelkami, że nie zauważył, że kompania już poszła. Jednak w Akatsuki nikt się tym nie przejął, a nawet się cieszyli, że go nie ma. A ja się cieszę, że dotrwaliście do końca i liczę na miłe komentarze. Do zobaczenia! ^_^

wtorek, 30 sierpnia 2016

Skok Wiary

Ot: Siema ciołki!
D: A grzeczniej się nie da?
Ot: Siema ciule!
D: ...
Ot: Podzielam twój entuzjazm Dei. Także się NIE cieszę, że was widzę.
D: No, coś wspólnego jednak mamy.
Ot: Tak. Gdzie jest reszta?
D: Poszli do sklepu.
Ot: Po co?
D: Pain się uparł, że musi sobie koniecznie kupić konsole.
Ot: Przecież mieliście.
D: Tobi zepsuł ostatnio.
Ot: Pewnie za dużo grał.
D: Nie. Gra z kucykami mu się zacięła i wywalił konsole przez okno.
Ot: Ok... A ty nie poszedłeś z nimi?
D: Włosy przed chwilą umyłem. Nie będę się pokazywał publicznie w takim stanie.
Ot: Gorzej niż baba... <mruknęła>
D: Mówiłaś coś?
Ot: Nie.
H: Siema!
Ot: Już cie wypuścili z Pokeball'a?
H: Zlitowali się nade mną.
Ot: Kakuzu cie pozszywał?
H: Nie chciał, ale to zrobił.
Ot: A mógł jednak nie zszywać.
H: Ej >_<
Ot: Też cię lubię.
H: Serio? ^_^
Ot: Nie =_=
H: <smuteczek>
Ot: Ogarnij się chłopie.
H: Ja jestem ogarnięty.
Ot: Właśnie widzę.

Po chwili rozległy się rozmowy.

D: Ooo, debile wracają.
Ot: Też jesteś debil.
D: ...Idę sobie włosy wyprostować.
H: Czym? Żelazkiem?
D: Prostownicą.
H: Jest zepsuta.
D: Co?! Skąd to wiesz?!
H: Widziałem jak ostatnio Itachi usiłował z niej skorzystać.
D: A po co mu prostownica? Przecież on ma proste włosy!
Ot: Pragnę zauważyć, że ty także masz proste włosy.
D: Milcz!
Ot: ...
D: Zatłukę Itachiego!
H: Pomogę!
D: Dobra!
Ot: Eh...
P: <wszedł zadowolony> Otohi! Dobre wyczucie czasu!
Ki: Dokładnie. Mamy nową konsole i nową grę!
Ot: Coście tam kupili?
P: A to! <pokazuje> "Assassin's Creed: Brotherhood"!
Ot: Ok... Kakuzu i ty im na to dałeś kasę?
Ka: Zmusili mnie! >_<
T: Oni powiedzieć, że jak Kakuzu nie dać im pieniędzy to ja nocować u Kakuzu! ^_^
Ka: Wolałem dać kasę niż mieć to dziecko na karku...
H: <śmiech szaleńca>
Ka: Ty się nie śmiej, bo cie rozpruje! >_<
S: A potem wezmę jego części i przerobię na kukłę.
H: Żadnego przerabiania Pinokio!
S: Nie mów tak do mnie!
I: Jak dzieci...
D: Itachi! Coś ty zrobił z moją prostownicą?!
I: Co? Gdzie? Jak?
D: Nie udawaj, że o niczym nie wiesz!
I: Ale ja nic nie zrobiłem!
D: Zatłukę cię!
I: Zabije Hidana, że wykrakał!
Ka: O, już druga osoba do uśmiercenia Hidana. Stary, coś czuję, że długo nie pożyjesz.
H: Morda! >_<
Ot: Uspokójcie się =_= Gdzie reszta?
P: Hę?
Ot: No nie widzę Konan i Zetsu.
P: Aaa. Zgubiliśmy ich po drodze.
Ot: Co?
Ki: Po drodze Zetsu poszedł pod drzewko. Długo nie wracał, więc Konan po niego poszła. Oboje zaginęli w akcji.
Ot: Nie poszliście ich szukać?
Ki: Nie.
Ot: Aha. Ok.
P: ^_^
Ot: Czemu akurat tą część asasyna kupiliście?
P: Bo tu będą cycki! *_*
Ot: Rozumiem, że masz na myśli Lukrecje.
P: Tak! *_*
Ot: Facetom tylko cycki w głowie...
P: Zagrasz ze mną?! Trzeba to wypróbować!
Ot: Wypróbować Lukrecje czy konsole?
P: Jedno i drugie!
Ot: ...Może wypróbować tylko konsole. Kobiety to z innymi próbuj.
P: Dobra...

No więc Pain włączył grę, przez co reszta się zainteresowała i nieco uspokoiła. Niestety po kilku minutach gry Lider się zbulwersował.

P: No co za gówno!
Ot: O co ci znowu chodzi?
P: Czemu tak mało panienek?!
Ot: ...Tytuł to "Brotherhood" a nie "Burdel".
P: Prawie to samo!
Ot: Nie, geniuszu.
P: A poza tym czemu jesteś lepsza ode mnie?!
Ot: Bo kiedyś w to grałam.
P: Musze się napić sake, żeby gra szła mi lepiej.
Ot: Sądzisz, że alkohol ci pomoże?
P: No pewnie!
Ot: Nadzieja, matką głupich... <mruknęła>
P: Co tam gadasz?
Ot: Nic. Idź się napić i wracaj.
P: <poszedł>
Ot: <odpięła mu kontroler>
S: Co ty robisz?
Ot: Nic.
S: Odpięłaś mu pada.
Ot: Cicho. Nie kapnie się.
P: <wrócił> Jestem! Wracamy do gry!
Ot: Świetnie, bo zaraz będzie kolejna walka z wrogiem.
P: Jestem na to gotowy!
Ot: Jesteś pewny? :3
P: Od uroczenia!
Aka: <śmiech>
P: Morda! Muszę się skupić!

Lider przybrał minę jak przy zaparciu, a towarzyszyły temu emocje jak na grzybobraniu... Po chwili zbulwersował się i rzucił pada prosto w głowie Kisame.

Ki: X_x
I: Kisame! O_o
S: Zostaw niech leży.
P: <wiązanka przekleństw>
D: Pain ogarnij się. To tylko gra.
Ot: Właśnie. Nie twoja wina, że ci nie szło. Nie masz wprawy.
P: Durna gra! Takie dziadostwa powymyślają!
Ot: Wiesz co by było fajne? Jakby zrobili tę grę na ruch.
P: Prawdziwa walka z wrogiem?
Ot: Dokładnie.
P: To by było świetne!
Ka: A jak niby wyobrażasz sobie Skok Wiary, co?
Ot: Bardzo prosto. Pain, może zademonstrujesz? <pokazuje mu na okno>
P: Pewnie! <stanął na parapecie> Patrzcie uważnie!
S: No. Patrzymy.
I: Trzeba to nagrać dla potomnych.
D: Że niby dla kogo?
Ot: Pewnie chodziło mu o dzieci w internetach.
D: Aaa.
I: <włączył kamerę>
Ot: Dajesz Pain!

No i Lider wyskoczył z okna robiąc Skok Wiary, a raczej Skok Siary. Nie dość, że już przy skoku poślizgnął się na parapecie, to jeszcze wylądował w pół obrocie na kaktusach Zetsu. Dobrze, że biedak tego nie widział, bo by się załamał. A co do Paina to po wylądowaniu rozległ się potężny wrzask bólu.

Ot: Wszystko nagrane?
I: Wszystko ^_^
Ot: Świetnie. Wrzuć to do neta i niech się ludzie cieszą.
I: Jasne ^_^ <poszedł>
D: Pain ma za swoje.
Ot: Zgadzam się. Chociaż mógłby na jakiś czas stracić przytomność. Spokój byłby przez chwilę.
Ka: Ale kaktusy też dobre.
H: Jak się nie patrzy gdzie skacze to potem tak jest.
Ka: Mówi to ten co kiedyś idąc chodnikiem wlazł w gówno.
H: ...
S: <śmiech>
H: Przestań się śmiać Pinokio! >_<
S: Co ja mówiłem o tym przezwisku?! >_<
P: <wszedł wkurzony do domu>
Ot: Pain, coś ci nie wyszło.
P: Było dobrze!
Ot: Dobrze?
P: Prawie dobrze! Ale za mała odległość z okna do ziemi!
Ot: Kto normalny robi Skok Wiary z parapety...
P: >_>
T: <patrzy na Paina i po chwili zachwyt> JEŻ!
P: Co? O_o
T: Pan Jeż!
D: <śmiech>
P: Nie jestem żadnym jeżem! >_<
Ot: Masz rację. Tobi to jest jeżozwierz.
T: Ooo! ^_^
P: Nie jestem do cholery żadnym jeżozwierzem!
Ot: Kolce mówią inaczej.
P: Pieprzone kaktusy... Wyciągnijcie ze mną te kolce!
Aka: <zaśmiali się i go olali>
P: Rozkazuje wam! >_<
T: Pan Jeżozwierz! <chce go pogłaskać>
P: Zostaw mnie Tobi! <odsuwa się>
T: Pan Jeżozwierz być bardzo fajny. Tobi chcieć go pogłaskać!
P: Powiedziałem zostaw mnie! AAA! <zaczął uciekać>

Czy ktoś współczuje Painowi? Chyba nie. Ja się nadal dziwie, że przy ucieczce przed Tobim mu się jeszcze nogi nie poplątały. Jakby się wywalił i zarył w stół to miałby pięknego guza na środku czoła. Wtedy powstałby nowy gatunek Painorożec xD Ale Tobi by miał radochę! Miałby swoje własne zwierzątko xD A tak poza tym to mam nadzieje, że notka się podobała. Szerze to miała być o tam jak to Akatsuki przybyli do radia, ale coś mi nie wyszło... Coś poszło nie tak i zamiast radia, była konsola xDD Miłego dnia i do zobaczenia w kolejnej notce! ^_^

sobota, 23 lipca 2016

Pokemon GO

Po tygodniu nękania Zetsu, Kisame, Tobi, Konan i Hidan byli na skraju szaleństwa. Zanim to nastąpiło Otohi, Deidara, Sasori, Pain, Itachi i Kakuzu ujawnili się. Jednak tamtym został uraz. Przez kolejny tydzień role się odwróciły i tym razem Wielka Szóstka była nękana przez Wielką Piątkę. Ale minęły kolejne dni i wszystko wróciło do normy. Jednakże pewnego dnia...

O: <wpadł do domu>
P: Puka się.
S: Daj spokój Pain. Co ty nie wiesz?
P: Niby czego?
S: Węże nie mają rąk.
P,S: <śmiech>
O: Bardzo śmieszne >_<
P: Nawet nie wiesz jak bardzo.
Ot: Siema ojciec. Co tam?
O: Mam problem! I to poważny!
D: W końcu odkryłeś, że się starzejesz?
Ki: Raczej odkrył menopauzę.
Ka: A czy czasem menopauzę nie mają kobiety?
Ki: Orochimaru ma długie włosy. Wygląda jak kobieta.
Ka: Racja.
O: Przestańcie po mnie cisnąć!
H: Raz na jakiś czas wpadasz, więc można.
O: >_<
Ot: Uspokójcie się. Więc w czym problem?
I: Niemożliwe!
Aka: O.o
I: Sasuke się nawrócił?!
O: Co? Nie!
I: A już miałem nadzieję...
P: Słuchaj Itachi, prędzej Kisame zostanie orką niż Sasuke zboczy ze złej ścieżki.
Ki: Ej! >_<
O: Totalnie zlewacie moje problemy!
Ko: Jak nam papieru w łazience zabraknie to nie lecimy do ciebie z zażaleniami.
P: O! Dobrze powiedziane Konan.
O: Jak wam papieru braknie to ty sama go tworzysz!
Ko: >_<
Ot: Dajcie spokój biednemu, staremu, zmęczonemu i strudzonemu człowiekowi.
O: Właś... CO?!
Ot: <poklepała go>
O: Co to miało być?! I ty przeciwko mnie?!
Ot: No już, już. Siadaj, bo osiwiejesz.
O: ...... <siadł>
Aka: <śmieją się>
O: >_<
Ot: Nie denerwuj się tak, bo zamiast osiwieć to wyłysiejesz.
O: ...
Ot: Więc co się stało?
O: Kabuto totalnie odbiło!
Ot: Próbowałeś coś z tym zrobić?
O: Tak! Walnąłem go z buta! Z cegły! Z węża! I nic!
Ot: To co się z nim takiego dzieje?
O: Zaczął grać w Pokemon GO i totalnie odleciał!
Ot: Ok...
Ka: A skąd od miał komórkę?
O: Zabrał Sasuke >_>
I: Okradł mojego małego braciszka?!
H: <śmiech> Jaka ciota!
I: <mord w oczach>
P: A to Kabuto nie miał swojej?
Ot: Kiedyś miał, ale ktoś "przypadkiem" mu ją zniszczył. <znaczące spojrzenie na Orochimaru>
O: Ale to serio był wypadek!
Ot: Dobra. To co to się dzieje dokładnie z Kabuto?
O: Wszystko! Cały czas łazi z komórkę i się w nią gapi! Nie słucha co się do niego mówi, olewa mnie i wszystko co się wokół dzieje!
Ot: Ok... A próbowałeś zabrać mu telefon?
O: Próbowałem, ale się nie dało!
Ot: Może mu przejdzie...
O: Nie przejdzie! Jemu totalnie po tym odbiło! Zaczął żyć tą grą!
Ot: To znaczy?
O: Kupił na Allegro zabawkowe pokeball'e i zaczął nimi rzucać w Sasuke starając się go złapać.
Ot: Wtf...
I: Mój braciszek?!
O: No twój.
I: Czemu ten biedak się nie obroni!
O: Gdybyś był na jego miejscu też byś nie dał rady.
Ot: Jak to?
O: Od tego rzucania Sasuke miał wielkiego guza i wyglądał jak jednorożec.
H: <wybuchnął śmiechem>
D: Tobi by miał na czym patatajać.
S: Zgadzam się.
Ka: A propo tego debila. Gdzie jest Tobi?
P: Zamknąłem go w piwnicy.
Ot: Za co?
P: Za żywota.
Ot: No wiadomo, że przecież nie za trupa...
P: A bo mnie wkurzał.
Ko: Zetsu w sumie też brakuje...
H: Widziałem go jak hasał sobie po ogródku.
I: Ok... Chwila! Zjechaliśmy z tematu! Mój biedny braciszek! <szlocha>
O: Ale spokojnie. Ten guz mu zeszedł.
I: Przynajmniej tyle dobrze...
O: No ale Kabuto się nie poddawał. Teraz Sasuke ma dwa rogi.
I: <znów szloch>
Ot: <facepalm>
P: Może jakby Sasuke jakimś sposobem wszedł w tego pokeball'a na chwilę, to Kabuto by odpuścił.
Ka: A niby jak chcesz to zrobić?
P: Nie wiem... ALE! Czytałem kiedyś taką jedną książkę.
D: Niemożliwe! Ty czytałeś?!
P: ...Owszem. Zdarzyło mi się. No i w tej książce jakaś dziewczyna coś zjadła czy wypiła i była mała.
S: Mówisz o "Alicji w Krainie Czarów"?
P: O! Dokładnie!
O: Nie mam czegoś takiego...
H: Znam inny sposób! Chętnie poodcinam mu ręce i nogi. Wtedy się zmieści.
Ka: Raczej nie, debilu.
H: To odetnę głowę i się ją wsadzi. Mniej miejsca zajmie, a nawet okrągła jest!
I: Nie będziesz mi brata rozczłonkowywał!
H: Lepszy taki brat niż poobijany.
Ka: ...Nie sądzę...
H: >_<
Ot: Ej, chwila.
Aka: Co?
Ot: Czemu Sasuke nie spróbuje w ten sam sposób złapać Kabuto?
O: Jak to?
Ot: Z tego co pamiętam to jest taki pokemon.
I: O nazwie "Kabuto"?
Ot: Dokładnie.
Ki: A jak on wygląda?
D: Też ma okulary?
Ot: Nie, ale mu się tak oczy dziwnie świecą...
D: Wtf...
Ot: I wygląda trochę jak jakieś stworzenie prehistoryczne.
I: Masz zdjęcie?
Ot: Zaraz poszukam... <szuka w necie przez fona> O! Mam! <pokazuje Kabuto> To on.
Ki: Ło kurde! O_o
S: Co to niby ma być?!
D: Ja bym rozdeptał tego robala!
Ko: Fuj! To wygląda jak jakiś kleszcz!
P: Albo obcy.
I: A może by Kabuto tak rozdeptać?
O: Można by było, ale kto mi potem będzie pomagał przy robocie.
I: Racja...
Ot: Czyli rozdeptanie i łapanie go do pokeball'a odpada... To może rozwalić mu telefon?
O: Próbowałem. Nie daje się złapać! >_<
Ot: Usunięcie konta?
O: Też mu tym zagroziłem to mi powiedział, że wysadzi moje laboratorium!
Ot: Mocna groźba... Normalna rozmowa?
O: Nic do niego nie dociera.
I: Mam pomysł!
Ki: Jaki?
I: A co gdyby przebrać Orochimaru za jakiegoś wężowego pokemona?
Ka: I pozwolić potem Kabuto go złapać?
I: Dokładnie! A my zaczaimy się za nim i się rzucimy, gdy tylko będzie skupiony na Orochimaru.
O: Mam być przynętą?!
Ot: Dokładnie. Będziesz...
D: Arbokiem?
O: Hę? A jak on wygląda?
D: Tak <pokazuje Arboka>
O: Fajny.
Ot: Nie, zbyt kobrowaty.
Ki: Kobrowaty?
D: W sensie, że zbyt wygląda jak kobra.
Ko: A to nie pasuje do Orochimaru.
Ot: Dokładnie. Proponuje Ekansa.
O: Pokaż go.
Ot: <pokazuje Ekansa>
O: Może być.
I: No. To ustalone.
O: Więc mam zmienić się w węża?
I: Tak, a charakteryzacje zostaw nam.
O: ...Nie ufam wam...
I: Nie masz wyjścia.
O: Wiem... <zmienił się>
Ot: No to malujemy!

Po kubłach fioletowej farby i kilku pociągnięć żółci, Orochimaru wyglądał prawie jak pokemon.

D: Jak dla mnie wygląda świetnie.
S: Zgadzam się z tym.
Ko: Dajcie no lustro. Niech się przejrzy.
Ka: <przyniósł>
O: <patrzy> Może być...
D: Może być?! Myśmy się tak starali...!
I: Jest dobrze. Nie ma co narzekać.
Ot: Więc idziemy teraz na spotkanie Kabuto.
O: Tak.

Jak rzekli tak uczynili. Wypchnęli Orochimaru na pierwszy plan, natomiast oni sami schowali się w krzakach. Na ich szczęście niedługo potem pojawił się Kabuto.

K: O, Ekans. <patrzy na pokemona>
O: <stara się nie zdradzić>
K: <obserwuje go>
O: <czeka, aż rzuci w niego pokeball'em i przygotowuje się na ból>
K: Mam cie już w swojej kolekcji. <i poszedł sobie dalej>
O: X_x
Aka: COOOOOOOOOO?!
I: Ale jak to?!
D: Namęczyliśmy się na darmo?!
Ki: I z planu nici...
Ot: Trzeba było najpierw się dowiedzieć czy ma takiego pokemona w kolekcji...
O: NIE T_T To nie może być prawda!
Ot: Ale niestety jest. Cóż, prawda boli...
I: Trzeba wymyślić coś innego! Jak tak dalej pójdzie to Sasuke umrze od tych siniaków!
P: Wyjątkowo się zgodzę.
I: Miło.
Ko: Ej...
P: Co?
Ko: Tak w ogóle to gdzie jest Hidan?
H: <brak jego osoby>
P: Może się zgubił po drodze? Przecież to ciota.
Ko: Może.
Ka: Nikt za nim tęsknić nie będzie.
P: Tak. Będzie spokój w organizacji.

Nagle rozległ się wrzask. Tak, to wrzask Hidana.

Aka: <pobiegło tam>
K: <rzuca pokeball'em w Hidana>
H: <drze się, że ma przestać>
K: Jeszcze tylko ty! Jeszcze tylko ten rzadki pokemon i będę miał je wszystkie!
H: Co ty gadasz?! Nie jestem żadnym pokemonem!
K: No dalej! Złap się  w końcu!
H: Przestań kuźwa!
Ot: Kabuto! Pomożemy ci!
K: Hę?
Ot: Dalej! Wsadźmy Hidana do pokeball'a!
Aka: TAAAAAAK!
H: CO?!

I takim oto brutalnym sposobem wsadzili Hidana do małego pokeballa, a Kabuto zakończył swoją przygodę z pokemonami, ponieważ złapał je wszystkie! Nikt na ten czas nie zatęsknił za Hidanem, Sasuke został uratowany od guzów, a Orochimaru odzyskał sługę. I wszyscy zadowoleni! Mam nadzieję, że się podobało. Niestety coraz mniej mam czasu, aby pisać nowe notki, więc nie gniewajcie się jeśli nie będą się one pojawiać regularnie. Jeśli wpadnę na jakiś pomysł to wtedy napiszę go i opublikuję. Mam nadzieję, że mnie nie rozszarpiecie jak dzisiaj Akatsuki Hidana... xD A propo Sasuke... Życzmy mu wszystkiego najlepszego, bo dziś obchodzi swoje urodziny! ^_^

niedziela, 22 maja 2016

Starość nie radość

Tydzień później. Do teraz nie wiadomo co się dzieje ze zgubioną częścią Akatsuki, a mianowicie z Zetsu, Kisame, Tobim, Konan i Hidanem.

D: Otohi!
Ot: Co się tak drzesz?
D: Telefon ci dzwoni!
Ot: To go przynieś!
D: Ale dałaś mi zakaz wchodzenia do twojego pokoju!
Ot: ...Masz 3 sekundowe zezwolenie!
D: <wpadł wziął telefon i wyszedł> Zdążyłem!
Ot: Brawo. A teraz przynieś go do salonu!
D: <przybył>
Ot: Dzięki. <patrzy kto dzwoni> Kurde...
D: Co jest?
Ot: Emiko...
D: To siostra Shizuo?
Ot: Ta...
D: A to źle?
Ot: Pewnie będzie pytać o brata ciołku! <trzepnęła go>
D: Kumam! Nie musiałaś mnie bić...
Ot: Dobra. Najwyżej pocisnę jakąś ściemę.
D: No i dobrze.
Ot: Reszty nie ma to dam na głośno mówiący. Ale masz milczeć Dei.
D: Tak jest!
Ot: <no to odebrała> Cześć Emiko!
Emiko: No hej. Co słychać?
Ot: A dobrze, jakoś ogarniam Akasiów, a u ciebie?
E: Też, ale nie do końca.
Ot: Coś się stało?
E: Chodzi o Shizuo.
Ot: <look na Deia> A co z nim nie tak?
E: Powinnaś wiedzieć!
Ot: <mina w stylu: kurde, dowiedziała się> Ja?
E: Tak! Przecież to w twoim świecie Shizuo został zhańbiony!
Ot: Em... Wiesz... Nie wszystko wiem co się tutaj dzieje...
E: Wyobraź sobie, że ktoś go przywiązał nagiego do masztu!
Ot: Serio...?
E: Tak! Dopiero po paru godzinach jacyś ludzie się zlitowali i go odwiązali!
D: <stara się stłumić śmiech>
Ot: Sam nie mógł?
E: Wiesz, on jest takim geniuszem, że zamiast próbować sobie pomóc do darł się na ludzi, żeby przestali robić mu fotki.
Ot: <śmiech>
E: Otohi! To poważna sprawa!
Ot: Tak, tak. Wybacz. To czemu nie łapiecie sprawcy?
E: Bo Shizuo nie wie kto to był! Nie widział sprawcy!
Ot: A to ciekawe.
E: Jak dorwę tego kogoś to oberwie!
Ot: Ja wiem kto to był!
E: Tak?!
D: Tak? <szeptem> O_o
Ot: To na pewno Kabuto!
E: Co? Kabuto?
Ot: Ostatnio Orochimaru testował na nim dziwne rzeczy i potem mu odbiło.
E: Dzięki za cynk! Jak go dorwiemy z Shizuo to Orochimaru go nie pozna!
Ot: Tak trzymać! To na razie. <rozłączyła się>
D: Aleś jej kit wcisnęłaś.
Ot: Wiem. Dobrze, że to łyknęła.
D: Ale Shizuo przecież wiedział, że to ty go przywiązałaś...
Ot: Pewnie się wstydził przyznać przed siostrą, że to moja sprawka.
D: No to Kabuto teraz oberwie.
Ot: Ktoś musi być ofiarą. A żal ci go? Bo mi nie.
D: Mnie też nie.
Ot: Więc się nie ma czym przejmować ^^ A w sumie Kabuto dawno nie oberwał.
D: Też fakt.

W tym momencie reszta Akatsuki, czyli Sasori, Pain, Itachi i Kakuzu, wrócili z zakupów.

Ot: Miło, że jesteście. Pizza kupiona?
P: Kupiona.
Ot: To dobrze ^^
P: A tyś coś taka uradowana?
Ot: A tak jakoś.
I: Skoro ona się cieszy to ktoś z nas oberwie...
Ot: Fakt, ktoś oberwie, ale nie wy.
I: Serio?
Ot: Serio :3 A teraz dawajcie tą pizzę~!

Po obiedzie Kakuzu włączył telewizor i akurat lecą wiadomości w których mówią o kilku rozbitkach. Oczywiście chodzi o członków Akatsuki.

Ot: Wtf?! To oni przeżyli?!
I: Na to wygląda...
Ot: Kurde. Nie dobrze.
D: Czemu?
Ot: Bo wrócą tutaj ciołku!
D: A no tak...
Ot: A jak ich ludzie podwiozą to będą szybciej niż myślimy!
P: Udajmy, że nie ma nas w domu.
Ot: Ty myślisz, że to ich załatwi?
P: To debile. Uwierzą we wszystko.
Ot: Racja. Tak jak ty.
P: ...
Ot: Ale zauważ fakt, że Hidan pierwszy wejdzie z buta do domu. Nie będzie zwracał uwagi na to czy jesteśmy w środku czy nie.
P: Fakt...
I: Może miejmy nadzieję, że się zgubią gdzieś po drodze, albo pomylą dom?
Ot: Istnieje taka możliwość, ale to nie ważne. Oni tak wejdą do środka...
Ka: Chyba, że to jakiś kościół.
Ot: To wtedy wejdą wszyscy oprócz Hidana.
Ka: Albo wejdzie, przeklnie bo zauważy gdzie wszedł i wyjdzie.
Ot: O, też tak może być.
S: Dobra, ale musimy wymyślić jakiś plan!
D: Ktoś coś ma mądrego?
I: Może iluzja, że niby nie ma siedziby?
Ot: Iluzja raczej odpada. Czasem Kisame ma inteligentne przebłyski i się może zorientować, że coś jest nie tak.
I: Racja...
S: To może udamy, że cofnęli się w czasie?
Ka: To znaczy?
S: No będziemy udawać starych, a oni pomyślą, że to prawda.
Ot: Nie głupi pomysł.
I: Czyli mamy udawać głuchych i ślepych?
Ot: Tak. Ty już ślepy jesteś.
I: ...
Ot: Deidara może być łysy.
D: CO?!
Ot: Ogolimy ci głowę.
D: Nie ma mowy! Nie pozwolę tknąć moich ślicznych włosów! T_T
Ot: No to chociaż je pofarbuj na siwo.
D: To już lepsze rozwiązanie.
Ot: Ale ktoś musi być szczerbaty.
P: Niby kto?
Ot: Cieszę się Pain, że zgłosiłeś się na ochotnika ^^
P: Że co?!
Ot: Będziesz bezzębnym dziadkiem.
P: Ale ja mam zęby! Widzisz! <pokazuje> I to wszystkie!
Ot: Można je bardzo łatwo i szybko usunąć. Wszystkie naraz. Pozwolisz, że zademonstruję <przywaliła mu w zęby>
P: X_x
D: Faktycznie szybki sposób.
Ka: Nie chcę nic mówić, ale Sasori to lalka. Jak niby ma się postarzeć?
Ot: A co to za problem przenieść się do innej lalki?
S: Ty myślisz, że to takie proste! >_<
Ot: Eee... Tak?
S: =_=
Ot: No to będziesz garbaty i chodził o lasce. Tamci debile są za głupi, żeby ogarnąć taki fakt, że marionetka nie może się zestarzeć.
S: W sumie...
Ot: No. A Kakuzu będzie powolnym dziadziusiem.
Ka: Może być, a ty?
Ot: Będę miała sklerozę ^^
I: A czy ty już jej nie masz?
Ot: Mam tak jak ty ślepotę.
I: >_>
Ot: Więc wszystko ustalone.
D: Tak.
Ot: Świetnie. Trzeba tylko ubrania skombinować.
S: Mogę uszyć! Znam takie fajne jutsu!
Ot: Dobra, przyda się.
S: ^^

Po godzinie Otohi, Deidara, Sasori, Pain, Itachi i Kakuzu wyglądali jak dziadki. I właśnie w tym momencie do domu wparował Zetsu, Kisame, Tobi, Konan i Hidan.

H: W końcu w domu!
Z: Wreszcie!
S: <idzie z laseczką>
D: <wychodzi siwy z kuchni>
Ko: Wtf? O_o
Ki: Nie wiem O_o
T: Deidara! <podbiegł do niego>
D: Hę? <gapi się tępo na niego>
H: Czemu oni są tacy starzy...?
S: Ooo! Konan! Zetsu! Tyle lat was nie widziałem! Gdzie się podziewaliście?
Ko: Tyle lat...?
I: <wszedł> Słyszę jakieś znajome głosy... Kisame? Czy to ty? Czy już umarłem i słyszę głosy?
Ki: Eee... Itachi? To ja?
I: Kisame! Myślałem, że przed śmiercią już cię nie zobaczę.
Ki: Nie kumam...
I: Wiele, wiele lat minęło odkąd się widzieliśmy. Co się z wami działo?
H: Pierdzielisz! Jak to wiele lat?!
T: Czy my utknąć w czasoprzestrzeni?
Ko: Wow. Tobi umiał powiedzieć jakieś trudniejsze słowo.
H: To teraz nie ważne! Ważniejsze jest to, że oni się postarzeli!
Ki: A przejmujesz się tym? Przynajmniej my jesteśmy młodzi.
H: Ale skoro oni są to Otohi też będzie!
Ki: A...
Ot: <przyszła> Ktoś mnie wołał?
H: Otohi T_T
Ot: Jesteś moim synem?
H: ...Co? Nie T_T
Ot: Szkoda...
Ko: W ogóle miałaś kiedyś dzieci?
Ot: Miałam! Synka! Nazywał się... <myśli, myśli, myśli> Nie pamiętam... Moja pamięć mnie już zawodzi.
H: Z kim niby miałaś tego dzieciaka?!
Ot: Z Sasorim.
S: <mina w stylu wtf>
Ot: Albo z Deidarą.
D: O_o
Ot: Albo z kimś innym... Nie wiem, nie pamiętam.
Ko: Cudnie... To już nie Akatsuki, tylko dom starców.
Z: Eh... A gdzie Pain?
P: <wszedł>
Ko: Pain!
P: <chce coś powiedzieć, ale nie może bo ma spore braki w zębach>
H: Super... Bezzębny Pain...
Ka: Hidan? <przygląda mu się> Hidan! <ściska go>
H: Ka-Kakuzu?!
Ka: Tyle lat!
H: Już to słyszałem...
Ka: Pomożesz mi przy liczeniu pieniążków?
H: Nie chce.
Ka: Świetnie. Chodźmy. Potem będziesz wolny. <ciągnie go>
H: T_T
Ka: <siadł na łóżku, opróżnił skarbonkę i liczy>
H: <patrzy>
Ka: 36, 37, 38... <zawias> Na czym to ja skończyłem?
H: Na 38...
Ka: A tak! 38, 39, 40, 43, 44, 45... Cholera! Pomyliłem się! Od początku.
H: Co?!
Ka: <olał go i liczy dalej od zera>
H: Eh...

Pół godziny później...

Ka: Znowu się pomyliłem...
H: Kurna! Przestaniesz się mylić co chwilę?! To już chyba czterdziesty raz jak się mylisz!
Ka: Nie moja wina. Jestem już stary.
H: Daj mi to! Ja to policzę!
Ka: Tkniesz moje pieniądze, a marnie skończysz.
H: A co mi taki dziad jak ty może zrobić?!
Ka: Pozbawić członka.
H: ...Dobra. Licz to jeszcze raz. Ale skup się tym razem!

A tymczasem na dole...

S: <włączył telewizor najgłośniej jak się dało>
Z: Moje uszy...
Ko: Moje też...
Ki: Sasori weź to przycisz!
S: Co?
Ki: Ścisz to!
S: Nie, bo wtedy nie będę nic słyszał.
Ko: To będą męki...
T: My stąd odejść?
Z: Trzeba to rozważyć.
P: <szczerzy się do Konan, a przynajmniej... próbuje tak jakby>
Ko: I czego się ślinisz? >_<
P: <maca ją po piersiach>
Ko: <walnęła go> Zostaw! Nie będzie mnie dotykał jakiś obleśny i szczerbaty staruch! >_<
P: ...
H: <zszedł do salonu poirytowany> W końcu skończył liczyć tą kasę... <mruknął do siebie>
Ot: <gapi się na Hidana>
H: Co?
Ot: Jesteś moim synem?
H: Już mówiłem, że nie >_<
Ot: Szkoda...
H: Już o tym gadaliśmy >_<
Ki: Zapomnij Hidan. Ona ma sklerozę...
T: Tobi potwierdzać!
Ko: Dwanaście razy w ciągu kilku minut się pytała co za program leci w telewizji...
H: Ok...
Ot: <znów się dziwnie na niego patrzy>
H: Co znowu?
Ot: Jesteś moim synem?
H: ...Zabijcie mnie. Błagam... T_T

Co się wydarzy dalej dowiemy się w następnej notce~ I wybacz Emiko, że wykorzystałam cię bez twojej zgody, ale mam nadzieję, że nie będziesz mi miała tego za złe. Dzięki wszystkim za czytanie i liczę na jakieś komentarze. Trzymajcie się i do zobaczenia! ^_^

piątek, 6 maja 2016

Powrót do domu

Ot: No i co powiesz ciekawego!? <klepnęła go tak mocno, że aż mu papieros wyleciał i wpadł do wody>
Sh: ...Że nie musisz krzyczeć i że chwilowo trzymamy się na odpowiednich współrzędnych. Za dwa, trzy dni dobijemy do portu docelowego. <sprawdza urządzenia nawigacyjne, zły za tego papierosa>
Ot: A skąd wiesz, że te cudeńka zrobione z liści i bambusa dobrze pokazują kurs?
Sh: Służyłem jakiś czas w marynarce wojennej. Tam nie było nawet tych cudeniek, więc trzeba było samemu obliczać kurs. Ja obliczam na podstawie położenia gwiazd plus tego, co pamiętam z geografii.
Ot: Mnie wystarczy, że wiem gdzie jest położenie lodówki, łazienki, mojego pokoju i telewizora.
Sh: To proste współrzędne. ^^
Ot: Zaiste. A właśnie! Chcesz pracować dla nas jaki lokaj? :3
Sh: ...Jako lokaj nie, ale jako sekretarz czy ktoś w tym rodzaju jasne~
Ot: Sekretarz... To co byś chciał u nas robić?
Sh: Płacić rachunki za ciebie, wymuszać na Akasiach wykonywanie twych poleceń, no i od czasu do czasu załatwić swoje sprawy, póki siostra na wakacjach~ <uśmiechnął się i szarpnął sterem>
Ot: W sumie to wszystko ogarnięte jest, ale możesz sprzątać w domu :3
Sh: Ale przez osiem dni, potem wracam do siostry.
Ot: Eee, to się nie opłaca ci nawet w majonezie płacić...
Shizuo: Nie przesadzaj.
Ot: Zawsze można płacić ogórkami. Korniszony zawsze spoko.
Sh: Ogórek-kun, co?~
Ot: Wtf...
Sh: <zaśmiał się> To nic, taki żarcik. Nie budź chłopaków do zmiany, bo ich pozabijam. Wytrzymam do rana.
Ot: Nie miałabym nic przeciwko... Ale Deidara w miarę dobrą pizze robi, więc trochę byłoby szkoda. Ale Zetsu dalej gdzieś dryfuje na wodzie, więc jednego debila mniej.
Sh: No to obudź go, jak chcesz, ty tu jesteś kapitanem tej łajby~
Ot: Nie, bo nigdy nie dopłyniemy do domu.

Statek płynie sobie swobodnie przez ocean, za nim unosi się Zetsu...

Sh: <nuci sobie coś niegłośno, skupiony na gwiazdach i drodze statku>
Ot: <mruczy coś pod nosem, coś obliczając>
Sh: Co obliczasz?
Ot: Czy opłaca mi się ich wywalić do wody, ale sinus alfa mówi, że sama domu nie ogarnę.
Sh: <wzruszył ramionami> Cosinus + tangens beta zaproponował mi możliwość wynajęcia ekipy sprzątająco-ogarniającej.
 Na mój koszt, oczywiście.
Ot: Nie, bo trzeba będzie doliczyć koszty pogrzebu. Ekipa nie wytrzyma.
Sh: Jak uważasz ^^ Niedługo powinniśmy przybić, za łaską boską, do portu.
Ot: Super~ Ale lepiej żeby ten dryfujący za nami Zetsu nie dotarł. Jednego debila będzie mniej.
Sh: Myślisz o czymś konkretnym?~~
Ot: Tak i już mam. <wzięła Kisame i wywaliła na ciało Zetsu>
Z,Ki: <obaj poszli na dno>
Ot: No, załatwione. <duma>
Sh: Brawo!  <dumny z siebie i z Otohi>

Następnego dnia dopłynęli do suchego lądu, ale pasażerów tak jakby mniej.

Sh: <sprawdza, co to za ląd> No, jeszcze dwie godziny i przybijemy do portu...
S: <się obudził> Czemu nie ma Zetsu i Kisame...?
I: Zetsu dryfował za nami jak dobrze pamiętam.
D: Ok, a gdzie Kisame?
I: Tego nie wiem...
Ot: No ja też nie.
D: Ale chwila... Tobi też zniknął?
T: <brak jego obecności>
D: W końcu! W końcu będzie spokój! <zaciesza>
Ot: Jego też mogłam wyrzucić... <mruczy cicho do siebie>
Sh: <szeptem> To zrób to, bo obciąża maszty.
Ot: <ukradkiem wywaliła Konan za burte>
Ko: <nawet nie ogarnęła co się stało>
Sh: <zadowolony> Bardzo dobrze!
Aka: <nie zauważyli, że nie ma Konan>

Statek, czy raczej tratwa, od razu przyspieszył. Na horyzoncie zamajaczył port, do którego powinni byli przybić. Na nieszczęście w tej chwili Hidan, owładnięty szałem, zaczął mówić od tyłu!

P: Kto ma kamerę?! Nagrywajcie to! Będą lajki na YouTube!
H: ...<klnie od tyłu>
Ka: <leje ze śmiechu>
Ot: <trzepnęła Hidana w łeb>

Niestety nic to nie dało, a wręcz pogorszyło sprawę.

H: Łałałałaaaaaaaaaaaaaa! <miało być ałałałaaaaaaaa>
Ot: ...W tym wypadku proponuję zrobić głosowanie.
I: Jakie?
Ot: Kto jest za tym, aby go wyrzucić?
Aka: <wszyscy się zgłosili>
Sho: <podniósł rękę do góry> Ja też jestem za!
Ot: Świetnie! <wyrzuciła Hidana>

Statek znów przyspieszył, a z fal dobiegało melancholijne zawodzenie. Nikt jednak się tym specjalnie nie przejął.

D: Sikać mi się chce...
P: To lej do wody.
D: Tak przy wszystkich...
Sh: <prychnął> Jak chcesz, to sikaj, najwyżej wyjdzie gorsze skażenie niż w Czarnobylu.
Ot: Ja bym raczej wolała nie oglądać jego migdałka...
D: Hę?! Jakiego migdałka?! >_<
S: Cóż, większego nie masz.
D: EJ! >_<
Sh: Potwierdzam, ten migdałek już i tak ściąga raka na oczy. <skręcił ostro w prawo i przypadkiem szepnął do Otohi> Jakby co, to teraz jest dobra  okazja, by go wywalić.
Ot: Zaraz ciebie wyrzucę >_<
Sh: <ja nic nie mówiłem> Ok... <przyspieszył>

Po chwili dotarli do lądu.

D: <wyleciał jak piorun i poleciał w krzaki>
S: Nieźle go cisnęło.
Ot: Dobra. To gdzie my jesteśmy?
I: Na zadupiu...
Sh: ......Jak. Jakim, kurwa, cudem Maelestrom nas zniósł na drugą stronę wyspy?!
Ot: Jak to na drugą stronę...?
S: To znaczy, że to ta sama wyspa?!
I: Nieeeeee!
D: <wrócił> Co się stało?
Ot: Jesteśmy na tej samej wyspie co wcześniej!
D: CO?!
Ot: Shizuo! Utnę ci kokosy i powieszę na palmie!
Ka: Nie masz broni...
Ot: Mam! Kosa Hidana została! <wzięła ją>
Sh: Nie moja wina tym razem. To prądy są takie.
P: <obudził się i nie ogarnia co się dzieje>
Ka: <streścił mu>
P: CO?! ŻE CO?!
Ot: Prądy? Prądy?! Ja ci dam prądy! <machnęła kosą i rozcięła mu spodnie>
D: O matko... <patrzy na majki Shizuo>
S: ...Shizuo... Serio...?
Ot: <śmiech> Majtki z twarzą Izayi?
Aka: <śmieją się>
Sh: .............. <wyciągnął les baera i strzelił między nogi Paina>
P: <pisnął> EJ! A ja za co?!
Sh: Za to, że żyjesz~~ <pocisk trafił na wylot w...wiadomo, co>
P: Moje klejnoty! <padł i zgon na miejscu>
Aka: O_o
Ot: ...I tak oberwiesz Shizuo! Genialny blondynek, który wszystko wie! Patrzy na gwiazdy bo one pokazują drogę. Tyś chyba patrzał nie na te gwiazdy co trzeba!
Sh: A ty na jakie gwiazdy patrzysz? Na te tutaj <pokazuje na niebo> Czy na te? <pokazał w dół, na spodnie Paina>
Ot: Ty debilu! <warknęła> Ping pong no jutsu! <znokautowała Shizuo kopniakiem w krocze>

Reakcję Shizuo można opisać tylko w jeden sposób - jeśli ktoś z Was pamięta słynną scenę z motorem i Celty, kiedy blondyn jechał zabić Izayę, to w mózgu byłego oficera pojawiła się właśnie ta scena, ale zamiast "kill Izaya" jest "kill Otohi". Gif przypominający.

Sh: <leży i morduje wzrokiem wszystko co żyje>
Ot: <podeszła do niego> Biedny Shizuś cierpi. Jakże mi przykro~ Niech Jashin świeci nad twoimi piłeczkami i otoczy je opieką.
Sh: <zabija wzrokiem raz ją, raz Deidarę>
D: EJ! A ja za co niby obrywam?!
Ot: Shizuś, nie wypada aby żołnierz leżał. <złapała go za rękę i szarpnięciem podniosła> Ale stój prosto. <walnięcie w tyłek go wyprostowało> No. Od razu lepiej.
Sh: <się prostuje i jest zirytowany> To płyniemy dalej? Sama prowadź, skoroś taka wykształcona.
Ot: A żebyś wiedział! Wszyscy na pokład!
Aka: <grzecznie weszli>
Ot: <wkopała Shizuo na statek, aby było szybciej> Płyniemy~
Shizuo: X_x

Po trzech godzinach dotarli do jakiegoś portu. Wszyscy poznali to miejsce. W końcu dotarli do domu!

Sh: .......Kurwa mać...
Aka: <polecieli szybko do domu zacieszać, że w końcu wrócili>
Ot: <patrzy na Shizuo> Jakieś słowa usprawiedliwienia?
Sh: ...Zagięcie czasoprzestrzeni?
Ot: Zaraz będzie zagięcie, ale twojego mózgu i członka.
Sh: Świstak siedzi, zawija w sreberka i puszcza bąka.
Ot: A mogliśmy żyć w zgodzie. <rozebrała go do naga przy przypadkowych ludziach i przywiązała go do masztu> Powiewaj sobie i wdychaj świeże powietrze. <sprzedała jego rzeczy i za kasę kupiła wódki i poszła do Akasiów opić powrót do domu>

Po paru godzinach popijawy.

P: Tak w ogóle... To nas tak jakby mniej?
I: Brawo Pain za spostrzegawczość!
P: A dziękować!
I: To nie był komplement.
P: >_<
Ka: Komu jeszcze sake?
D: Mi!
Ka: Deidara ty już za dużo wypiłeś.
D: Ja?! Patrz na siebie!
Ka: >_<
P: Ja tutaj rządzę alkoholem!
Ot: Ty? Niby od kiedy?
P: Od teraz!
Ot: Morda! Was też mogłam wtedy wyrzucić do morza. Bym miała z wami spokój. Z wszystkimi.
S: Czemu nas tak nie lubisz?
Ot: Sasori... Serio to pytanie...?
S: Tak.
Ot: ...Bo jesteście debilami?
D: Nie jesteśmy!
Ot: Nie, wcale. Ty tylko udajesz, że jesteś normalny.
D: Ja nie udaję, tylko jestem!
Ot: Jasne...
D: >_<
Ot: Kurde, źle zrobiłam... Mogłam was wywalić, a Shizuo wziąć ze sobą.
P: Tego sierotę?
Ot: Jest mądrzejszy niż wy wszyscy razem wzięci.
P: Nie prawda >_<
Ot: Prawda. Sprzątałby, gotował, a ja bym mu za to płaciła.
Ka: Moją kasą >_<
Ot: Kasą organizacji.
Ka: ...
Ot: Jeden facet i spokój. A nie kilkunastu i same problemy.
I: W końcu by cie zostawił, bo by wrócił do służby.
Ot: Od czego są łańcuchy i obroże elektryczne?
I: Ok...
Ot: ^^
I: Jesteś nieludzka...
Ot: Nie prawda.
S: Prawda. Żeby kumpla tak potraktować.
Ot: Ja tylko bym sprawiła, żeby został, a nie odchodził.
S: Właśnie widzimy jaka to jesteś dobra.
I: Poza tym nadal wisi na tym maszcie, chyba, że ktoś go ściągnął.
Ot: Turyści pewnie zrobili mu fotki.
Ka: Może będzie w gazecie albo w telewizji.
Ot: Będzie sławny dzięki mnie ^^
Ka: Jak cię ukatrupi to będziesz miała za swoje.
Ot: Nie ukatrupi mnie.
Ka: Skąd ta pewność?
Ot: Bo ja rządzę w tym opowiadaniu!
P: Ok...
Ot: ^^

Na dziś to byłoby koniec. Dzięki za czytanie i proszę o komentarze. Dziękuję także Shizuo za napisanie notki do końca~ Trzymajta się! :3

piątek, 29 kwietnia 2016

Bezludna wyspa

Sh: <wybiegł z trwogą zobaczyć, co się dzieje>
Ot: <wybiegła za nim> Cudnie...
H: Co się dzieje?! <poleciał za nimi, ale się na czymś pośliznął i dobił do nich, a ci wylecieli przez barierkę> Ups...
Sh: JA CI DAM UPS, TY KRNĄBRNY MATKOJEBIE! <mężnie stara się nie utonąć - jakoś się udaje>
Ot: <siadła Shizuo na plecach> Płyń do plaży mój delfinie!
Shizuo: Ja ci daaaaam delfinaaaaaaaaaaaaaaaaaa! <płynie z prędkością światła>
Ot: Ale fajnie~ Chyba cię zatrudnię jako transport w Akatsuki~
Sh: Nie byłoby cię na mnie stać!
Ot: Zapłacę w naturze!
Sh: Trzymam cię za słowo ^^
Ot: Nie ma sprawy~ Dostaniesz dwie krowy i świnię :3
Sh: .....A liczyłem na seks >_>
Ot: Zboczeniec! >_< <przywaliła mu i aż dotarli na plażę>
Akatsuki: <zrobiło sobie tratwę z Tobiego, wiosło z Zetsu i także płyną na plażę>
Sh: <zaklął szeptem>
Ot: <wstała> Co tam marudzisz? <mord w oczach>
Sh: Mówiłem, że w załodze były seksowne kurtyzany...
Ot: Normalnie zboczeniec jak Hidan! Się dogadacie wkrótce!
Sh: O nie, co to, to nie~ Nie dogaduję się z pasożytami~
H: Słyszałem to drobnoustroju!
D: Wtf...
H: Ty amebo jedna! Ty pantofelku! Ty...!
Ot: HIDAN! Wystarczy! >_<
H: ...
S: Skąd on w ogóle zna te nazwy...?
Ki: Nie mam pojęcia...
I: Taki inteligentny to on nie jest...
Sh: Encyklopedię się czytało, widzę~
H: A co cię to obchodzi co ja czytam? >_< Mogę czytać nawet książkę telefoniczną!
P: No tak. Numer do panienek trzeba znać.
H: Właśnie!
Sh: O, ameba ewoluowała z czytania pornosów w głębszą literaturę~
H: Coś ty powiedział?! <rzucił się na niego>
Sh: Ja tylko cytuję uczone słownictwo pana profesora~ <odepchnął go z pogardą i rozgląda się po wyspie>
Ot: Totalne zadupie... W ogóle... Gdzie reszta ludzi ze statku?
I: Eee... Jakby to powiedzieć...
Ot: Tylko mi nie mów, że znów jakiś "mały" wypadek...
I: To Kakuzu puścił bąka!
Ka: Zamknij się! Nie chciałem!
I: Ale puściłeś! I wszyscy padli jak muchy!
Sh: Wygląda jak te małe wysepki, na których zatrzymują się wielorybnicy.
Ot: Nie wiem. Nie znam się.
Ko: Patrzcie! <pokazuje na palmę> Banany! <rzuciła się jak małpa>
Aka: Wtf...?!
Sh: ...Aha...<szuka znaków. Nie ma znaków>
D: <wrzasnął>
Aka: <odwrócili się i patrzą co się dzieje>
D: <rekin mu nogę gryzie>
H: Ktoś mu idzie pomóc?
I: Chyba nie ma chętnych.
T: Tobi pomóc! <biegnie>
S: <podłożył mu nogę>
T: <gleba>
S: <śmiech>
D: No pomożecie czy nie?!
Ka: Sam sobie radź.
Sh: Rekin gwałciciel... Aż przypomina mi się Sharknado~ <poszedł szukać czegos do jedzenia>
Ko: <rzuciła mu bananami w twarz powalając go>
Sh: Co za wredna małpa X_x
I: Ale płynęliśmy tylko chwilę! Może zdołamy wrócić?
Ot: Niby jak? Płynęliśmy kilka godzin, a nie wiadomo czy przez tych dwóch durniów <pokazała na Hidana i Shizuo> statek nie skręcił w zupełnie inną stronę. Nie wiemy gdzie jesteśmy, ani w którą stronę płynąć.
Ka: Nie ma jakiś map czy coś?
Ot: Map chyba nie ma, a panel nawigacyjny się uszkodził.
P: Mam pomysł!
Ot: Strach się bać...
P: Otworzę przejście i wrócimy do domu!
D: Przecież mówiłeś, że nie umiesz...
P: >_> Spróbować zawsze można.
S: Nie! >_< Jeszcze coś pójdzie nie tak i wylądujemy na gorszym zadupiu niż jesteśmy!
Z: Zgadzam się z Sasorim.
Ki: Ja też.
H: To co robimy?
Ot: Podpalimy ciebie i Shizuo. Może ktoś zauważy ogień.
H: ...
Sh: ...EJ! To, że jestem wysoki, nie znaczy, że mam być latarnią morską! >_> <ocknął się na słowo "podpalimy">
Ot: Latarnia morska... Dobry pomysł!
S: Wiem o co ci chodzi!
Ot: Hę?
S: Znajdziemy latarkę, wsadzimy ją w tyłek Shizuo, włączymy i będzie świecił oczami!
Ot: Sasori! Czasem myślisz jak ja ^^
S: ^^
Sh: Pomijam fakt, że jesteśmy na praktycznie pustej wyspie. Raczej tu nie znajdziemy żadnej latarki... <parsknął> Ale jak ktoś ma świecić, to ci dwaj. Rudy łeb Paina i naszyjnik Hidana idealnie zwabią ludzi.
Ot: Przypominam ci że tam <pokazała> stoi zaparkowany statek. Na pewno tam znajdziemy jakąś latarkę.
P: Eee... Jaki statek?
Ot: Hę? <spojrzała>

A tam pusto. Statku nie ma. Znaczy się jest, ale daleko na horyzoncie. Co tam, że go fale zabrały, winny i tak jest człowiek.

Ot: Shizuo! Hidan! To wasza wina!
H: Jak nasza?!
Ot: Wasza!
Sh: .........ŻE CO?!
D: Co my będziemy jeść?!
Ko: Banany! <siedzi i się zajada>
Ki: Jak ty w takiej chwili możesz jeść...
T: <siedzi obok Konan i też je>
I: Cudnie...
Ot: Wiem co będziemy jeść! Mięso!
Z: Niby skąd je weźmiesz? Z morza?
Ki: Będziemy musieli łowić rybki T_T Moją rodzinę.
Ot: W warunkach ekstremalnych można zgrzeszyć... <wzięła kosę Hidanowi> Zabijemy Hidana i Shizuo, upieczemy i zjemy!
Sh: .....Możesz się nie zachowywać, jakbyś się urwała z Flintstonów? >_<'' Mogę coś złowić i wysłać SOS, ale i tak, i tak musimy poczekać.
Ko: Dla umilenia czasu proponuje twój striptiz!
Sh: ...A lider zezwala?
Ko: A kogo obchodzi zdanie lidera.
P: EJ! >_<
Sh: Nie mówię o tych rudych szczynach na honorze Akatsuki, a o Otohi~
P: Ale to JA jestem liderem! >_<
Ot: Ale nikogo to nie obchodzi. Jak Konan chce to idź z nią w krzaczki. My złowimy coś do jedzenia.
Sh: <poszedł na plażę, ignorując Paina>

Nagle nie wiadomo skąd, właściwie to z głębi wyspy, wyszło troje ludzi. Jacyś dzikusi z dzidami i w spódniczkach z liści.

D: AAAAAA! Tubylcy!
T: Tobi nie chcieć umierać!
Ot: Wtf... Czemu oni wyglądają jak Ichigo, Renji i Byakuya?
B,I,R: ...
Ot: Przecież to wy!
I: Nie umrzemy?
Ki: Chyba nie, ale martwi mnie to skąd Otohi zna dzikusów...
H: Pewnie z jakiegoś PlayBoya! >_<
Ot: <zignorwała Akatsuki i patrzy na shinigami> Co wy tutaj robicie...?
Ichigo: My nie jesteśmy tym kim ty myślisz, że jesteśmy!
Ot: Jasne =_=
Byakuya: To prawda!
Ot: Źle otworzyliście przejście, wylądowaliście tutaj, jakimś cudem utknęliście i nie możecie wrócić?
Renji: ...
Ot: Czyli trafiłam ^^
Sh: <wali łbem w drzewo> Kill me before I lay eggs!
Z: Możesz powtórzyć...? <wertuje słownik języka angielskiego> Nie nadążam...
Sh: ...<patrzy na niego z głupim uśmiechem> Nic nie mówiłem.
Z: O! Już wiem! Powiedziałeś: Zgniećcie moje jaja?
Ot: ...Zetsu ty się lepiej nie odzywaj...
Sh: ...Dokładnie, poświęć się uprawie swoich łoniaków, o ile jakieś masz. <złowił sporo ryb>

Ale co Shizuo złowił to Tobi ukradkiem zjadał. Tak. Całe ryby.

R: Pomożecie nam?
B: Błagamy!
Ot: Zastanowimy się. Idźcie na drugi koniec wyspy zobaczyć co tam jest i wróćcie.
I,R,B: Tak jest! <polecieli>
Ot: No. Zgubią się w środku i już tu nie wrócą. Będzie spokój.
S: Sprytne.
Ot: Dzięki.
Sh: Potwierdzam, jesteś cudowna.
Ot: =_=

Nagle z oddali dobiegł dziwny zapach, jakby palonej marihuany. Dało też się słyszeć wycie Renjiego, Ichigo i Byakuyi. A oto, co zarejestrowały organy słuchu Akatsuki i Shizuo:

R: KARMEL!
Ich: OGÓREK!
B: <nosowo, jakby bardzo po francusku> OMLET!
Ot: ...Wymyślmy jak najszybciej stąd uciec...
Sh: Mogę skonstruować nowy statek albo jakąś tratwę.
I: Tratwa... Proponuje dobrać się w pary i będziemy pływać na sobie na zmianę!
Sh: Wyporność ciała ludzkiego na to nie pozwala. <prychnął> Prędzej pozatapiacie się nawzajem...
H: Ale jakby tak wyciągnąć czyjeś wnętrzności i je nadmuchać?
Sh: Albo twojego członka? Byłby jak takie delfiny czy makaroniki do pływania. <zauważył z ironią>
H: Zatłukę cię zaraz! >_<
Ot: Spokój! <walnęła ich obu> Ty nie będziesz nikogo tłukł, a ty Shizuo go nie drażnij >_<
Sh: Hai...
Ot: A teraz ładnie z resztą Akatsuki zbudujesz tratwę!
Sh: Taaaak jest!
Ot: Więc ruszać dupska i do roboty!
Aka: ... <poszli niechętnie>
Sh: <buduje statek, Bob Budowniczy, tak>
Ot: Shizuo, jak się postarasz to może coś dostaniesz w zamian~
Sh: Co?! <przyspieszył>
Ot: Myślę, że to będzie bardzo fajna rzecz ^^
Aka: A my też dostaniemy?!
Ot: Nie =_=
Aka: ...
Sh: <rąbie drzewo, zmotywowany i nuci sobie szantę> Żegnaj mi dziś, cudowna dziewczyno, żegnajże mi dziś, marzenie z mych snów...
H: ...Jak ci zaraz przywalę w łeb tą siekierką to ci flaki wylecą i już! <dokończył>
Aka: <śmiech>
Sh: <też się roześmiał> Niezłe rymy, panie poeto, ale raczej nie przebijesz. <dalej śpiewa Otohi tą szantę, ale kierowaną wyraźnie do niej>
P: Chwila moment! >_< Co to za podrywanie bez mojej zgody?!
H: Twojej! Chyba mojej!
I: Ja też tu jestem! >_<
P,H: Morda Itachi!
I: ...
Sh: A czy ktoś wam pozwolił oddychać?~  Nie słyszałem takiego zezwolenia. <skończył przygotowywać materiały i je ze sobą spaja, żeby się to nie rozleciało...>
Ka: <patrzy na to> I tak wszyscy zginiemy!
Ot: <walnęła go> Trochę optymizmu >_<
Sh: Z czym jak z czym, ale z tym muszę się zgodzić...
Ot: Dziękuję za poparcie~
Sh: ^^

Po paru godzinach niewielki stateczek został ukończony. A wielkiej trójki, to znaczy Ichigo, Byakuyi i Renjiego, ni widu, ni słychu. I dobrze.

Sh: Okej, chyba gotowe!
Ot: To dobrze. Dzielnie się spisałeś w raz z tymi niedorobami Akatsuki.
Aka: ...
Sh: ^^ Polecam się na przyszłość.
Ot: A teraz nagroda~
Sh: Jaka?! *_*
Ot: A jak sądzisz jaka? :3
Sh: Nie wiem, możesz dawać różne.
Ot: No to zamknij oczy i się przygotuj <słodki uśmiech>
Sh: <zamyka~>

Shizuo czuje jak jego dłoń wpletywana jest w inną.

Shizuo: <niepewny czeka, co się stanie>
Ot: Otwórz~
Shizuo: <otwiera oczy>
Ki: <stoi obok podjarany i trzyma go za rękę>
Ot: Brawo! Wygrałeś randkę z Kisame!
Aka: <nie wiadomo skąd strzelają konfetti>
Sh: .......COOO?!
Ki: ^^
Ot: Możecie mieć randkę pod tymi tam palmami~
Sh: ......
Ki: Więc co zjemy na kolację kochanie? ^^
Aka: <śmiech>
Sh: ...A masz jakąś kolację?
Ko: Są banany!
P: Będą jak małpy. <śmiech> Uroczo! Chcę to zobaczyć.
H: <śmiech> Shizuo szympans~
Sh: Nie, Hidan małpa. ^^
H: <rzucił w niego kokosem>
Shizuo: <uniknął> Poćwicz trochę, dziecinko~ <kokos padł PRZYPADKIEM na kokosy Paina>
P: X__________x
D: O, mamy jednego trupa.
P: Moje... Klejnoty... <piskliwy głosik>
D: Błąd... Jeszcze żyje...
Sh: <wzruszył ramionami> Jak chcesz, możesz go dobić.
D: Serio mogę?!
P: Deidara! Ani mi się waż!
D: Ale on po pozwolił!
P: Trudno! Kto jest ważniejszy?! Ja czy on?!
D: Eee... Otohi?
P: ...
Ot: Dobra odpowiedź Dei ^^
Sh: Dokładnie. Trzeba tu najpierw zezwolenia Otohi-sama.
Ot: Dziękować za uwagę mojej osoby. Ja rozkazuję, aby wszyscy wsiadali na pokład i ruszamy do domu! Nawiguje Shizuo, bo on się zna.
H: Zna się tylko na ruchaniu...
Ot: A ty nie?
H: ...
Ot: Więc morda w kubeł.
Sh: Rrrrrrrrozkaz, pani kapitan! <zasalutował i zabiera się do roboty>
Ka: <podłożył mu nogę i Shizuo wpadł do wody>
Aka: <śmiech>
Sh: .....Pani kapitan, czy mogę go zabić?
Ot: Ktoś musi wiosłować...

Wobec tego Shizuś wylazł jakoś z wody, wrócił na pokład i podzielił wioślarzom zadania. Ci wykonują to niechętnie, ale od czasu do czasu śmieszkują i Otohi tylko dusi się ze śmiechu. Rzecz jasna, śmieją się z Shizuo.

Sh: <stoi za sterem ignorując ich>
Ot: Nie wytrzymam! <dusi się ze śmiechu> Shizuo! Od wypłynięcia rak ci się do spodenek przyczepił, a teraz masz taką piękną dziurę i tyłek na wierzchu! xD
Sh: ...Rak? Aha, okej...Dzięki, kolego~ <jedną ręką skręca ster, by ominąć skały, drugą odczepił raka i rzucił nim w pierwszego lepszego Akasia>
Z: AAAAAAAAAA! Zabierzcie to! Zabierzcie to! <macha rękami>
Ki: Spoko. <wepchnął go do wody>
Aka: <śmiech>
S: Ej... <patrzy sobie na tyłek Shizuo> Jakby mu tak chorągiewkę wsadzić?
D: Jak na statkach są?
S: No dokładnie.
I: A skąd weźmiemy taką banderę?
S: Wyrwie się komuś z płaszcza.
I: O, dobre.
Sh: Banderę wiesza się na masztach, geniusze. <wymija skały>
Ki: No to my powiesimy na jakimś patyku i wetkniemy ci w tyłek.
Sh: A nie lepiej ciebie powiesić na drzewie i ubrać jak Kakuzu? Może z Arabii Saudyjskiej albo z Turcji nam przyślą wsparcie jego bracia.
Ki: ...
Ot: Uspokójcie się. Nie chcę wojny puki nie dotrzemy do domu.
Sh: ....Rozkaz! <uspokoił się>

Po paru godzinach zapadła noc. Akatsuki nadal są na środku oceanu, ale co jakiś czas po dwóch trzymają wartę. Teraz mają Otohi i Shizuo, a reszta śpi.

Co było dalej dowiemy się w kolejnej notce. Dzięki za czytanie i liczę na komentarze. Życzę miłej i udanej majówki. Do zobaczenia ^_^

sobota, 23 kwietnia 2016

Rejs

Ot: Wszyscy ogarnięci?
Aka: Tak jest!
Ot: No to idziemy nad morze, bo statek czeka~
H: Idziemy? A to nie za daleko...?
Ki: Za daleko! Tym bardziej, że statek rusza za 10 minut!
Ot: Pain powiedział, że otworzy magiczne wrota i będziemy w sekundę na miejscu.
I: Portal?
Ot: Dokładnie. No to Pain! Dajesz!
P: Eee... No bo ten... Tego... Ja...
Ot: Co?
P: Ja nie umiem T_T
Ot: ...Jak to nie umiesz?
P: Normalnie!
Ot: Powiedziałeś, że ogarniesz sprawę!
P: No tak, ale...
Ko: Ale gazetki dla dorosłych były ważniejsze.
P: Musiałaś wygadać?!
Ko: ...
Ot: Nie ważne... Orochimareł!

Należy wspomnieć, że Orochimaru z Kabuto montują nowe okno. Lepiej nie patrzeć jak im idzie zabawa w majstra...

O: ...Nie mów tak brzydko do ojca >_< Co ja pieseł jestem? >_<
Ot: Jak już to wężeł.
O: ...
Ot: Dobra, nie ważne. Zrobisz taki "myk" i otworzysz przejście?
O: Otworzę.
Ot: Jaki dobry tatuś.
O: No pewnie ^^ <otworzył im przejście>
Aka: <przeszli i znaleźli się na pokładzie statku>
I: Jak fajnie!
D: No! Już czuję ten wiatr we włosach.
S: A ja czuje twoje włosy w zębach X_x <odsuwa się od Deidary>
D: Pff >_<
Ot: Em... Może mi ktoś w ogóle powiedzieć, dlaczego Kisame ma ze sobą znak drogowy "STOP"?
Ki: Bo ja chcę dostać autograf!
Ot: Wtf? Autograf?
Ki: Tak! Główną atrakcją nie jest tylko ten rejs, ale także Shizuo Heiwajima!
Ot: ...Żartujesz prawda?
Ki: Nie! Jestem jego wielkim fanem! *_*
Ot: Widać...
Ki: Więc muszę mieć autograf na znaku drogowym jak przystało!
T: Tobi też mieć znak! <pokazuje wyrwany znak "Ustąp pierszeństwa">
Ot: Nie wierzę...
T: Tobi się cieszyć, że poznać pana Shizuo! ^^
Ot: ...To będzie ciężki rejs...

Po paru minutach statek ruszył, a Akatsuki ulokowali się w kajutach. Kiedy ogarnęli wszystko, wyszli na powierzchnię podziwiać widoki.

Z: <ryczy>
Ka: A tobie co?
Z: Bo tu wszędzie woda! A ja wolę ziemię!
Ka: ...Masz problemy.
Z: Tak! T_T <smarka w czyiś płaszcz>
Ko: Ej! >_< <zdzieliła go w łeb> Zostaw!
Z: T_T
Ki: <nagle zapiszczał jak kobieta>
H: Kisame X_x Nie wal tak po uszach! >_<
Ki: Wybacz! Ale zobacz tam! <pokazał palcem>
T: Tobi się cieszyć! <zaczął skakać>
I: ...Gorzej niż dom wariatów...
D: Ja ich nie znam. <odsuwa się>
S: Ja też nie. <też się odsuwa>
Ot: <westchnęła> Niby co tam jest? <spojrzała na to co pokazywał Kisame>
Ki: To Shizuo Heiwajima! <pognał ze znakiem po autograf>
T: <poleciał za nim>

W tej chwili z kajuty wyłonił się oficer marynarki w eleganckim mundurze i okularach przeciwsłonecznych. Na widok znaków uśmiechnął się z uznaniem.

Shizuo: Widzę, że niektórzy wiedzą, co dobre...WAIT, MOMENT. Tobi?... Kisame...? O_O <a liczył na rejs bez debili>
Ki: To ty nasz nas znasz?! <krzyk niedowierzania>
T: On nas znać! On nas znać! <cieszy się i skacze>
Aka: <podeszli też, żeby Kisame i Tobi nie zrobili jakiegoś większego przypału, niż sam fakt, że żyją>
Ki: Zetsu!
Z: Co ja?
Ki: Shizuo nas zna! <zaczął nim potrząsać z ekscytacji>
Z: X_x
Ki: On nas zna! Ale... skąd?! <wywalił przypadkiem Zetsu za burtę i spojrzał na Shizuo>

Ktoś krzyknął "Kaktus za burtą!" i paru ludzi poleciało ratować tonącego Zetsu. Akatsuki jakoś się tym faktem nie przejęło.

Sh: Trudno nie znać największych idiotów w najbardziej durnej organizacji. <wyciągnął papierosa> Oi, Otohi!
P: Jakiej durnej?! Jakiej durniej?! >_<
Ko: Uspokój się Pain, bo ci kolczyki pospadają.
P: >_<
Ko: Oddychaj.
P: Oddycham! Ale kurde jak?! Przecież Akatsuki to TAJNA, podkreślam T-A-J-N-A organizacja!
H: Moment, moment. Otohi, ty go znasz?
Ot: Że Shizuo?
H: No.
Ot: Jasne, że nie. Pierwszy raz chłopa na oczy widzę! <ściema>
Sh: Nie umiesz w blagi, Otohi~ <przypadkiem mu się les baer odblokował i przypadkiem pierdolnęło to w Peina>  Wcale nie jest tajna, skoro jest w internetach i ma fankluby.
P: <umiera sobie na stronie>
Ot: ...
H: Skąd go znasz?
Ot: Moja kumpela Emiko ma brata. No i to jest właśnie ten brat. <pokazała na Shizuo>
H: Aha...
T: A Tobi się cieszyć, że poznać pana Shizuo. Dać Tobiemu autograf? <podsuwa znak>
Sh: A żebyś wiedział, że ci dam~~~ <nokautuje Tobiego znakiem>
T: X_x
Ot: Shizuo... Przestań ich bić! <zdzieliła go w łeb> Pogrzeby są drogie! Zakopanie też nie wchodzi w grę, bo zniszczę glebę! A jak wrzucę ich do morza to szkoda tych ryb co w nim żyją! Pozdychają!
Sh: No dobrze, dobrze ^^
Ki: O wielki Shizuo! *_* <składa mu pokłon> Chcę ci służyć!
I: ...Nie radzę się zgadzać. Nie nadaje się. Nawet jak sika to nie trafia do środka, tylko leje obok.
Ki: Ej! >_<
Sh: Wobec tego nie, dzięki ^^ <odpalił sobie papierosa>
Ki: Ale... Ale... Jak to?! <płacz i niedowierzanie>
Sh: <zignorował ten płacz i poszedł na niższy pokład, nucąc cicho> Bo ten widok takich glac bardziej męczy niźli kac...
Z: Ja ci dam kac! <rzucił się na niego> Przez ciebie wyrzucono mnie za burtę! <wziął jakąś makrelę i okłada nią Shizuo>

Problem w tym, że okłada powietrze (bo oślepł nieco od soli morskiej), a Shizuś sobie poszedł dalej, ale tym się nie przejmujmy. Po godzinie Tobi w końcu się ocknął, a Kisame ogarnął życie. Ogólnie Akatsuki poszli teraz coś zjeść.

T: Co to być? <pokazuje na muszle>
Ot: Chyba ostrygi...
T: A dobre to być?
Ot: Skąd mam to wiedzieć? Nie jadałam nigdy tego.
T: Tobi spróbować!
Ot: To próbuj.
T: <patrzy na to i po chwili> A jak to się otwierać?
Ot: Matko! Nie wiem!
T: <zaczął majstrować przy otwieraniu i zmajstrował tak, że zawartość wystrzeliła gdzieś na drugi koniec sali>
Sh: ...TOBI! <ryk godny tygrysa>
H: Ooo... Chyba nasz uroczy nowy kolega oberwał w twarz. <śmiech>
Ka: <zrobił zdjęcie> I na Facebooka!
D: Będą lajki.
Ka: Na pewno.
T: <zaczął ryczeć> Tobi nie chciał! Tobi przypadkiem!
Ot: Cicho Tobi. Nie przejmuj się tym lwem z anoreksją.
T: <wyobraził sobie Shizuo z grzywą> Dobrze!
Ot: ^^
Sh: Hidan, ale wiesz, że twoje zdjęcia też są na fejsie?~
H: I co? I myślisz, że mnie tym wkurzysz? Mylisz się. <strzelił ostrygą prosto w czoło Shizuo>
S: Brawo! 10 punktów dla Griffindoru!
Aka: <klaszczą i wiwatują>
Ot: Zachowujcie się...
Sh: <prychnął> Mi przynajmniej nic nie utknęło w kobiecie. -20 punktów do zajebistości.
H: Coś ty powiedział?! <wstał oburzony>
Ot: Możecie przestać?! Ja tutaj próbuje coś zjeść!
H: Ale on mnie denerwuje!
Ot: Trudno! Morda w kubeł! I ty Shizuo też! <pogrzebała w kieszeniach Tobiego, wyciągnęła dwa smoczki i wsadziła im do buzi>
Aka: <śmiech>
Sh: <wyciągnął smoczek z niesmakiem i poszedł palić>
Kobieta1: <patrzy na Shizuo> Taki duży a ssie smoczka... <poszła>
Kobieta2: No. Może jeszcze pampersa nosi... <też poszła>
Sh: <poszedł do kajuty kapitana, żeby sprawdzić współrzędne>
H: <nagle się na niego rzucił> Ty gnido!
Sh: Odezwał się padalec! <unika> Uważaj, bo rozwalisz urządzenia!
H: A co mnie to obchodzi?! <nie wiadomo skąd wyciągnął kose i atakuje>
Kapitan: <wszedł> Co tu się dzie...?!
H: <przypadkiem rzucił w niego Shizuo>
Kap: <padł znokautowany łokciem blondyna>
H: O_o
Shi: ...Cudownie...
H: No i co żeś zrobił?! Musiałeś tak wywijać tymi łokciami?!
Sh: Ja, kutafoniksie?! JA?! To ty mną rzuciłeś jak znakiem!
H: >_<

Tymczasem na panelu widnieje informacja, że sterowanie automatyczne zostało wyłączone. Kapitan upadając wcisnął coś nie wiadomo gdzie i takie śmieszki...

Sh: SUKA BLADŹ! WYŁĄCZYŁO AUTOMATYCZNE STEROWANIE!
H: I co teraz?! Wszyscy zginiemy! Jak w Titanicu!
Sh: Ktoś musi przejąć stery! NATYCHMIAST! <próbuje ustabilizować kurs statku>

Ale coś mu nie wyszło i prawie przewaliło statek.

H: Co robisz debilu?! Chcesz nas pozabijać! Ty tego lepiej nie dotykaj!
Sh: Się odezwał debil! <warknął> Szukaj Otohi, ale już!
H: <poleciał do Otohi> Otohi!
Ot: Hm? Co się tak drzesz?
H: No bo... Ja i Shizuo mamy taki problem...
Ot: Jaki?
H: Eee... Jakby to powiedzieć...
Ot: Jak chcecie zostać parą homoseksualną to róbcie co chcecie.
H: Co? Nie! >_< Chodzi o to, że mamy mały problem!
Ot: To znaczy?
H: Chodź ze mną. <pociągnął ją za sobą i zaprowadził do kajuty kapitana>
Ot: <patrz na leżącego kapitana i spanikowanego Shizuo przy sterze> Mały problem? MAŁY PROBLEM?! Co wyście sieroty jedne niedodziałane zrobiły?!
Sh: Nie moja wina, że ten idiota mną rzucił w kapitana!
Ot: Nie obchodzi mnie to! Nie dość, że się muszę użerać z idiotami z Akatsuki, to jeszcze jedna sztuka się przypatoczyła do kolekcji! <oczywiście chodzi o Shizuo>
Sh: ...Mogło być gorzej.
H: Dobra, ale co ze statkiem? Otohi przejmiesz stery?
Ot: Ja?
H: Tak, ty.
Ot: A co ja kurde jestem Jack Sparrow?! >_<
Sh: Z twoją urodą to raczej Elizabeth~
Ot: Zaraz wezmę kose od Hidana i przerobie cię na Barbossę! >_<
Sh: <zaśmiał się> To był komplement.
H: O_o Ej, ej, ej, ej, ej! >_<
Ot: Co?
H: Nie będziesz mi tu podrywać mojej Otohi! >_<
Ot: Wtf...?! Jakiej twojej?!
Sh: ....Dokładnie, Otohi to nie wielbłąd! Nie będziesz jej ujeżdżać. <prychnął>
H: Że co?! Co to za porównanie do wielbłąda?!
Ot: Hidan dawaj tą kosę! <wyrwała mu ją> Będzie jeszcze jeden trup!
Sh: Trupy na statku? Trochę mało klimatyczne. Hidan, co ty, sklerozę masz? Nie pamiętasz, jak Kakuzu miał wymieniać Paina na wielbłąda? O_o
H: Ja... Nie będziesz mi wytykał moje błędy! >_<

Nagle szarpnęło dość mocno i statek stanął. Zaiste statek zaparkował sobie na jakiejś plaży. Prawdopodobnie bezludnej wyspie.

Co się wydarzy dalej? Czy Akatsuki przetrwają na bezludnej wyspie? Czy uda im się jakoś wrócić do domu? Tego dowiemy się w kolejnej notce! Dziękuję Shizuo za wspólne pisanie, ale oczywiście to jeszcze nie koniec! >D Do zobaczenia! ^_^

piątek, 15 kwietnia 2016

Zielono mi

Ot: Witajcie w ostatnim wywiadzie. Dziś gościmy Zetsu.
Z: :3
Ot: Jesteś ostatni. Cieszy się?
Z: Bardzo! Nie mogłem się doczekać.
Ot: Aleś się napalił. Nikt chyba nie był taki podjarany.
Z: Bo chcę się podzielić moimi przeżyciami z innymi!
I: Pewnie będziesz tylko truł o kwiatkach...
Z: Mówi to ktoś kto chciał zostać florystą >_<
I: Mówiłem ci już, że mi się odechciało >_<
Z: Pff! Miłość do roślin nie umiera nigdy!
H: Ale za to rośliny umierają~ <bierze kosę>
Ot: Hidan spokój. Zabijesz go po wywiadzie.
Z: Co?!
H: Dobra...
Ot: ^^
Z: >_<
Ot: Zetsu~ Pytanie pierwsze: jakim byłeś dzieckiem?
Z: Rozkwitałem prawidłowo.
Ot: Żadnych komplikacji?
Z: Żadnych.
Ka: On już po urodzeniu był komplikacją. Nikt nie rodzi się rośliną.
Z: Zamknij się >_<
Ka: Prawdę mówię.
T: A Tobi chciałby być kwiatkiem!
D: Zamknij się. Ciebie nikt o zdanie nie pytał =_=
T: T_T
S: Deidara! Znowu przez ciebie ryczy!
D: Trudno! Poryczy i przestanie!
S: >_<
Ot: Zamknijcie się obaj, bo zaraz wy też będziemy ryczeć >_<
D,S: ...
Ot: Pytanie numer dwa: kim chciałeś zostać w przyszłości?
Z: Ogrodnikiem!
Ot: Wiadomo...
Z: Moje zamiłowanie do roślin jest od urodzenia.
Ka: No to przecież mówiłem przed chwilą jak było!
Ki: Potwierdzam, potwierdzam.
Z: Przeszkadzacie...
Ki: Mamy prawo komentować.
Z: Macie też prawo zachować milczenie.
I: Ale tego nie musimy robić.
Z: >_<
Ot: Ignoruj ich. Pytanie numer trzy: marzenie z dzieciństwa?
Z: Aby ludzie dbali o środowisko.
S: Ekolog się znalazł...
D: Uważaj, bo jeszcze wyskoczy nam z transparentem.
Ko: Dokładnie! I napisze na nim "Nie deptać roślinek przy wejściu!".
P: Przecież wszyscy wiedzą, że to chwasty.
Ko: Wiadomo.
Z: Chwast to też roślina!
Ko: Które trze plewić.
Z: Nie wszystkie!
Ki: Stękasz i jęczysz. I tak zawsze są wyrywane.
I: No właśnie.
Z: >_<
Ot: Eh... Pytanie numer cztery: najbardziej śmieszna sytuacja?
Z: Kiedy w sklepie jadłem nawóz.
Ot: Nawóz...
Z: Głodny byłem, a nie było nic innego do jedzenia w pobliżu. Jedynie sklep ogrodniczy.
Ot: Dla ciebie to jak spożywczak pewnie.
Z: No tak! Mają tam rzeczy najwyższej jakości!
Ot: Zaiste... Pytanie numer pięć: najbardziej żenująca sytuacja?
Z: Jak zjadłem kwiatuszka!
Ot: ...Co?
Z: Zjadłem przez przypadek kwiatka!
Ot: No i co z tego?
Z: To mój brat!
D: To tylko roślina =_=
Z: Nie prawda! Ten kwiatek cierpiał!
H: Zaraz ty pocierpisz jak cię zetnę~
Z: Nie wiesz jaki to był ból!
H: Ból jest fajny.
P: Właśnie.
Z: Wy nie rozumiecie!
Ot: Eh...
Z: T_T
Ot: Nie rycz... Kolejne pytanie: czy miałeś jakieś zwierzątko?
Z: Nie, ale miałem roślinki~
Ot: Roślina to nie zwierzę...
Z: Dla mnie to jak zwierzaczki.
Ot: Ok... To jakie kwiatki miałeś?
Z: Wszystkie!
Ot: Raczej nie można mieć wszystkich...
Z: Ale ja miałem >_<
Ot: I gdzie je trzymałeś?
Z: W ogródku~
Ot: Już myślałam, że powiesz, że w pokoju.
Z: W naturalnym środowisku lepiej.
Ot: Ostatnie pytanie: co najbardziej pamiętasz z dzieciństwa?
Z: Kosiarkę.
Ot: Czemu kosiarkę?
Z: Kiedyś odpoczywałem sobie na trawie. Zasnąłem i nie usłyszałem kosiarki. Przycięło mi moje śliczne listeczki!
H: Szkoda, że cie nie rozpłatało...
Z: Ty tylko byś mnie uśmiercał! >_<
H: W sumie to zasadziłbym cię gdzieś daleko od nas.
Z: Nie jestem taką rośliną jak pozostałe kwiatki!
H: No to zaczniesz.
Z: Odwal się >_<
H: Nie ^^
Ot: Przestańcie =_=
S: Z tego co wiem to mamy sprawną kosiarkę.
D: A no mamy. Chcesz jej użyć?
S: Kiedyś by się przydało...
Ka: Chcesz jej użyć na Zetsu?
S: Możliwe.
P: Przyłączę się do tego.
H: Ja też.
Z: Przestańcie planować moją śmierć! >_<
P: Ale my nic nie robimy.
Z: Jaaasne >_<
Ot: Oj tam. Nie przejmuj się Zetsu. Najwyżej będziesz rosnąć w ogródku.
Z: I ty przeciwko mnie?!
Ot: Ja tylko mówię jak może być ^^
Z: >_<
Ot: W sumie jakby nie patrzeć skończyły się nasze wywiady.
P: Szkoda, śmiesznie było.
I: Przy tobie na pewno.
P: Przymknij się >_< U ciebie lepiej nie było.
I: ...
H: To co teraz robimy? <macha kosą>
Ka: Ja idę liczyć kasę.
Ko: Ja muszę zmienić papier w łazience.
D: Czyli wracamy do szarej rzeczywistości.
H: Zawsze można ją trochę podkolorować. Na przykład czerwienią.
D: ...Nie będziesz mnie zabijał >_<
H: A czy ja coś takiego powiedziałem?
D: Nie, ale na pewno pomyślałeś >_<
H: Oj tam. Nie liczy się.
Ot: Hidan! Przestań wywijać tą kosą, bo znów ci wyleci z ręki i coś rozwalisz!
H: Przesadzasz.
Ot: Nie.
H: Mam już wprawę. <nagle kosa mu wyleciała z ręki i wybiła okno>
Ot: ...Właśnie widzę...
H: To było niechcący!
Ot: Jasne! Niechcący trafiłeś w okno!?
P: Normalnie zaraz wyjdę z siebie i stanę obok!
Ka: Ja nie daje kasy na okno!
P: Dajesz i bez dyskusji!
Ot: Hidan! Oberwiesz zaraz ode mnie!
H: Nie! Nie bij mnie T_T
D: Powinna ci przywalić i to mocno.
H: Ja nie chcę T_T
Ot: Eh...
P: Konan i Itachi! Idziecie po nowe okno!
I: Eh...
Ko: A czemu ja?
P: Bo Itachi jest tępy i kupi złe!
I: Ej! >_<
Ko: ...
P: Kakuzu! Daj im kasę!
Ka: <dał niechętnie>
Ko,I: <poszli>
T: Tobi przynieść pocztę!
P: Raz się na coś przydajesz. <wziął> Rachunek, rachunek, rachunek, rachunek, o...
Z: Co?
P: Jakiś dziwny list. <otwiera i czyta>
T: No i co tam pisać? Co tam pisać?
P: Eee... Ktoś brał udział w konkursie "Rejs marzeń"?
Ki: Ja! Napisali coś?!
P: Napisali, że wygrałeś rejs i możesz zabrać całą rodzinę.
Ki: Super!
T: Pojedziemy nad morze?
D: Na to wygląda.
H: Trzeba się iść pakować~
Ot: W ogóle co to był za konkurs? Co musiałeś zrobić?
Ki: Wysłać im zdjęcie jakiejś niebezpiecznej bestii wodnej.
Ot: Miałeś takie coś?
Ki: Przebrałem Tobiego za rekina.
Ot: Ok...
D: Nie wierzę, że to kupili...
S: No ja też nie.
Ot: Kiedy ten wyjazd?
P: Piszą, że za dwa dni.
Ot: Więc trzeba się ogarnąć.
Aka: <polecieli się pakować>

No i dobrnęliśmy do końca wywiadów! Mam nadzieję, że ten cykl się podobał. Na dziś koniec notki i liczę na wasze komentarze :3 Nie wiem kiedy pojawi się następna, ale myślę, że albo w przyszłym tygodniu lub za dwa. Wyczekujcie, ponieważ czeka nas rejs! Do zobaczenia ^_^

wtorek, 12 kwietnia 2016

Karny jeżyk

Ot: Witajcie! Dziś witamy Tobiego.
T: Tobi się witać! ^^
Ot: Czuje, że to będzie ciężki wywiad...
T: Dlaczemu?
Ot: Jeszcze się pytasz...
D: Dlatemu Tobi, że mówisz jak jakiś debil.
T: Nie prawda!
D: Prawda =_=
T: <poryczał się>
S: Brawo Deidara...
D: No co? >_<
T: <wyje coraz głośniej>
S: Teraz się nie zamknie!
Ot: Tobi! Wywiad będziemy przeprowadzać! Ucisz się!
T: Ale Tobi mówić normalnie!
Ot: Tak, tak.
T: ^^
Ot: Pierwsze pytanie: jakim byłeś dzieckiem?
T: Wesołym!
H: I tak ci zostało niedorozwoju.
Ka: Zamknij mordę Hidan! <walnął go> Chcesz żeby się znowu rozryczał?!
H: ...
Ka: Ja go uciszać nie będę!
Ki: Ostatnio jak zaczął ryczeć to tak wył, że aż straż przyjechała.
I: Pamiętam to! Myśleli, że to alarm wyje...
P: I oczywiście kiedy otwarłem drzwi to JA musiałem dostać wodą prosto w twarz! >_<
Ko: Ktoś musiał cierpieć.
P: A mogłabyś być to ty!
Ko: Ale nie byłam.
P: >_<
Ot: ...Wracając do wywiadu... Pytanie kolejne: kim chciałeś zostać w przyszłości.
Z: Debilem <zaśmiał się>
T: <zaczął znów ryczeć>
S: Sieroto jedna! I coś narobił?!
Z: >_>
Ot: Tobi przestań! >_< Jak nie będziesz płakał to dostaniesz potem żelki!
T: Żelki?
Ot: Tak.
T: Tobi dostanie żelki! ^^
Ot: ...Odpowiedz na pytanie.
T: Chciałem zostać naukowcem!
D: Ale coś ci nie wyszło <śmiech>
Ot: <walnęła Deidarę>
D: Ała! Za co?!
Ot: Dobrze wiesz za co! Przed chwilą przestał płakać, a ty już go drażnisz!
D: >_<
Ot: ...Tobi, czemu naukowcem?
T: Bo Tobi lubić badać nowe rzeczy! ^^
Ot: Ok...
T: ^^
Ot: Następne pytanie: marzenie z dzieciństwa?
T: Aby wszystkie dzieci były wesołe!
Z: Co to za marzenie?
I: A czegoś ty się po Tobim spodziewał?
Z: W sumie nie wiem...
I: No właśnie.
Ot: I co? Udało ci się z tym?
T: Nie, bo Tobi tego nie ogarnąć!
Ot: Czemu?
T: Bo Tobi być za głupi jako dziecko i nie myśleć dobrze!
Ki: Patrzcie, przyznał się, że jest głupi.
Ka: Nie że jest, tylko że był jako dziecko.
Ki: Ale przecież nic się nie zmieniło od tamtej pory.
Ka: No jak widać nic.
S: Więc Tobi myśli, że jest mądry?
D: Najwyraźniej tak.
Z: <śmiech>
I: A tobie?
Z: Zaraz z tego skisnę i będę ogórkiem konserwowym xD
I: Wtf...
Ot: Ok... Pytanie numer cztery: najbardziej śmieszna sytuacja z dzieciństwa?
T: Jak Tobi wpaść do studni.
P: A mogli cię tam zostawić...
T: Lider coś mówić?
P: Nie, nie ^^
T: ^^
Ot: Wpadłeś do studni i co dalej?
T: I nikt o tym nie wiedzieć. Ludzie wtedy myśleć, że w studni być duch, który spełniać życzenia!
Ot: Serio?
T: Tak! I oni rzucać pieniążki! A ja im przepowiadać przyszłość!
Ka: Pieniądze?! Jaki łatwy zarobek! *O*
P: Możemy cię Kakuzu gdzieś wrzucić do studni i nie wyciągać.
Ka: ...
Ot: Tobi, nikt się nie połapał, że to byłeś ty?
T: W końcu oni zrozumieć, że to nie być duch tylko Tobi!
Ot: Po ilu dniach się zorientowali?
T: Dwóch.
D: Mogłeś posiedzieć tam trochę dłużej.
H: Dłużej? On by tam całkiem zgłupiał!
I: Przecież i tak już jest głupi.
H: No właśnie.
I: Jak ty Hidan.
H: Co?!
I: ^^
Ot: Pytanie następne: najbardziej żenująca sytuacja z dzieciństwa?
T: Jak Tobi wystraszyć się masła i się posikać! T_T
Ki: Jak to się można masła wystraszyć? O_o
I: Nie mam pojęcia. O_o
H: Da się w ogóle?
Z: Może i da. W końcu to Tobi.
H: No racja.
Ot: Jak to się wystraszyłeś masła...?
T: Kiedyś koledzy chcieć Tobiemu zrobić kawał i...
P: Chwila moment. Jacy koledzy? Ty miałeś kolegów?
T: Tak ^^
P: O_o
Ko: Miał pewnie więcej niż ty.
P: Cicho >_<
Ot: Dokończ Tobi.
T: I oni Tobiego wystraszyć i rzucić w niego masłem! A Tobi się przestraszyć i posikać!
Ot: Ok... Już wszystko wiemy...
T: To nie być wtedy fajne.
Ot: Domyślamy się. Pytanie numer sześć: czy miałeś zwierzątko?
T: Tobi mieć złotą rybkę i świnkę morską!
Ot: Jak miło.
T: Ale rybka szybko umrzeć...
Ot: Zabiłeś ją?
T: Nie! Tobi chciał chciał tylko, aby nie siedziała tyle w wodzie.
Ot: ...
Aka: ...
P: Nie mam słów...
Ka: Ja też...
Ot: A co się stało z świnką morską?
T: Ona uciec.
Ot: Przynajmniej tyle dobrze.
T: Co?
Ot: Nic, nic.
Ko: Zwierzaczek wiedział, że Tobi to zagrożenie.
I: I postąpił słusznie uciekając.
Ko: Tak.
T: Tobi nie być zagrożeniem! Tobi być dobry! >_<
S: Jaaasne.
Ot: Ostatnie pytanie: co najbardziej pamiętasz z dzieciństwa?
T: Karnego jeżyka.
Ot: Jak to?
T: Bo Tobi chcieć być fajny w szkole i robić śmieszne rzeczy, a potem Tobiego sadzać na karnym jeżyku.
D: Ej, zróbmy mu pokój w jeże. Powie się, że to karny jeżyk i już nigdy stamtąd nie wyjdzie.
S: Genialne! Jestem za!
H: Ja też.
P: Nawet to sfinansuję!
Ka: Przecież ja mam kasę.
P: Ty ją tylko przechowujesz.
Ka: ...
Z: Dobra, to kiedy ten remont?
Ot: A może wam wszystkim poprzerabiamy pokoje, co? Każdy z was zasługuje na takiego karnego jeżyka i inne karne rzeczy, typu lanie.
Aka: Za co?!
Ot: Za żywota.
Aka: ...
Ot: A teraz żegnamy się i widzimy w kolejnym wywiadzie~

Notka wyjątkowo pojawiła się dzień wcześniej~ Mam nadzieję, że to dla Was dobra informacja ^_^ Kolejny wywiad będzie ostatnim i będziemy gościć w nim Zetsu. Prawdopodobnie notka będzie w piątek. Dzięki za czytanie, komentowanie i do zobaczenia ^_^

niedziela, 10 kwietnia 2016

Drewno nie dla korników

Ot: Dziś zaszczycił nas Sasori.
S: Zaiste ^^
Ot: Gotowy na odpowiedzi na pytania?
S: Gotowy jak zawsze.
Ot: No to zaczynamy. Pierwsze pytanie: jakim byłeś dzieckiem?
S: Nie sprawiającym problemów.
Ot: Wtedy jeszcze nie byłeś kukiełką, prawda?
S: A no nie byłem, ale myślałem o tym.
Ot: Testowałeś to na kimś wcześniej?
S: Na jaszczurce.
Ot: I co?
S: Udało się, ale szybko już jej nie miałem.
Ot: Jak to?
S: No normalnie. To było drewno, nie?
Ot: No tak.
S: To przylazły korniki i zeżarły.
Ot: Ok...
S: Tak było.
Ot: No to kolejne pytanie: kim chciałeś zostać w przyszłości?
D: Czy to nie oczywiste? Pinokio!
Aka: <śmiech>
S: Czy mogę sam odpowiedzieć na to pytanie? >_<
D: Nie :3
S: ...
Ot: Odpowiadaj Sasori.
S: Chciałem zostać Pinokiem.
D: ...Na jedno wyszło...
Ki: No dokładnie...
Ot: Pytanie numer trzy: marzenie z dzieciństwa?
S: Być władcą korników!
Ot: ...Co?
S: Gdybym był ich królem to mógłbym nimi rządzić i zakazałbym im dotykać drewna!
Ot: Ok...
S: Dzięki temu mógłbym zrobić więcej kukiełek, które by przetrwały bardzo długo!
Ot: Więc czemu nie spełniłeś tego marzenia?
S: Bo się nie mogłem z nimi dogadać >_<
D: Jak bardzo trzeba być powalonym, że rozmawiać z robalami?
H: Nie wiem, ale ty też nie jesteś normalny. Malujesz się kobiecymi rzeczami.
D: >_<
H: Prawdę mówię.
Ka: Ty Hidan lepszy nie jesteś.
H: Patrz na siebie!
Ka: Nie masz mózgu i tyle.
H: Nie prawda! Mam!
Ka: Tak? To ciekawe gdzie, bo na pewno nie w głowie.
H: >_<
Aka: <śmiech>
H: A wy przestańcie się śmiać!
Aka: <jeszcze większy śmiech>
H: <poirytowany>
Ot: Spokój. Pytanie numer cztery: najbardziej śmieszna sytuacja?
S: Wojna na banany.
Ot: Banany?
S: Tak. Jak byłem w akademii to był Dzień Banana i każdy przyniósł po jednym do szkoły.
Ki: Jest w ogóle coś takiego jak Dzień Banana?
I: A bo ja wiem?
Ki: Przecież jesteś chodzącą encyklopedią.
I: =_=
Ki: No co?
I: Nie wiem, czy jest taki dzień, ale wiadomo, że Sasori to idiota.
S: Słyszałem! >_< Wy też lepsi nie jesteście!
Ot: ...Może wrócimy do odpowiedzi?
S: Taa.
Ot: Więc jak to było z tymi bananami?
S: No to jak każdy przyniósł to zaczęliśmy się tym rzucać i była wojna. A potem cała sala była w bananach. Jak przyszedł nauczyciel to się poślizgnął na skórce i złamał przy tym nogę, dwa żebra i wybił zęba.
Ot: Ok...
S: Ale śmiesznie było.
Ot: Nie oberwaliście?
S: Oberwaliśmy. Musieliśmy wszystko sprzątać, a i tak potem przez kilka dni pachniało bananami.
Ot: Pytanie numer pięć: najbardziej żenująca sytuacja?
S: Jak pocałowałem kolegę...
Aka: CO?!
S: To było przypadkiem >_<
Z: Jasne.
Ka: Jakoś nie wierzymy.
D: Sasori jesteś gejem?!
S: Nie jestem!
H: Deidara co się tak oburzasz? Przecież ty też jesteś.
D: Nie prawda! >_<
Ot: Dajmy Sasoriemu wyjaśnić sytuację.
S: No właśnie!
Ot: Więc?
S: To było na misji! Było nas trzech w grupie: dwóch chłopaków, jedna dziewczyna. Kolega się w niej podkochiwał i do niej zarywał. Akurat wyszło tak, że chciał ją pocałować, a ona jakoś nie bardzo chciała i zanim się zdążyłem zorientować to mnie do niego przysunęła i to mnie pocałował!
Ot: Straszne.
S: Nawet nie wiesz jak bardzo! To było ohydne!
Ki: Jasne. Na pewno ci się podobało.
S: A przerobić cię na filety?! >_<
Ki: Obejdzie się.
S: To się zamknij!
Ot: Spokój >_< Jak będziecie dalej tak wrzeszczeć to wszyscy oberwiecie!
P: Co?! Jak to wszyscy?! Przecież my nic nie robimy!
Ot: Trudno!
P: Jakie trudno?!
Ot: Odpowiedzialność zbiorowa!
P: >_<
Ot: A teraz kolejne pytanie: czy miałeś jakieś zwierzątko?
S: Miałem kota.
Ot: Ale przerobiłeś go na marionetkę?
S: ...Nie.
Ot: O, nowość.
S: Wabił się Mruczek.
Ot: Też opowiesz jakąś dziwną historię śmieci zwierzaka?
S: Nie. Zdechł ze starości.
Ot: Przynajmniej tyle. I ostatnie pytanie: co najbardziej pamiętasz z dzieciństwa?
S: Zupę pomidorową.
Ot: Wow. Jakaś normalna odpowiedź.
S: Była najlepszą zupą na świecie!
Ot: A teraz nie jest?
S: Nie, bo jak Pain ją gotuje to tego się jeść nie da.
P: Ej! >_<
S: Taka prawda.
P: Nigdy nie narzekałeś!
S: A co się miałem odzywać? I tak byś to olał.
P: >_< Jak jesteś taki mądry to sam gotuj pomidorówkę!
S: Ale moja nie wychodzi tak dobrze jak powinna!
T: Ale pomidorówka Paina być bardzo dobra!
P: O, dzięki Tobi.
Z: Milcz śmieciu! Nie znasz się!
S: No właśnie!
P: Jak wam się nie podoba to nie jedzcie tego co gotuję!
Z: I chyba tak zrobimy!
Ot: Możecie przestać się kłócić?! Powiedziałam coś chyba!
Aka: <zamilkli>
Ot: No! I spokój ma być! A teraz ładnie pomachajcie!
Aka: <machają>
Ot: Do zobaczenia!
Aka: Do zobaczenia!

Dzięki za przeczytanie i liczę na Wasze komentarze ^_^ Notka pojawiła się z jednodniowym opóźnieniem, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Co do Twojego pytania Itsumaa Pl o czarną magię to pomyślę nad tym. Może po cyklu wywiadach coś się napisze :D I także miło, że regularnie czytasz i komentujesz. Korzystając jeszcze z okazji, bo tego jeszcze nie zrobiłam, witam nowego czytelnika Dawido! ^_^ Jeśli chcesz, mogę Cię w jakiś sposób powiadamiać o nowych notkach. Wystarczy że zajrzysz do Menu i klikniesz Powiadamiam.
Kolejna notka powinna pojawić się w środę i będzie to wywiad z Tobim. Do zobaczenia! ^_^