środa, 26 czerwca 2013

Misja zakończona sukcesem

Po obiedzie.

Ot: Wyciągać Erena i idziemy!
Ka: <poszedł po niego>
Z: <wychodzi za nim zadowolony>
Ki: Co zieleniasty taki szczęśliwy?
I: Pewnie co nieco pobaraszkował z chłopakiem.
Ot: Mam nadzieję, że dzieci nie będzie =_=
Z: Spadaj! >_<
I: <tyka Erena>
Ot: Żyje?
I: Chyba tak.
H: Ej! Zauważyliście, że mu tak dziwnie oczy z oczodołów wychodzą?
S: Może mu się kupkę chce. Deidara też miał takie oczy jak byliśmy kiedyś na misji, a kibla nigdzie nie było po wszędzie był piasek. W sumie w Sunie są tylko pustynie...
D: Morda Sasori! >_<
S: Prawdę mówię...
E: <załamany>
T: <patrzy na Erena> A co mu tu zwisać? <pokazuje na krocze>
P: Tobi debilu, przecież to jego członek.
T: To on też mieć członka?
P: Każdy facet ma coś więcej w kroku...
T: A Otohi-chan?
P: Ona jest dziewczyną i tego nie ma.
Ot: Tobi... Chyba trzeba będzie z tobą powtórzyć dział z budowy człowieka...
H: Ja sobie chętnie też co nieco utrwalę! ^^
Ot: Ta...
E: =_="
Ot: A teraz idziemy do Konohy!
Aka: Tak jest!

Akatsuki udali się z Erenem do Konohy. Oczywiście szli przez las, a związanemu chłopakowi zachciało się siusiu...

E: SIKUUUUU!!!!!!!
T: Tobi też chcieć!
Ka: Lejcie w gacie!
I: Ta, a potem muchy za nimi polecą...
Ot: Deidara idź z Tobim w krzaki.
D: CO?!
Ot: To co powiedziałam! >_<
D: <wziął Tobiego i poszedł z nim>
H: A co ze związanym?
Ot: <patrzy na niego> Idź z nim za drzewo gdzieś.
H: Dobra, a mam go rozwiązywać?
Ot: Chyba cię coś.
P: To jak on ma się niby załatwić?
Ot: Hidan mu pomoże.
P: Niby jak?
Ot: Weźmie interes Erena do ręki.
Aka: <śmiech>
H: ...
E: O_O ...

Poszli w krzaki. Nagle słychać dziwne dźwięki...

P: Co oni tam robą? O_o
Ka: Gwałcą się?
S: Nie chcę tego oglądać...
I: Hidan tknął czyjegoś penisa? Szok.
Ot: Dla mnie zrobi on wszystko.
S: Nawet zgwałci tego chłopaka?
Ot: No pewnie. Nawet kosą.
Ki: Dobrze, że tego nie widzimy...
S: No właśnie to mówię...

Po chwili Hidan i Eren wrócili.

H: <idzie z nim zadowolony>
E: <przerażony>
H: <dalej zadowolony>
P: Co wyście tam robili? O_o
Ki: Coś ty mu Hidan zrobił? O_o
E: ....  X_x
H: Eee myślę, że nie muszę odpowiadać na to pytanie  ^^
Ot: Zgwałciłeś go? O_o
T: <leci i ciągnie Deidarę za sobą>
D: <ma zgona>
S: Tobi? Coś ty mu zrobił? O_o
T: On widzieć jak Hidan gwałcić Erena.
S: Aha...
I: Biedak umarł.
Ki: Pewnie mu oczy też wypaliło.
Z: I mózg przegrzało...
Ot: Tobi co Hidan mu zrobił?
T: Hidan pomagać mu sikać, a Eren się wiercić, wiec ten powiedzieć, że go zgwałcić kijem jeśli Eren nie stać spokojnie.
Aka: O_o
H: No co?
E: <trzęsie się>
Ka: O_o
H: ^^
Ot: Fajnie... Dobra, idziemy dalej.

Po jakimś czasie dotarli do Konohy i rozwiązano Erena.

Ot: Prowadź do Hokage.
E: Ok ^^  <prowadzi ich>
T: <idzie i ciągnie dalej Diedarę>
S: Jeszcze się nie obudził? <patrzy na niego>
D: X_x
T: Jeszcze nie ^^
E: Nigdy więcej! NIGDY NIGDZIE nie pójdę z tym zboczeńcem <pokazał na Hidana> =_="
P. A ja myślę że Deidara zobaczył nagiego Tobiego i dlatego zemdlał ^^
S: Ty się nie znasz.
Ot: Pain gdzie ty byłeś jak Tobi mówił jak było?
P: Eee...
Z: Robił sobie dobrze.
Aka: <śmiech>
Ki: A co z Eren, że nagle teraz postanowił zwyzywać Hidana od zboczeńców?
Ka: Może wcześniej się bał, że jak to zrobi, będzie mieć powtórkę z rozrywki.
E: Ten zboczeniec się chwalił, że jego jest większy i idealnie się mieści w Otohi =_=
H: Bo to prawda ^^
Aka: O_o
Ot: WTF kurwa?! >_< HIDAN!
Aka: <odsunęli się>
E: O_o <odsunął się> Ona tak zawsze? <szepnął do Sasoriego>
S: Jak się wkurzy to lepiej nie stać blisko niej.
Ot: Hidan! Masz wpierdol! <złapała za jakieś drzewo, wyrwała je i przywaliła Hidanowi>
H: Kochanie za co?!
Ot: Jeszcze się kurna pytasz?! <wywaliła drzewo>
Ki: AAAAA! <odskoczył przed drzewem> Udało się...
Ot: <złapała Hidana za płaszcz i rzuciła nim>
H: <wylądował na kamiennej twarzy Czwartego> X_x
E: O_O WTF? Ona wyrwała drzewo z korzeniami?! I to jest drzewo które zasadził Pierwszy Hokage O_o
H: X_x
Aka: O_O
Ot: Serio? <wzięła drzewo> Się naprawi <wsadziła je z powrotem> Po kłopocie ^^
E: O_O
P: Rany, jak dobrze że to nie ja ^^
E: Eee Pain ty też mi coś mówiłeś jak szliśmy niedawno O_o
P: Co???? Ja nic nie mówiłem!
E: Mówiłeś coś o tym jak ktoś jest ciasny, ale nie pamiętam o kim to było... <myśli>
Ot: <morderczy wzrok na Paina>
E: Wiem ^^ To było chyba o jakiejś Konan...
Ot: Ta szmata?! Pain masz wpierdol!
P: Co?! Za co?!
Ot: Pukasz Konan po kątach, a mnie też tykasz?!
P: Ja z nią nie sypiam!
Ot: Nie kłam! <większy wkurw>
Aka: <kończą sobie robić okop>
E: <uciekł do okupu> Cholera, a mogłem być cicho =_=
S: Nic by to nie dało, a jedynie pogorszyło.
I: Myślę ,że ten okop nie przetrwa.
Ki: A jakby bya fosa?
I: Też raczej to na nic.
Ot: Pain masz wybór! Na którym Hokage chcesz wylądować? Czwarty jest już zajęty.
H: <dalej tam leży>
P: A-ale...
Ot: Więc?
P: Ja nie dupcyłem Konan! >_< Cholera jasna! Eren! Ja nie o tym mówiłem!
Ot: Więc niby o czym? =_=
P: Mówiłem, że Konan jest ciasna, bo nie potrafi zjeść tyle jedzenia co my!
Ot: Co...?
P: Ona zje tylko śniadanie i już jest cała zapchana jedzeniem, bo ma ciasny żołądek! A my sobie jedzmy ile wlezie i możemy się cieszyć urozmaiceniem!
Ot: <patrzy podejrzliwie>
P: Mówię prawdę!
Ot: Dobra, wierzę ci.
Ka: Serio mu wierzysz?
Ot: Tak. Jak kłamie to mu zawsze interes staje.
Ka: Co...?
Ot: Zawsze jak kłamie to się tak denerwuje przy mnie i jednocześnie podnieca, że mu penis dęba staje.
Ka: Nie wiedziałem O_o
Ki: Ja też nie.
S: Może lepiej, że nie wiedzieliśmy...
D: <budzi się> Tobi...
T: <wystraszył się, wleciał między Otohi i Paina i pierdnął>
Ot: WTF?! <kaszle i zatkała nos ręką> Tobi! >_<
T: Tobi nie chcieć! Tobi się przestraszyć!
P: <zgon>
Aka: <zgon>
E: <zgon>
Wszyscy ludzie z wioski: <zgon>
Ot: O_o Tobi...
T: Tobi na prawdę nie chcieć! <ryczy>
Ot: Jesteś genialny! <tula go>
T: <nie wie co się dzieje>
Ot: Trzeba było mówić od razu, że masz w sobie bombę atomową!
T: <patrzy i dalej nie wie o co chodzi>
Ot: Dzięki tobie możemy spokojnie iść do Hokage i nikt nam nie przechodzi!
T: <duma>
Ot: Tylko, że Eren i reszta nam padła... <patrzy na nich>
T: Jak my ich obudzić?
H: <przytaszczył się> Otohi ja nie chciałem... <mruczy cały poobijany, ale żyje>
Ot: O, jak dobrze, że przyszedłeś.
H: Hę?
Ot: Zgwałć ich wszystkich ^^ <pokazała na Akatsuki i Erena>
Aka: <nagle szybko odzyskali przytomność>
Ot: O, Eren się nie obudził. Chyba ma zawias.
H: Czy mam go...?
Ot: Tak ^^
E: Aaaaaaa! <wstał> Nie zbliżaj się do mnie! <pokazał na Hidana> Rany Tobi coś ty jadł?
T: Pizze, ciasta, żelki, orzeszki, frytki, chipsy i to wszystko Tobi popić maślanką.
Aka: O_O
Ot: Aha... Dobra, idziemy do Tsunade.

Eren poprowadził ich do Hokage. Kiedy tam zaszli zastali Tsunade siedzącą za biurkiem. Wszyscy stanęli przed nią z przerażonym Eren na czele. Chłopak bardziej się bał co Akatsuki zaraz tu zrobi, niż pretensji Hokage.

Tsunade: <patrzy na nich>
Ot: No w końcu jesteśmy.
Ts: Widzę. Jakieś problemy były?
Ot: Drobne, ale wszystko jest w prządku.
Ts: Dobrze się spisaliście.
Ot: Eren jest dobrym shinobi. Nada się na pewno.
Ts: Świetnie. Oto wasza zapłata. <dała wielki wór kasy>
Ot: Dzięki ^^ Kakuzu i Kisame weźcie kase.
Ka,Ki: Tak jest <zabrali>
E: O_O Co???
Ot: Przeszłeś test pozytywnie <klepnęła go w ramie>
I: To wszystko o zaatakowaniu Hokage to kit.
Ot: Właśnie. Mieliśmy za zadanie zobaczyć czy się nadajesz na bycie ochroniarzem Tsunade.
H: Pomimo niektórych rzeczy o których mówiłeś to się nadajesz.
Ot: Tak ^^
E: O_o Wtf?! Ja mam być ochroniarzem?! !y sobie chyba jaja robicie!
Ot: Nie ^^ Zapłaciła nam za podjęcie tej misji.
P: Nawet z gwałtem wyszło dobrze.
Ki: Tego nie było w planach, ale to pomysł Otohi.
I: Można się było tego spodziewać.
Ts: Tak Eren, będziesz moim ochroniarzem. Za to będziesz robił co ci się podoba, brał wolne kiedy chcesz, wyjeżdżać na Hawaje itd. itp.
E: O_o I po to przez to wszystko przechodziłem! CHYBA WAS POWALIŁO!!! <wyszedł trzaskając drzwiami>
Ts: Chyba się nie spodziewał takiego zwrotu akcji.
Ot: No chyba nie.
D: Przejdzie mu?
S: Na pewno.
Ot: A my się zbieramy. Narazie <wszyscy wyszli>
E: <poszedł do apteki i kupił tabletki na uspokojenie>
Aka: <przechodzą i mijają go>
I: Co ty bierzesz?
E: Tabletki na uspokojenie, nie widać? <łyknął>
Ot: Pokaż no je <patrzy> Ej, ty wiesz, że to jest dla psów?
E: O_o Co?! <wziął i spojrzał> Kurwa! <wleciał do apteki i ją rozwalił>
P: Jakoś ostatnio się chłopak nerwowy zrobił...
Ot: I dobrze. Przynajmniej szybciej zabije Tsunade niż planowaliśmy ^^
E: <wyszedł z rozwalonej apteki> Już mi lepiej ^^ Mówiliście coś do mnie?
Ot: Nie, nie ^^ My wracamy do siebie. Chyba się jeszcze kiedyś spotkamy.
H: Na pewno. Wpadnie przecież do nas.
P: No nie byłbym tego taki pewien...
E: Ok, to do zobaczenia.

Akatsuki wrócili do domu zakończywszy swoją przygodę z Erenem.
Dziękuję Erenowi za pomoc w pisaniu notki i mam nadzieję, że nie doznał żadnego urazu psychicznego i kiedyś znów się pojawi ^^"

sobota, 15 czerwca 2013

Przybłęda z Konohy

Pewnego pięknego dnia...

T: <wchodzi do domu> Tobi chcieć coś pokazać!
Aka: <zeszło się>
P: O co chodzi?
T: Tobi chcieć pokazać wam swojego nowego kolegę <pokazuje na dziwnego chopaka>
Ot: Tobi... Ile razy mówiłam, że nie sprowadzamy dziwek do organizacji?
I: To jest chłopak...
Ot: No to męskich dziwek.
T: Ale on się zgubić!
Ot: Więc czemu go tu przyprowadziłeś? Przybłędów też nie sprowadzamy.
T: Tobi chcieć dobrze...
Ot: To tak jakbyś żula sprowadził do domu =_=
T: Tobi nie lubić żuli.
Ot: No widzisz. <spojrzała na chłopaka> Wieśniaku czego tu szukasz?
Chłopak: O_o Ciekawa ekipa. Nie jestem ani wieśniakiem ani męską dziwką =_=" Jestem shinobi ^^ Ale zgubiłem się podczas misji.
Z: Shinobi?! <śmiech szaleńca> Będziemy mieć kolację! Ja gotuję!
Ch: O_o Jeszcze czego =_=" Prędzej dało by się zjeść tego rybo podobnego kolesia ^^
Ki: Masz coś do mnie ciulu z Sosnowca?! >_<
Ot: Kisame O_o
Ki: Co?
Ot: Od tej strony cię nie znałam O_o
Ch: Ej niebieski jak ty oddychasz ? Masz skrzela czy płuca? A jeśli masz jakiś problem to podejdź a przerobię cie na suszi.
I: Bitch please. Słowo "sushi piszę się przez "sh" a nie przez "sz".
H: Się kuźwa polonista znalazł...
I: >_<
Ch: Nie szpanuj czytaniem ^^ I tak wiem że po nocach pornole czytasz.
I: Z Otohi w roli głównej ^^
Ot: ...
Ch: O_o A kto to Otohi ?
Ot: Ja. Cwelu jak ci na imie?
Ch: =_=" Mam na imię Eren.
Z: Fajnie, możemy już go zjeść? <do Otohi>
Ot: Nie =_=
Eren: Zjeść? Zielony gościu spadaj bambusa ruchać.
Z: CO?! Nie obrażaj mnie!
Ot: Słuchaj no mały. Nie będziesz mi tu ludzi obrażał.
E: To im powiedz że jestem niejadalny! =_="
Ot: Tobi i co chcesz z nim zrobić?
T: Tobi jeszcze nie wiedzieć.
Ot: A ja już wiedzieć. Będziemy go torturować
H: Moja krew!
Ot: Tak ^^
E: =_= Macie tu może toaletę?
Ot: Mamy, ale jak dla ciebie to mamy specjalną <uśmiech> Chodź, zaprowadzę cię.
E: Eee chyba mi się odechciało... To ja może już pójdę?
Ot: Możesz zostać ^^ Jutro cię odprowadzimy do Konohy ^^
Aka: Serio? O_o
Ot: Tak ^^
E: Serio O_o , a to spoko ^^ Dzięki.
Ot: Ależ nie ma za co <objęła go przyjaźnie> A teraz idziemy do mojego pokoju.
T: Ale on być Tobiego...
Ot: W kuchni masz lizaki.
T: Jej! <radość>
Ka: Nie ma, bo ja zjadłem.
T: <ryczy>
Ot: Ale Kakuzu pewnie ma w płaszczu. Poszukaj.
T: Jej! <rzucił się na Kakuzu>
Ka: Help... X_x
T: <maca go>
Aka: <odsunęli się>
E: O_o <poszedł do pokoju>
Ot: Siadaj <zamknęła drzwi na klucz> Rozgość się <uśmiech>
E: <usiadł> Czemu zamknęłaś drzwi na klucz? O_o
Ot: Żeby nam nikt nie przeszkadzał <morderczy uśmiech>
E: <strach w oczach> Ale w czym przeszkadzał?
Ot: No wiesz... <uśmiech>

Tymczasem w salonie.

Aka: <ogarnęli się>
I: Ona z nim poszła sama do pokoju?
P: Słyszałem jak przekręcała klucz w zamku.
H: CO?! Moja kobieta! <panika>
I: Nie tylko twoja! Moja też!
P: Ej! Ja też tu jestem!
H: Ale to ja będę jej mężem!
I: Ale jeszcze nie jesteś matole!
H: Morda psie!
P: Idę podsłuchać co tam robią!
D: Uspokójcie się...
S: Sądząc, że poszła z nim sama to wiadomo co się tam będzie dziać...
Ko: Idźcie popatrzeć.
Ki: Ty tam sprzątaj.
Ko: ... <wróciła do zamiatania>
D: Ale to nie jest zły pomysł.
Z: Moje jedzenie... <mruczy do siebie>
Ki: Cicho bądź chwaście.
Z: <zamilkł>
S: Idziemy pod drzwi!
Aka: Tak! <pobiegli podsłuchiwać>

W pokoju.

Ot: Więc <siadła obok> Co tam słychać w wiosce?
E: Ostatnie wydażenie z wioski jakie pamiętam to to że Jiraya dostał wpierdol od Tsunade za macanie =_="
Ot: Mnie ich fantazje erotyczne nie interesują. Bardziej mi chodzi jak stoi sytuacja w wiosce.
E: Ja jestem tylko chuninem, ale że nie lubię tej wiochy to powiem ci że korzeń knuje coś przeciwko Tsunade ^^
Ot: O jak miło. A o Akatsuki coś wspominali?
E: Coś tam że obrabowali bank, a co?
Ot: Witam w Akatsuki ^^
E: O_o Co?
Ot: Witaj w mojej organizacji ^^ A ten bank to sprawka Kakuzu ^^
E: O_o Fajnie ^^ To nawet dobrze bo ten bank mnie oszukał =_="
Ot: Znaleźli takiego frajera jak ty to się nie dziw.
E: =_= Wszyscy tam zakładali konta to ja też chciałem.
Ot: Nie dla psa kiełbasa <śmiech>
E: =_=" Dzięki. Chcesz coś jeszcze?
Ot: Hm... <przybliżyła się niebezpiecznie> Pokaż mi swoją ukrytą broń. <wyszeptała>
E: O_o Co?
Ot: No <zamruczała>
E: ...
Ot: Więc jak będzie?

Za drzwiami.

H: CO?! Obetnę temu wieśniakowi kutasa!
S: <walnął go>
H: Ała! Za co?!
S: Nie przeklinaj. Są tu kobiety.
H: Niby gdzie?!
Ki: No właśnie.
S: Tu <pokazuje na Deidarę>
D: ...
Aka: <śmiech>
I: Cicho! Musimy wiedzieć co tam się dzieje!
P: Więc się nie drzyj, tylko słuchaj!
Aka: <dalej podsłuchują>

W pokoju.

E: Hmm jesteś pewna?
Ot: Tak, jestem pewna ^^
E: <wyciągnął katane> Prosze ^^
Ot: Jaka śliczna! <wzięła do ręki>

Za drzwiami nastało oburzenie.

P: Katana? Katana?!
I: Już myślałem, że ona chce coś innego zobaczyć O_o
H: Ja też O_o
D: Zawsze może. Są tam sami.
H: Przestań krakać! >_<

A w pokoju...

E: Zgadzam się. Dostałem ją od siostry ^^
Ot: Ładna <oddała>
E: ^^ A ty masz jakąś ukrytą broń?
Ot: Tak! <zaświeciły jej się oczy> Pojawia się co miesiąc i daje mi nadzwyczajną moc. To nazywa się miesiączka.
E: =_= Aha, spoko... To fajnie ^^ Masz jeszcze jakąś sprawę?
Ot: Chcesz zobaczyć moją ukrytą broń? Mam ją teraz.
E: O_o Jak tam chcesz. Mi i tak wszystko obojętne ^^
Ot: To poczekaj <poszła do swojej łazienki i wróciła po chwili> Proszę, oto ona ^^ <podała mu zużytą podpaskę>
E: O_o Serio nie sądziłem że to zrobisz <ogląda podpaskę>
Ot: Ja jestem niemożliwa kochany ^^
E: Zdążyłem zauważyć ^^
Ot: Świetnie <przewaliła go i siadła na nim>
E: O_o Co chcesz zrobić?
Ot: Zgwałcić się.
E. O_O Fajnie ^^

Za drzwiami.

Aka: WTF?!

W pokoju.

Ot: Zgwałcić kijem od szczotki.
E: Coo? A to ja wypadam z takiej gry =_= <wstaje>
Ot: <przytrzymała go> Nigdzie nie pójdziesz. Będziesz moim więźniem, a potem zaprowadzisz nas do Konohy.
E: Ale przecież znacie drogę do Konohy O_o A ja żadnym więźniem nie będe =_=
Ot: Ale nas zaprowadzisz do Hokage i będziesz więźniem <pokleiła go taśmą klejącą, a potem jeszcze szkotem> No ^^ <otworzyła drzwi>
Aka: <prawie wpadli do środka>
Ot: A wy co tu robicie?! >_<
Aka: Nic! <panika>
Ot: Nie ważne... Mamy więźnia.
E: <wyskakuje przez okno> Kto tu posadził to drzewo?!
Sa: Wtf? O_o <przyprowadził go> Kebab wam uciekł...
Ot: O dzięki Sasuke ^^ <zabrała Erena>
E: Nieee!
Ot: Spokój! >_<
E: Zaprowadzić do Hokage moge, ale po co mam być więźniem?!?!
Ot: Żeby Zetsu mógł cię gwałcić >D
E: O_O Co?????? <rozcina taśmę i klej kataną> Po moim trupie!!!
Ot: Da się załatwić. Zetsu.
Z: JEDZONKO!
E: <rzuca się z kataną na zielonego> Podpale cię za pomocą mego Katonu ^^
I: Mangekyou Sharingan! <rzuca pokebolem>
Aka: WTF? O_O
Ot: Itachi, co ty...?
I: Sasek! Atak!
Sa: Tak jest! <rzuca cię na Erena>
Aka: WTF?!
E: <wypluł kule ognia na młodego Uchihe, ale nie trafił> Wtf O_o <otwiera pierwszą brame chakry i rzuca się na Sasuke, ale to nie podziałało>
Ot: To u nas nie działa młody.
E: O_o Hmm w takim razie... Pokeball leć! Tobi atak ^^
T: <przymierzył się do ataku>
Ot: Tobi! Siad!
T: <siadł grzecznie>
Ot: A ty się uspokój! Nie będziesz robił w moim domu wszystkiego co ci się podoba! <morderczy wzrok>
E: To nie rób ze mnie więźnia! Mogę was zaprowadzić do Hokage bo i tak jej nie lubie!
D: A czemu jej tak nie lubisz?
H: Pewnie się z nią przespał <śmiech>
Aka: <śmieją się>
E: ...Bo jest blondynką i daje każdemu joninowi dupy za butelke sake i ona się puszcza TYLKO z joninami =_=
P: Jak była pijana to pewnie i tak się nie kapnęła.
Aka: <śmiech>
E: Pain już prędzej ty byś się najebał i z nią przespał ^^ Słyszałem jakieś plotki, że kiedyś po pijaku się spotkaliście w barze ^^
P: <zUy>
Ot: Uspokój się! <walnęła go łopatą> Spokój ma być! >_<
E: Oni zaczeli =_=
Ot: Nie zwalaj na biedne dzieci!
Aka: <smutne minki>
Ot: Zobacz jacy są smutni!
E: Ta biedne dzieci specjalnej troski =_=" Mogę przekazać troche kasy na leczenie ^^ A tak w ogóle to idę do kibla, zaraz wrócę <poszedł>

W łazience Otohi...

E: O tampony ^^ <rozgląda się> Stanik? O_o Jaki ona ma rozmiar? xD

Eren załatwił się i wrócił.

E: <wrócił>
Ot: <złapała go za szmaty wkurzona> Ja nie używam tamponów. One są do krwawiącego nosa Sasuke.
I: Sasuke? O_o
Ot: Kiedyś oberwał drzwiami ode mnie. Przez przypadek.
Sa: Pamiętam to...
I: Ojej... <tula brata>
Ot: <spojrzała na Eerena> I nie miałeś prawa dotykać mojego stanika! <walnęła go z liścia>
E: A kto powiedział że go tykłem? Leży tam gdzie leżał, a ja go tylko obserwowałem! I nie bij mnie =_=
Aka: <zaszli Erena od tyłu i związali>
Ot: Będę biła kiedy tylko zechcę <mord w oczach>
Ka: Lepiej ją słuchaj, bo inaczej flaki nawet po tobie nie zostaną.
E: Wiesz, jak mnie taka ładna dziewczyna zabić ma to nie żałuję ^^
Ot: W takim razie od dziś będzie cie Deidara bił.
D: Nie jestem babą! >_<
Ot: Wiem, ale zrobisz to dla mnie. Prawda?
D: Tak ^^
E: Kurwa mać, straciłem chęci do życia =_=
Ot: Nie klnij!
D: <walnął go>
Ot: Dziękuję Deidara ^^
D: Nie ma za co.
Ot: A teraz do piwnicy z nim i niech tam siedzi! A po obiedzie wyruszymy do Konohy z nim!
Aka: Tak!

Wpakowali Erena z Zetsu do piwnicy i poszli na obiad.
Ciąg dalszy nastąpi... Możliwe, że Eren nadal będzie żył ^^"

piątek, 14 czerwca 2013

Anime


Manga

A
Ability Shop
Afuganisu-Tan
Akazukin Eliza
Alice
Babel no Tegami

B
Bleach

C
Crimson Cross

D
Durarara!!

F
Fullmetal Alchemist

K
Kuroshitsuji

Polecam



Pani Klop

I: No nie! No nie!
D: Co się stało?
I: Nigdzie nie ma papieru!
D: To sobie gazetę weź.
I: Sam sobie weź! Ja wolę papier! Jest taki miękki, delikatny i ładnie pachnie.
D: Itachi... Papier jest po to, aby sobie tyłek po kupie wytrzeć, a nie żeby go wąchać i dotykać.
I: Ty się nie znasz!
Ot: Co to za kłótnie?
D: Itachi jest załamany, bo nie ma papieru w łazience.
Ot: Znów problemy z kiblem...
Y: Hej, co się stało? <trzyma kawałek papieru w ręce>
I: Skąd to masz?!
Y: Papier?
I: Tak!
Y: Od Konan.
I: <poleciał do niej> Konan! Daj paper!
Ko: A odwal się!
I: Ja chcę papier!
Ko: Nie dostaniesz >.< Odczepcie się ode mnie wszyscy! Już dałam wam moje ręczniki!
I: Hę?
Ko: Musiałam swoje ręczniczki zmieniać w papier!
I: Czemu nie pójdziesz do sklepu nie kupisz?
Ko: A czemu ty nie pójdziesz? =.=
I: E... >.> Dobra nie było tematu.
S: Co się tu dzieje?
Ko: Po papier przyszedł.
S: Aaa... <daje kwiatka Konan> Dasz trochę?
Ko: ...Myślisz, że jakimś chwastem mnie przekupisz?
S: No ^^
Ko: Spadaj =.=
H: Konan bez nerwów <uśmiechnął się zalotnie>
Ko: Tobie też nie dam
H : >.<
I:  Zaraz się zesram… <jęknął>
Ko: Nie mój problem
I: To ci narobię w pokoju!
Ko: =.= masz <dała mu>
I: Dzięki <poleciał do łazienki>
Ot: Mam nadzieję, że on potem nie będzie się do tego tulił o.O
Y: Chyba taki głupi nie jest.
P: <krzyk>
Aka: <biegną do niego>
Ki: Co się stało?
P: Ktoś zamordował Mole!
Y: Hę?
P: No Molę! <pokazuje na tekturę po papierze toaletowym>
Y: To papier idioto!
P: I kto teraz będzie wycierał mi dupsko?! <płacz>
Ot: Co za….
P: <jeszcze większy ryk>
S: Konan ci może zrobić papier!
P: Serio?
Ko: Nie.
P: Zapłacę!
Ko: Serio?
P: Tak! Kakuzu dawaj forsę!
Ka: Nie!
P: Daj albo cie zabiję!
Ka: Pff <poszedł se>
I: <wrócił> Co za ulga... <uradowany> Lepiej niż po seksie.
Ot: Przepraszam, po czym?
Y: Z kim ty się niby ruchasz?
I: Eee... >.>
H: No właśnie >D Z kim?
I: Z nikim >.>
Ki: Przecież on brata obraca.
Ot: Sasuke? O.o
Ki: No pewnie.
Ot: Fuj...
I: Nie prawda! <czerwony>
Aka: <odsunęli się od niego>
I: >.< <poszedł do siebie>
P: Trzeba na niego uważać...
H: I to jak...
S: Ej co się dzieje przy łazience? O.o
Y: A co się ma dziać?
S: Nie wiem, dlatego pytam.
Y: Hę?
S: Deidara chce iść sikać, ale Konan go nie wpuszcza.
P: Jest jeszcze druga łazienka.
S: Zamknęła ją.
P: CO?!
S: No. Jest tylko jedna czynna.
D: <przychodzi wkurzony> Ta baba chcę kasy za korzystanie z łazienki!
S: I co, dałeś jej?
D: Nie! Wolałem się wysikać do doniczki!
Z: Moje kwiatki! T_T Dlaczego znów muszą cierpieć moje kwiatki! Macie tyle rzeczy do niszczenia, ale nie! Wy zawsze wolicie niszczyć moje rzeczy!
Aka: O.o
Z: <uciekł zapłakany>
Aka: <olali go>
P: Trzeba to skończyć!
Y: Co?
P: Konan nie może brać kasy za kibel!
Y: Chcesz ją zmusić żeby przestała to robić?
P: Tak! A wy idziecie ze mną! To będzie wojna!
H: Co bierzemy?
P: Co chcecie!

Pain zabrał młotek, Kisame mrożonego fileta rybnego, Deidara Sasoriego, Hidan kosę, Yuko kiebłasę, a Otohi łyżeczkę.

P: Chcesz iść na wojnę z łyżeczką? =.=
Ot: Coś nie pasuje? >.<
P: =.=
Ki: O! Jedzenie! <zjadł Yuko połowę kiełbasy>
Y: Ej! Mój miecz!
P: Dobra! Cisza! Idziemy!
Aka: <poszli>
Ko: <stoi przed łazienką>
P: Konan! Protestujemy!
Ko: Hę?
H: Nie będziemy płacić za kibel!
Y: Właśnie!
Ot: To protest!
D,S, Ki: Gdzie jest krzyż?! Gdzie jest krzyż?!
P,H,Ot,Y: Wtf? O.o
H: Chyba coś wam nie pykło... =.=
K: Dobra zostawię łazienkę, ale nie dam wam papieru! <złowieszczy śmiech>
Aka: T_T
Y: I zobaczcie co narobiliście!
P: Ta, zwalaj wszystko na nas.
Y: Bo to wasza wina!
T: <biegnie ucieszony z papierem toaletowym w ręku>
Aka: o.O
P: Skąd masz papier!
T: Tobi nic nie wiedzieć! <ryk>
Ot: I zobacz co narobiłeś!
P: Ja się tylko zapytałem.
Ot: Krzyczałeś na niego!
Y: Tobi maluszku. Jak nam powiesz dostaniesz żelka.
T: <przestał płakać>
H: Ale masz podejście do dzieci. Będziesz świetną matką naszych dzieci ^^
Y: <walnęła go w krocze> Chyba w snach.
H: Ałć…
Y: No więc Tobi skąd masz papier?
T: Tobi znaleźć go tam gdzie zawsze. On być pod zlewem w kuchni.
P: =.=
Aka: X.x
Y: Ale przecież go tam nie było...
P: Skąd wiesz?
Y: Sprawdzałam.
Ot: Dobra... Przyznać się... Kto do jasnej i ciemnej a nawet kolorowej cholery zabrał stamtąd papier?! <wydarła się>
Aka: <cisza>
Ot: Przyznać się bo wam jajca pourywam i przerobie na breloczki, które sprzedam na targu!
Aka: O.O <strach>
H: <poleciał po Kakuzu i ciągnie go>
Ka: Debilu jeden! >.< Co ty robisz?! Puść mnie!
H: To on!
Ka: Co ja?! >.<
Ot: Zabrałeś papier z szafki?!
Ka: Zabrałem! A co?!
Aka: <mord w oczach>
Ka: Co?! >.<
Y: Czemu go zabrałaś?!
Ot: Ja wiem! Pewnie się masturbował!
Ka: Nic wam do tego!
P: Ukatrupię go... Ukatrupię!
Ot: Hidana też!
H: Mnie? A za co?!
Ot: Wiedziałeś, że to Kakuzu!
Y: I nic nam nie powiedziałeś!
H: Widziałem, tylko jak go odnosił!
Y: To trzeba było powiedzieć!
Ot: A masz! <bije łyżeczką Hidana>
H: Kobieto uspokój się... =.=

Dziewczyna zirytowała się i wyrwała mu kosę. Po czym zaczęła go ganiać po całej organizacji z tekstem "wykastruje cię!". Tymczasem Pain i Yuko udali się do pokoju Kakuzu i zabrali mu wszystkie oszczędności w ramach kary. Kakuzu był przy tym i płakał jak dziecko. Deidara i Sasori uwiecznili ten moment poprzez fotografie i filmik.

niedziela, 9 czerwca 2013

Shrek

Obsada:
Pein - Księżniczka Fiona
Konan - Smoczyca
Itachi - Ślepa mysz
Kisame - Świnia
Deidara - Ciastek
Sasori - Pinokio
Tobi - Osioł
Kakuzu - Wilk
Hidan - Lord Farquaad
Zetsu - Shrek

Gdzieś na zadupiu usłanym bagnami...

Z: <wychodzi zadowolony z kibla i ciągnie za sobą papier> Nie ma to jak ulga... <wszedł do domu i zabrał się do jedzenia> Smakołyki! Bratek w galarecie, palma na zimno, zupa z kaktusa i lilie w wazonie.

Shrek, dziwny ogr, zaczął jeść a tu nagle wchodzi ślepa mysz.

I: <idzie w ciemnych okularach i o lasce> Stefan! Stefan! Żarcie czuje!
Z: O_o
I: Stefaaaaan! <powywalał wszystkie rzeczy ze stołu>
Z: Szczurze jeden! <wykopał go za okno>
Ki: Ała! <wydarł się zza okna>
Z: Wtf?!
Ki: Nie rzuca się myszami w świnie!
D: Ani w pierniki!
S: A o chłopcu z drewna nie wspomnę! >_<
Z: Co wy tu robicie?! >_<
Ki: Potrzebowaliśmy łóżka. Wilk rodzi.
Z: Że co?! <poleciał do sypialni>
Ka: <leży i czyta oferty bankowe> Czego?
Z: ... <wyszedł z domu>

A tam jak na festynie. Jedni pływają w błocie, drudzy skaczą na trampolinie, jeszcze inni biją się patykami, a w oddali jakieś krasnale usiłują coś grać.

Z: Co wy tu cholera robicie?!
D: Festyn!
T: <sika pod domem ogra>
Z: Uszaty! Mam ci odciąć tego przyjaciela?!
T: Przyjaciela? <strach> Dlaczego chcesz odciąć mój ogon?
I: <pojawił się nagle> Co się dzieje? Gdzie jestem? <walnął laską Shreka w krocze>
Z: Kuźwa! <zgiął się> Chyba sobie wszyscy żartujecie! Wypad stąd!
Ki: Farquaad nas wywalił, więc przenieśliśmy się tutaj.
Z: Kto?
Ka: Taki mały knypek.
Z: Gdzie to coś mieszka?
Ka: A tam. <pokazuje na jakieś więzienie> W tym zamku.
Z: <polazł do niego>
T: <poszedł za nim>

Niedługo potem Shrek dotarł na miejsce. Niestety miał problemy z wejściem, bo zapomniał z domu dowodu osobistego. Na szczęście Osioł miał ważne prawo jazdy, więc ich wpuszczono.

Z: I gdzie teraz?
T: Zaprowadzę! <pobiegł>
Z: <zaszedł z nim do Lorda> Te, mały.
H: Czego wieśniaku?!
Z: Twoja hołota u mnie mieszka!
H: Jak lubisz orgie to co się dziwisz?
Z: Masz ją zabrać.
H: Nie chce mi się. Jestem za mały i nogi mnie szybko bolą.
T: Czemu ty masz takie krótkie nogi?
H: Bo tak! >_<
Z: Zrobimy tak. Dam ci błota własnej roboty na maseczkę, a ty zabierzesz ten zwierzyniec.
H: A co ja cyrk prowadzę?
Z: ...
H: Dobra, niech będzie, ale przyprowadzisz mi pewną kobietę.
Z: Czemu zawsze musi chodzić o kobietę... =_=
H: Bo nie pisze się bajek o gejach?
T: Ciebie to by nawet ślepa mysz nie dotknęła <śmiech>
H: Zdziwiłbyś się.
T: O_o
Z: Gdzie znajdę tą kobietę?
H: Siedzi w wieży pięć kilometrów stąd.
Z: Dobra. Ośle idziemy.

Ogr poszedł z Osłem po królewnę. Myśleli, że załatwią to raz dwa, ale niestety utknęli w korkach. Pełno ludzi wracało z pracy i się zrobiło tłoczno. Jednak w końcu dotarli na miejsce.

Z: Jest wieża. I okno. Idziemy. <ruszył>
T: Ja nie idę! <patrzy w dół> Nie chcę zginąć!
Z: Ośle to tylko mała rzeka.
T: Mała? Ona jest ogromna i nie wiadomo jak głęboka!
Z: Nie umiesz pływać?
T: Nie umiem! Zobacz! Tak silny prąd nas porwie!
Z: Przestań przesadzać i chodź <ruszył>
T: Shrek nie umieraj! Nie umieraj!
Z: <przeszedł na drugą stronę> Żyję. Teraz ty.
T: Nie pójdę! Ja nie chcę!
Z: No dalej, bo cię tu zostawię.

Osioł odważył się i przeszedł przez wodę. Odetchnął z ulgą, a Shrek zaczął się śmiać, że Osioł przestraszył się małej dziesięciocentymetrowej kałuży, który była głęboka na jakiś centymetr.

T: Mogłem tam zginać!
Z: Tak jasne, a teraz idziemy.
P: <wpadł na nich>
Z: Wtf? Ktoś ty?
P: Księżniczka Fiona.
Z: Pokaż dowód tożsamości.
P: <pokazała dowód osobisty>
T: <sprawdził> To ona.
Z: Świetnie. To wracamy. <pociągnął ją>
P: Co? Ale gdzie? Pokonałeś smoka?
T: Smoka? Jakiego smoka?
Ko: <szczeka>
Z: Wtf? O_o

Smok, a właściwie smoczyca to tak na prawdę była suczka przebrana za to stworzenie.

Ko: <szczeka>
T: Pies?
Z: Rzuć mu patyka.
T: Ale to ona.
Z: Wszystko jedno.
T: <wziął patyk i rzucił>
Ko: <poleciała>
P: O_o Pokonałeś smoka. <padła na kolana> Jestem ci wdzięczna dzielny rycerzu!
Z: Fajnie, a teraz chodź. Twój narzeczony na ciebie czeka.
P: Co? A czemu sam nie przyszedł?
T: Ma za krótkie nogi.
Z: Dokładnie.

Shrek, Osioł i Fiona ruszyli do zamku, a po drodze napadł ich jakiś facet w rajtuzach. Fiona rzuciła się na zboka i doczepiła mu spódniczkę sądząc, że teraz wygląda o wiele lepiej. Mężczyzna zadowolony odszedł z jakimiś innymi pedałami. Po kilku godzinach dotarli na miejsce.

P: To tu?
H: <kuśtyka lecąc do niej>
P: Wtf? O_o
H: Fiona!
P: Co to za kurdupel?
K: Twój przyszły mąż.
P: Co? O_o
T: Powodzenia w robieniu dzieci.
P: ...
H: <w końcu dobiegł> Witaj! Jestem Lord Farquaad i będę twoim mężem.
P: Aha... Fajnie...
H: A teraz szybko ślub i do łóżka!
T: Shrek, a on coś w ogóle tam ma?
Z: A bo ja wiem. Może jakiś orzeszek się znajdzie.
H: >_< Poszli won! Dotrzymałem obietnicy, a teraz dajcie mi się nacieszyć Fioną.
Z: Dobra, dobra <poszedł z Osłem>
P: Help... O_o

Zaczęło zachodzić słońce. Shreka i Osła napadła suczka, którą spotkali wcześniej. Przywiązała się do Osła, a ten stwierdził, że Shrek kocha Fionę. W sumie ogr prędzej by ją zjadł, ale był na diecie więc sobie odpuścił. Pobiegł szybko do zamku na ślub, aby go przerwać.

Z: Chwila! <wpadł> Zpomniałem czegoś!
H: ...Czego?
Z: Że ja jestem z nią w ciąży.
H: Co?
P: Wtf? O_o
T: Shrek, masz macicę?
Z: Znaczy się, że ona jest w ciąży.
H: Przestań wciskać mi kitu =_=
Z: Mówię serio!
H: <spojrzał na Fionę>
P: Jestem dziewicą! >_<
H: No widzisz.
P: Ale mam dla was niespodziankę!
Z: Jaką?
T: Chuck Norris tu wpadnie?
P: Nie =_=

Wtedy zaszło słońce i Fiona zmieniła się w zielonego ogra.

H: Co to kurde ma być?! Mamy cię?!
T: O matko! Ona zmyła makijaż! <panika>Kobieta bez makijażu!
Z: Ja też tak wyglądam?
T: Tak.
Z: Super!
H: Pozabijam was!
Ko: <wpadła i obsikała go>
H: X_x

W ten oto sposób Lord knypek zginał od kwasu moczowego, a Shrek i Fiona wzięli ślub, którego udzielił im Osioł. Potem wrócili na bagno i z resztą bawili się do rana.

KULISY

Ot: Dobra, koniec!
Z: <duma, że miał główną rolę>
H: <przychodzi zszyty> Może mi ktoś powiedzieć czemu ja miałem rolę Farquaada?!
Ot: Bo potrzebowaliśmy kogoś bardzo małego, a ty się nadałeś. Mogliśmy ci obciąć nogi bez problemu, bo od tego nie umrzesz, a ktoś inny by już udał się do Nieba.
H: ...
Ot: ^^ Ale przyszyte masz już nóżki, więc nie narzekaj.
T: A Tobi grać Osła bo to być idiota, a Tobi też nim być ^^
Aka: O_o
I: Ale samoocena...
D: Trafna.
P: A ja znów grałem babę. I miałem włosy doczepione =_=
I: Ciesz się, że baba, a nie ślepa mysz.
Ot: Itaś, w Internecie jest pełno śmiesznych fotek z tobą jak jesteś ślepy.
I: Nie moja wina, że od sharingana się ślepnie.
Ot: Nie moja wina, że go masz.
S: Co wy chcecie? Przynajmniej mamy czysty obraz w telewizorze.
Ot: Dalej go wykorzystujecie jako anteny?
I: Tak... =_=
T: A Tobi lubić oglądać bajki ^^
Ka: Tak, wiemy. Wtedy kiedy lecą wiadomości... =_=
S,D: Moda na sukces!
Aka: O_o
Ot: Ok...
Z: Ale fajnie było ^^
Ki: Zaciesz jak widzę trwa.
Z: Tak ^^
H: A o moje biedne nóżki nikt nie zapyta T_T
Ka: Hidan, jak tam twoje śmierdzące nogi?
H: ...
Ot: Nie płacz <przytuliła Hidana> Będzie dobrze.
H: ^^
I: Zboczeniec...
P: Ta...
Ot: Patrzcie na siebie =_=
I,P: ...
Ko: <zamiata sobie spokojnie scenę>
T: Co my grać następne?
Ot: Sprawdzę... <patrzy do repertuaru> Pinokio.
H: O, to coś dla Sasoriego.
S: Słyszałem... =_=
H: ^^
Ot: Ale to prawda Sasori.
S: ...
Ot: A tak przy okazji... Itachi wszystkiego najlepszego! ^^
I: Dziękuję ^^
Ot: Więc do zobaczenia i do następnego razu, a mu tu sobie robimy imprezkę ^^

piątek, 7 czerwca 2013

Problem Paina

Zwyczajny dzień w Akatsuki. Kisame już do samego rana jak zwykle zajmował jedną z dwóch łazienek. Twierdził, ze wanna to jego drugi dom.

Ot: Wypierdalaj stamtąd!
Ki: Pocałujcie mnie gdzieś!
Ot: Jak ja cie zaraz…
Y: Spokojnie Otohi <weszła jej w słowo> Mamy jeszcze jedna łazienkę. Zapomniałaś?
Ot: No tak. <poszła z Yuko do drugiej łazienki>

Otohi już miała wejść do środka gdy jak torpeda wparował tam Pain.

P: Z drogi! <krzyknął i zatrzasnął się w łazience>
Ot: Co to kurwa ma być?! Wyłaz stamtąd natychmiast!
P: Nie da rady.
Ot: Jak to nie da rady?!
P: No bo nie da! Daj mi spokój!
Ot: Ale mi się sikać chce!
P: To idź kurwa na dwór!
Ot: Nie jestem psem!
Y: <westchnęła> Chodź, może wywalimy Kiasme z łazienki.

Dziewczyny poszły i Yuko zaczęła grzebać w zamku.

Y: Zaraz je otworzę... <grzebie> Jeszcze tylko trochę...
Ot: Prędzej się posikam niż je otworzysz!
Y: Nie nerwowo... <otworzyła po chwili> No! Możesz wchodzić.
Ot: <stoi niepewnie> A co jeśli on jest tam nago? Nie chce oślepnąć jak Itachi!
I: <wychodzi nie wiadomo skąd> Nie jestem ślepy =.=
Ot: Ale na takiego wyglądasz.
I: ...
Y: Więc nie wchodzisz?
Ot: Sprawdź czy jest bezpiecznie.
T: <przechodzi w podskokach>
Y: Tobi!
T: Tak? ^^
Y: Wejdź tam i sprawdź czy nie ma tam żelków. <pokazała na łazienkę>
T: Dobra! <wszedł>

5 minut później...

Ot: Długo coś nie wraca... Może Kisame go zabił?
Y: Albo na serio znalazł tam żelki O.o
Ki: <wychodzi i ciągnie za sobą nieprzytomnego Tobiego>
Y: Coś ty mu zrobił?
Ki: Ja? Nic. Wszedł i od razu padł jak mucha.
Ot: <zatyka nos> Nie dziwię się...
Y: Fuj... <też zatkała>
Ki: <poszedł zadowolony>
Ot: Wiesz co? To ja już wolę iść na dwór... <pobiegła zrobić siku w krzaczki>

I tak Otohi sobie ulżyła.

Ot: Co za ulga...
Z: Moje kwiatki! T_T
Ot: Co? O.o
Z: Hermenegildo! Genowefo! <ryczy> Zabiłaś je!
Ot: Ja nic nie zrobiłam! >.<
Z: <ryczy i robi potop>
Ot: O.o <zwiała>

Nagle dobiega ich wołanie z drugiej łazienki.

P: Pomocy!
Y: Co się stało?
P: Mam problem wagi państwowej
Ot: Jasne.
P: Mówię poważnie.
T: <ożył> Tobi dać Liderowi obiad z żelkami <duma>
Y: No pięknie. Pewnie teraz biegunkę ma.
Ot: Wiec z dala ode mnie.
P: Ja tu umieram!
Z:  A co mają powiedzieć moje biedne kwiatki <ryk>
T: <też płacze>
Y: A tobie co?
T: Tobi zabić Liderka! <ryczy>
Y: Eh… On jeszcze żyje.
T: Tobi ci nie wierzyć!
Y: Otohi zabierz go błagam cie!
Ot: A co to ja niańka?
T: <większy ryk>
Y: I zobacz co narobiłaś!
Ot: To nie ja!
P: Możecie przestać <jęczy z bólu> To ja tu mam poważny problem!!!!
Ot: A co kurwa rodzisz odbytem?!
P: E... Mniej więcej...
Ot,Y: O.o
P: Potrzebuje Stoperan!
Y: A wiesz, że go już nie ma!
P: CO?!
Y: Hidan ostatnio wziął ostatnią tabletkę.
P: Nie!!! <załamka> I co ja teraz zrobię?!
Ot: Otworzysz okno i wywietrzysz w łazięnce.
P: Nie pomagasz!
Ot: Jesteś w czarnej dupie i tyle.
P: Zginiesz kiedy wyjdę!
Ot: Prędzej się udusisz własnym smrodem.
P: ...
T: <dalej ryczy>
Y: Tobi! Zamknij paszczę!
T: Ale Tobi być morderca!
Y: Nie być! Liderowi przejdzie to!
Ot: Nie przejdzie, bo nie ma Stoperanu.
T: <większy ryk>
Y: Znów przez ciebie ryczy!
Ot: Nie moja wina!
P: Idźcie kupić Stoperan do cholery!
Ot: Sam sobie idź! Masz pełno krzaków po drodze to jakoś wyrobisz!
P: Przestań mnie wkurwiać!
Ot: Bo co?! Kibel rozwalisz?!
Y: Wiem! <olśnienie>  Kakuzu! Hidan!
Ka,H: <przyszli>
Y: Kakuzu daj kasę.
Ka: Po co?
Y: Potrzebuje.
Ka: No dobra... <dał>
Y: <dała je Hidanowi> Leć do sklepu po tabletki.
H: <gapi się na nią jak na idiotkę> Czy ja mam na czole napisane "służąca"?
Y: Da się zrobić <wyciągnęła z kieszeni marker i napisała mu>
H: ...Zabiję!
Y: Potem jak wrócisz. <wykopała go za drzwi> Po Stoperan!
H: Dobra, dobra... <poszedł>
P: Niech się kurwa pośpieszy!
Ot: Painuś spokojnie.
P: Nie mów do mnie Painuś w takiej chwili!
Ot: Oddychaj. Wdech i wydech. Wdech i wydech.
P: Co ja kurwa w ciąży jestem?!
Y: No nic nie wiadomo...
P: Słyszałem!

W organizacji nagle zajechał jakiś dziwny fetor.

Y: Co to kurwa tak cuchnie?
Ot: To pewnie z łazienki. Pain opanuj się!
P: To nie ja!
Ot: Wiec kto?
Z: <jedzie z taczką pełna cuchnącego nawozu>
Y: O.o Po co ci to?
Z: To na kwiatki na które zlała się Otohi.
Ot: =.=
Y: Cuchnie strasznie!
Z: No wiem. <gdy wyjeżdżał z domu wpadł na biegnącego Hidana który nie wyrobił i wpadł w to gówno>
H: Ty KURWO!
Y: Hidan spokojnie.
H: Jak mam być spokojny!
Y: Masz Stoperan?
H: Tak <podaje>
Y: Nie wezmę tego bo śmierdzi gównem.
H: To jak zamierzacie mu to dać?
Ot: Ty pójdziesz
H: Nie ma mowy!
Ot: Jest albo pożegnasz się ze swoja dmuchaną laleczką <śmiech>
H: Dobra!

Hidan z wielkim bólem serca wlazł do zaśmierdniętej kabiny choć sam nie pachnął lepiej, i wręczył Painowi tabletki. Ten po ich zażyciu poczuł się lepiej ale i tak jego oraz Hidana czekała długa kąpiel.

H: To może tak w ramach rekompensaty umyjecie nas?
Ot: Ty do nas mówisz? <pokazała na siebie i na Yuko>
H: Nie kurwa do Itachiego =.=
I: O.O <zwiał>
H: ...
Ot: Nie =.=
H: Dlaczego?
Ot: Bo śmierdzicie.
P: Ale to jest także sprawa wagi państwowej.
Ot: Więc co? Mam dzwonić do prezydenta?
Y: Jeszcze nam antyterrorystów przyśle...
Ot: Nie trzeba. Powiemy, że mamy już debili w domu.
H,P: =.=
Y: Nie róbcie takich min, bo to prawda.
Ot: Nie wiem czy wiecie ale jak połączyć wasze inicjały to wychodzi "HP"
H: No i co z tego?
Ot: Harry Potter ^^
H,P: X.x
P: Stój! Czekaj!
H: Co?
P: Zamień kolejność inicjałów.
H: Dobra.
P,H: X.x
Y: A nie mówiłam, że to debile.
Ot: No dokładnie. I jeszcze zasmrodzili nam całą łazienkę.
Y: Na szczęście mamy drugą.
Ki: Nie macie <zwiał do drugiej i się zamknął>
Y: Wołamy Deidarę?
Ot: Wołamy.
Ot,Y: Deidara!
D: <przyszedł> Hę?
Y: Wysadź proszę akwarium Kisame.
D: Mogę? <błysk w oku>
Ot: Oczywiście.
D: <poleciał do jego pokoju>
Ki: <usłyszał to i wyleciał za nim> Nie!!! Wy sadyści! <zniknął w drzwiach>
Ot,Y: <śmiech>
P: No to trzeba się umyć...
H: Ta...
Ot: Idziecie razem? Pedały...
Y: Nie jedyni są w tej organizacji.
P: Tak, bo są jeszcze lesbijki.
Ot: <przywaliła mu wałkiem do ciasta, który nie wiadomo skąd wytrzasnęła>
P: Ała! To bolało!
Ot: I miało.
H: Po coś się odzywał...
Y: Idziecie się myć! <wepchnęła ich do środka i zamknęła drzwi od zewnątrz>
P: Ej! Otwieraj!
H: Pozabijam was!
P: Ja też!
Y: Głupie gadanie.
Ot: No dokładnie.

I tak Pain i Hidan nie mieli innego wyjścia i musieli się wykąpać jeśli chcieli wyjść z łazienki. Twierdzili, że nic nie mogli zrobić, ale wiadomo to debile które nie myślą. Gdyby byli mądrzy uciekliby przez okno znajdujące się w środku. Jednak to debile.

Partówki



Dialogi



http://akatsuki-otohi.blogspot.com/2014/02/slepota.html



sobota, 1 czerwca 2013

Dzień Dziecka

Nadszedł Dzień Dziecka...

Ot: Obywatele słuchajcie! Mimo tego, że jesteście dorośli to i tak zachowujecie się jak dzieci.
H: Ja już nie jestem dzieckiem! Będę się żenił!
Ot: Tylko wtedy jak mi się zachce.
H: A nie chce ci się?
Ot: Aktualnie nie.
H: <załamka>
Ot: Ale spokojnie, nadal jesteś kandydatem numer jeden.
H: <radocha>
Ot: Wracając do mojej przemowy... Dziś jest Dzień Dziecka, wiec jakoś to uczcimy.
T: Tobi chcieć dostać żelki!
Ot: Dostaniesz. Wszyscy coś dostaną.
Ki: To ja chce prenumeratę Playboya!
I: Co? Kisame od kiedy ty czytasz takie rzeczy.
Ki: Ale to nie jest zwykła gazeta! To jest Playboy Zoo!
I: Niby co to jest?
Ki: Coś jak gołe babki, tylko że tu są gołe zwierzęta.
Aka: O_o
I: Kisame, nie chce cię martwić, ale zwierzęta zawsze były nagie.
Ki: Nie prawda! Co ty możesz wiedzieć!?
D: To łasica, więc coś jednak wie.
I: ...Dzięki Deidara.
D: Polecam się na przyszłość ^^
Ot: ...Aż boję się zapytać co chce Pain.
P: <ślini się i oczy mu świecą>
S: Nawet nie musisz, bo już chyba wiesz.
Ot: Masz rację.
H: Nie dostanie mojej żony! >_<
Ot: Jeszcze nią nie jestem =_=
S: Za bardzo wczuł się w rolę.
D: Będzie mi brakować tego debilnego Hidana.
H: Coś ty powiedziała Barbie z lumpeksu?!
D: Nie jestem Barbie! I powiedziałem, że wole jak jesteś debilowaty, głupkowaty, szurnięty, masochistyczny i zboczony!
S: To ostatnie mogłeś sobie podarować...
Ka: Jeszcze cie zgwałci.
D: O_o <uciekł z piskiem do łazienki>
Ot: Trzeba zmienić nazwę "Organizacja Akatsuki" na "Przedszkole Akatsuki"...
T: <ssie kciuka pod maską i się kołysze>
Ot: Kuźwa co tam przedszkole... Żłobek!
Sa: <leci z krzykiem>
Ot: Nie drzyj się tak Sasek! Co się stało?
Sa: Zetsu wszedł mi do łazienki!
Z: <leci za nim> Nie prawda!
Sa: Prawda!
Z: Chciałem tylko zobaczyć jakiego masz!
Sa: Zboczeniec!
Z: Chciałem porównać!
Sa: I tak mam większego niż ty!
Z: Nie prawda!
Sa: Prawda!
T: <podchodzi> A Tobi mieć takiego! <ściągnął spodnie>
Aka: O_O
Ot: TOBI! WTF?!
T: To być przyjaciel Tobiego <pokazuje na członka>
Ot: Niech ktoś tam wstawi tabliczkę "Cenzura"!

Z powodów nieznanych usterek owa tabliczka się nie pojawiła...

T: <cieszy się>
Aka: <gapią się na niego>
Ot: Ubieraj te spodnie! Ale już!
T: Ale Tobi chcieć coś pokazać!
Ot: Już wystarczająco dużo pokazałeś!
T: Otohi patrz! Gdy Tobi się bujać to przyjaciel Tobiego też się kołysać!
Aka: <zgon>
Ot: Ja pierdole! Co za patologia!
T: ^^
Ot: Tobi! Spodnie! NATYCHMIAST!
T: <ubrał>
Ki: <płacze w kąciku>
Ot: A tobie co? O_o
Ki: Ona ma większego ode mnie...
Ot: <zgon>
Ki: <szlocha>
Ot: Macie kuźwa kompleksy...
I: Czasami faceci tak mają. Wy kobiety też macie kompleksy.
Ka: Itachi skąd pewność, że to kobieta?
Ot: Kakuzu, pierdolnął cię ktoś kiedyś telewizorem?
Ka: Nie.
Ot: To uważaj, bo zaraz oberwiesz.
S: Telewizor zostawcie w spokoju! <ogląda jakaś telenowele>
I: Wracając do tematu to wiem, że kobiety mają kompleksy na przykład na temat wagi czy piersi.
Ot: Moja waga mi odpowiada i cycki też.
I: Jesteś inna.
Ot: Wiem.
P: Otohi! Co z naszymi prezentami na Dzień Dziecka? <ślini się>
H: Na pewno ją nie dostaniesz! <morderczy wzrok na niego>
Ot: Nikt mnie nie dostanie zboczeńcy! A teraz się ogarnąć i...
O: <wchodzi z Kabuto> Mamy dla ciebie prezent z okazji Dnia Dziecka!
Ot: Tylko mi nie mów Kabuto, że grasz moją matkę...
Kab: Nie, jestem osobą towarzyszącą.
Ot: Całe szczęście.
O: <dał paczkę>
Ot: Co to?
O: Otwórz!
Ot: <otworzyła> O...
O: I co? Podoba się?
Kab: Pomagałem wybierać.
Sa: Co ci dali?
Ot: Lalkę Barbie...
Sa: <zaśmiał się>
Ot: Jestem trochę za stara na lalki, ale dziękuję...
O: <uśmiech>
Ot: <odłożyła prezent> To teraz prezent dla reszty ode mnie.
H: Co dostaniemy?
Ot: Wpierdol ^^
P: Nic nowego...
Ot: Żartuje. Konan! Chodź tu!
Ko: <przyszła i przyniosła coś>
Ot: <wziął> Pójdziemy do lunaparku.
Aka: YEAH!
Ot: O_o
Aka: <cieszą się jak dzieci>
Ot: A mogłam im kupić bilety do zoo...
Kab: Jeszcze by ich tam w klatkach pozamykali, bo by pomyśleli że im zwierzęta pouciekały.
Ot: Byłby przynajmniej z nimi spokój.
Kab: Racja, ale przyszłego męża byś straciła.
Ot: A co ty tak się tym martwisz? Jesteś chętny?
Kab: Nie...
Ot: Nawet gdyby to bym miała kogoś na zastępstwo.
Kab: Kogo?
Ot: Sasuke.
Sa: CO?!
Ot: Nom ^^
Sa: W sumie... Jesteś lepsza od Orochimaru i Kabuto.
Ot: U mnie w organizacji nie ma patologii jak u nich.
Kab: Kłóciłbym się...
Ot: <morderczy wzrok>
Kab: Ok, już nic nie mówię.
O: A ja też mogę iść?
Ot: Możesz... O_o

Niedługo potem udali się do lunaparku i rozbiegli się jak małe dzieci.

Ot: Wtf... Jak dzieci...
Sa: Dokładnie.
Ot: Nawet Orochimaru z nimi poleciał do basenu z piłkami... Stary chłop a zachowuje się jak dziecko.
Sa: Czasami tak bywa.
Ot: A ty nie idziesz się z nimi bawić?
Sa: Nie jestem takim dzieckiem jak oni.
Ot: Nawet Kabuto pobiegł.
Sa: Niech zgubi okulary.
Ot: Nie zgubi, bo klejem je sobie po drodze wysmarował.
Sa: Aha...

Tymczasem Akatsuki opanowali lunapark i w nim wszystkie atrakcje. Oczywiście rodzice ze strachu przed nimi pozabierali dzieci i opuścili ten teren dziwnie się na nich gapiąc. Jednak może to i lepiej że są sami, bo jakby jakieś dziecko zostało pobite przez "przypadek" to mogłaby się tu rozwinąć jakaś wojna pomiędzy Akatsuki a rodzicami. Może i śmiesznie by było, ale Otohi raczej nie będzie się chciało potem targać ich pobitych ciał z powrotem do organizacji. A zostawić szkoda, bo się jeszcze na coś przydadzą.

Sa: Mam ochotę na loda.
Ot: O_o <odsunęła się na drugi koniec ławki>
Sa: Na pa-ty-ku.
Ot: Uff... Żeś mnie przestraszył.
Sa: Jesteś zboczona i masz skojarzenia.
Ot: Gdybyś mieszkał z taką bandą też byś miał.
Sa: Wystarczy, że mieszkam z Orochimaru i Kabuto.
Ot: To chodź, kupie ci loda.
Sa: Nie trzeba, mam kasę.
Ot: To się złożymy na dwa lody.
Sa: Dobra.
Ot,Sa: <poszli do sklepu>

Tymczasem w basenie kolorowych piłeczek...

Ki: Widziałeś to?
Z: No.
Ka: Poszli do sklepu. Razem.
I: Co tam wywąchaliście?
D: Że Sasuke podrywa Otohi.
S: Albo na odwrót.
I: CO?!
S: Zazdrosny?
I: Przecież Sasuke ma Naruto!
D: Widocznie już woli kobiety.
I: Hidan wie?
Ki: Jeszcze nie.
Ka: Wścieknie się.
Z: Narazie rzuca się kulkami z Tobim.
D: Co robimy?
S: Obserwujemy Otohi i Sasuke.
Ki: Może coś zaiskrzy. Śmiesznie będzie.
I: Sasuke nie jest dla niej.
D: A myślisz, że ty jesteś?
Z: Cicho! Wracają!
Ot,Sa: <wrócili i usiedli z lodami>
S: Powiedzmy Hidanowi. Pośmiejemy się.
I: Chcesz, żeby mi brata zabił?
Ka: Trochę krwi zawsze musi być.
S: No właśnie.
Z: Ej! Hidan!
H: Czego chwaście?
Z: Sasuke podrywa ci kobietę.
H: CO?! <wyparował z basenu>
S: Ale szybki.
D: Chwila, a gdzie jest Pain?
P: <nagle wyłania się spod kulek> Powietrze! Uratowany!
Aka: O_o
Ki: Patrzcie! Wywalił Sasuke do krzaków!
I: Co?! <poleciał> Bracie!
Ot: Wtf? O_o
H: Nie będzie mi tykał kobiety!
Ot: Tylko rozmawialiśmy i jedliśmy lody... =_=
H: Od lodów się zaczyna!
Ot: Pominę ten fakt...
I: Bracie! Nic ci nie jest?!
Sa: <wstał z pomocą Itachiego> Ty! <pokazuje na Hidana> Kupujesz mi nowego loda!
H: Co?
Sa: To co słyszałeś! Do sklepu! Ale już! <postraszył go sharinganem>
H: <poleciał szybko>
Ot,I: Wow O_o
Aka: <szok>
D: Widzieliście to?
P: Co się dzieje?
S: Nic ważnego.
P: A... <powróciła do bawienia się kulkami>
Ot: To było dziwne O_o
Sa: Walnął mnie bezpodstawnie >_<
I: Ale nic ci nie jest? <zatroskany>
Sa: Nie.
I: Świetnie! <poleciał do reszty bawić się dalej>
H: <wrócił z nowym lodem>
Sa: Dzięki <zabrał> A teraz poszedł do tamtych!
H: <poleciał szybko>
Ot: To też było dziwne O_o
Sa: Kurde w pokoju zjeść loda nie można >_<
Ot: Ciesz się, że Jashina nie zwołał.
Sa: A on w ogóle istnieje?
Ot: Nie ^^
Sa: Aha O_o

Dzień Dziecka obszedł się bez licznych ofiar, oprócz Tobiego, który nie chciał wracać do domu i trzeba było chłopaka ciągnąc na siłę, ale obiecanie mu, że tu jeszcze wróci poskutkowało i grzecznie pohasał do organizacji.