piątek, 6 maja 2016

Powrót do domu

Ot: No i co powiesz ciekawego!? <klepnęła go tak mocno, że aż mu papieros wyleciał i wpadł do wody>
Sh: ...Że nie musisz krzyczeć i że chwilowo trzymamy się na odpowiednich współrzędnych. Za dwa, trzy dni dobijemy do portu docelowego. <sprawdza urządzenia nawigacyjne, zły za tego papierosa>
Ot: A skąd wiesz, że te cudeńka zrobione z liści i bambusa dobrze pokazują kurs?
Sh: Służyłem jakiś czas w marynarce wojennej. Tam nie było nawet tych cudeniek, więc trzeba było samemu obliczać kurs. Ja obliczam na podstawie położenia gwiazd plus tego, co pamiętam z geografii.
Ot: Mnie wystarczy, że wiem gdzie jest położenie lodówki, łazienki, mojego pokoju i telewizora.
Sh: To proste współrzędne. ^^
Ot: Zaiste. A właśnie! Chcesz pracować dla nas jaki lokaj? :3
Sh: ...Jako lokaj nie, ale jako sekretarz czy ktoś w tym rodzaju jasne~
Ot: Sekretarz... To co byś chciał u nas robić?
Sh: Płacić rachunki za ciebie, wymuszać na Akasiach wykonywanie twych poleceń, no i od czasu do czasu załatwić swoje sprawy, póki siostra na wakacjach~ <uśmiechnął się i szarpnął sterem>
Ot: W sumie to wszystko ogarnięte jest, ale możesz sprzątać w domu :3
Sh: Ale przez osiem dni, potem wracam do siostry.
Ot: Eee, to się nie opłaca ci nawet w majonezie płacić...
Shizuo: Nie przesadzaj.
Ot: Zawsze można płacić ogórkami. Korniszony zawsze spoko.
Sh: Ogórek-kun, co?~
Ot: Wtf...
Sh: <zaśmiał się> To nic, taki żarcik. Nie budź chłopaków do zmiany, bo ich pozabijam. Wytrzymam do rana.
Ot: Nie miałabym nic przeciwko... Ale Deidara w miarę dobrą pizze robi, więc trochę byłoby szkoda. Ale Zetsu dalej gdzieś dryfuje na wodzie, więc jednego debila mniej.
Sh: No to obudź go, jak chcesz, ty tu jesteś kapitanem tej łajby~
Ot: Nie, bo nigdy nie dopłyniemy do domu.

Statek płynie sobie swobodnie przez ocean, za nim unosi się Zetsu...

Sh: <nuci sobie coś niegłośno, skupiony na gwiazdach i drodze statku>
Ot: <mruczy coś pod nosem, coś obliczając>
Sh: Co obliczasz?
Ot: Czy opłaca mi się ich wywalić do wody, ale sinus alfa mówi, że sama domu nie ogarnę.
Sh: <wzruszył ramionami> Cosinus + tangens beta zaproponował mi możliwość wynajęcia ekipy sprzątająco-ogarniającej.
 Na mój koszt, oczywiście.
Ot: Nie, bo trzeba będzie doliczyć koszty pogrzebu. Ekipa nie wytrzyma.
Sh: Jak uważasz ^^ Niedługo powinniśmy przybić, za łaską boską, do portu.
Ot: Super~ Ale lepiej żeby ten dryfujący za nami Zetsu nie dotarł. Jednego debila będzie mniej.
Sh: Myślisz o czymś konkretnym?~~
Ot: Tak i już mam. <wzięła Kisame i wywaliła na ciało Zetsu>
Z,Ki: <obaj poszli na dno>
Ot: No, załatwione. <duma>
Sh: Brawo!  <dumny z siebie i z Otohi>

Następnego dnia dopłynęli do suchego lądu, ale pasażerów tak jakby mniej.

Sh: <sprawdza, co to za ląd> No, jeszcze dwie godziny i przybijemy do portu...
S: <się obudził> Czemu nie ma Zetsu i Kisame...?
I: Zetsu dryfował za nami jak dobrze pamiętam.
D: Ok, a gdzie Kisame?
I: Tego nie wiem...
Ot: No ja też nie.
D: Ale chwila... Tobi też zniknął?
T: <brak jego obecności>
D: W końcu! W końcu będzie spokój! <zaciesza>
Ot: Jego też mogłam wyrzucić... <mruczy cicho do siebie>
Sh: <szeptem> To zrób to, bo obciąża maszty.
Ot: <ukradkiem wywaliła Konan za burte>
Ko: <nawet nie ogarnęła co się stało>
Sh: <zadowolony> Bardzo dobrze!
Aka: <nie zauważyli, że nie ma Konan>

Statek, czy raczej tratwa, od razu przyspieszył. Na horyzoncie zamajaczył port, do którego powinni byli przybić. Na nieszczęście w tej chwili Hidan, owładnięty szałem, zaczął mówić od tyłu!

P: Kto ma kamerę?! Nagrywajcie to! Będą lajki na YouTube!
H: ...<klnie od tyłu>
Ka: <leje ze śmiechu>
Ot: <trzepnęła Hidana w łeb>

Niestety nic to nie dało, a wręcz pogorszyło sprawę.

H: Łałałałaaaaaaaaaaaaaa! <miało być ałałałaaaaaaaa>
Ot: ...W tym wypadku proponuję zrobić głosowanie.
I: Jakie?
Ot: Kto jest za tym, aby go wyrzucić?
Aka: <wszyscy się zgłosili>
Sho: <podniósł rękę do góry> Ja też jestem za!
Ot: Świetnie! <wyrzuciła Hidana>

Statek znów przyspieszył, a z fal dobiegało melancholijne zawodzenie. Nikt jednak się tym specjalnie nie przejął.

D: Sikać mi się chce...
P: To lej do wody.
D: Tak przy wszystkich...
Sh: <prychnął> Jak chcesz, to sikaj, najwyżej wyjdzie gorsze skażenie niż w Czarnobylu.
Ot: Ja bym raczej wolała nie oglądać jego migdałka...
D: Hę?! Jakiego migdałka?! >_<
S: Cóż, większego nie masz.
D: EJ! >_<
Sh: Potwierdzam, ten migdałek już i tak ściąga raka na oczy. <skręcił ostro w prawo i przypadkiem szepnął do Otohi> Jakby co, to teraz jest dobra  okazja, by go wywalić.
Ot: Zaraz ciebie wyrzucę >_<
Sh: <ja nic nie mówiłem> Ok... <przyspieszył>

Po chwili dotarli do lądu.

D: <wyleciał jak piorun i poleciał w krzaki>
S: Nieźle go cisnęło.
Ot: Dobra. To gdzie my jesteśmy?
I: Na zadupiu...
Sh: ......Jak. Jakim, kurwa, cudem Maelestrom nas zniósł na drugą stronę wyspy?!
Ot: Jak to na drugą stronę...?
S: To znaczy, że to ta sama wyspa?!
I: Nieeeeee!
D: <wrócił> Co się stało?
Ot: Jesteśmy na tej samej wyspie co wcześniej!
D: CO?!
Ot: Shizuo! Utnę ci kokosy i powieszę na palmie!
Ka: Nie masz broni...
Ot: Mam! Kosa Hidana została! <wzięła ją>
Sh: Nie moja wina tym razem. To prądy są takie.
P: <obudził się i nie ogarnia co się dzieje>
Ka: <streścił mu>
P: CO?! ŻE CO?!
Ot: Prądy? Prądy?! Ja ci dam prądy! <machnęła kosą i rozcięła mu spodnie>
D: O matko... <patrzy na majki Shizuo>
S: ...Shizuo... Serio...?
Ot: <śmiech> Majtki z twarzą Izayi?
Aka: <śmieją się>
Sh: .............. <wyciągnął les baera i strzelił między nogi Paina>
P: <pisnął> EJ! A ja za co?!
Sh: Za to, że żyjesz~~ <pocisk trafił na wylot w...wiadomo, co>
P: Moje klejnoty! <padł i zgon na miejscu>
Aka: O_o
Ot: ...I tak oberwiesz Shizuo! Genialny blondynek, który wszystko wie! Patrzy na gwiazdy bo one pokazują drogę. Tyś chyba patrzał nie na te gwiazdy co trzeba!
Sh: A ty na jakie gwiazdy patrzysz? Na te tutaj <pokazuje na niebo> Czy na te? <pokazał w dół, na spodnie Paina>
Ot: Ty debilu! <warknęła> Ping pong no jutsu! <znokautowała Shizuo kopniakiem w krocze>

Reakcję Shizuo można opisać tylko w jeden sposób - jeśli ktoś z Was pamięta słynną scenę z motorem i Celty, kiedy blondyn jechał zabić Izayę, to w mózgu byłego oficera pojawiła się właśnie ta scena, ale zamiast "kill Izaya" jest "kill Otohi". Gif przypominający.

Sh: <leży i morduje wzrokiem wszystko co żyje>
Ot: <podeszła do niego> Biedny Shizuś cierpi. Jakże mi przykro~ Niech Jashin świeci nad twoimi piłeczkami i otoczy je opieką.
Sh: <zabija wzrokiem raz ją, raz Deidarę>
D: EJ! A ja za co niby obrywam?!
Ot: Shizuś, nie wypada aby żołnierz leżał. <złapała go za rękę i szarpnięciem podniosła> Ale stój prosto. <walnięcie w tyłek go wyprostowało> No. Od razu lepiej.
Sh: <się prostuje i jest zirytowany> To płyniemy dalej? Sama prowadź, skoroś taka wykształcona.
Ot: A żebyś wiedział! Wszyscy na pokład!
Aka: <grzecznie weszli>
Ot: <wkopała Shizuo na statek, aby było szybciej> Płyniemy~
Shizuo: X_x

Po trzech godzinach dotarli do jakiegoś portu. Wszyscy poznali to miejsce. W końcu dotarli do domu!

Sh: .......Kurwa mać...
Aka: <polecieli szybko do domu zacieszać, że w końcu wrócili>
Ot: <patrzy na Shizuo> Jakieś słowa usprawiedliwienia?
Sh: ...Zagięcie czasoprzestrzeni?
Ot: Zaraz będzie zagięcie, ale twojego mózgu i członka.
Sh: Świstak siedzi, zawija w sreberka i puszcza bąka.
Ot: A mogliśmy żyć w zgodzie. <rozebrała go do naga przy przypadkowych ludziach i przywiązała go do masztu> Powiewaj sobie i wdychaj świeże powietrze. <sprzedała jego rzeczy i za kasę kupiła wódki i poszła do Akasiów opić powrót do domu>

Po paru godzinach popijawy.

P: Tak w ogóle... To nas tak jakby mniej?
I: Brawo Pain za spostrzegawczość!
P: A dziękować!
I: To nie był komplement.
P: >_<
Ka: Komu jeszcze sake?
D: Mi!
Ka: Deidara ty już za dużo wypiłeś.
D: Ja?! Patrz na siebie!
Ka: >_<
P: Ja tutaj rządzę alkoholem!
Ot: Ty? Niby od kiedy?
P: Od teraz!
Ot: Morda! Was też mogłam wtedy wyrzucić do morza. Bym miała z wami spokój. Z wszystkimi.
S: Czemu nas tak nie lubisz?
Ot: Sasori... Serio to pytanie...?
S: Tak.
Ot: ...Bo jesteście debilami?
D: Nie jesteśmy!
Ot: Nie, wcale. Ty tylko udajesz, że jesteś normalny.
D: Ja nie udaję, tylko jestem!
Ot: Jasne...
D: >_<
Ot: Kurde, źle zrobiłam... Mogłam was wywalić, a Shizuo wziąć ze sobą.
P: Tego sierotę?
Ot: Jest mądrzejszy niż wy wszyscy razem wzięci.
P: Nie prawda >_<
Ot: Prawda. Sprzątałby, gotował, a ja bym mu za to płaciła.
Ka: Moją kasą >_<
Ot: Kasą organizacji.
Ka: ...
Ot: Jeden facet i spokój. A nie kilkunastu i same problemy.
I: W końcu by cie zostawił, bo by wrócił do służby.
Ot: Od czego są łańcuchy i obroże elektryczne?
I: Ok...
Ot: ^^
I: Jesteś nieludzka...
Ot: Nie prawda.
S: Prawda. Żeby kumpla tak potraktować.
Ot: Ja tylko bym sprawiła, żeby został, a nie odchodził.
S: Właśnie widzimy jaka to jesteś dobra.
I: Poza tym nadal wisi na tym maszcie, chyba, że ktoś go ściągnął.
Ot: Turyści pewnie zrobili mu fotki.
Ka: Może będzie w gazecie albo w telewizji.
Ot: Będzie sławny dzięki mnie ^^
Ka: Jak cię ukatrupi to będziesz miała za swoje.
Ot: Nie ukatrupi mnie.
Ka: Skąd ta pewność?
Ot: Bo ja rządzę w tym opowiadaniu!
P: Ok...
Ot: ^^

Na dziś to byłoby koniec. Dzięki za czytanie i proszę o komentarze. Dziękuję także Shizuo za napisanie notki do końca~ Trzymajta się! :3

3 komentarze:

  1. Tyż dziękuję. :V Fajnie było pisać, i to jak! Trochę się wykazałem debilizmem, ale ktoś musi, jak nie Akasie, to ja, przynajmniej nie jest tu nudno. Tak oto przybiliśmy do portu, żyjemy, wszyscy są cali, ja będę sławny, a ty napisałaś wspaniałą notkę. :V
    Zgadzam się - nie mam po co cię ubijać, poza tym ty byś poszła na solo z Orochimaru i nic by ci nie było, a ja musiałbym paść nieżywy. *tak.*
    Dziękuję raz jeszcze i do zobaczenia pod następną notką!~~

    OdpowiedzUsuń
  2. Cu-do-wne. Kwintesencja dobrego żartu i humoru, jest z czego się pośmiać, jest co poczytać, a i Shizuś na maszcie wygrał moje serce. Idę umierać ze śmiechu dalej :")

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam napisać dużo wcześniej ale i tak to napiszę... Nie wiem czemu ale jakoś nie smiechlam :I why

    OdpowiedzUsuń