poniedziałek, 22 grudnia 2014

Powrót z zaświatów

Akatsuki mieli stać na warcie i się zmieniać, ale wyszło na to, że wszyscy spali. Jednak w środku nocy Deidara obudził się i narobił wrzasku, budząc wszystkich.

I: Co jest?
D: Drzwi są otwarte!
Ki: No i?
D: No i to, że były zamknięte debilu!
Ki: O_O
Ka: Ktoś się włamał?
T: Złodziej! <ryczy>
S: <walnął go> Cisza!
T: <ryczy cicho>
S: ...
I: Kto przysnął na warcie?! >_<
Aka: <nikt się nie chce przyznać>
H: A czy to ważne? Ważne kto się włamał!
Z: Czyli ty zasnąłeś...
H: Ej! >_< Kakuzu też!
Ka: ...
I: Nie ważne. Teraz trzeba znaleźć włamywacza.
S: A co jeśli to nie włamywacz?
D: To znaczy?
S: Może ktoś od nas zamienił się w zombie?! O_o
I: Sprawdźmy obecność. Kakuzu?
Ka: Jestem.
I: Hidan?
H: Być.
I: Kisame?
Ki: Jestem.
I: Sasori?
S: Obecny.
I: Deidara?
D: Też.
I: Zetsu?
Z: Jestem.
I: Tobi?
T: Tobi być!
I: Itachi? A, Itachi to ja. To jestem.
H: Geniusz.
I: ...
H: <uśmiech>
I: Hm, Otohi?
D: Pewnie śpi u siebie.
S: Ale trzeba się upewnić.
D: To idź sprawdź.
S: Czemu ja, a nie ty?
D: Bo tak.
S: Ty jesteś bardziej kobiecy niż ja, to się nadajesz.
D: ...
S: Idź, idź.
D: Nie.
Aka: <wykopali go>
D: <wraca po chwili z oczami jak talerze>
I: I?
D: Nie ma jej O_O
I: Co?
D: Nie ma jej. Pusto.
T: <ryczy>
Ka: A ten czego wyje znowu?
T: Złodziej porwać Otohi!
Ki: Jeszcze nie wiadomo czy ją porwał a ty już ryczysz...
Z: A może do kibelka poszła?
H: Sprawdzałem. Pusto.

Nagle pojawił się jakiś cień w drzwiach.

Aka: <patrzą z przerażeniem>
Ot: <weszła do środka>
Aka: <odetchnęli>
Ki: To tylko ty.
D: Znalazła się.
Z: Ale nam stracha narobiłaś.
Ot: Mózgi... <mówi ochryple>
Aka: Hę? O_o
Ot: Mózgi... <podchodzi do nich i wygląda jak zombie>
Aka: AAAAAA!
I: Zombie! O_O
H: Wiejemy!
Aka: <uciekają>
Ot: <goni ich>
Ka: Mam pomysł!
Z: Jaki?
Ka: Dajmy jej Hidana.
H: Co?!
S: Czemu jego?
Ka: On nie ma mózgu to go nie zabije.
H: ...Masz wpierdol!
I: Spokój! Nie ma czasu na bicie się!
Ot: Mózgi... <wchodzi do kuchni>
Aka: AAAAAA! <zwiewają>
Ot: <idzie za nimi dalej>
Aka: <zwiali do kibelka>
Ot: Jeść...
Aka: <wypchali Hidana na środek>
H: EJ!
Ot: <patrzy na niego>
H: <zaraz się posika ze strachu>
Ot: Jedzonko...
H: Nie chce umierać! <poryczał się>
Ot: <podchodzi bliżej>
H: <wyminął i ucieka>
Ot: Mięsko... <poszła za nim>
S: Teraz!
Aka: <uciekli w drugą stronę i polecieli do pokoju zamykając się tam>
D: Uciekliśmy.
I: Mam nadzieję, że zadowoli się Hidan.
Ka: Wątpię.
Z: Ale chyba nas tu nie dostanie.
I: Raczej nie.
P: Mięsko...
Ki: O, siema Pain.
P: Mięsko...
Ki: Chwila... Pain?!
Aka: <odwrócili się>
P: <patrzy na nich jako zombie>
Aka: <wrzask i wylecieli z pokoju uciekając do piwnicy>
H: Ała! Co się pchacie?!
D: Hidan?
H: To moja kryjówka!
Ka: Pain  jest zombie!
H: Co?
I: Natknęliśmy się na niego.
D: Ej, a gdzie Tobi?
Z: Tu. <trzyma go zakneblowanego> Żeby nie ryczał, bo nas usłyszą.
S: Jakim cudem Pain żyje...
H: Skoro jest zombie to co się dziwisz!
I: Pewnie on ożył i zmienił Otohi w zombie.
Ka: Najwyraźniej tak.
H: Wszyscy umrzemy!
Ki: Zamknij się =_=

Nagle Otohi i Pain dobijają się do drzwi.

T: <zaczął ryczeć>
D: Ja nie chcę umierać!
S: Ja też nie!
P: <otworzył drzwi>
Aka: <wrzask>
Ka: <wypchał Hidana na przód>
H: Znowu?!
Ot: <pociągnęła go do siebie>
H: <już wie, że po nim>
Ot: Mózg...
H: <modli się do wszystkich bogów jacy przychodzą mu do głowy>
Ot: <otwarła usta>
H: <ryczy>
Ot: <wybuchnęła śmiechem>
H: <patrzy>
Aka: <patrzą się na nią>
Ot: <śmieje się>
P: <tak samo>
D: Co jest...
I: Nie mam pojęcia...
Ot,P: <leją ze śmiechu>
Aka: <zdezorientowani>
S: Pogubiłem się...
Z: Ja też...
Ot: Ale daliście się nabrać. To było świetne.
P: A ich miny bezcenne.
T: Wy nie być zombie?
Ot: Jasne, że nie. To tylko charakteryzacja i świetna gra aktorska.
H: Ale przecież Pain umarł! Sam go zakopałem.
P: Byłem nieprzytomny, a Otohi mnie potem odkopała.
Ot: Tak i wpadłam na pomysł, aby was nastraszyć. Tak więc Pain poparł mój pomysł i przyłączył się do udawania zombie. A wy daliście się tak łatwo nabrać.
P: Nie zapomnę tej akcji nigdy.
Aka: ...
Ot: No co? Śmiesznie było.
D: Jak dla kogo =_=
Ot: Groźne Akatsuki wystraszyli się zombie.
Z: To było realistyczne!
Ki: Właśnie!
P: Debile jesteście i tyle.
Aka: >_<
Ot: Ok, koniec tych żartów. Idziemy spać.
P: Tak, dobranoc <poszedł>
Ot: A wy nie idziecie?
I: Będziemy spać w salonie...
Ot: Wszyscy?
I: Tak na wszelki wypadek.
Ot: Tchórze...
Ka: Mów co chcesz >_<
Ot: Dobranoc. <ruszyła, ale coś ją trzyma za nogę> Hidan...?
H: Zabierz mnie ze sobą. <mina zabitego psa>
Ot: Serio...?
H: Proszę! Będę grzeczny!
Ot: To był tylko żart. Nie ma zombie...
H: Pozwól mi spać ze sobą! <ryczy>
Ot: Eh... No dobra.
H: <poszedł z nią>
Ot: <położyła się>
H: <a on obok>
Ot: Hidan...
H: Tak?
Ot: Możesz mnie już puścić... Dusisz mnie.
H: Wybacz. <puścił>
Ot: I nie zesikaj mi się czasem do łóżka.
H: Nie zesikam się!
Ot: Wtedy o mało byś nie popuścił.
H: To było wtedy i nie prawda!
Ot: Jasne, jasne. A teraz śpij.
H: A nie możesz zmyć tego makijażu ?
Ot: Jutro.
H: Wole teraz...
Ot: Nie. Śpij.
H: <Patrzy na nią>
Ot: Boisz się?
H: Co? Nie!
Ot: Jasne... Spij, albo cie stąd wywalę.
H: Ok, ok...

Pół godziny później.

H: Otohi... <szturcha ją> Śpisz?
Ot: ...Już nie.
H: Nie mogę zasnąć.
Ot: Więc musisz mnie budzić?
H: Boję się.
Ot: Matko... Czego?
H: Że staniesz się prawdziwym zombie.
Ot: Nie stanę się =_=
H: Na pewno?
Ot: Na pewno.
H: To dobrze.
Ot: Wiesz, ciota się z ciebie ostatnio zrobiła.
H: Nie prawda.
Ot: Prawda. Boisz się wszystkiego jak Tobi.
H: Nie porównuj mnie do tego debila >_<
Ot: Ten debil jest mądrzejszy od ciebie. Serio.
H: Bo się fochnę.
Ot: To się fochnij. Przynajmniej będę miała całe łóżko dla siebie.
H: ... <przytulił się do niej mocniej>
Ot: ...
H: No co?
Ot: Nic =_=
H: ^^
Ot: Śpij. Jutro choinkę ubieramy.
H: Choinkę?
Ot: Tak. Niedługo święta. Trzeba się już szykować.
H: <błysk w oku>
Ot: I tak mnie nie przelecisz w te świeta.
H: <smutek>
Ot: A teraz śpij.
H: Ta...

W następnej notce ukażą się przygotowania do świąt :D Mam nadzieje, że będzie ciekawie :3 Jednak możliwe, że ta notka pojawi się dopiero po Nowym Roku, ponieważ wyjeżdżam i nie będę miała dostępu do kompa. Chyba, że jakoś się dorwę u kogoś do sprzętu i ją napiszę to się pojawi, ale nie wiem czy uda mi się Was powiadomić, dlatego sprawdzajcie bloga ^^"

wtorek, 16 grudnia 2014

RIP Pain

W nocy trzaski i Jashin wie co jeszcze. Wszyscy wyszli z pokoju.

H: Co tam się kurna dzieje?
Ka: Spać nie dają!
Ot: Morda debile!
D: To tylko Zetsu buszuje w kuchni...
Z: <wyżera z lodówki>
P: Idę go opieprzyć >_<
Ki: O, pan fochnięty coś robi.
P: >_< Zetsu! Zostaw tą lo... <potknął się na schodach i zleciał>
Aka: O_o
S: Pain?
P: <nic>
H: Marchewa!
P: <nic>
Ot: Nie udawaj!
P: <nic>
Ka: On chyba nie żyje.
D: Serio?
Ka: Przecież się nie rusza.
D: No racja.
I: Więc co robimy w takiej sytuacji?
Aka: <patrzą się na niego>
I: Imprezka!
Aka: TAK!
Ot: O_o
P: Ja żyję debile!
Aka: ...
I: Szkoda...
Ot: Itachi ty alkoholiku >_<
I: E tam.
P: <wstał i się pozbierał>
T: Szkoda, że pan Pain nie umarł.
Ki: Ta...
P: >_< <polazł do tej kuchni>
Z: <wyżera dalej>
P: Zetsu! Zostaw to!
Z: <wystraszył się i przywalił kurczakiem Painowi>
P: <padł>
Z: O_O
P: <nie rusza się>
Z: Lider nie żyje!
Aka: <zlecieli się>
I: Imprezka?
Ka: Chwila, trzeba sprawdzić czy serio nie żyje.
Ot: Sprawdzę <bada mu puls>
Aka: I?
Ot: Nie żyje O_o
Aka: Yeah! <zaciesz>
Ki: Lece po alkohol! <pobiegł>
S: A ja z tobą! <poleciał za nim>
Ot: Jest środek nocy...
D: Każda godzina jest dobra do pica.
Z: A teraz mamy bardzo dobra okazje.
Ot: Ty się nie odzywaj, zabiłeś Paina...
Z: Nikt nie płacze.
H: <przyniósł łopatę>
I: Gdzie go zakopiemy?
H: Za domem.
I: Ok. <złapał Paina za rękę i ciągnie go za sobą>
D: To my przyszykujemy jedzenie.
T: Tak! ^^
H: Dobra. <poszedł za Itachim>
Ot: Ej, ej! <poleciała za nim> Chcecie go zakopać w ogródku? Chyba żartujecie!
H: Nie.
I: A gdzie go mamy zakopać?
Ot: Na jakimś cmentarzu! Przynajmniej pogrzeb mu trzeba zrobić!
H: Jemu? A po co?
I: Właśnie. To jest niepotrzebne.
H: Zaoszczędzimy na trumnie, nagrobku i innych takich.
I: Dobrze gadasz. Chociaż raz w życiu.
H: Dzięki.
Ot: ...
H: <zaczął kopać>
I: Wrzucamy go w worku czy od razu?
H: Szkoda worka.
I: Czyli od razu.
Ot: Jesteście nienormalni!
H: E tam

Po czasie grób był gotowy.

H: Gotowe.
I: Ok <wrzucił tam ciało Paina>
H: <przysypuje ziemią>
I: <postawił krzyż>
H: I idziemy do domu pić.
I: Dokładnie.
Ot: ...

Wrócili, a tam impreza już na całego.

D: Siadajcie!
Ki: <polazł im>
S: No i mamy spokój z rudym.
Ka: Tak. W końcu.
Ot: Uważajcie jak przyjdzie was straszyć w nocy.
I: A tam gadasz.
H: No właśnie.
T: Ale Tobi bać się duchów...
D: Duchów nie ma.
T: Nie?
D: Nie.
Z: Więc nie ma się czego bać.
Ot: Ale mogą być zombie.
T: <poryczał się>
D: No i co zrobiłaś? =_=
Ot: Ja tylko powiedziałam co może być.
S: Zombie nie istnieją.
Ki: Właśnie.
Ot: A Edo Tensei?
I: Technika ożywiająca?
Ot: Tak. To można uznać jak zombie.
H: Ale ty kontrolujesz wtedy zmarłych i nie wyjadają mózgi innym.
Ka: Dokładnie.
Ot: Eh... Zobaczycie jak Pain wstanie z grobu i będzie was straszył.
I: Nie będzie.
H: Właśnie, a teraz pij.
Ot: Nie będę pić.
H: Ze mną się nie napijesz?!
Ot: Nie napiję.
Ki: Przecież ty też Paina nie lubiłaś.
Ot: Czasami był wkurzający no ale bez przesady.
H: Nie to nie.
Ot: <poszła do siebie>
Aka: <imprezują dalej>

Imprezowali przez kolejne trzy dni. Nawet Otohi pogubiła się w liczeniu pustych butelek po sake... I nadszedł w końcu pewien dzień.

 H: Otohi!
Ot: Czego się drzesz? <ogląda telewizor>
H: Zabije cię!
Ot: Mnie? A to czemu?
H: Co to ma być? <przylazł i dał jej kartkę>
Ot: <czyta> Twój koniec jest bliski?
H: Straszysz mnie? >_<
Ot: Nie i poza tym to nie moje pismo.
H: Więc czyje?
Ot: A skąd mam widzieć?
H: Niech tylko dorwę tego kto to napisał >_<
Ka: <drze się w swoim pokoju>
Ot: A ten co tam się tak bulwersuje?
Ka: <przyszedł> Który debil zostawia jakieś dziwne kartki? >_<
H: Też dostałeś?
D: <przyszedł> Nie tylko on.
Aka: <zlecieli się z dziwnymi kartkami>
Ot: A ja nic nie dostałam.
Z: Czyli ty jesteś temu winna!
Ki: Właśnie!
Ot: Ej =_= To nie ja. Poza tym jaki w tym miałabym interes?
Ki: Ty zawsze coś znajdziesz.
Ot: Zasmucę cię. To nie moja robota.
I: Więc czyja?
Ot: Nie wiem. Pokażcie no jeszcze raz te kartki.
Aka: <pokazali>
Ot: <przygląda się> Ten sam tekst, te same pismo... Czy to nie czasem charakter pisma Paina?
H: Przecież on nie żyje.
Ka: Właśnie.
T: Duch! <ryczy>
D: Duchów nie ma!
T: Więc Pain być zombie! <zaczął biegać w panice, walnął się w ścianę i padł nieprzytomny>
Aka: <patrzą na niego>
S: Przynajmniej będzie spokój na jakiś czas.
D: Tak.
Ot: Moje zdanie jest takie: Pain się chce na was zemścić.
Aka: =_=
Ot: Co?
Ka: Ściemniasz.
Z: Chcesz nas nastraszyć.
Ot: Więc chodźmy zobaczyć czy ciało Paina nadal leży zakopane.
H: Dobra! Idziemy!
Aka: <poszli>
H: <odkopał grób> Co jest...
I: Co?
H: Pusto...
I: Jak to pusto? Może głębiej go zakopałeś.
H: Już i tak więcej wykopałem. Nie ma ciała!
Aka: O_O
Ot: Mówiłam. Pain wstał z grobu. Teraz będzie was straszył.
Aka: <przerażeni>
Ot: O, odważni Akatsuki jednak się czegoś boją.
D: Ty święta też nie jesteś >_<
Ot: Możliwe, ale to wy go zakopaliście i piliście, bo umarł. Mnie to nie dotyczy, więc mi dał spokój.
Aka: >_<
Ot: A i taka uwaga. Ja wam dupy ratować przed umarlakiem nie będę.
Aka: >_<
Ot: Ciemno już idę spać. Dobranoc. <poszła> Jeszcze jedno! Zamykam drzwi na klucz!
Aka: <rzucili się wszyscy biegiem do domu>
Ot: Jak bydło... Racja, to jest było... <pozamykała drzwi i poszła spać>

Tymczasem Akatsuki w salonie przygotowują plan bitwy.

I: Więc tak. Śpimy wszyscy w salonie, żeby było bezpieczniej.
Ka: I po dwóch będzie na warcie.
D: Co ile się zmieniamy?
Ka: Co dwie godziny.
D: Dobra.
Z: Czym się będziemy bronić w razie czego?
H: Tym <pokazał>
Aka: ...
I: Widelce? Serio?
H: No co?
S: Mogłeś łyżki przynieść.
H: >_<
D: Patrzcie! On ma nawet garnek.
H: Chełm!
Aka: <śmiech>
H: Każda obrona i broń się przydadzą.
I: Tak, tak... A teraz na miejsca. Pierwszy stróżuje Hidan z Kakuzu, a potem ci zmienią się ze mną i Kisame.
H,Ka: Ok.

Akatsuki poszli spać, a Hidan i Kakuzu zostali na warcie. Co się wydarzy? Dowiemy się w następnej notce! ^^ I wybaczcie za bardzo opóźnioną notkę, ale tak to jest jak się ma kupę rzeczy do zrobienia i nie ma czasu napisać notki... Postaram się kolejną dać wkrótce. Do zobaczenia :3

sobota, 15 listopada 2014

Foch Paina

Parę dni później.

P: <kopniakiem otworzył drzwi> Wróciliśmy kurwa!
Aka: <stratowali Paina i polecieli do swoich pokoi>
P: <wstał przeklinając>
H: <wychyla się z kuchni> O, już jesteście. Nie słyszałem jak wchodziliście.
P: ...
H: No co?
P: Nic... <otrzepuje się>
Ot: <wyszła z łazienki> Pain?
P: Otohi?
Ot: Świetnie, że już wróciłeś!
P: A co tęskniłaś? ^^
Ot: Nie, trzeba kibel umyć.
P: =_=
H: <śmieje się>
Ot: I jak było na wakacjach?
P: Zajebiście!
Ot: Ale nie zaruchaliście.
P: ...Nie.
Ot: Wiedziałam.
P: Widzę, że wróciłaś do Akatsuki. Dawno?
Ot: Od paru dni.
H: Człowieku! Ty nie wiesz co tu się działo!
P: A co się działo?
Ot: Nic takiego =_= Nafaszerowali mnie z Orochimaru jakimiś tabletkami.
P: Tabletki gwałtu?! <nadzieja w głosie>
Ot: Chciałbyś.
P: ...
H: Ona się za Batmana przebrała i po Konoha tak latała.
P: O_o
Ot: Ty na mnie tak nie gada Hidan, bo sam w rajtuzach latałeś.
P: Co? <śmiech>
H: ...
Ot: On był Robinem. Jeszcze Sasuke udawał Kobiete Kot.
P: No to niezłe rzeczy nas ominęły...
Ot: Ale skoro wróciliście to znów będą się przydarzać jakieś inne debilizmy.
P: Coś sugerujesz?
Ot: Ja? Ależ skąd.
P: =_=
Ot: Też cie kocham.
P: Serio? ^^
Ot: Nie.
P: ...
H: <się zakrztusił herbatą>
P,Ot: <patrzą na niego>
H: <dusi się>
Ot: Umrzyj!
P: Wtf? Nie pomożesz mu?
Ot: Nie.
P: <klepnął Hidana z całej siły>
H: Ej! <przeszło mu> Chcesz żeby mi płuca wyleciały?!
P: Sorki.
Aka: <wparowali do salonu>
Ot: Siema.
Aka: Siema!
Ot: <wyszczerz>
D: I co powiesz ciekawego?
Ki: Jak ci życie leci?
Z: No opowiadaj!
Ot: Cóż... Wiecie, że Naruto się skończyło?
Aka: <szok>
I: Jak to?! I co ja teraz zrobię?!
Ot: A co masz zrobić? Przecież ty nie żyjesz.
I: Racja...
Ot: Itachi ćpałeś coś? O_o
I: Nie, czemu?
Ot: Bo masz oczy czerwone.
I: To sharingan! <oburzenie>
Ot: Więc po co go włączyłeś?
I: Bo mi się film ściąga na kompie i muszę wzmocnić sieć Wi-Fi.
Ot: Aha O_o
S: Ty nawet nie wiesz jaki Itachi ma zasięg! On to jak modem do Internetu!
D: Przynajmniej mogliśmy oglądać filmy z neta!
Ot: Chyba pornole...
Ka: To się wytnie.
Ot: Już to widzę... Wszyscy siedzicie w małym i ciasnym pomieszczeniu oglądając film pornograficzny. Musiało być ciekawie.
Aka: No wiesz co!
Ot: No właśnie nie wiem. Ja się tylko domyślam ^^
H: Ej! A ze mną to nie chciałaś pornola oglądać!
Ot: Bo TY to jesteś TY.
H: ...
Ot: No właśnie.
H: Ale z nimi to byś oglądała, co?!
Ot: Możliwe.
I: Nie bałabyś się, że cie no wiesz... Ten tego?
Ot: Nie, bo wiecie co by się stało z wami gdybyście nawet spróbowali. A poza tym macie Deidarę.
D: WTF?! CO?! >_<
Ot: Jesteś facetem, ale masz łagodne rysy twarzy jak kobieta. Jakby im się bardzo chciało to by cie z łatwością mogli wykorzystać.
D: <nagle przypomniał sobie wakacje> Mogłem tam umrzeć...
Ka: A kto by cie tam tknął?
T: Tobi! <tula Deidarę>
D: AAA! Zabierzcie go ode mnie! Narusza moją własność prywatną!
T: Ale Tobi kochać Deidarę.
D: Nie! Powiedzcie, że to sen!
Ot: Zmartwię cię. To się dzieje naprawdę ^^
D: Nie... T_T
Ot: Pomijając Deidarę... Mówcie czy się coś zdarzyło ciekawego na wakacjach?
Aka: Hm... <myślą>
S: Ja wiem! Jakiś żul zabrał ubrania Paina.
Ot: Hahaha, co? xD
P: Zamknij się Sasori! Milcz albo wylądujesz w kominku!
S: ...
Ot: Spokojna głowa drewniasty, ja cię obronię.
S: ^^
Ot: Więc mów, jak to się stało?
S: To było podczas kąpieli w morzu. Przyszliśmy, rozebraliśmy się i wskoczyliśmy do wody i...
Ot: Czekaj, chwila... Rozebraliście się? Ale nie do naga?
S: Do naga...
Ot: O_o
S: Ale nikt nas nie widział! Wybraliśmy odosobnione miejsce!
Ot: Ok... I co dalej?
S: No więc wskoczyliśmy do wody i pływaliśmy. W tedy podszedł jakiś żebrak do naszych ubrań i wybrał rzeczy Paina. Zabrał wszystko, a Pain wyleciał z wody i za nim.
Ot: Nago?
S: Dokładnie.
Ot: O matko <śmiech>
S: Chociaż to i żebrak, ale biegać to on umiał. Pobiegł w stronę deptaku i oczywiście przyrodzenie Paina widzieli wszyscy którzy tam byli. Żebrak zwiał z ubraniami, a ten wrócił do nas.
P: Dobra i koniec historii. Podobało się? >_<
Ot: Bardzo ^^
P: ...
Ot: A nie mogłeś użyć Rinnegana?
P: Nie, bo mi się zamoczył.
Ot: Aha O_o
P: <siedzi zły i czerwony jak burak>
Ka: Ej, Sasori, ale zapomniałeś o jednym fakcie.
S: Co? A, racja.
Ot: Jakim fakcie?
P: Żadnym!
Ka: Jak Pain stał przez chwilę na tym deptaku to przyczepił się do niego jakiś pedał i chciał z nim współżyć.
Ot: Serio? xD
Ka: No.
P: Możecie przestać?!
I: Oho, i trauma na całe życie.
Aka: <wybuchnęli śmiechem>
P: <zbiera mu się na płacz>
D: Zaraz się popłacze.
Ki: Chyba tak.
P: <poryczał się i poszedł do siebie>
Ot: Jaki on się wrażliwy stał. <śmiech> Chwila!
Aka: ?
Ot: Gdzie jest Hidan?
T: On być tutaj. <pokazuje palcem>
H: <leży na podłodze skulony i dusi się ze śmiechu>
Ki: On umiera?
D: Chyba tak.
Aka: <patrzą na niego i nie wiedzą co zrobić>
Ot: <machnęła ręką> Zostawcie go. Więc co się jeszcze ciekawego wydarzyło?
Aka: Pomyślmy... <myślą>
H: <dalej się dusi>
T: <zgłasza się>
Ot: Tak Tobi?
T: A Tobi nasiusiał do wody! ^^
Ot: Eee... Aha...
D: I potem wszyscy się dziwiliśmy czemu woda taka ciepła! >_<
Ki: Ale ty też potem nasikałeś.
D: Ja?! Nie! Przestańcie na mnie zwalać! To był Zetsu!
Z: Nie prawda!
D: Prawda!
Z: Nie!
Ot: Ok, ok. Uspokójcie się. Teraz to już nie ważne.
D,Z: >_<
Ot: Jak tam z Hidanem?
I: <patrzy> Dalej się dusi.
Ot: Ok. <znów go olała> Jeszcze jakieś historie?
Ki: Pamiętacie jak Paina użądliła osa?
D: To było świetne!
I: Jadł loda i akurat usiadła mu na nim osa. Nie zauważył jej i zjadł, a ta go użądliła.
S: A potem jaką miał twarz spuchniętą! <zaczął się śmiać>
I: Aż zdjęcie zrobiłem <wyciągnął komórkę i pokazał>
Ot: O matko <śmiech>
Aka: <oglądają i się śmieją>
P: Ja wszystko słyszę! <drze się z pokoju>
Ot: To fajnie.
P: >_<
Ka: Przypomniało mi się!
Ot: Co takiego?
Ka: Pamiętacie jak Pain poszedł do sklepu?
Aka: <zaczęli się śmiać>
Ot: Ej! Ale o co chodzi! Ja nic nie wiem!
P: I dobrze! Przestańcie mnie obgadywać! >_<
Ot: Czemu? Fajnie jest.
P: >_<
Ot: Więc?
D: Poszedł do sklepu kupić sobie krem do golenia.
T: Tobi iść z nim! Bo Tobi chcieć płyn do kąpieli!
D: Tak, tak. No i kupił ten krem. Później...
Ki: ...Później ja wszedłem do łazienki i zobaczyłem zakup Paina. Na etykiecie widniał napis "Krem do golenia dla kobiet".
Ot: <parsknęła śmiechem>
Ki: Czekaj! To jeszcze nie koniec! Pod spodem był napis "Do miejsc intymnych".
Aka: <śmiech>
Ot: Poważnie? xD
Ki: No jasne, że poważnie!
I: Jak on mógł być tak ślepy i nie widzieć co kupuje.
Ka: Potem my się z niego śmiali, że krem przeznaczony na dół ma na górze.
P: Przestańcie się śmiać! Każdy się mógł pomylić!
Z: Jasne, jasne.
P: To przez Tobiego! Cały czas mi marudził nad uchem!
T: Tobi się tylko pytać czy Pain mi kupić płyn truskawkowy czy brzoskwiniowy.
P: I przez ciebie kupiłem krem dla kobiet! >_<
T: Tobi nie chcieć źle.
S: Dobry Tobi, dobry. <klepie go>
Aka: <śmieją się>
P: Foch kurwa! <trzasnął drzwiami>
Ot: Ooo, czyżby Pain się na nas obraził?
S: Najwyraźniej.
Ot: Właśnie! Jak tam Hidan?
Aka: <look na Hidana>
H: <śpi se>
D: Wtf...
I: Zasnął?
S: Najwyraźniej.
Ka: Ja go nie będę targać do pokoju. Nie ma mowy.
Ot: A ktoś ci każe? Nie. Niech tu śpi.
T: Ale Tobi jak iść do kuchni w nocy to się móc wywalić.
D: Tobi, ile razy mam ci mówić, że ty się wywalasz tylko wypierdalasz.
T: A to nie być to samo?
D: Dla ciebie nie.
T: Tobi zapamiętać! ^^
D: I tak zapomnisz...
Ot: No tośmy se pogadali, a teraz idziemy spać.
Aka: Tak jest! <polecieli>

Czy Akatsuki na pewno będą mogli spać spokojnie? Czy może coś wydarzy się w nocy? A czy Pain w końcu się na nich odfochnie? Dowiemy się tego w następnej notce! Do zobaczenia! ^^

niedziela, 19 października 2014

Batman, Robin i Kobieta Kot

Ot: Mam plan!
O: O matko...
H: Jaki?
Ot: Jak każdy superbohater muszę mieć pomoc!
O: I?
Ot: I ja też będę ją miała! Hidan!
H: Co ja?
Ot: Będziesz Robinem!
H: CO?! NIE!
Ot: Tak! Zobacz jakie fajne! <wyciągnęła zielone rajtuzy>
H: Chyba cie powaliło! Nie założę tego!
Ot: Założysz!
H: Spieprzaj! >_<

Godzinę później.

H: <stoi przebrany za Robina>
Ot: Cudnie ^^
H: Ta =_=
O: Ślicznie ci Hidan.
H: Odwal się =_=
Ot: Ideolo.
H: W kroku mnie kuźwa ciśnie!
Ot: Oj tam.

Nagle dzwonek do drzwi.

O: <poszedł otworzyć>
Sa: Orochimaru? O_o
O: No ja, a kto?
Sa: Czemu jesteś popisany?
O: Hę?
Sa: No na twarzy.
O: O_o <poleciał do łazienki i patrzy w lustro> AAAAA!
Ot: O, hej Sasuke.
Sa: Hej? <patrzy na nią, a potem na Hidana i śmiech>
H: ...Zabije go zaraz...
Ot: Oj uspokój się Robin.
H: Jestem Hidan!
Ot: Trudno.
H: Nie trudno. Takie mi imię dano więc je mam.
Ot: Na chrzcie?
H: Tak. Co? NIE!
Ot: Ha! Przyznałeś się do innej religii!
H: Zabije cię!
Ot: Pff.
H: >_<
Sa: <stoi i nie ogarnia o co chodzi>
Ot: Sasuś po coś przyszedł?
Sa: Szukałem Orochimaru...
O: <nadal w łazience i usiłuje zmyć z siebie pisak>
Ot: Fajnie ^^
Sa: Ta... A z tobą wszystko w porządku?
Ot: Jasne ^^
H: No chyba nie =_=
Ot: Ale skoro już tu Sasuś jesteś...
Sa: Sasuke.
Ot: Ok, Sasuś.
Sa: ...
Ot: No więc idziesz z nami do Konohy.
Sa: A po co?
Ot: Poszukać roboty.
Sa: A czy Batman nie wychodził w nocy?
Ot: W nocy to Robin pornole ogląda.
H: Ej! >_<
Ot: Więc trzeba iść teraz i pomagać ludziom.
Sa: A ja po co?
Ot: Do towarzystwa.
Sa: Aha...
Ot: No to idziemy <ciągnie Hidana>
H: Ej! Chwila! Ja nigdzie nie idę!
Ot: Idziesz.
H: Nie w tym stroju!
Ot: Idziesz! <wyciągnęła go z domu>

Parę minut później w lesie Otohi dostała olśnienia.

Ot: Wiem!
H: Co wiesz?
Ot: Jestem genialna!
Sa: Czy ja wiem...
Ot: Jest Batman czyli ja, jest Robin czyli Hidan, ale Sasuke to Sasuke!
Sa: I niech tak zostanie.
Ot: Nie! Ja wiem kim ty będziesz!
Sa: Nie chce wiedzieć...
H: Ale ja chce!
Ot: Sasuke będzie Kobietą Kotem!
Sa: NIE!
H: <śmieje się>
Ot: Tak! <w jeden mig przebrała Sasuke>
Sa: ...
H: <tarza się po ziemi ze śmiechu>
Sa: =_="
Ot: Wyglądasz uroczo!
Sa: Ta... =_="
Ot: Ale czegoś brakuje...
Sa: Nie, wszystko jest...
Ot: Wiem! Uszka! <założyła mu>
H: <płacze ze śmiechu>
Ot: Teraz jest w porządku.
Sa: <wygląda jak idiota>
Ot: No to mamy Kobietę Kot do kompletu.
Sa: ...
H: <ogarnął się w końcu> O matko... Dawno się tak nie uśmiałem.
Ot: Trochę jest płaska jak na kobietę, ale nie każda dziewczyna ma cycki.
Sa: Jestem facetem!
Ot: Czy ja wiem...
H: Nie w tym momencie chyba <śmieje się>
Ot: Robin przestań, bo padaczkę dostaniesz.
H: Nic mi nie będzie.
Ot: To się śliną udławisz.
Sa: A niech się udławi. Wtedy ja się będę śmiał ^^
H: =_=
Sa: No co?
H: Jajco =_=
Sa: Chyba twoje.
H: No w tej chwili raczej nie twoje <znów się śmieje>
Sa: <wkurzony>
Ot: Spokój! Idziemy do Konohy! Ludzie nas potrzebują!
Sa: Ta...

Poszli i dotarli na miejsce.

Ot: No to szukajmy ludzi którzy potrzebują pomocy.
Sa: Ta...
H: Eh...
Ot: Do roboty! Nie obijać się!
H,Sa: <poszli z nią niechętnie>
Ot: <zadowolona>
Żul: Panie, dej pan 5 złoty.
Ot: Ja nie mam, ale oni mają. <pokazała na kolegów>
H, Sa: Co?!
Ot: Dajcie mu.
H: Ja nie mam.
Sa: A ja nie dam.
Ot: <mord w oczach> Bo będziecie chodzić w tych strojach przez tydzień!
H,Sa: Nie!
Ot: Więc dalej!
H: Eh... <wyciągnął drobne>
Sa: <też i uzbierali 5 zł>
Ż: <zadowolony i poszedł na piwo>
Ot: Brawo, jestem z was dumna ^^
H,Sa: Ta...
Ot: No to idziemy dalej!
H: ...
Sa: W co ja się wpakowałem...
H: Pociesz się, ja też się na to nie pisałem...
Ot: Co tam marudzicie?
H: Nic!
Sa: Właśnie, nic!

Parę metrów dalej spotkali pijanego Jiraiyę.

Jiraiya: O ja! Batman!
Ot: Siema ^^
J: <look na Sasuke> Niezła kobita.
Sa: ...
J: Trochę płaska, ale ujdzie.
H: O_o
J: <przysuwa się do niego>
Sa: Ej >_< Odsuń się ode mnie.
J: Mała spokojnie. Nic ci nie zrobię.
Sa: Nie jestem mała!
H: <zaczął znów się śmiać>
Ot: Widzę, że masz adoratora.
Sa: =_=
J: Skoczymy do mnie? <objął go>
Sa: <przywalił mu> Zostaw mnie zboczeńcu!
J: Ostra! Lubię takie!
Sa: >_<
J: A buzi dasz? <przysuwa się>
Sa: Zostaw mnie kurna! <odsuwa się>
J: No chodź <podchodzi>
Sa: <zaczął uciekać>
J: No nie uciekaj. <goni go>
Sa: AAAAA!
Ot: Cóż... Kobieta Kot nas opuściła...
H: Ta <śmieje się>
Ot: A ty się ogarnij! <walnęła go>
H: Ała! >_<
Ot: Idziemy.
H: ... <poszedł za nią>
Ot: <stanęła nagle>
H: Hm?
Ot: O ja! Pisiont groszy!
H: O_o
Ot: <schyliła się> A nie, dwajścia.
H: O_o
Ot: <poszła dalej>
H: To było dziwne...

Spotkali po drodze Tsunade.

Tsunade: A wy co tu robicie?!
Ot: Jestem Batman, a to Robin <pokazała na Hidana>
T: Hę? O_o
Ot: Jestem Batmanem!
T: Czy ty się dobrze czujesz?
H: Raczej wątpię...

Nagle przeleciał obok nich Sasuke z wrzaskiem, a za nim zaśliniony Jiraiya.

T: O_o Co to było...
Ot: Kobieta Kot.
T: Przecież to był Sasuke!
Ot: Kiedyś był.
T: Aha O_o
Ot: Nom.
T: Ok, a teraz wypad z wioski, bo wszyscy mi tu zaraz zdziczeją.
Ot: Ej! >_<
T: Żadne ej!
H: Tak, tak. Już idziemy <ciągnie Otohi za sobą>
Ot: Puszczaj!
H: Nie i cicho.
Ot: <gryzie go>
H: Ała! Przestań <walnął ją>
Ot: <zgon>
H: O_o <sprawdza tętno> Uff... Żyje...
Ot: <chrapie>
H: ...Przynajmniej zataszczę ją z powrotem do domu... <poszedł>

A tymczasem Sasuke nadal ucieka przed napalonym Jiraiyą. Ciekawe czy go dopadnie xD Miejmy tylko nadzieję, że Otohi w końcu wróci do normalności i nie będzie się już bawić w Batmana. Do zobaczenia w następnej notce ^^

sobota, 4 października 2014

Joker

Trzy godziny później.

H: A co jeśli ona się zgubiła?
O: Na pewno nie.
H: Nie ma jej już trzy godziny.
O: Poczekajmy jeszcze. W sumie Jokera nie tak łatwo znaleźć.
H: Przecież on nie istnieje...
O: Otóż to.
Ot: <widać ją na horyzoncie>
O: O, idzie.
H: No nareszcie! Ale czekaj... <wytęża wzrok> Co ona tam za sobą ciągnie? O_o
O: Nie wiem O_o
Ot: <podeszła> Jestem już ^^ I mam Jokera! <pokazuje na niego>
H,O: <patrzą w szoku>
Ot: Mówiłam, że go znajdę ^^
Joker: <chce coś powiedzieć, ale jest zakneblowany>
H: Kto to kurde jest?!
O: No właśnie!
Ot: Mówię wam, że Joker =_=
O: <ściągnął mu chustkę>
J: No nareszcie! Co tu się dzieje?! Czemu mnie ta wariatka związała?!
H: Obecnie jest Batmanem i szukała Jokera.
J: Hę?
H: Znalazła ciebie i przyprowadziła.
O: Pewnie cię zaraz wypuści wolno. W końcu nie jesteś Jokerem.
J: E, jestem?
H,O: Hę?
J: Na imię mam Joker.
Ot: Mówiłam, że go przyprowadzę! A wy mi nie wierzyliście!
O: Ale ten facet nie wygląda na niego...
J: Ja nie wiem o co wam chodzi, ale rozwiążcie mnie! Muszę wracać.
Ot: Nigdzie nie pójdziesz!
J: No ej! Ja ci nic nie zrobiłem!
O: Chwila, a gdzie musisz wracać?
J: Do swoich! Jakbyście nie zauważyli to nie jestem z tej bajki!
H: No w sumie wyglądasz dziwnie, to fakt.
O: Hidan ty lepiej nie wyglądasz.
H: ...Zaraz ci przywalę!
O: ...
J: Wypuścicie mnie?
Ot: Nie.
O: Czekaj <przygląda mu się> Mam wrażenie, że cie gdzieś widziałem...
H: Hę?
O: Już wiem! <spojrzał na Otohi> Jak mogłaś?!
H: <nie kuma o co chodzi>
O: Czemu porwałaś Jokera z Kuroshitsuji?!
Ot: >_>
H: Chwila! CO?!
O: Faktycznie to jest Joker, ale nie z Batamana tylko z Kuroshitsuji! Gadaj skąd go wytrzasnęłaś!?
Ot: ...Nie ważne, że jest z Kuroshitsuji! Ważne, że to JOKER!
H: Ten facet jest nie z naszego świata!
J: No właśnie! Dziękuję za pomoc...
Ot: A co mnie to obchodzi! I tak jakby tam został to by zginął!
J: Dokła... Chwila, co?
Ot: Nic, nie słyszałeś tego.
J: O_o
O: Nawet jeśli ma zginać to tam a nie tutaj!
Ot: A co za różnica!
O: Taka, że masz go wypuścić!
Ot: Nie!
O: Tak!
Ot: Nie!
O: Tak!
J: Rozwiążcie mnie!
Ot: NIE! Zginiesz z mojej ręki!
J: Weźcie ją do psychiatryka! Ona jest nienormalna!
H: No co ty nie powiesz?
J: ...
H: Ale serio. Orochimaru zrób coś! <wydarł mu się do ucha>
O: X_x <padł>
H: Kurde...
J: Brawo dziadku.
H: Nie jestem dziadkiem marchewo!
J: Nie jestem marchewą!
H: Jesteś! Masz pomarańczowe włosy! Prawie jak nasz lider!
Ot: Morda! Ja tu rządzę! <mord w oczach>
H,J: <milczą>
Ot: Hidan! Ugotujemy go!
H,J: CO?!
Ot: I zjemy!
H,J: CO?! O_o
Ot: Buhahahahahaha!
J: Odbiło jej...
H: No co ty nie powiesz...
Ot: Hidan! Prowadź naszego więźnia do piwnicy!
H: Po co tam?
Ot: Poczeka sobie ^^ A ty obierzesz ziemniaki do tego ^^
H: ...Nie.
Ot: Co?
H: Mówię nie.
Ot: No to seksu nie będzie.
H: Czekaj, co?!
Ot: Nie będzie.
H: Dobra! Zrobię co każesz!
Ot: Za późno. Już sobie sama poradzę.
H: ...
J: Ja nie chcę umierać T_T
Ot: Przestań ryczeć! Chłop jesteś czy baba?!
J: <zamilkł>
Ot: Albo wiecie co? Zmieniłam zdanie. Nie będę robić z niego zupy.
H,J: Uff...
Ot: Obedrzemy go ze skóry!
H,J: HĘ?! O_O
Ot: Buhahahahahaha!
J: Boże! Czym ja sobie zawiniłem takie okrucieństwa T_T
H: Tutaj Boga nie ma, tutaj jest Jashin.
J: Jashin?
H: Tak ^^
Ot: Nie słuchaj go. Jashina nie ma, to tylko wytwór wyobraźni Hidana.
H: Nie prawda!
Ot: Znów się będziesz o to ze mną kłócił?
H: Tak, bo on istnieje!
Ot: Świetnie. To ciebie też obedrę ze skóry.
H: ...Co?
Ot: To co słyszałeś. A twego członka oddam cyganom.
H: ...
Ot: <uśmiech>
J: Ja chce do domu... <ryczy cicho i mruczy pod nosem>
Ot: Albo mam lepszy pomysł!
J: Czy może być gorzej...?
H: U niej to tak.
J: Nie pocieszyłeś.
H: Wiem.
Ot: No więc...

Nagle zadzwonił telefon.

Ot: <odebrała i rozmawia z kimś>
H,J: <patrzą>
Ot: <skończyła i jest smutna>
H: Co się stało?
Ot: Kazali mi oddać Jokera do jego świata.
J: Świetnie!
H: A kto dzwonił?
Ot: Sebastian.
H: Ten z Kuroshitsuji?
Ot: Tak.
H: Przynajmniej on cie przekonał.
Ot: Powiedział, że jak nie oddam Jokera to ciebie zrobi śmiertelnym i nie będę już mogła się nad tobą znęcać.
H: O_o
Ot: No... Już nie będę wtedy mogła ci głowy odcinać czy innych rzeczy...
J: Ok...
H: A podobno Batman pomagał ludziom...
Ot: Ludziom tak, ale nie takim jak ty ^^
H: =_=
J: Więc wypuść mnie.
Ot: <rozwiązała go>
J: No nareszcie!
Ot: <uściskała go> Żegnaj Jokerku. Szkoda, że nie mogłam cie w ostateczności wypchać i postawić przed domem jako strach na wróble.
J: O_o <uciekł szybko>
H: Ale mu spieszno do domu.
Ot: I tak się życiem nie nacieszy, bo jak wróci to od razu zostanie zabity <uśmiech>
H: Hę?
Ot: Akurat mają scenę jak zostaje zabity, więc wiesz...
H: Aha... <spojrzał na Orochimaru> A on dalej nieprzytomny.
Ot: To dobrze <psychopatyczny uśmiech>
H: Chyba go nie chcesz zgwałcić...
Ot: Nie jestem tobą debilu. Ja nie gwałcę wszystkiego co się rusza.
H: Ej >_<
Ot: Prawda kole w oczy.
H: >_<
Ot: <przyniosła flamaster>
H: Co robisz?
Ot: Upiększam Orochimaru. <wymalowała mu cudne wzroki na twarzy> Pięknie ^^
H: O matko... Nie chciałbym mieć Paina na czole...
Ot: <uśmiech>
H: Jak się obudzi i spojrzy w lustro to cie zabije.
Ot: Nie zabije.
H: Skąd wiesz?
Ot: Bo jakby to zrobił, to kto by napisał kolejną notkę?
H: On?
Ot: Hahahahaha! Chciałabym to zobaczyć.
H: Da się załatwić.
Ot: <mord w oczach>
H: Żartowałem ^^
O: <obudził się i wstał> Co się stało?
Ot: Hidan cie powalił.
O: Serio?
H: Powiedzmy.
O: <patrzy na Otohi> Nareszcie! Stałaś się normalna!
H: Racja O_o
Ot: To fajnie ^^
H: Tabletka przestała działać.
O: To wypijmy herbatkę na tą cześć, bo mnie suszy.
Ot: Ok.
O: <zrobił herbatkę i przyniósł cukier>
H: <pocukrował>
O: <też pocukrował>
Ot: Dzięki... A ja to co?
O: Nie masz więcej cukru?
Ot: Jest, ale w kostkach. Z tego co pamiętam to w szafce obok pieca. Hidan przynieść.
H: Czemu ja?
Ot: Bo tak.
H: ... <poszedł i przyniósł>
Ot: Grzeczny piesek ^^ <pocukrowała>
H: Ta...
Ot: <wypiła herbatę jednym łykiem> Dobra herbatka ^^
O: Dzięki.
Ot: Świetnie! A teraz idziemy ocalić świat! Gdzie jest mój strój Bataman?!
H,O: O_o
H: Podobno jej przeszło...
O: No miało! Przecież już było wszystko ok...
Ot: <poleciała się przebrać w swój strój>
O: <myśli> Hidan...
H: Co?
O: Skąd wziąłeś ten cukier?
H: No z tej szafki co mi kazała.
O: <poszedł sprawdzić> Hidan! Ty idioto!
H: <przyleciał> Co?!
O: Cukier stoi obok, a ty dałeś jej te tabletki!
H: CO?! To co one tam robiły?! Myślałeś, że je wywaliłeś!
O: Schowałem je tutaj!
H: To czemu wyglądały inaczej, co?!
O: Bo zrobiłem różne formy! Mam nawet formę królika i kota a nawet wilka!
H: ...
Ot: <wpadła do kuchni> Jestem Batmanem!
H,O: ...
H: Znów się zacznie...
O: Tak...

To jeszcze nie koniec naszej przygody z Batmanem! W kolejnej notce dowiemy się co takiego Otohi wymyśliła i jak potoczą się dalej sprawy! ^^ P.S. Przepraszam za długie czekanie na notkę...

poniedziałek, 15 września 2014

Tabletki

Następnego dnia.

O: <siedzi i je zadowolony śniadanie>
H: <śpi z głową z garnku z czymś żółtym>
Ot: ...Nie chce wiedzieć co tu się działo, ani nie chce wiedzieć co to jest to żółte...
O: A zabalowaliśmy wczoraj ^^ A to żółte to sok z cytryny ^^
Ot: Aha... A skąd mieliście cytrynę?
O: Macie przecież w piwnicy cały zapas.
Ot: Nie wiedziałam...
O: To już wiesz.
Ot: Ta... <siadła i je śniadanie>
O: <patrzy się na nią>
Ot: Dziwnie się zachowujesz.
O: Ja? Nieee.
Ot: Mów o co chodzi i czemu tak zacieszasz.
O: Pamiętasz naszą rozmowę?
Ot: Tylko mi nie mów, że się będę hajtać z tym czymś! <pokazała na Hidana>
O: Jeszcze nie teraz.
Ot: To nie zmienia faktu, że mam to zrobić!
O: Wymyśliłem tabletki!
Ot: Co? Jakie tabletki?
O: Na uspokojenie ^^
Ot: Dla siebie czy Hidana?
O: Dla ciebie!
Ot: Hę?
O: Dzięki nim będziesz spokojniejsza!
Ot: Ale ja jestem spokojna...
O: Ty tylko tego biedaka zamęczyć, a jeszcze ślubu nie macie.
Ot: ...
O: Co nie, Hidan? <klepnął go w ramię>
H: <spadł z krzesła, a miska wylądowała mu na głowie> Co jest w modę?!
O: Ups...
Ot: Ta "ups".
H: <podniósł się i ściągnął miskę> Co to jest? <wącha> Orochimaru! Naszczałeś do tej miski?!
O: Nie! To sok z cytryny!
H: Nie kłam!
Ot: <wzięła patelnie z pieca i walnęła go nią> Spokój.
H: Ała! X_x
Ot: Daj mi w ciszy zjeść.
H: <masuje głowę> O, Otohi.
Ot: No patrz. Wczas się zorientowałeś.
O: Ale wracając do tych tabletek...
H: Jakich tabletek?
O: Tych na uspokojenie.
H: A! No i co? Zrobiłeś je?
O: Tak.
H: Świetnie! Otohi łykaj!
Ot: Hidan. Po pierwsze: nie mów do mnie jak w jakimś pornolu, po drugie: nie będę niczego brała, a po trzecie: nie naginaj mojej cierpliwości.
H: ...
O: A skąd ty wiesz jak się mówi w pornolach? Oglądasz?
Ot: Nie, ale jak Hidan włączy na fulla to słyszę wszystko, pomimo, że nie nie chcę.
H: Widzisz! Uczysz się nieświadomie ^^
Ot: Też mi nauka...
H: Oro, to gdzie te tabletki?
O: Tu są <podał mu>
H: <podsuwa Otohi>
Ot: <stara się go ignorować>
H: <podsuwa bliżej>
Ot: Przestań! <wbiła mu widelec w dłoń>
H: AŁA! KURWA!
Ot: <je dalej spokojnie>
H: <wyciągnął widelec> To bolało!
Ot: I dobrze.
H: <siedzi zły i wysyła na migi jakieś sygnały do Orochimaru>
O: <ogarnia o co mu chodzi i przytakuje>
Ot: <spojrzała na nich i patrzy podejrzanie>
H: <wstał i złapał ją mocno>
Ot: Hidan! Co ty robisz?!
H: Orochimaru teraz!
O: <wpycha jej tabletkę>
Ot: <ugryzła go>
O: <nie dał się i wepchnął jej tabletkę do buzi>
Ot: <połknęła mimowolnie>
H: Udało się! ^^
O: Tak ^^
Ot: Pozabijam was!
O: Zaraz będziesz spokojniejsza.
H: I będę się mógł za nią brać ^^
Ot: Won ode mnie psie jebany!
O: Nie przeklinaj to nie ładnie.
Ot: >_<
O: A teraz grzecznie pójdziesz spać. Kiedy się obudzisz, będziesz spokojniejsza.
Ot: Nigdzie nie idę >_<
H: <walnął ją tak, że straciła przytomność> Idziesz. <zatachał ją do łóżka i wrócił do Orochimaru>
O: Jak się obudzi będzie twoja.
H: No ja myślę ^^ Przynajmniej jak się będę chciał do niej dobrać to już mnie nie uderzy.
O: Przyjmie cię z otwartymi ramionami.
H: Wolałbym nogami.
O: Jak chcesz.

Godzinę później.

H: Kiedy się obudzi? Nie mogę się doczekać.
O: W sumie to już dawno powinna...
H: <poszedł sprawdzić> Orochimaru! <drze się> Nie ma jej!
O: Co?! Jak to nie ma?!
H: No nie ma! <wygrzebał z jej pokoju słownik synonimów> Brakuje jej! Skończyła się! Towar wyszedł!
O: Towar wyszedł? WTF?! Hidan co cy pierdolisz?!
H: A bo ja wiem? Tak tu pisze.
O: ...Ale czekaj! Może ona serio wyszła gdzieś?
H: <w mgnieniu oka przeczesał cały dom> Pusto!
O: Dwór?
H: Dobra! <wyleciał i się drze> Orochimaru!
O: <przyleciał> Co?
H: Patrz! <pokazuje na coś na dachu>
O: O Jezu...
H: To raczej nie Jezus.
O: Wiem przecież! Tak tylko powiedziałem...
H: Otohi! Złaź stamtąd!.
Ot: Nie zejdę!
O: Co ty robisz?! I w coś ty się ubrała?
Ot: Ja się nie ubrałam! To moja prawdziwa postać!
H: Ja pierdole... Ale czemu BATMAN?!
Ot: Bo nim jestem!
O: Powinno być Batwoman albo Catwoman.
H: Nie ważne. To twoja wina!
O: Moja?!
H: Ty i te twoje tabletki! Miała być spokojna, a jej totalnie odbiło!
O: Cóż. Teraz jest was dwóch.
H: Walnąć cię?!
O: Nie dzięki. Hm... Więc wynalazłem nowy narkotyk ^^
H: I z czego się cieszyć debilu?! Pain mnie zabije jak wróci!
O: Niby czemu?
H: Kolejny Tobi na karku?!
O: Jakby nie patrzeć to jest nadal ciut mądrzejsza od niego i ciebie razem biorąc.
H: Zaraz cie zabiję!
O: Przestań mi grozić!
Ot: Hej! Wy tam!
H,O: <spojrzeli na nią>
Ot: Mam pomysł!
O: Jaki?
Ot: Trzeba zabić Jokera!
H,O: Hę?
Ot: Uratujmy świat przed nim!
H: A skąd ja ci do cholery Jokera wytrzasnę?!
O: Pomińmy fakt, że on nie istnieje.
Ot: Istnieje szaleńcze!
O: Nie jestem szaleńcem, tylko twoim ojcem.
Ot: Ja nie mam rodziców! Moi rodzice nie żyją! Zostali zabici! A popcorn się wysypał!
O: ...Jaki kurde popcorn?
H: A bo kiedyś oglądaliśmy Batmana i Tobi tak się rozryczał w tym momencie, że Otohi cały popcorn wywalił.
O: Mogę się domyślić co się działo dalej.
H: Ta...
Ot: <majstruje coś>
H: Otohi co ty tam robisz?
Ot: Swój znak!
H: <patrzy się> Ej O_o Skąd ty masz taki wielki reflektor? O_o
Ot: Zamówiłam na Allegro, tak jak strój.
H: Niby kiedy?!
Ot: Niedawno. Przyszło ekspresem ^^
H: ...
O: Matko... Z czego ty masz ten znak nietoperza?
Ot: Z nietoperza.
O: Hę? O_o
Ot: Wypchanego. Z pokoju Kakuzu.
H: To on trzymał tam takie świństwo?
Ot: Jak dobrze poszukasz to wszystko znajdziesz.
H: Wolałbym nie...
Ot: <zamontowała znak> Ta da! Jak tylko będzie ciemno mój znak ukaże się na niebie!
H: Oro... Kiedy ta tabletka przestanie działać?
O: A bo ja wiem.
H: Jak to?!
O: No normalnie. Trzeba czekać aż jej przejdzie.
H: Coś czuje, że nie prędko...
Ot: Buhahahahaha!
H: I z czego rżysz?
Ot: Niech się Joker zacznie mnie obawiać!
H: On nie istnieje.
Ot: Istnieje! I pójdę po niego! Zobaczysz! <pobiegła>
H: ...
O: Jeszcze go tu przyprowadzi.
H: Weź nie strasz...
O: Ja tylko uprzedzam fakty.
H: Ta... Trzeba na nią czekać.
O: A no trzeba.

Czy Otohi przyprowadzi Jokera? Czy na zawsze będzie Batmanem? Dowiemy się już wkrótce!
P.S. Kto chce być powiadamiany o nowych notkach niech zostawi komentarz w Menu w Powiadamiam.

czwartek, 4 września 2014

Włamywacz

Oboje zaczęli się skradać do kuchni skąd dochodziły dziwne odgłosy.

Ot: Chyba się ktoś włamał do kuchni. <szept>
H: Słyszę. <też szept>
Ot: Ale czego tam szuka?
H: A bo ja wiem.
Ot: Dobra, zrobimy tak: ja wchodzę, a ty mnie ubezpieczasz.
H: Czyli pilnuje twojego tyłka? ^^
Ot: ...Tak =_=
H: Świetnie!
Ot: No ja się nie będę tak cieszyć.
H: Czemu? T_T
Ot: Bo jesteś zboczony.
H: A tam.
Ot: Zboczeniec.
H: ...
Ot: Poza tym jakbym ja ciebie puściła pierwszego do kuchni to są tylko możliwe dwie wersje wydarzeń.
H: Jakie?
Ot: Pierwsza to, że jak wejdziesz to od razu oberwiesz od napastnika, a druga wersja to, że zemdlejesz ze strachu. <chwila namysłu> Albo coś gorszego niż zemdlejesz...
H: Czyli?
Ot: Domyśl się geniuszu =_=
H: >_<
Ot: Nie ważne. Idziemy!
H: Ok, ok.

Otohi ostrożnie weszła do kuchni i widząc cień włamywacza z okrzykiem bojowym walnęła go kijem bejsbolowym. Hidan zawtórował jej okrzykiem, ale raczej to był okrzyk strachu...

Ot: Buhahaha! Mamy cię! Hinda włącz światło. Zobaczymy włamywacza.
H: <włączył>
Ot,H: O______O
Ot: OROCHIMARU?!
O: <leży nieprzytomny z serem w buzi>
H: No to nieźle ojca załatwiłaś. On w ogóle żyje?
Ot: <tyka Orochimaru>
O: <mruknął coś>
Ot: Żyje...
H: Hehehe
Ot: A ty co się cieszysz?! Zabiłabym go!
H: >_>
Ot: Tylko po kiego on tu siedział w kuchni...
H: Nie wiem. Sądząc po serze w buzi chyba głodny był.
Ot: Dzięki za informacje Sherlocku.
H: Nie ma za co ^^ A kto to Sherlock?
Ot: ...Nie ważne.
H: To co robimy z panem wężowatym?
Ot: Nic. Poczekamy aż się obudzi.

Godzinę później.

O: <ocknął się> Moja głowa... O, serek.
Ot: EKHEM!
O: <spojrzał> Otohi! Jak miło cię wi...
Ot: <walnęła go z buta>
H: Hahahaha!
O: Ała! No co ty robisz?!
Ot: Co ja robię? Co ty robisz?!
O: Eee... Jem ser?
Ot: W środku nocy?! Co ty tu w ogóle robisz?!
O: No bo zgłodniałem i nie miałem co jeść.
Ot: Więc przyszedłeś tutaj, żeby sobie coś zjeść...?
O: Tak.
Ot: ...
O: No co? Z głodu miałem paść?
Ot: To nie mogłeś iść do sklepu do Konohy? Albo Kabuto tam posłać?
O: Za daleko było. Tu bliżej. A Kabuto tak słodko spał z Sasuke i nie chciałem go budzić...
H: Kabuto spał z Sasuke? O_o
Ot: ...Uznam, że tego nie słyszałam...
O: Ale spał w sensie, że obok! Do późna grali na konsoli!
H: Już się nie tłumacz zboczeńcu!
Ot: Przygadał kocioł garnkowi...
H: >_<
O: Mogę dojeść ten ser?
Ot: A dojedz. Ja już i tak tego nie tknę...
H: No ja też nie.
O: Dzięki ^^ <je dalej>
Ot: Mogłeś chociaż zapukać, a nie tak się skradać.
O: A po co? Wiedziałem, że tylko Hidan jest w domu, więc pewnie i tak by nie usłyszał.
Ot: Więc wolałeś się włamać?
O: Tak ^^ Jednak nie wiedziałem, że ty też tu jesteś.
Ot: Jak widzisz jestem.
O: A właśnie. Dzięki, że mnie tak mocno walnęłaś.
Ot,H: Hę? O_o
O: Przypomniało mi się gdzie posiałem mój portfel.
Ot: ...Spoko...
H: Chcecie coś do picia? Bo ja bym się sake napił.
O: O! To ja też chce!
Ot: Ja chce cole.
H: <nalał sake i podał cole>
O: A tak w ogóle to czemu tu jesteś? <do Otohi>
Ot: Wróciłam.
O: Wróciłaś? To cudownie! <tula ją>
Ot: Dusisz mnie!
O: To tylko ojcowska miłość.
Ot: Zaraz mnie udusisz!
H: <śmieje się>
Ot: Ty przestań się śmiać, a ty mnie puść!
H,O: Ok, ok.
Ot: Moje kości...
O: Akatsuki jeszcze nie wrócili, co nie?
H: Nie.
O: Czyli macie wolną chatę?
H: Tak.
O: I jesteście tylko tu sami?
H: No tak.
O: Spaliście już ze sobą?
Ot: <wypluła całą cole na twarz Hidana>
H: ...
O: No co?
Ot: Orochimaru! Chyba cie porąbało!
O: Ale czemu?
H: Wiesz, jeszcze się do niej nie dobrałem. Ale mam to w planach ^^
Ot: Hidan! <rzuciła w niego pustą puszką>
H: Ała!
O: Otohi ja się martwię o ciebie!
Ot: Hę?!
O: Nie będziesz wiecznie młoda. Inne dziewczyny w twoim wieku już za mąż wyszły, a ty co! Nie możesz dłużej czekać. Jak tak dalej pójdzie to zostaniesz starą panną.
Ot: To zostanę i w czym problem?
O: Tak nie można! T_T
Ot: Mnie to nie przeszkadza.
H: Ale poruchać zawsze możesz!
Ot: <wzięła kij bejsbolowy i walnęła go nim>
H: <padł nieprzytomny>
O: Dlaczego bijesz swojego przyszłego męża?
Ot: Jakiego kurna męża?! To tylko zboczona kupa mięsa!
O: Jak tak dalej pójdzie to można będzie to zaliczyć do przemocy w rodzinie.
Ot: Co ty kurna bredzisz?!
O: Mam nadzieje, że po takich wybrykach Hidan cie zechce. Albo chociaż ktoś inny.
Ot: Nawąchałeś się czegoś?! <lampka jej się zapaliła> Chwila... Pokaż no ten ser!
O: Hę?
Ot: <wyrwała mu kawałek sera i wącha> Nie wydaje się być spleśniały...
O: Otohi słuchaj. Jeszcze masz szansę na poprawę. Ja nie chcę cię zabierać do specjalisty.
Ot: Jakiego znów specjalisty?
O: Psycholog i te sprawy.
Ot: ...Twierdzisz, że jestem szurnięta? Popatrz na siebie! Albo na Akatsuki! Jestem bardziej normalniejsza niż wy wszyscy razem wzięci!
O: Spokojnie. Wdech wydech.
Ot: ...Denerwujesz mnie.
H: <ocknął się> Moja głowa... <patrzy na nich> Coś mnie ominęło?
Ot: Nie =_=
O: Namawiam Otohi do poprawy i małżeństwa.
H: A do seksu?
O: To swoją drogą.
Ot: Ja się na nic nie zgadzam! Orochimaru! Co ci tak nagle odbiło?!
O: Stary już jestem. Wnuki bym chciał.
Ot: ... <widać jak duszyczka ulatuje z jej ciała>
H: Otohi! T_T <łapie ją i wciska z powrotem>
Ot: ...Jakie wnuki?
O: No dzieci. Może jedno albo dwójkę.
Ot: Nie będzie żadnych dzieci =_=
O: Ale czemu? T_T
Ot: Bo nie!
H: Spokojnie! <klepie Orochimaru> Chcesz dzieci? Będą dzieci.
Ot: Ty się na ten temat nie wypowiadaj!
H: Czemu?
Ot: Nie lubię dzieci, ale nie będę ich krzywdzić takim ojcem. Ja współczuje twoim rodzicom, że musieli akurat mieć takie coś jak ty.
H: ...
Ot: Nie kropkuj mi tu, bo taka jest prawda.
O: To z kim chcesz te dzieci?
Ot: Z nikim =_=
O: Ale...
Ot: Żadnego ale. Czemu Kabuto nie zmuszasz to takich rzeczy?
O: Bo Kabuto to Kabuto, a ty to ty.
Ot: Aleś walnął wytłumaczenie... Nie ważne. Idę spać. I jak któryś z was wejdzie mi do pokoju to pozabijam! <poszła>
O: Nerwowa się bidulka zrobiła.
H: Czasami to aż czuć od niej tą agresje.
O: Posiedzę w laboratorium. Może zrobię jakieś tabletki uspokajające.
H: O! Najlepiej!
O: To ja się zbieram. Takie rzeczy nie mogą czekać. <poszedł>
H: <siedzi zadowolony i pije sake> Może w końcu znów porucham ^^

Co się stanie dalej? Czy Orochimaru zrobi tabletki uspokajające? Tego dowiemy się w następnej notce! Dzięki za czytanie i do zobaczenia ^^ Niech Jashin będzie z wami! :3

niedziela, 27 lipca 2014

Sami w domu

Ot: Ło Jezu! Jak dawno mnie tu nie było!
H: <walnął ją>
Ot: Ała!
H: Nie bluźnij! >_<
Ot: Ja nie wierze w twojego boga, który NIE istnieje.
H: Istnieje! >_<
Ot: Znów się zaczyna...
H: Ale on istnieje!
Ot: W twojej wyobraźni. A teraz cicho, bo się zbieram w sobie.
H: Co robisz?
Ot: Musze jakoś stawić czoła sytuacji. Osoby czytające ten blog mnie już kilka miesięcy na oczy nie widziały...
H: Ale oni cie nigdy na oczy nie widzieli...
Ot: W przenośni Hidan, w przenośni.
H: W czym?
Ot: ...Nie ważne. Po prostu zamilcz na chwilę.
H: Ok, ok.
Ot: No więc tak... Ekhem... Przepraszam...
H: Aleś pojechała.
Ot: ...Co?
H: Myślałem, że walniesz jakąś przemowę z przeprosinami, a ty tylko "przepraszam" i koniec.
Ot: Jeszcze nie skończyłam, bo mi przerwałeś.
H: Jasne, zwalaj na mnie.
Ot: Miałeś być cicho.
H: No wiem.
Ot: <westchnęła> Nie masz nic innego do roboty?
H: W tej chwili? Nie.
Ot: A tak w ogóle to gdzie reszta?
H: Pojechali na wakacje.
Ot: Co? Jak to?
H: Normalnie. Nie było cie tyle czasu, a oni chcieli chcieć wyjechać, wiec pojechali.
Ot: I nie poczekali na mnie?! >_<
H: Jak nie dawałaś oznak życia to cie w zupełności olali.
Ot: Ta... Teraz widzę jacy z nich kumple... Ale chwila! Ciebie też zostawili?
H: Niestety.
Ot: Nie awanturowałeś się?
H: Po dobroci tutaj nie zostałem.
Ot: Czyli zmusili cie do zostania?
H: Tak...
Ot: I ty "genialny" Hidan poddałeś się ich działaniom? <zaraz zacznie się śmiać>
H: =_=
Ot: ^^
H: Uśpili mnie, związali i wrzucili do piwnicy.
Ot: Ale jednak się uwolniłeś. Coś jednak potrafisz. Jak długo ci to zajęło?
H: Dwa dni.
Ot: Nie kłam.
H: Dobra. Tydzień.
Ot: Zdolny chłopak <śmieje się pod nosem>
H: ...
Ot: Ale koniec tego. Daj mi w końcu dokończyć te przemówienie.
H: Nawet nie zaczęłaś.
Ot: Zaczęłam, ale mi przerwałeś i cicho bądź!
H: Ok.
Ot: <westchnęła> Powiem szybko, żeby ten debil znów mi nie przerwał. Przepraszam, że tak długo mnie nie było i nie dawałam oznak życia, ale czasami tak bywa, że w życiu nie ma się na nic czasu i człowiek jest ciągle zalatany. Mam nadzieje, że mi wybaczycie.
H: Skończyłaś?
Ot: Teraz tak.
H: Świetnie, bo głodny jestem.
Ot: A co mnie to obchodzi? Idź sobie coś zrobić do jedzenia.
H: Po co, skoro ty tu jesteś?
Ot: To, że tu jestem nie znaczy, że będę cie karmiła.
H: Więc po co tutaj przyszłaś?
Ot: Bo tu mieszkałam kiedyś? W sumie znów tu mieszam.
H: No, wiec marsz do kuchni i rób mi jedzenie.
Ot: Bo miejsce kobiety jest w kuchni?
H: Dokładnie.
Ot: Świetnie. Zaraz posprzątam twój pokój tak, że tylko ściany i podłoga zostaną.
H: Jeszcze sufit.
Ot: To się jeszcze zobaczy. A nie chcesz przypadkiem mieć ładny wgląd na niebo nocą?
H: Nie...
Ot: Jakby była burza to mógłby cie piorun walnąć.
H: Piorun pioruna nie walnie ^^
Ot: Więc ciebie pierdolnie ^^
H: =_="
Ot: EJ O_o
H: Co?
Ot: Właśnie sobie coś uświadomiłam...
H: Niby co?
Ot: Że skoro Akatsuki wyjechali to jesteśmy sami O_o
H: No i?
Ot: Całkiem sami... O_o
H: <miga mu lampka nad głową i nagle się zaświeciła> A! Ja! Ty! My! Sami!
Ot: ...Brawo geniuszu.
H: Ja facet, ty kobita i będzie się działo!
Ot: Nic się nie będzie działo.
H: Będzie! Będzie zabawa! Będzie się działo! I znowu nocy będzie mało. Będzie głośno, będzie radośnie. Znów przeruchamy razem całą noc.
Ot: NIE.
H: Ale czemu?
Ot: Bo nie. Poza tym w tej piosence jest "przetańczymy" a nie "przeruchamy".
H: Moja wersja jest lepsza <wyszczerz>
Ot: Nie jest. I odczep się ode mnie.
H: <smutna minka>
Ot: Nie działa to na mnie.
H: Jesteś okrutna!
Ot: I co robisz? Popłaczesz się i polecisz do pokoju?
H: <tak właśnie zrobił>
Ot: O_o
H: <siedzi w pokoju i ryczy>
Ot: <poszła do niego> Ej O_o Dziwny jakiś jesteś.
H: Nie jestem!
Ot: I... Co to jest? <podnosi jakąś gazetę z podłogi>  Jak powiększyć penisa.... Fuj! <rzuciła gazetę>
H: Próbowałem, ale nie wyszło.
Ot: Poszło w drugą stronę? Biedaku. <zaśmiała się>
H: Nic się z nim nie stało!
Ot: Jaka szkoda.
H: ...
Ot: Ale wiem jak można go powiększyć.
H: Jak? <nadzieja i błysk w oku>
Ot: Zawołam tu jakiegoś dzikusa, złapie cie za członka i będzie tak długo ciągnął, aż stanie się długi. Co ty na to?
H: Ja tak nie chcę...
Ot: Szkoda. Fajny filmik na YouTube by było.
H: Nie!
Ot: To na RedTube jak wolisz.
H: ...
Ot: Dobra. Czas spać.
H: A kolacja?
Ot: Ja nie jestem głodna. Chcesz to idź sobie zrobić sam.
H: Już nie chce mi się jeść.
Ot: No widzisz. Dobranoc.
H: Ej, czekaj. Nie śpisz ze mną?
Ot: Nie zboczeńcu. <wyszła z pokoju i poszła do siebie>

Środek nocy.

Ot: <wychyliła się zza drzwi> Hidan idioto. Przestań łazić po nocy po domu.
H: <też się wychyla zza swoich drzwi> Ja? Ja nic nie robię! Śpię sobie smacznie i słyszę jak ty hałasujesz.
Ot: To nie ja.
H: Ja też nie.
Ot: Skoro to ani ja, ani ty.... To kto?
H: Nie wiem O_o
Ot: Może Akatsuki już wrócili z wakacji.
H: To niemożliwe. Mają wrócić dopiero za miesiąc.
Ot: Jesteś pewny?
H: Tak =_=
Ot: Ok, ok. Wierzę. W takim razie weź swoją kosę, a ja coś u siebie wygrzebie i pójdziemy sprawdzić.
H: Okej.

Otohi znalazła kij bejsbolowy i usłyszała za sobą szmer. Bez wahania zamachnęła się i walnęła napastnika z całej siły w głowę.

H: AŁA! Idiotko! Co ty robisz?!
Ot: Hidan?! A co ty robisz?!
H: Walnęłaś mnie!
Ot: Bo mnie wystraszyłeś! I nie drzyj się tak.
H: Sama się drzesz.
Ot: ...Masz kose?
H: Mam. <pokazuje> Idziemy?
Ot: Tak, ale po cichu.
H: Okej. <nagle puścił głośnego bąka>
Ot: Hidan! Co ty robisz?! <stara się aż tak głośno nie krzyczeć>
H: Ulżyłem sobie.
Ot: Fuj! <macha dłonią przed swoim nosem> Ale w moim pokoju?
H: Czysty przypadek.
Ot: ...Potem tu wywietrzę.
H: Zawsze możesz iść spać do mnie.
Ot: Nie dzięki. Reszty nie ma, więc mam wiele pokoju do wyboru.
H: Ta...
Ot: A teraz idziemy. Po cichu i bez śmierdzących bąków, jasne?
H: Jasne, jasne <głupi uśmiech>
Ot: Hidan! Nie licz na to, że padnę od tego smrodu i będziesz mi robił usta-usta.
H: <przejrzała jego plan i posmutniał na wskutek utraconej nadziei>
Ot: Eh... Chodź już. <wyszła z pokoju>
H: <kiwnął głową i poszedł za nią>

Co się stanie potem? Skąd dochodziły te dźwięki? Czy ktoś się włamał? A może rzeczywiście to Akatsuki wrócili wcześniej z wakacji niż planowali? Tego dowiemy się w kolejnej notce.

niedziela, 30 marca 2014

Bokserki

Ot: Co macie na swoje usprawiedliwienie?
Aka: Eee...
P: Ty chciałaś go przelecieć, więc też nie jesteś święta!
Ot: Ja tylko robiłam go w konia. Nie miałam zamiaru go tykać.
P: Jasne.
Ot: Pain, masz jakiś z tym problem?
P: Ja? Nie.
Ot: To się przymknij, bo cie znów wyśle do Orochimaru na badania.
P: NIE! Tylko nie tam!
Aka: <patrzą na niego zdziwieni>
I: Eee, bo my tak nie w temacie...
D: Właśnie. Czemu Pain się boi iść do Orochimaru?
Ka: Był już tam kiedyś w ostatnich dniach?
Ot: Owszem był. To było wtedy kiedy poszliście na zakupy do Lidla i się zgubiliście w dziale zabawek.
Aka: Aaa.
Ki: Ok, a co z tym Orochimaru?
Ot: No więc tak: Pain nie poszedł, bo miał mi pomóc z przemeblowaniem salonu, a że mnie totalnie olał i poszedł do siebie chlać sake to go za kare wysłałam na badania do Orochimaru.
P: Nie opowiadaj tego! To jest straszne!
Ot: <olała go> Dwie godziny później Kabuto przywiózł mi go w taczce, całego posikanego i przerażonego.
P: Byłem tylko przerażony!
Ot: Posikany też.
P: ...
I: I co dalej?
Ot: Cóż, Kabuto rzekł, że Pain zrobił im tam niezłą demolkę w laboratorium, a kiedy go dorwali w końcu i związali to zaczął się modlić.
Aka: On? Serio?
P: ...
Ot: Tak. A przyczyną tego zachowania i posikania się była zwykła szczepionka.
Aka: ...Co...?
Ot: Dokładnie. Orochimaru chciał go zaszczepić, a ten wpadł w taką panikę i taki strach, że popuścił.
Aka: <wybuchnęli śmiechem>
P: <uciekł z płaczem do siebie>
E: Ok... Nie sądziłem, że Pain to taka ciota...
Ot: On ma tylko opakowanie twardziela.
E: Zauważyłem.
Ot: Ale wracając do tematu... Jakieś usprawiedliwienie na podglądanie?
Aka: <znów przerażenie>
Ot: W takim razie poszli won do siebie, a rano będzie kara.
Z: Jaka...?
Ot: Zobaczysz, a teraz dobranoc. <złapała Erena za rękę, wrzuciła go do pokoju i zamknęła drzwi na klucz>
Aka: <poszli spać nadal przerażeni>
E: <nagle zdał sobie sprawę dlaczego uciekł z pokoju>
Ot: Nie patrz na mnie jak na gwałcicielkę =_= Ja tylko żartowałam.
E:  Mam nadzieję...
Ot: Nadzieja matką głupich.
E: Wiem właśnie...
Ot: Dobra, teraz spać.
E: <wszedł niepewny do łóżka>
Ot: Będę spać na podłodze, żebyś się w nocy czasem nie posikał ze strachu.
E: Nie jestem Pain =_=
Ot: No ja nie wiem <walnęła się na podłogę> Dobranoc.
E: Dobranoc...

Ranek.

Ot: Wstawaj! <wydarła się do ucha Erenowi>
E: AAAAAA! <spadł z łóżka>
Ot: ^^
E: To nie było miłe...
Ot: Wiem ^^
E: Chyba bębenek mi pękł...
Ot: Przejmujesz się? Ja nie. Chodź idziemy na zakupy po twoje nowe majtki.
E: Co? <niedosłyszał> Majtki? Dobra to idziemy, co nie?
Ot: <walnęła go z całej siły> Już lepiej słyszysz?
E: X_x
Ot: Chyba tak. To chodź <poszli>
E: <nadal ma gwiazdki przed oczami po tym uderzeniu>
Ot: <zaszła z nim do sklepu>
E: Otohi... To jest sexshop...
Ot: No i co?
E: Eeee czy my nie mieliśmy iść kupić mi gaci?
Ot: No to wybieraj <pokazała mu męskie stringi>
E: O_o
Ot: Wolisz te lateksowe czy z koronką?
E: O_o"
Ot: Czyli koronkowe. Kolor?
E: <ma nie ogar i milczy>
Ot: Różowe? Niebieskie? Czarne?
E: A wiesz co to są bokserki...?
Ot: Wiem.
E: to ja chce bokserki =_=
Ot: No to wybieraj <pokazała mu kolekcje ze śmiesznymi wzorkami>
E: X_x
Ot: Ten są fajne z napisem "Mam tytana w majtkach".
E: =_=
Ot: Trafne.
E: A to? <pokazał na koszulke damską, mocno skąpą z napisem "Kestem zboczona i się tego nie wstydzę">
Ot: Jeśli ci się podoba to bierz. Mikasie się to spodoba.
E: To dla ciebie ^^
Ot: Mam taką z napisem "Dziś nie zaśniesz kochanie".
E: A-aha ... Dobra, ty sobie tam kupuj co chcesz, a ja idę po normalną bieliznę <poszedł>
Ot: Ale ty jesteś nudny <poszła za nim do sklepu z bielizną>
E: A co? może ja mam z tobą latać do sexshopu i mówić wybieraj sobie stringi ja stawiam?
Ot: Niestety to już obsadzone stanowisko. Już mam kogoś od tego.
E: Wtf...?
Ot: <uśmiech>
E: Kto? I jakim cudem zgadza się na to?
Ot: To już moja słodka tajemnica. A teraz wybieraj bokserki.
E: <wybrał>
Ot: Świetnie. Wracamy.
E: Tak.
Ot: <poszli>
Żul: <zaczepił Erena> Da pan dwa złote.
E: Wypierdalaj!
Żul: No daj pan dwa złote.
E: Wypierdalaj i nie zaczepiaj ludzi, bo ci przypierdole!
Ot: Eren. Nie wolno tak traktować ludzi.
E: <przywalił żulowi i poszli dalej> Coś mówiłaś?
Ot: <mord w oczach>
E: <uśmiech>
Ot: To nie tytan ani Mikasa żebyś go tak bił.
E: To tylko jeden troll co chleje codziennie wóde =_=
Ot: Takim ludziom trzeba dać wsparcie, wskazać im drogę do nieba. Trzeba rzec im "Idź tam! Pod Biedronkę! Tam jest twoja przyszłość!" a nie pozbawiać przytomności.
E: Słuchaj, jak widzę takiego trolla który śmierdzi wódą na kilometr i zaczepia ludzi to mnie krew zalewa!
Ot: Nie widzę, żeby coś cie zalewało.
E: =_=
Ptak: <narobił Erenowi na ramie>
Ot: O, już coś cie zalało.
E: <wyskoczyła mu żyłka na czole i mocno pulsuje>
Ot: <śmieje się> Ciesz sie, że to ramie a nie głowa.
Ptak: <narobił mu na głowe>
E: Ty cholerna gnido! <użył sprzętu i jebnął ptaszysko>
Ot: Nie tak agresywnie
E: =_= Możesz przestać komentować
Ot: Prawda boli? :3
E: Tak =_=
Ot: <uśmiech> Chodź do domu.

Gdy wrócili zastali Akatsuki przy telewizorem.

Ki: <spojrzał na Erena> Matko. Kto cie tak obesrał?
E: Bez komentarza <poszedł sie umyć>
Ot: Atak gołębia.
T: Tobi znać ten ból. Tobi kiedyś też zostać zafajdany przez ptaszka.
H: A czy to nie był czasem ptaszek Deidary?
D: Mnie do tego nie mieszaj.
Ka: On penisa miał na myśli debilu...
D: ...
Aka: <smieją sie>
E: <wrócił już czysty i przebrany>
Ot: <usmiech>
E: Już lepiej.
Ot: To dobrze :3
I: Myłeś sie mydłem waniliowym?
E: Nie, zwyczajnym?
I: To źle... Bardzo źle...
E. O_o Hę?
I: To mydło intymne do Hidana.
Ka: Już nie jest. Jest tam coś innego.
I: Niby co?
Ki: Ostatnio kazaliśmy sie spuścić do butelki Tobiemu.
T: Tobi dał z siebie wszystko! <duma>
E: ...
Ot: Cóż Eren... <spojrzała na jego morderczą minę> Było miło, ale coś czuję, że już musisz wracać do swojego świata <uśmiech>
E: Czemu akurat teraz... Właśnie obmyślam piękny plan...
Mikasa: <wpadła> Eren! Kochanie! <tula go>
Aka: Wtf?!
E: What the hell?!
M: Musimy wracać! Nasze dziecko płacze!
Aka: O_o
M: Nie możesz zostawić go samego! Ono potrzebuje ojca! <wzieła Erena na rece i wyszła z nim>
Aka: O_o
M: <zniknęła z Erenem>
I: Nie wróci...
Ot: Nie wróci...

Na zakończenie pomódlmy sie za Erena i uczcijmy jego pamięć minutą ciszy.
Przepraszam, że notka się długo nie pojawiała, ale wynikły pewne przeszkody (brak czasu i problem z bloggerem). A co do Erena to nie martwcie się. Nie ma dziecka z Mikasą. Ta dziewczyna po prostu się tak stęskniła za swoim "braciszkiem", że Arminowi kazała w pieluszkach chodzić.

niedziela, 23 lutego 2014

Kolejne wydarzenia

Dwa dni minęły normalnie. Jednak Otohi nadal obawiała się co Akatsuki wymyślą. I nadszedł niestety/w końcu ten dzień...

D: Eren!
E: <siedzi w salonie> O co chodzi?
D: Chodź no na chwilę do łazienki!
E: Po co?
D: Bo mi się włosy wkręciły w prostownicę!
E: ...Wiedziałem, że to debil. <mruknął pod nosem> Zawołaj kogoś innego!
D: Ale mi nikt inny nie pomoże.
E: <westchnął> Ok, już idę <wstał>

Eren zaszedł do łazienki, jednak nie zastał tam Deidary. Jego nie, ale kogoś innego tak...

Ot: <akurat wychodziła spod prysznica>
E: O_O
Ot: AAAAA! <walnęła Erena>
E: <padł znokautowany z głową w muszli>
Ot: O_o
E: <nieprzytomny>
Ot: <wyszła i owinęła się ręcznikiem> Eren? <tyka go>
E: <nic>
Ot: ...Zabije ich.

Godzinę później.

E: <budzi się na kanapie> Moja głowa... Czemu jestem mokry?
Ot: Jakby ci to powiedzieć <siedzi ubrana obok> Oberwałeś ode mnie i wpadłeś do klopa.
E: ...
Ot: No...
E: Nie wiedziałem, że jesteś w łazience... Czemu się nie zamknęłaś?
Ot: Bo zamek jest zepsuty, ale jak widać Akatsuki to wykorzystało.
E: Deidara mi kazał przyjść do łazienki...
Ot: Już wszystko wiem. To był pomysł Deidary i Sasoriego. Już odbywają karę.
E: Serio?
Ot: Tak.

Tymczasem u Deidary i Sasoriego....

D: Czemu to my musimy kąpać Tobiego?!
S: Bo twój plan nie wypalił =_=
T: <zaciesza>
D: Mógłbyś Tobi przynajmniej nie myć się przy nas nago!
S: A co zazdrościsz mu penisa?
D: Pff! A ty w ogóle go nie masz!
S: ...
D: <śmieje się>
S: <walnął go>
D: <wpadł do wanny>
T,S: <śmieją się>
D: Ty durniu!
S: Odwal się!

A w salonie....

Ot: Ale bądź czujny. Oni pewnie coś jeszcze szykują
E: Ta...
Ot: Będzie dobrze.
E: Ta...
Ot: Przestań z tym "ta" =_=
E: Ta...
Ot: Bo Mikase zawołam!
E: NIE! O_o
Ot: No ^^ A teraz idziemy jeść.
E: Ok.

Poszli do kuchni, gdzie wszyscy reszta już siedzi.

Ki: <podał każdemu jedzenie>
I: Jadalne to?
Ki: Jadalne =_=
Ot: <siadła> Jak będzie niejadalna to Kisame zginie ^^
Ki: Wiem...
E: <usiadł i rozległ się głośny pierd>
Aka: O_o
E: <czerwony jak burak>
Aka: <patrzą się na niego>
E: <nie wie jak się zachować>
H: <nagle wybuchnął śmiechem>
Aka: <patrzą na Hidana>
H: Nieźle mi wyszło z tą pierdzącą poduszką <dalej się śmieje>
E: ...
Ot: <wstała i podeszła do Hidana>

Z uwagi na bardzo drastyczną scenę nie została ona zobrazowana. A co się stało z Hidanem?

Kilkaset milionów kilometrów dalej.

H: <jego głowa leży i się dalej śmieje> Warto było.

Wracamy do kuchni.

Ot: No. Smacznego.
Aka: <jedzą>
E: <je nadal lekko czerwony z powodu tej poduszki>
Aka: <zjedli>
Ka: <zmywa>
Ot: Jeszcze ktoś ma zamiar wywinąć jakiś numer Erenowi?
Aka: <milczą>
Ot: Pamiętajcie, że mam was na oku.
Aka: Tak, wiemy <rozeszli sie>
Ot: Eren nie stresuj się tak <klepnęła go w plecy>
E: <zakrztusił się>
Ot: O_o
T: <przybiegł> Tobi pomoże!
Ot: Nie trzeba!
T: Ale Tobi mieć strój! <pokazuje na swoje wdzianko: majtki na głowie i ręcznik jaki peleryna>
E: <dalej się krztusi>
Ot: Patrz jak to robi specjalista <walnęła Erena mocniej niż wcześniej>
E: <padł twarzą w talerz nieprzytomny>
Ot: Ups...
T: Otohi go zabić!
E: X_x
T: Co my teraz zrobić?
Ot: Nie wiem... Czekaj <sprawdza mu puls>
T: On nie żyć?!
Aka: <przylecieli> Co się dzieje?
T: Eren nie żyć!
Aka: Serio?!
T: Tak!
Aka: <zacieszają>
S: Zrobię trumnę!
Z: Przyniosę kwiatki!
I: Ja skołuję świeczki!
Ki: Mogę poszukać księdza!
P: Ksiądz? A po co?
Ki: Żeby go pochował?
P: Nie trzeba. Zakopiemy go w lesie albo do rzeki wrzucimy.
Ot: ...DEBILE!
Aka: <spojrzeli na nią>
Ot: On żyje =_= Jest tylko nieprzytomny.
Aka: <zawiedzeni>
E: <leży z twarzą w jedzeniu>
Ot: A teraz zanieście go do pokoju.
Aka: Ok... <wzięli Erena, wytarli go i zanieśli>
Ot: <poszła za nimi dla pewności>
Aka: <zanieśli do pokoju i wrzucili do łóżka>
Ot: ...Mieliście go położyć, a nie rzucać jak przedmiot.
P: Oj tam.
Ot: ...
Aka: <poszli>
Ot: <siedzi przy Erenie i patrzy na niego>
E: <nieprzytomny>
Ot: Hm... Ciekawe czy to co Itachi mówił o jego bokserkach to prawda...

Retrospekcja.

I: Otohi! <przyleciał do jej pokoju>
Ot: O co chodzi? Znów zgubiłeś szła kontaktowe?
I: Ja nie noszę kontaktów!
Ot: Tak, tak. Co chcesz?
I: Ale nie krzycz, bo to tak przypadkiem.
Ot: Co przypadkiem?
I: Trenowałem sharingan i zobaczyłem przez ubrania Erena jakie ma bokserki.
Ot: Jesteś zboczony, wiesz?
I: To nie tak!
Ot: Jasne. Ja myślałam, że ty jesteś hetero...
I: Bo jestem!
Ot: Niech ci będzie. I co z tymi bokserkami?
I: On ma na nich wzorki!
Ot: Fascynujące...
I: Są to kucyki!
Ot: Co? O_o
I: Kojarzysz tą bajkę z kucykami?
Ot: My Little Pony: Przyjaźń to magia?
I: No dokładnie! To w te kucyki Eren na bokserki!

Koniec retrospekcji.

Ot: Sprawdźmy... <podniosła mu spodnie i wybuchnęła śmiechem> Oj Itachi, miałeś racje <śmieje się dalej>
E: <obudził się i spojrzał  na nią> Co ty robisz O_o
Ot: Badam twoją anatomię. Sprawdzam czy twój penis przyda się komuś na przeszczep jak umrzesz <uśmiech>
E: To nie taki zły pomysł, oddam organy jeśli umrę, bo tutaj to nie wiem czy przeżyję >_>
Ot: Twojego członka przeszczepiłabym Sasuke. Może by się w końcu na coś przydał.
E: <patrzy na nią jak na wariatkę> Ten emo? O_o Wiedziałem, że on jest jakiś zniewieściały... Eh <podciągnął spodnie>
Ot: <spuściła mu je znów> Patrz <pokazała na jego bokserki> Masz bieliznę w kucyki. Twój penis się kończy na zadzie Rarity. Przypadek? Nie sądzę.
E: Te bokserki to prezent na urodziny >_> Nie moja wina, że tylko one mi zostały... Wszystkie inne jakie miałem z sobą zniknęły zeszłej nocy...
Ot: To stąd Tobi miał namioty z bokserek...
E: Co? O_o
Ot: Nic, nic.
E: W każdym razie muszę iść kupić nowe.
Ot: To jutro pójdziemy.
E: Ok.
Ot: Noc już jest, więc się posuń.
E: Co? Już noc?
Ot: No. Jak się zakrztusiłeś to byłeś byłeś potem cały dzień nieprzytomny.
E: O_O
Ot: Pomogę ci się rozebrać <jednym ruchem rozebrała Erena do naga>
P: <spojrzał przez szparę w drzwiach> Ooo! Będzie seks! ^^
Ot: Nie, nie będzie =_= Eren szykuje się do spania.
P: Jasne ^^
Ot: Poszedł won, bo inaczej wylądujesz tam gdzie Hidan! W kawałkach!
P: <zwiał>
Ot: No ^^ <zamknęła drzwi i spojrzała na nagiego Erena>
E: <zakrywa się czerwony> O_O
Ot: A teraz się posuń.
E:  <nadal się zakrywa czerwony, ale jakoś się posunął>
Ot: <rozebrała się do bielizny i położyła obok>
E: A czemu ja do naga?
Ot: Bo chcę się w nocy do ciebie dobrać.
E: O_O
Ot: I nie będziesz już wtedy prawiczkiem ^^
E: Eeee <założył bokserki> Ja na razie podziękuję.
Ot: Szkoda. Miałam zamiaru użyć wibratora Konan.
E: O_O <zwiał, ale wpadł na podsłuchujących pod drzwiami Akatsuki> O_O <patrzy na nich>
Ot: A wy co tu robicie?!
Aka: M-my? N-nic...
Ot: <podeszła z mordem w oczach>
Aka: <przełknęli ślinę>

Co się stało z Akatsuki? Czy wylądowali tam gdzie Hidan lub oberwało im się znacznie gorzej? Dowiemy się w następnej notce :3

Ślepota

D: Otohi dokąd idziesz z ta patelką? O.o
Ot: Do Itachiego.
D: Po co?
Ot: Dzisiaj ma spotkanie u okulisty.
D: A patelka po co? O.o
Ot: A myślisz, że jak go tam zaciągnę?

Chwile później.

I: <siedzi u siebie>
Ot: <wchodzi z patelką za plecami> Wierz co dzisiaj za dzień?
I: Nie
Ot: Dzisiaj idziemy do okulisty!
I: Nigdzie nie idę! Mam dobry wzrok!
Ot: Ostatnio widziałeś gołą laskę w szafie, a jak tam zajrzałam to była tylko dmuchana zabawka Hidana.
I: Ale ona tam była!
Ot: Nie prawda a teraz do okulisty!
I: Nie!
Ot: <walnęła go patelką w łeb>
H: <siedzi w salonie>
Ot: <wiezie w taczce Itachiego>
T: Otohi chcieć zakopać ciało Itachiego! Tobi widzieć jak wywozi go taczką!
H: Otohi co ty wyrabiasz? Zgwałciłaś go aż stracił przytomność?
Ot: Zboczeniec =.=
H: Więc co mu zrobiłaś?
Ot: Lekkie znieczulenie.
H: Widać... A gdzie go wieziesz?
Ot: Do okulisty.
H: Sam nie umie zajść?
Ot: Jak widać nie <pojechała>

Po drodze spotkała Yuko z Kakuzu i Painem.

Y: A ty dokąd?
P: Zabiłaś Itachiego? O.O Jak?
Ot: Nie zabiłam =.= Nie widzisz, że oddycha?
P: Zobaczył cię nago i stracił przytomność?
Ot: <wyciągnęła patelkę i przywaliła mu>
P: X.x
Ka: Ja go nieść nie będę! <odsunął się do Paina>
Y: Już wiem! To dzisiaj Itachi ma iść do okulisty!
Ot: Tak, a że sam nie pójdzie to trzeba mu w tym pomóc.
Y: Powodzenia.
Ot: Dzięki. A wy skąd wracacie?
Y: Z zakupów.
Ka: Nie widać? <pokazuje swój pusty portfel>
Ot: No tak... Ale gdzie macie zakupy?
Y: Kisamie niesie.
Ki: <doszedł w końcu do nich obładowany towarami> Jestem wykończony...
Ot: Kazaliście mu to nieść? O.o
Y: Jasne. Co się będziemy przemęczać. Przekupiliśmy go rybim żarciem.
Ki: O smaku owocowym! ^^
Ot: Aha O.o Dobra idę, bo mi się jeszcze za wcześnie obudzi.
Y: Jasne.

Otohi zawiozła Itachiego do okulisty. Tam został przywiązany do krzesła, aby nie uciekł. Także uniemożliwiono mu zamknięcie oczu, bo zazwyczaj nie dawał się badać.

I: Wypuście mnie! Ja nie chce!
Ot: Uspokój się. Zajrzy ci tylko w oczy i po kłopocie.
I: To są tortury!
Ot: Jak będziesz grzeczny to dostaniesz lizaka.
I: Dobrze...

Dziewczyna wyszła na zewnątrz i czekała aż Itachiemu lekarz zbada oczy. Oczywiście nie obeszło się bez wrzasków...

Ot: I co ci powiedział? <siedzi w taczce, a Itachi ją pcha>
I: Że jest lepiej, ale dał mi krople do oczu.
Ot: No widzisz? Nie było tak źle. Nawet dostałeś naklejkę "dzielny pacjent" i cukierka.
I: Tak <duma i jedzie prosto na słup>
Ot: Itachi...
I: Hm?
Ot: Czy tobie lekarze teraz zakropił oczy?
I: Tak, a co?
Ot: Bo jedziesz prosto na słup!
I: Co?!

Niestety było za późno. Itachi jechał w słup, w który Otohi przywaliła...

Ot: Idioto! Przez ciebie będę mieć guza!
I: Przepraszam...
Ot: Trzeba było powiedzieć, że nic nie widzisz!
I: >.>
Ot: A teraz będę wyglądać jak jednorożec!
I: Lubisz jednorożce.
Ot: Nie denerwuj mnie bardziej! <wepchała go do taczki i jedzie z nim do domu>

Po czasie dojechali do organizacji.

I: <idąc nie wycelował w drzwi i walnął w ścianę>
Ot: >.< <pomogła mu wejść>
H: <śmieje się> A jemu co? Wygląda jak obłąkany!
Ot: Ma chwilową ślepotę.
Aka: <śmiech>
I: Już mi przeszło <wyrwał się Otohi i próbuje wejść po schodach>
Ot: To jest kanapa….
I: =.= Przecież wiem  <poszedł do siebie>
H: Długo mu to tak zostanie?
Ot: Nie wiem, a co?
H: Dziś jest jego kolej gotowania obiadu.
P: Niech niebiosa trzymają nas w swojej opiece.
Ot: Mam nadzieje, że nie trzymacie w kuchni trutkę?
Ka: Jasne że nie <pobiegł szybko do kuchni i wrócił> Już nie.

Nadeszła pora gotowania obiadu.

I: <zszedł ze schodów i poszedł do kuchni>
Y: Co tam szykujesz?
I: Kroję pietruszkę
Y: Ale ty wiesz, że to są włosy Deia?
I: To już wiem czemu się na mnie darł...
D: Moje włosy T_T Mój kucyk…
Y: Tak ci lepiej.
D: Serio?
S: <wszedł do kuchni> Nie.
D: <ryczy dalej>
Y: Sasori... Mogłeś przynajmniej udawać, że mu lepiej.
S: Nie, bo jestem wredny! >D
Ot: <walnęła Sasoriego>
S: X.x <padł na ziemię>
Y: On się nie rusza... O.o
Ot: Przeżyje. To kukła.
I: <miesza w garnku>
Y: Tak w ogóle co dziś jemy? <zajrzała do środka> O.O
Ot: Co się stało? <też zajrzała> Jezus, Maria i Apostołowie...
I: Ale że o co chodzi? Jemy dziś zupę gulaszową.
Y: Chyba zupę śmieciową...
I: Jak ci się coś nie podoba to sama gotuj >.<
Ot: Itachi... W tej zupie pływają włosy Deidary, magnesy z lodówki, cała cebula, mrożona ryba i jakiś niezidentyfikowany obiekt... Yuko, co to jest?
Y: Nie wiem... Wygląda jak pieniądz...
Ot: No to Kakuzu się wścieknie.
Y: Przejmujesz się? To nie nasza wina.
Ot: Racja.
P: <przyszedł> Co tak jebie na całą organizację?
Ot: Pewnie bąka puściłeś i się dziwisz.
P: Bardzo śmieszne =.= Ja się serio pytam.
Y: To zupa Itachiego.
P: <spojrzał na nieprzytomnego Sasoriego> A ten co tu tak leży?
Ot: Zapach go powalił.
P: Widać... Ale czemu zupa tak capi?
Y: Nowa kuchnia Itachiego.
Ot: Ale przyznasz, że pachnie lepiej niż w łazience jak się wchodzi po Painie.
P: Ja cię kiedyś zabiję Otohi...
Ot: <śmiech> Powodzenia.
I: Zupa gotowa! Wołać wszystkich!
Aka: <usłyszało i przyleciało>

Niestety Tobi przyleciał pierwszy i nie zauważywszy leżącej kukły potknął się o nią i wpadł prosto na Itachiego. Ten się zachwiał i wszystko wylał do palmy Zetsu stojącej w rogu kuchni.

I: Nie!!!!! Moja zupa!
Z: Moja palma! Moja biedna Gienia! Znów niszczycie moje rośliny! <znów poleciał z płaczem>
P: Nabawi się przy nas kompleksów...
I: I co z tego?! <spojrzał na Tobeigo> Tobi! Ty popaprańcu jeden!
Ot: Zostaw go ślepoto! <trzyma go>
I: Nie jestem ślepy!
Ot: Jesteś!
Y: <tuli Tobiego> Dzęki ci Tobi!
T: <nie wie o co chodzi, ale jest dumny>
Y: Dzięki tobie nie musimy jeść tego świństwa.
H: No dobra, ale co w takim razie zjemy na obiad?
Ko: Pizzę!
Ka: Konan? O.o
Ko: Co?
Ka: Skąd się tu wzięłaś?
Ko: Byłam tu cały czas.
Ka: Aha... O.o
Ki: <szept do Kakuzu> Magia...
Ka: No...
H: Dobra, to zamawiamy pizzę!
Aka: Taaaak!

Hidan zamówił pizzę i kiedy przynieśli ją wszyscy od razu rzucili się do jedzenia. Itachi zdołowany poszedł do salonu i opłakiwał swoją zupę. Także wpadł na genialny pomysł, aby rozpalić w kominku. Niestety przez jego chwilową ślepotę wsadził do kominka nadal nieprzytomnego Sasoriego na rozpałkę. Użył techniki ognia i podpalił biedaka...

S: AAAAAA!!!!! <wyleciał z kominka jak z procy> Palę się! Palę się! Palę się!
I: <nie wie co się dzieje>
S: Mój tyłek! Boli!
I: Drewno ożyło! O.o
T: Tobi uratować! <nasikał na niego>
S: =_=
Ki: <oblał go wodą>
S: Dd razu lepiej….
Y: Nic by się nie stało gdyby Itachi nie upierał się że widzi.
I: Bo widzę!
Y: Serio?
I: Tak.
Y: <szepta coś Hidanowi>
H: <podszedł i pocałował Itachiego>
I: <odepchnął go> Ohyda!
Y: Więc jednak widzi.
I: Mówiłem wam przecież!
D: Może zamiast gadać o głupotach pójdziemy popływać w basenie Kisame?
Aka: Tak!
Ki: Nie pozwalam!
P: Ciebie nikt o zdanie nie pyta.
Ki: =.=
Aka: <polecieli>
Ot: Yuko, jak ty przekonałaś Hidana do tego by go pocałował?
Y: A to już moja mała tajemnica.

I tak całe Akatsuki do końca dnia bawili się w basenie Kisame o istnieniu którego nie wiedziały Yuko i Otohi.

czwartek, 6 lutego 2014

Wizyta

Ot: Na wstępie Sasori chciałby coś powiedzieć...
S: Owszem. Ekhem... Nie jestem rudą pizdą!
Ot: Ehehe...
S: <poszedł zły>
Ot: Przejdzie mu, spokojnie.
H: <przyleciał z pretensjami> Otohi! Otohi!
Ot: Co?
H: Ktoś ukradł moją kosę!
Ot: A na co komu twoja kosa?
H: Nie wiem, ale jej nie ma! Zniknęła!
Ot: O, już masz odpowiedź.
H: Hę?
Ot: Zniknęła. Trzeba było nie sprawdzać dziwek wróżek.
H: A są takie? O_o
Ot: Nie wiem.
H: ...Pewnie Kakuzu ukradł moją kosę!
Ka: Spieprzaj Hidan! Mnie twój kijek nie jest potrzebny!
H: Kijek?! Jak śmiesz moją świętą kosę nazywać kijkiem?!
Ka: Kosa kijek, a właściciel to jeszcze gorszy badyl.
Ot: <śmieje się>
H: .....Mam dość tego!
Ka: ?
H: Wyprowadzam się stąd!
Ot: Serio?
Aka: <przylecieli> Serio?
D: Świetnie!
I: Imprezka!
Ki: Skocze po sake!
P: W końcu wolność od tego debila!
H: ...Dobra, zostaję.
Aka: CO?!
H: Zostaję >_<
Aka: ...
I: I po co ciota nadzieje daje...
D: Ja też nie wiem...
Aka: <poszli zawiedzeni>
H: Nikt mnie nie kocha...
Ka: A twój powalony bóg? A, właśnie. On nie istnieje.
H: Istnieje!
Ot: Uspokójcie się... Hidan twoją kose ma Zetsu.
H: Co?! Jakim prawem?!
Ot: Legalnie.
H: Zabije go!
Ot: Ja mu ją dałam.
H: Że co?! Ty?!
Ot: No. Kosiarka się zepsuła, więc twoja kosa idealnie się nadała do ścięcia trawy.
H: Ty... Ty...
Ot: Co ja?
H: Naruszyłaś świętość tego przedmiotu!
Ot: Pff.
H: <wkurzony>
Ot: Nie wkurzaj się tak, bo ci podkład opadnie.
H: Ja się nie maluję!
Ot: Nie? To skąd wiesz, co to jest podkład?
H: Bo Diedara tego ostatnio w sklepie szukał.
D: CO?! <oburzył się>
H: Tak i nie wypieraj się.
D: Ja to dla Konan kupowałem!
H: Jasne, jasne.
D: Kazała mi kupić! Konan! Do nogi!
Ko: <przyszła> O co chodzi?
D: Miałem ci kupić podkład?
Ko: Miałeś.
D: Ha! Widzisz? <zadowolony>
Ko: A dla ciebie była kredka do oczu.
D: ...
H: Hahaha! Wpadłeś laleczko!
D: Morda! Nie jestem laleczką!
H: Ale używasz kredki!
D: Muszę jakoś podkreślić piękno swoich oczu!
H: A czy ja piękno swojego penisa podkreślam różową wstążeczką?
Ot: Hidan, zacznijmy od tego, że ty nie masz penisa, a co dopiero pięknego.
H: ...
Aka: <słyszeli to z salonu i się śmieją>
H: To nie było śmieszne!
Ka: Owszem było.
H: ... <poszedł zły>
Ot: Eh... Faceci...

Godzinę później.

Ot: <weszła do salonu i wyłączyła im pornola>
Aka: <oburzeni>
Ot: Cicho, ja teraz mówię. Pamiętacie Erena?
D: Tego zielonookiego chłopaka?
Ot: Tak.
I: Tego co jest z anime Shingeki no Kyojin?
Ot: Tak.
Ki: Tego w takim dziwnym mundurze wojskowym?
Ot: Tak.
Ko: Tego przystojniaka?
Ot: Tak.
Ka: Tego co zabija tytany?
Ot: Tak.
P: Aaa, to nie pamiętamy.
Ot: <mega facepalm>
T: Otohi, być wszystko dobrze?
Ot: Tak Tobi...
T: Na pewno?
Ot: Tak... No więc ten Eren znów do nas wpadnie.
P: A po co?
Ot: Wychlać ci sake =_=
P: Co?! Ja nie dam!
Ot: ...Zachowuj się.
P: Ok...
I: A po co Eren tu ma przyjść?
Ot: Wpadnie nas odwiedzić. Macie się zachowywać.
Aka: Tak, tak.
Ki: Kiedy tu będzie?
Ot: Za pół godziny.
Ka: Ok, a teraz włącz nam tego pornola.
Ot: Macie tego nie oglądać.
H: Ale my lubimy!
Ot: Nie =_=
T: <zabrał Otohi pilota> Hahaha! Tobi mieć pilot! Tobi miec pilot!
H: To włączaj a nie gadaj.
T: <włączył jakoś>
D: Przynajmniej raz się na coś przydał.
S: Dokładnie.
D: O, Sasori. Już ci przeszło?
S: Ta...
Aka: <oglądają dalej pornola>
Ot: ... <poszła do siebie>

Pół godziny później.

Eren: <puka kulturalnie do drzwi>
H: <otworzył> Nie zamawiałem męskiej dziwki.
E: Ale śmieszne...
H: No wiem <szczerzy się>
Ot: Hidan! Przestań go obrażać...
H: Ale ja nic nie robię.
Ot: Wejdź Eren i siadaj. Pijesz coś?
H: Wodę z muszli klozetowej.
Ot: Nie ciebie pytałam Hidan.
H: ...
E: Herbatę.
Ot: Okej <poszła>
H: <siadł z Erenem na kanapie i się na niego gapi>
E: Co?
H: Zabijasz dalej tytanów?
E: Tak.
H: I chcesz wybić wszystkich?
E: Dokładnie.
H: Czyli jak to zrobisz to się już nie zobaczymy.
E: Niby czemu nie?
H: Sam też jesteś tytanem, a że wybijesz wszystkie te dziwolągi to sam też musisz się zabić.
E: ...
H: <wyszczerz>
Ot: <przyniosła herbatę> Hidan daj mu spokój.
H: No co? Muszę przepytać twojego chłoptasia.
Ot: To nie mój chłoptaś.
E: Właśnie.
H: Nie? Sądzę inaczej <znaczący uśmiech>
Ot: Słuchaj Hidan, on przynajmniej jest zdecydowanie lepszy od ciebie i całej tej bandy.
H: Jest tytanem.
Ot: Każdy ma wady.
H: Pff...
Ot: A teraz go nie obgadujemy, bo on tu siedzi.
H: Niby czemu nie?
E: =_=
Ot: <walneła Hidana>
H: Ała...
Ot: Walnę mocniej jak się nie uspokoisz.
H: Ok, ok...
Aka: <przyszli, usiedli i gapią się na Erena>
E: Co?
Aka: Nic.
E: Aha...
Aka: ^^
Ot: Gadajcie co chcecie.
D: My? Nic.
Ka: Dokładnie.
P: Przyszliśmy się z Erenem przywitać.
S: Właśnie.
Ot: Jasne, jasne. Za dobrze was znam. Coś knujecie.
I: Nie knujemy. Serio.
Ki: Nie wierzysz nam?
Ot: Nie.
Z: No cóż, trudno.
Ot: <obserwuje ich>
Aka: <nic nie robią, są grzeczni>
Ot: Więc Eren co chciałeś?
E: Mogę się tu na jakiś czas wprowadzić?
Ot: Czemu?
E: Mikasa mnie prześladuje, a kapral chce mnie macać...
Ot: Levi? Przecież on ma Irvina.
E: Ta...
Ot: Dobra, jak chcesz to możesz tu zostać na jakiś czas.
E: Dzięki.
Aka: <zacieszają>
Ot: A wam co tak radośnie? Nie zaprzeczacie?
D: Nie, a czemu by mielibyśmy mieć pretensje?
P: Właśnie. Miło będzie jak Eren z nami pomieszka.
Ki: No właśnie.
Ot: ...Będę was miała na oku.
Aka: Tak jest!

Eren zamieszkał na jakiś czas z Akatsuki, a co do ich członków... Wiadomo, że coś knują. Dowiemy się tego w następnej notce. Do zobaczenia ^^

wtorek, 21 stycznia 2014

Pytania

Ot: Witajcie bo baaaaaardzo długiej przerwie!
Aka: <mord w oczach>
Ot: Eee... O co wam chodzi?
Aka: Porzuciłaś bloga! Porzuciłaś nas!
Ot: Ej, ej! Chwila! >_< Nikogo nie porzuciłam >_< Nie miałam kiedy coś napisać!
P: Jasne... Patrzcie jak ściemnia.
D: Miałaś czas pisać, ale się opierniczałaś!
Ot: Nie prawda! Nie miałam czasu! Musiałam poważne sprawy ogarniać!
Ki: Ty nawet nie masz pojęcia jak nas zawiodłaś!
I: A czytelników!
S: A przez płacz Tobiego to prawie byśmy się potopili...
H: Chyba ty. My mieliśmy ponton.
S: I nie chcieliście mnie na niego wsadzić!
H: Mokre drewno jest ciężkie i poszlibyśmy na dno.
S: <mruczy coś pod nosem>
Ka: Ale wracając do rzeczy... Otohi! Zaniedbałaś wszystkich!
Ot: Przepraszam no... <zbiera jej się na płacz> Przepraszam...
P: Ona będzie ryczeć? O_o
D: No chyba O_o
H: Kakuzu! Leć po kamerę! Trzeba to uwiecznić!
Ka: Nie mam! Zetsu ją ostatnio zjadł!
H: CO?!
Z: Chwila! Co znowu na mnie wszystko?!
H: Zeżarłeś kamerę?!
Z: Głodny byłem!
H: Ty durniu!
S: Ale mamy jeszcze aparat Itachiego.
I: Popsuł się...
S: Co? Tak nagle?
I: Wpadł do wody, kiedy ratowaliśmy się przed potopem łez Tobiego.
S: ...TOBI!
T: Tobi nic nie zrobić! <ryczy> Tobi nie chcieć!
P: Dobra! Spokój! Tobi nie rycz! Niedawno doprowadziliśmy dom do porządku!
T: <uspokoił się>
P: A wracając do ciebie Otohi...
Ot: <ryczy i smarka z ubrania Kisame>
Ki: Fuuuuuj! Weź mnie zostaw!
I: Ogarnij się...
H: Napiszesz notkę i będzie okej.
Ot: Serio?
D: Wow. Hidan w końcu powiedział coś mądrego.
H: <duma>
Ot: No to zabieram się za notkę!

10 minut później.

Ot: Teraz mamy notkę bardzo wyjątkową, bo setną ^^
P: To jest na notka gdzie czytelnicy zadali pytania i mamy na nie odpowiadać?
Ot: Dokładnie.
I: Już się boję...
Ot: Rozsiądźcie się wygodnie, a Konan też może przestać być śmieciarką.
Ko: W końcu! <siadła>
Ot: Pierwsza seria pytań jest od мιкι. Zaczynajmy! Pierwsze pytanie: Co najbardziej podoba wam się w kobietach? Hidan, może zaczniesz?
H: Hm... Co mi się podoba w kobietach? Cycki! ^^
Ot: Można się było tego spodziewać... Pain?
P: Też cycki!
Ot: Zaraz się okaże, że wszyscy odpowiecie "cycki"...
Aka: Tak ^^
Ot: ...
T: Ale Tobi dodać jeszcze, że jeszcze pupcia!
S: O! Tobi dobrze gada.
D: Zgodzę się z tym popaprańcem.
Ot: Świetnie... Pytanie drugie: Czy kiedykolwiek ukradliście majtki Tobiemu?
Aka: <cisza>
Ot: Więc?
Aka: Nie....
T: Zetsu  raz Tobiemu zjeść bokserki z Pikachu! <wielkie oburzenie>
H: Straszne...
T: Ale to być prawda!
Ot: Zetsu skomentujesz to?
Z: Wole o tym zapomnieć...
P: Były brudne?
Z: ...
P: Czyli tak.
Ot: ...A teraz pytanie bardziej do ciebie Itachi. Brzmi ono tak: Jakie soczewki nosi Itachi?
I: Ja nie nosze soczewek! >_<
Ki: Nie? <wybuchnął śmiechem> A kto ostatnio po imprezie panikował, że zgubił soczewkę i nic nie widzi? Ty.
I: ...Może i noszę i co z tego?
Ki: Jesteś ślepy.
I: Ale nie aż tak jak myślicie.
S: Jak ściągniesz je to dojdziesz spokojnie do pokoju?
I: Jasne.
S: Udowodnij.
I: Dobra! <już ściąga soczewki>
Ot: Nie! Stój!
Aka: O_o
Ot: Ehehe... Chyba nie chcecie go zabić?
H: Czyli jest ślepy jak kret.
I: <foch>
Ot: I ostatnie pytanie dla Sasoriego. Czy Sasori szuka dziewczyny?
S: E...? Że ja?
Ot: Tak, ty.
S: Nie! Ja już mam dziewczynę! Deidarę!
D: HĘ?!
S: <burak>
D: Sasori co ty kurna odpierniczasz?! Korniki ci mózg wyżarły czy jak?!
S: <dalej siedzi czerwony>
D: <przesiadł się, aby być jak najdalej od Sasoriego>
Ot: No to w końcu mroczna prawda wyszła na jaw... To tyle z pytań мιкι. Kolejna porcja pytań jest od Yuki Boshi. Pytanie do Tobiego: Tobi co masz pod maską?
T: Twarz! <zaciesza>
Aka: <facepalm>
Ot: Może pokażesz?
T: Tobi nie pokazać.
Ot: Dlaczego?
T: Bo Tobi być brzydki.
Ot: Oj tam. Spójrz na Kisame i pozbądź się kompleksów. On jest brzydki i nie chowa się pod maską.
Ki: ŻE HĘ?!?!?!
T: No dobrze <ściągnął maskę>
Aka: O_O
Ot: O w mordę...
D: On jest ładniejszy ode mnie T_T
S: Nie płacz Dei. Pocieszę cię.
D: Nie! Dam sobie radę!
T: <ubrał maskę>
H: Twarz lepsza niż Otohi.
Ot: ...Dzięki.
H: Ależ proszę ^^
Ot: Kolejne pytanie: Itachi, za co kochasz Saska?
I: Braciszka?
Ot: No raczej.
I: Że jest taki słodki i taki kawaii i lecą na niego wszystkie laski!
Ki: Ok...
I: No co? Jest moim kochanym młodszym braciszkiem!
P: Masz hopla na jego punkcie.
I: Nie mam >_<
Ot: Chwila... Mam tu pytanie do Sasuke, ale go nie ma. Itaś weź zadzwoń po niego.
I: Się robi!

15 minut później.

O,Kab: <przywlekli Sasuke>
I: Braciszku! T_T
Ot: Co mu się stało? O_o
Kab: Małe omdlenie...
O: Tak się ucieszył, że Itachi do niego zadzwonił, że zemdlał.
Ot: Aha... Ale dojdzie do siebie?
O: Jasne. Mam na to sposób. Kabuto?
Kab: <pochylił się nas Sasuke>
Ko: Yaoi? O_o
Kab: ...Nie!
Ko: Ok....
Kab: Sasuke, masz węża w spodniach.
Sa: CO?! <wstał jak oparzony>
O: Zawsze działa.
Ot: Nie będę pytała dlaczego...
Sa: <zaczął latać po całym domu>
P: Ej! Nie demoluj niczego kurde!
Sa: Zabierzcie to! Zabierzcie to!
I: Sasuke! Spokój! Nic tam nie masz!
Sa: Na prawdę?
I: Tak.
Ot: Nawet swojego własnego "węża" ^^
Sa: ...
I: To było chamskie...
Ot: Trudno. Sasuke! Pytanie do ciebie: Sas, jak wytrzymujesz z Oro i Kabuto?
Sa: No właśnie nie wytrzymuje!
Ot: Rozwiniesz temat?
Sa: Orochimaru mnie podgląda w nocy! Cały czas!
Ot: Ojciec wstydź się...
O: Ale to w celach naukowych!
Sa: A Kabuto mnie dotyka w intymnych miejscach!
Ot: Tak jakbyś je miał...
Sa: <zaraz się popłacze>
I: Sasuś nie płacz <głaszcze go>
Kab: Ja go nie dotykam dla wyjaśnienia! Przeprowadzam na nim badania!
Ot: Nie będę się zagłębiać w wasze erotyczne zabawy.
Sa,O,Kab: ...
Ot: Pytanie do naszej roślinki: Zetsu, dlaczego dajesz kwiatom imiona?
Z: Odpowiedź jest prosta ^^ Jak ludzie nazywają zwierzątka to ja nazywam kwiatki.
Ot: A takie pytanie ode mnie... Czemu nadajesz takie starodawne imiona typu Genowefa albo Aldona?
Z: Bo stare jest piękne!
Aka: Lol...
Ot: Teraz pytanko dla Deidary i Sasoriego: Deidara, dlaczego uważasz, że sztuka to eksplozja? Sasori, dlaczego sztuka powinna być wieczna?
D: To wiadomo, że najpiękniejsze rzeczy tworzą się poprzez eksplozję!
S: Pomimo tego, że cie kocham nie poprę tego.
D: Niby czemu nie?
S: To może twoje zdanie, ale nie każda eksplozja jest sztuką.
D: Każda.
S: Nie.
D: Na przykład?
S: Jak ostatnio najadłeś się fasoli i miałeś eksplozję to nie powiem, że to było miłe.
Aka: Weź tego nie przypominaj...
Ot: Hę? O co chodzi? Ja nic nie wiem!
I: Wytłumaczę. Jak ciebie nie było pewnego dnia Deidara nażarł się fasoli po bretońsku i potem miał rewolucje w żołądku jak to po fasoli. Cudem zdążył dolecieć do kibelka, jednak potem górna toaleta musiała przejść tygodniową kwarantannę...
P: My nie byliśmy w stanie sprzątnąć tych rzeczy. Sprowadziliśmy ANBU z Konohy. Trzech facetów padło od razu i Tsunade przyleciała z pretensjami, że jej członków mordujemy.
Ka: Ale gdy tylko zorientowała się jaką mamy tutaj sytuacje to sprowadziła specjalny oddział i po tygodniu wszystko było po staremu.
Ot: A-aha... Dobrze, że mnie w tym okresie tutaj nie było.
Z: My przez ten tydzień spaliśmy na dworze.
Ot: Współczucia.
Ki: Ale Deidara został zmuszony do spania w domu w ramach kary.
Ot: Wracając do tematu... Sasori dodasz jeszcze coś od siebie?
S: Cóż, jeśli chodzi o sztukę to uważam, że powinna być ona wieczna. Taka żeby trzymała się bardzo długo i przyszłe pokolenia mogły też ją podziwiać.
Ot: Rozumiem. To tyle jeśli chodzi o pytania Yuki Boshi. Ostatnia seria pytań jest od Erena. Dotyczą one poszczególnych członków Akatsuki. Zacznijmy od ciebie Kakuzu. Pytanie brzmi: Kakuzu ile pieniędzy by cie zadowoliło?
Ka: Ile? Hm... Raczej nie ma takiej sumy. Ja bym chciał mieć każdy pieniądz jaki istnieje na tym świecie!
H: Ta, a na dziwki to wydajesz jak leci i się nie podzielisz.
Ka: Jak mam to wydaje. Moja kasa i mogę z nią robić co zechce.
Ot: Pytanie do Tobiego: Tobi ile ty masz lat?
T: Ile Tobi mieć lat?
Ot: Dokładnie.
T: Hm... <patrzy na swoje palce>
D: Doliczyć się nie umiesz? <śmieje się>
T: Tobi mieć tyle lat, że Tobiemu zabrakło palców u rąk.
D: Masz jeszcze u nóg.
T: Racja! Deidara być taki mądry! <patrzy na palce i liczy>
D: I co?
T: Tobi nie wiedzieć... Tobi umieć liczyć tylko do dziesięciu...
D: Więc palce u nóg ci nie były potrzebne =_=
T: <smuta>
Ot: Tobi nie emuj się. Deidara ci żelki kupi.
D: Co?!
T: Super! <zaciesza i tula Deidarę>
D: ...
Ot: Deidara! Akurat jest pytanie dla ciebie. Deidara czy kiedykolwiek myślałeś o sobie jako dziewczynie?
D: CO?! Oczywiście, że nie!
H: Mam dowody na to, że było inaczej!
D: Hę?!
H: <pokazał zdjęcia na których mały Deidara jest ubrany w sukienki>
S: Dei... Od tej strony cie nie znałem.
P: Nawet ja.
Ot: Raczej nikt.
D: Skąd to masz?! <wkurzony> Gadaj!
H: Znalazłem w twoim pokoju. Wyjaśnisz to?
D: Jak byłem mały to myśleli, że jestem dziewczynką i mi dawali sukienki... Rodzice nie chcieli rodziny obrazić i mi kazali to ubierać. Ja nie chciałem!
Ot: Dobra, dobra. Już dobrze, bo nam tu w traumę wpadniesz...
D: <ogarnia się>
Ot: Pytanie dla Itasia. Itachi o czym myślałeś gdy zabijałeś rodziców?
I: Czy jak ich zabiję to czy zdążę przed ucieczką jeszcze do kibelka skoczyć.
Aka: O_O
I: No co? Parło mi na pęcherz, a tu jeszcze Sasuke się pojawił...
Ot: Nie wnikajmy dalej może... A teraz pytanie dla Hidana.
H: No w końcu!
Ot: Hidan jakim cudem jesteś nieśmiertelny?
H: To oczywiste, że to dzięki Jashinowi! Mój cudny bóg jest taki zajefajny, że podarował mi nieśmiertelność!
Ot: Fajnie... Mały spojler: Jashin nie istnieje.
H: <ma zawias>
Ka: Ooo... Dowiedział się prawdy.
H: <zaskoczył> Kłamiesz! To niemożliwe!
Ot: Pogódź się z tym, że on nie istnieje.
H: Istnieje! To niby dlaczego nie mogę umrzeć, co?!
Ot: Bo tak wymyślił sobie autor mangi.
H: ...
Ot: Smutna prawda. Jedziemy dalej. Pytanie dla roślinki: Zetsu czemu jesteś biało-czarny?
Z: Bo mnie rodzice nie kochali.
Ot: O_o
P: Ty nie masz rodziców.
Z: A... Też fakt.
Ot: Więc?
Z: Nie mogłem się zdecydować czy chce być biały czy czarny, więc pomalowałem się na dwa kolory.
Ot: Ok, a teraz pytanie do Konan. Konan skąd ty bierzesz ten cały papier?
Ko: Nie zdradzę swojego sekretu.
Ot: A może jednak?
P: To logiczne, że bierze z kibla, jak każdy.
Ot: Ale nie o taki papier chodzi....
P: A...
Ot: Więc może powiesz?
Ko: Dobra... Mam w kieszeniach płaszcza pochowane kartki. Jak potrzeba to ich używam.
P: Gdzie ty masz kieszenie, że ci się to wszystko mieści?
Ko: Tu <odpięła płaszcz i pokazała> Resztę też chowam tutaj <pokazała na stanik>
H: To te duże cycki to był stanik wypchany papierem?!
Ko: Tak...
H: O_O
P: Hidan... Łączę się z tobą w bólu... Też byłem okłamywany przez cały ten czas...
Ko: ...
Ot: I pytanie dla rybki. Kisame czemu jesteś pół rybą?
Ki: A co, nie wolno?
Ot: Twoi rodzice byli rybami?
Ki: Chyba... Nie wiem do końca...
Ot: A może któryś z rodziców był rybą, a któryś człowiekiem?
Ki: Możliwe. Nie gnęb mnie...
I: Ludzie myślą, że rekin z filmu "Szczęki" to jego matka.
Ot: A... Kisame nie smutaj.
Ki: Nie smutam...
Ot: Więc... To koniec pytań od Erena i w ogóle.
P: Czyli już możemy iść?
Ot: Tak. Jesteście wolni.
Aka: <poszli>
Ot: Świetnie. Dziękuje wszystkim za dotrwanie do setnej notki i za czytanie mojego bloga ^^ Mam nadzieję, że teraz będę dodawać notki co dwa tygodnie, a przynajmniej taki mam zamiar ^^