niedziela, 23 lutego 2014

Kolejne wydarzenia

Dwa dni minęły normalnie. Jednak Otohi nadal obawiała się co Akatsuki wymyślą. I nadszedł niestety/w końcu ten dzień...

D: Eren!
E: <siedzi w salonie> O co chodzi?
D: Chodź no na chwilę do łazienki!
E: Po co?
D: Bo mi się włosy wkręciły w prostownicę!
E: ...Wiedziałem, że to debil. <mruknął pod nosem> Zawołaj kogoś innego!
D: Ale mi nikt inny nie pomoże.
E: <westchnął> Ok, już idę <wstał>

Eren zaszedł do łazienki, jednak nie zastał tam Deidary. Jego nie, ale kogoś innego tak...

Ot: <akurat wychodziła spod prysznica>
E: O_O
Ot: AAAAA! <walnęła Erena>
E: <padł znokautowany z głową w muszli>
Ot: O_o
E: <nieprzytomny>
Ot: <wyszła i owinęła się ręcznikiem> Eren? <tyka go>
E: <nic>
Ot: ...Zabije ich.

Godzinę później.

E: <budzi się na kanapie> Moja głowa... Czemu jestem mokry?
Ot: Jakby ci to powiedzieć <siedzi ubrana obok> Oberwałeś ode mnie i wpadłeś do klopa.
E: ...
Ot: No...
E: Nie wiedziałem, że jesteś w łazience... Czemu się nie zamknęłaś?
Ot: Bo zamek jest zepsuty, ale jak widać Akatsuki to wykorzystało.
E: Deidara mi kazał przyjść do łazienki...
Ot: Już wszystko wiem. To był pomysł Deidary i Sasoriego. Już odbywają karę.
E: Serio?
Ot: Tak.

Tymczasem u Deidary i Sasoriego....

D: Czemu to my musimy kąpać Tobiego?!
S: Bo twój plan nie wypalił =_=
T: <zaciesza>
D: Mógłbyś Tobi przynajmniej nie myć się przy nas nago!
S: A co zazdrościsz mu penisa?
D: Pff! A ty w ogóle go nie masz!
S: ...
D: <śmieje się>
S: <walnął go>
D: <wpadł do wanny>
T,S: <śmieją się>
D: Ty durniu!
S: Odwal się!

A w salonie....

Ot: Ale bądź czujny. Oni pewnie coś jeszcze szykują
E: Ta...
Ot: Będzie dobrze.
E: Ta...
Ot: Przestań z tym "ta" =_=
E: Ta...
Ot: Bo Mikase zawołam!
E: NIE! O_o
Ot: No ^^ A teraz idziemy jeść.
E: Ok.

Poszli do kuchni, gdzie wszyscy reszta już siedzi.

Ki: <podał każdemu jedzenie>
I: Jadalne to?
Ki: Jadalne =_=
Ot: <siadła> Jak będzie niejadalna to Kisame zginie ^^
Ki: Wiem...
E: <usiadł i rozległ się głośny pierd>
Aka: O_o
E: <czerwony jak burak>
Aka: <patrzą się na niego>
E: <nie wie jak się zachować>
H: <nagle wybuchnął śmiechem>
Aka: <patrzą na Hidana>
H: Nieźle mi wyszło z tą pierdzącą poduszką <dalej się śmieje>
E: ...
Ot: <wstała i podeszła do Hidana>

Z uwagi na bardzo drastyczną scenę nie została ona zobrazowana. A co się stało z Hidanem?

Kilkaset milionów kilometrów dalej.

H: <jego głowa leży i się dalej śmieje> Warto było.

Wracamy do kuchni.

Ot: No. Smacznego.
Aka: <jedzą>
E: <je nadal lekko czerwony z powodu tej poduszki>
Aka: <zjedli>
Ka: <zmywa>
Ot: Jeszcze ktoś ma zamiar wywinąć jakiś numer Erenowi?
Aka: <milczą>
Ot: Pamiętajcie, że mam was na oku.
Aka: Tak, wiemy <rozeszli sie>
Ot: Eren nie stresuj się tak <klepnęła go w plecy>
E: <zakrztusił się>
Ot: O_o
T: <przybiegł> Tobi pomoże!
Ot: Nie trzeba!
T: Ale Tobi mieć strój! <pokazuje na swoje wdzianko: majtki na głowie i ręcznik jaki peleryna>
E: <dalej się krztusi>
Ot: Patrz jak to robi specjalista <walnęła Erena mocniej niż wcześniej>
E: <padł twarzą w talerz nieprzytomny>
Ot: Ups...
T: Otohi go zabić!
E: X_x
T: Co my teraz zrobić?
Ot: Nie wiem... Czekaj <sprawdza mu puls>
T: On nie żyć?!
Aka: <przylecieli> Co się dzieje?
T: Eren nie żyć!
Aka: Serio?!
T: Tak!
Aka: <zacieszają>
S: Zrobię trumnę!
Z: Przyniosę kwiatki!
I: Ja skołuję świeczki!
Ki: Mogę poszukać księdza!
P: Ksiądz? A po co?
Ki: Żeby go pochował?
P: Nie trzeba. Zakopiemy go w lesie albo do rzeki wrzucimy.
Ot: ...DEBILE!
Aka: <spojrzeli na nią>
Ot: On żyje =_= Jest tylko nieprzytomny.
Aka: <zawiedzeni>
E: <leży z twarzą w jedzeniu>
Ot: A teraz zanieście go do pokoju.
Aka: Ok... <wzięli Erena, wytarli go i zanieśli>
Ot: <poszła za nimi dla pewności>
Aka: <zanieśli do pokoju i wrzucili do łóżka>
Ot: ...Mieliście go położyć, a nie rzucać jak przedmiot.
P: Oj tam.
Ot: ...
Aka: <poszli>
Ot: <siedzi przy Erenie i patrzy na niego>
E: <nieprzytomny>
Ot: Hm... Ciekawe czy to co Itachi mówił o jego bokserkach to prawda...

Retrospekcja.

I: Otohi! <przyleciał do jej pokoju>
Ot: O co chodzi? Znów zgubiłeś szła kontaktowe?
I: Ja nie noszę kontaktów!
Ot: Tak, tak. Co chcesz?
I: Ale nie krzycz, bo to tak przypadkiem.
Ot: Co przypadkiem?
I: Trenowałem sharingan i zobaczyłem przez ubrania Erena jakie ma bokserki.
Ot: Jesteś zboczony, wiesz?
I: To nie tak!
Ot: Jasne. Ja myślałam, że ty jesteś hetero...
I: Bo jestem!
Ot: Niech ci będzie. I co z tymi bokserkami?
I: On ma na nich wzorki!
Ot: Fascynujące...
I: Są to kucyki!
Ot: Co? O_o
I: Kojarzysz tą bajkę z kucykami?
Ot: My Little Pony: Przyjaźń to magia?
I: No dokładnie! To w te kucyki Eren na bokserki!

Koniec retrospekcji.

Ot: Sprawdźmy... <podniosła mu spodnie i wybuchnęła śmiechem> Oj Itachi, miałeś racje <śmieje się dalej>
E: <obudził się i spojrzał  na nią> Co ty robisz O_o
Ot: Badam twoją anatomię. Sprawdzam czy twój penis przyda się komuś na przeszczep jak umrzesz <uśmiech>
E: To nie taki zły pomysł, oddam organy jeśli umrę, bo tutaj to nie wiem czy przeżyję >_>
Ot: Twojego członka przeszczepiłabym Sasuke. Może by się w końcu na coś przydał.
E: <patrzy na nią jak na wariatkę> Ten emo? O_o Wiedziałem, że on jest jakiś zniewieściały... Eh <podciągnął spodnie>
Ot: <spuściła mu je znów> Patrz <pokazała na jego bokserki> Masz bieliznę w kucyki. Twój penis się kończy na zadzie Rarity. Przypadek? Nie sądzę.
E: Te bokserki to prezent na urodziny >_> Nie moja wina, że tylko one mi zostały... Wszystkie inne jakie miałem z sobą zniknęły zeszłej nocy...
Ot: To stąd Tobi miał namioty z bokserek...
E: Co? O_o
Ot: Nic, nic.
E: W każdym razie muszę iść kupić nowe.
Ot: To jutro pójdziemy.
E: Ok.
Ot: Noc już jest, więc się posuń.
E: Co? Już noc?
Ot: No. Jak się zakrztusiłeś to byłeś byłeś potem cały dzień nieprzytomny.
E: O_O
Ot: Pomogę ci się rozebrać <jednym ruchem rozebrała Erena do naga>
P: <spojrzał przez szparę w drzwiach> Ooo! Będzie seks! ^^
Ot: Nie, nie będzie =_= Eren szykuje się do spania.
P: Jasne ^^
Ot: Poszedł won, bo inaczej wylądujesz tam gdzie Hidan! W kawałkach!
P: <zwiał>
Ot: No ^^ <zamknęła drzwi i spojrzała na nagiego Erena>
E: <zakrywa się czerwony> O_O
Ot: A teraz się posuń.
E:  <nadal się zakrywa czerwony, ale jakoś się posunął>
Ot: <rozebrała się do bielizny i położyła obok>
E: A czemu ja do naga?
Ot: Bo chcę się w nocy do ciebie dobrać.
E: O_O
Ot: I nie będziesz już wtedy prawiczkiem ^^
E: Eeee <założył bokserki> Ja na razie podziękuję.
Ot: Szkoda. Miałam zamiaru użyć wibratora Konan.
E: O_O <zwiał, ale wpadł na podsłuchujących pod drzwiami Akatsuki> O_O <patrzy na nich>
Ot: A wy co tu robicie?!
Aka: M-my? N-nic...
Ot: <podeszła z mordem w oczach>
Aka: <przełknęli ślinę>

Co się stało z Akatsuki? Czy wylądowali tam gdzie Hidan lub oberwało im się znacznie gorzej? Dowiemy się w następnej notce :3

Ślepota

D: Otohi dokąd idziesz z ta patelką? O.o
Ot: Do Itachiego.
D: Po co?
Ot: Dzisiaj ma spotkanie u okulisty.
D: A patelka po co? O.o
Ot: A myślisz, że jak go tam zaciągnę?

Chwile później.

I: <siedzi u siebie>
Ot: <wchodzi z patelką za plecami> Wierz co dzisiaj za dzień?
I: Nie
Ot: Dzisiaj idziemy do okulisty!
I: Nigdzie nie idę! Mam dobry wzrok!
Ot: Ostatnio widziałeś gołą laskę w szafie, a jak tam zajrzałam to była tylko dmuchana zabawka Hidana.
I: Ale ona tam była!
Ot: Nie prawda a teraz do okulisty!
I: Nie!
Ot: <walnęła go patelką w łeb>
H: <siedzi w salonie>
Ot: <wiezie w taczce Itachiego>
T: Otohi chcieć zakopać ciało Itachiego! Tobi widzieć jak wywozi go taczką!
H: Otohi co ty wyrabiasz? Zgwałciłaś go aż stracił przytomność?
Ot: Zboczeniec =.=
H: Więc co mu zrobiłaś?
Ot: Lekkie znieczulenie.
H: Widać... A gdzie go wieziesz?
Ot: Do okulisty.
H: Sam nie umie zajść?
Ot: Jak widać nie <pojechała>

Po drodze spotkała Yuko z Kakuzu i Painem.

Y: A ty dokąd?
P: Zabiłaś Itachiego? O.O Jak?
Ot: Nie zabiłam =.= Nie widzisz, że oddycha?
P: Zobaczył cię nago i stracił przytomność?
Ot: <wyciągnęła patelkę i przywaliła mu>
P: X.x
Ka: Ja go nieść nie będę! <odsunął się do Paina>
Y: Już wiem! To dzisiaj Itachi ma iść do okulisty!
Ot: Tak, a że sam nie pójdzie to trzeba mu w tym pomóc.
Y: Powodzenia.
Ot: Dzięki. A wy skąd wracacie?
Y: Z zakupów.
Ka: Nie widać? <pokazuje swój pusty portfel>
Ot: No tak... Ale gdzie macie zakupy?
Y: Kisamie niesie.
Ki: <doszedł w końcu do nich obładowany towarami> Jestem wykończony...
Ot: Kazaliście mu to nieść? O.o
Y: Jasne. Co się będziemy przemęczać. Przekupiliśmy go rybim żarciem.
Ki: O smaku owocowym! ^^
Ot: Aha O.o Dobra idę, bo mi się jeszcze za wcześnie obudzi.
Y: Jasne.

Otohi zawiozła Itachiego do okulisty. Tam został przywiązany do krzesła, aby nie uciekł. Także uniemożliwiono mu zamknięcie oczu, bo zazwyczaj nie dawał się badać.

I: Wypuście mnie! Ja nie chce!
Ot: Uspokój się. Zajrzy ci tylko w oczy i po kłopocie.
I: To są tortury!
Ot: Jak będziesz grzeczny to dostaniesz lizaka.
I: Dobrze...

Dziewczyna wyszła na zewnątrz i czekała aż Itachiemu lekarz zbada oczy. Oczywiście nie obeszło się bez wrzasków...

Ot: I co ci powiedział? <siedzi w taczce, a Itachi ją pcha>
I: Że jest lepiej, ale dał mi krople do oczu.
Ot: No widzisz? Nie było tak źle. Nawet dostałeś naklejkę "dzielny pacjent" i cukierka.
I: Tak <duma i jedzie prosto na słup>
Ot: Itachi...
I: Hm?
Ot: Czy tobie lekarze teraz zakropił oczy?
I: Tak, a co?
Ot: Bo jedziesz prosto na słup!
I: Co?!

Niestety było za późno. Itachi jechał w słup, w który Otohi przywaliła...

Ot: Idioto! Przez ciebie będę mieć guza!
I: Przepraszam...
Ot: Trzeba było powiedzieć, że nic nie widzisz!
I: >.>
Ot: A teraz będę wyglądać jak jednorożec!
I: Lubisz jednorożce.
Ot: Nie denerwuj mnie bardziej! <wepchała go do taczki i jedzie z nim do domu>

Po czasie dojechali do organizacji.

I: <idąc nie wycelował w drzwi i walnął w ścianę>
Ot: >.< <pomogła mu wejść>
H: <śmieje się> A jemu co? Wygląda jak obłąkany!
Ot: Ma chwilową ślepotę.
Aka: <śmiech>
I: Już mi przeszło <wyrwał się Otohi i próbuje wejść po schodach>
Ot: To jest kanapa….
I: =.= Przecież wiem  <poszedł do siebie>
H: Długo mu to tak zostanie?
Ot: Nie wiem, a co?
H: Dziś jest jego kolej gotowania obiadu.
P: Niech niebiosa trzymają nas w swojej opiece.
Ot: Mam nadzieje, że nie trzymacie w kuchni trutkę?
Ka: Jasne że nie <pobiegł szybko do kuchni i wrócił> Już nie.

Nadeszła pora gotowania obiadu.

I: <zszedł ze schodów i poszedł do kuchni>
Y: Co tam szykujesz?
I: Kroję pietruszkę
Y: Ale ty wiesz, że to są włosy Deia?
I: To już wiem czemu się na mnie darł...
D: Moje włosy T_T Mój kucyk…
Y: Tak ci lepiej.
D: Serio?
S: <wszedł do kuchni> Nie.
D: <ryczy dalej>
Y: Sasori... Mogłeś przynajmniej udawać, że mu lepiej.
S: Nie, bo jestem wredny! >D
Ot: <walnęła Sasoriego>
S: X.x <padł na ziemię>
Y: On się nie rusza... O.o
Ot: Przeżyje. To kukła.
I: <miesza w garnku>
Y: Tak w ogóle co dziś jemy? <zajrzała do środka> O.O
Ot: Co się stało? <też zajrzała> Jezus, Maria i Apostołowie...
I: Ale że o co chodzi? Jemy dziś zupę gulaszową.
Y: Chyba zupę śmieciową...
I: Jak ci się coś nie podoba to sama gotuj >.<
Ot: Itachi... W tej zupie pływają włosy Deidary, magnesy z lodówki, cała cebula, mrożona ryba i jakiś niezidentyfikowany obiekt... Yuko, co to jest?
Y: Nie wiem... Wygląda jak pieniądz...
Ot: No to Kakuzu się wścieknie.
Y: Przejmujesz się? To nie nasza wina.
Ot: Racja.
P: <przyszedł> Co tak jebie na całą organizację?
Ot: Pewnie bąka puściłeś i się dziwisz.
P: Bardzo śmieszne =.= Ja się serio pytam.
Y: To zupa Itachiego.
P: <spojrzał na nieprzytomnego Sasoriego> A ten co tu tak leży?
Ot: Zapach go powalił.
P: Widać... Ale czemu zupa tak capi?
Y: Nowa kuchnia Itachiego.
Ot: Ale przyznasz, że pachnie lepiej niż w łazience jak się wchodzi po Painie.
P: Ja cię kiedyś zabiję Otohi...
Ot: <śmiech> Powodzenia.
I: Zupa gotowa! Wołać wszystkich!
Aka: <usłyszało i przyleciało>

Niestety Tobi przyleciał pierwszy i nie zauważywszy leżącej kukły potknął się o nią i wpadł prosto na Itachiego. Ten się zachwiał i wszystko wylał do palmy Zetsu stojącej w rogu kuchni.

I: Nie!!!!! Moja zupa!
Z: Moja palma! Moja biedna Gienia! Znów niszczycie moje rośliny! <znów poleciał z płaczem>
P: Nabawi się przy nas kompleksów...
I: I co z tego?! <spojrzał na Tobeigo> Tobi! Ty popaprańcu jeden!
Ot: Zostaw go ślepoto! <trzyma go>
I: Nie jestem ślepy!
Ot: Jesteś!
Y: <tuli Tobiego> Dzęki ci Tobi!
T: <nie wie o co chodzi, ale jest dumny>
Y: Dzięki tobie nie musimy jeść tego świństwa.
H: No dobra, ale co w takim razie zjemy na obiad?
Ko: Pizzę!
Ka: Konan? O.o
Ko: Co?
Ka: Skąd się tu wzięłaś?
Ko: Byłam tu cały czas.
Ka: Aha... O.o
Ki: <szept do Kakuzu> Magia...
Ka: No...
H: Dobra, to zamawiamy pizzę!
Aka: Taaaak!

Hidan zamówił pizzę i kiedy przynieśli ją wszyscy od razu rzucili się do jedzenia. Itachi zdołowany poszedł do salonu i opłakiwał swoją zupę. Także wpadł na genialny pomysł, aby rozpalić w kominku. Niestety przez jego chwilową ślepotę wsadził do kominka nadal nieprzytomnego Sasoriego na rozpałkę. Użył techniki ognia i podpalił biedaka...

S: AAAAAA!!!!! <wyleciał z kominka jak z procy> Palę się! Palę się! Palę się!
I: <nie wie co się dzieje>
S: Mój tyłek! Boli!
I: Drewno ożyło! O.o
T: Tobi uratować! <nasikał na niego>
S: =_=
Ki: <oblał go wodą>
S: Dd razu lepiej….
Y: Nic by się nie stało gdyby Itachi nie upierał się że widzi.
I: Bo widzę!
Y: Serio?
I: Tak.
Y: <szepta coś Hidanowi>
H: <podszedł i pocałował Itachiego>
I: <odepchnął go> Ohyda!
Y: Więc jednak widzi.
I: Mówiłem wam przecież!
D: Może zamiast gadać o głupotach pójdziemy popływać w basenie Kisame?
Aka: Tak!
Ki: Nie pozwalam!
P: Ciebie nikt o zdanie nie pyta.
Ki: =.=
Aka: <polecieli>
Ot: Yuko, jak ty przekonałaś Hidana do tego by go pocałował?
Y: A to już moja mała tajemnica.

I tak całe Akatsuki do końca dnia bawili się w basenie Kisame o istnieniu którego nie wiedziały Yuko i Otohi.

czwartek, 6 lutego 2014

Wizyta

Ot: Na wstępie Sasori chciałby coś powiedzieć...
S: Owszem. Ekhem... Nie jestem rudą pizdą!
Ot: Ehehe...
S: <poszedł zły>
Ot: Przejdzie mu, spokojnie.
H: <przyleciał z pretensjami> Otohi! Otohi!
Ot: Co?
H: Ktoś ukradł moją kosę!
Ot: A na co komu twoja kosa?
H: Nie wiem, ale jej nie ma! Zniknęła!
Ot: O, już masz odpowiedź.
H: Hę?
Ot: Zniknęła. Trzeba było nie sprawdzać dziwek wróżek.
H: A są takie? O_o
Ot: Nie wiem.
H: ...Pewnie Kakuzu ukradł moją kosę!
Ka: Spieprzaj Hidan! Mnie twój kijek nie jest potrzebny!
H: Kijek?! Jak śmiesz moją świętą kosę nazywać kijkiem?!
Ka: Kosa kijek, a właściciel to jeszcze gorszy badyl.
Ot: <śmieje się>
H: .....Mam dość tego!
Ka: ?
H: Wyprowadzam się stąd!
Ot: Serio?
Aka: <przylecieli> Serio?
D: Świetnie!
I: Imprezka!
Ki: Skocze po sake!
P: W końcu wolność od tego debila!
H: ...Dobra, zostaję.
Aka: CO?!
H: Zostaję >_<
Aka: ...
I: I po co ciota nadzieje daje...
D: Ja też nie wiem...
Aka: <poszli zawiedzeni>
H: Nikt mnie nie kocha...
Ka: A twój powalony bóg? A, właśnie. On nie istnieje.
H: Istnieje!
Ot: Uspokójcie się... Hidan twoją kose ma Zetsu.
H: Co?! Jakim prawem?!
Ot: Legalnie.
H: Zabije go!
Ot: Ja mu ją dałam.
H: Że co?! Ty?!
Ot: No. Kosiarka się zepsuła, więc twoja kosa idealnie się nadała do ścięcia trawy.
H: Ty... Ty...
Ot: Co ja?
H: Naruszyłaś świętość tego przedmiotu!
Ot: Pff.
H: <wkurzony>
Ot: Nie wkurzaj się tak, bo ci podkład opadnie.
H: Ja się nie maluję!
Ot: Nie? To skąd wiesz, co to jest podkład?
H: Bo Diedara tego ostatnio w sklepie szukał.
D: CO?! <oburzył się>
H: Tak i nie wypieraj się.
D: Ja to dla Konan kupowałem!
H: Jasne, jasne.
D: Kazała mi kupić! Konan! Do nogi!
Ko: <przyszła> O co chodzi?
D: Miałem ci kupić podkład?
Ko: Miałeś.
D: Ha! Widzisz? <zadowolony>
Ko: A dla ciebie była kredka do oczu.
D: ...
H: Hahaha! Wpadłeś laleczko!
D: Morda! Nie jestem laleczką!
H: Ale używasz kredki!
D: Muszę jakoś podkreślić piękno swoich oczu!
H: A czy ja piękno swojego penisa podkreślam różową wstążeczką?
Ot: Hidan, zacznijmy od tego, że ty nie masz penisa, a co dopiero pięknego.
H: ...
Aka: <słyszeli to z salonu i się śmieją>
H: To nie było śmieszne!
Ka: Owszem było.
H: ... <poszedł zły>
Ot: Eh... Faceci...

Godzinę później.

Ot: <weszła do salonu i wyłączyła im pornola>
Aka: <oburzeni>
Ot: Cicho, ja teraz mówię. Pamiętacie Erena?
D: Tego zielonookiego chłopaka?
Ot: Tak.
I: Tego co jest z anime Shingeki no Kyojin?
Ot: Tak.
Ki: Tego w takim dziwnym mundurze wojskowym?
Ot: Tak.
Ko: Tego przystojniaka?
Ot: Tak.
Ka: Tego co zabija tytany?
Ot: Tak.
P: Aaa, to nie pamiętamy.
Ot: <mega facepalm>
T: Otohi, być wszystko dobrze?
Ot: Tak Tobi...
T: Na pewno?
Ot: Tak... No więc ten Eren znów do nas wpadnie.
P: A po co?
Ot: Wychlać ci sake =_=
P: Co?! Ja nie dam!
Ot: ...Zachowuj się.
P: Ok...
I: A po co Eren tu ma przyjść?
Ot: Wpadnie nas odwiedzić. Macie się zachowywać.
Aka: Tak, tak.
Ki: Kiedy tu będzie?
Ot: Za pół godziny.
Ka: Ok, a teraz włącz nam tego pornola.
Ot: Macie tego nie oglądać.
H: Ale my lubimy!
Ot: Nie =_=
T: <zabrał Otohi pilota> Hahaha! Tobi mieć pilot! Tobi miec pilot!
H: To włączaj a nie gadaj.
T: <włączył jakoś>
D: Przynajmniej raz się na coś przydał.
S: Dokładnie.
D: O, Sasori. Już ci przeszło?
S: Ta...
Aka: <oglądają dalej pornola>
Ot: ... <poszła do siebie>

Pół godziny później.

Eren: <puka kulturalnie do drzwi>
H: <otworzył> Nie zamawiałem męskiej dziwki.
E: Ale śmieszne...
H: No wiem <szczerzy się>
Ot: Hidan! Przestań go obrażać...
H: Ale ja nic nie robię.
Ot: Wejdź Eren i siadaj. Pijesz coś?
H: Wodę z muszli klozetowej.
Ot: Nie ciebie pytałam Hidan.
H: ...
E: Herbatę.
Ot: Okej <poszła>
H: <siadł z Erenem na kanapie i się na niego gapi>
E: Co?
H: Zabijasz dalej tytanów?
E: Tak.
H: I chcesz wybić wszystkich?
E: Dokładnie.
H: Czyli jak to zrobisz to się już nie zobaczymy.
E: Niby czemu nie?
H: Sam też jesteś tytanem, a że wybijesz wszystkie te dziwolągi to sam też musisz się zabić.
E: ...
H: <wyszczerz>
Ot: <przyniosła herbatę> Hidan daj mu spokój.
H: No co? Muszę przepytać twojego chłoptasia.
Ot: To nie mój chłoptaś.
E: Właśnie.
H: Nie? Sądzę inaczej <znaczący uśmiech>
Ot: Słuchaj Hidan, on przynajmniej jest zdecydowanie lepszy od ciebie i całej tej bandy.
H: Jest tytanem.
Ot: Każdy ma wady.
H: Pff...
Ot: A teraz go nie obgadujemy, bo on tu siedzi.
H: Niby czemu nie?
E: =_=
Ot: <walneła Hidana>
H: Ała...
Ot: Walnę mocniej jak się nie uspokoisz.
H: Ok, ok...
Aka: <przyszli, usiedli i gapią się na Erena>
E: Co?
Aka: Nic.
E: Aha...
Aka: ^^
Ot: Gadajcie co chcecie.
D: My? Nic.
Ka: Dokładnie.
P: Przyszliśmy się z Erenem przywitać.
S: Właśnie.
Ot: Jasne, jasne. Za dobrze was znam. Coś knujecie.
I: Nie knujemy. Serio.
Ki: Nie wierzysz nam?
Ot: Nie.
Z: No cóż, trudno.
Ot: <obserwuje ich>
Aka: <nic nie robią, są grzeczni>
Ot: Więc Eren co chciałeś?
E: Mogę się tu na jakiś czas wprowadzić?
Ot: Czemu?
E: Mikasa mnie prześladuje, a kapral chce mnie macać...
Ot: Levi? Przecież on ma Irvina.
E: Ta...
Ot: Dobra, jak chcesz to możesz tu zostać na jakiś czas.
E: Dzięki.
Aka: <zacieszają>
Ot: A wam co tak radośnie? Nie zaprzeczacie?
D: Nie, a czemu by mielibyśmy mieć pretensje?
P: Właśnie. Miło będzie jak Eren z nami pomieszka.
Ki: No właśnie.
Ot: ...Będę was miała na oku.
Aka: Tak jest!

Eren zamieszkał na jakiś czas z Akatsuki, a co do ich członków... Wiadomo, że coś knują. Dowiemy się tego w następnej notce. Do zobaczenia ^^