niedziela, 5 sierpnia 2012

Trzej muszkieterowie

Obsada:
Pein – Aramis
Konan – Konstancja
Itachi – D’Artagnan
Kisame – Kardynał Richelieu
Deidara – Milady
Sasori – Portos
Tobi – Król Ludwik XIV
Kakuzu – Królowa Anna
Hidan – Atos
Zetsu – Koń

Dawno temu młody poszedł w świat.

I: <pogwizduje sobie>
P: Jaki ciota idzie.
S: Myśli, że muszkieter.
H: Debil.
I: Witajcie ^^
P,S,H: O_o
I: Jestem D’Artagnan ^^
P: Aramis
S: Portos
H: Atos.
I: Imiona macie jak do psa.
P,H: …
I: Ja tylko mówię.
S: Też jesteś muszkieterem?
I: A nie widać?
H: Może założymy jakiś klub?
P: Jestem za.
I: Więc trzymamy się razem?
H: Tak ^^

Żeby uczcić swoją przyjaźń udali się do knajpy.

T: <wchodzi> Ale tu fajnie!
Ki: To nie miejsce dla króla…
T: Dla kardynała też nie.
Ki: No właśnie.
T: Ale mnie się tu podoba i zostajemy!
Ki: Przecież tu przychodzą wieśniacy…
T: Zostajemy >_<
Ki: Dobra, dobra…
D: <chodzi i rozdaje im piwo>
T: Ale laska!
D: Spadaj >_<
T: ^^
D: >_<
T: <ślini się>
D: <poszła>
P: Patrzcie. Król z kardynałem przyszli.
H: Pewnie się napić.
I: Fajna ta laska.
S: Która?
I: No ta <pokazuje na blondynkę>
S: A no fajna, fajna.
I: Może pojedziemy się przejechać na koniu>
H: Dobra.
P: Tylko, że my nie mamy konia.
I: Pojedziemy na jednym <wyszedł>
P,S,H: <wyszli za nim>
Z: <stoi i je siano>
I: <wsiadł> Wsiadajcie.
P: Ok. <wsiedli po kolei>
Z: <ugiął się>
I: No to wio!
Z: <idzie powoli jak ślimak>
H: Czuję wiatr we włosach!
S: No! Fajnie jest!
P: Fajnego masz tego rumaka.
I: Dzięki ^^

Jechali tak sobie jakiś czas, aż spotkali jakąś kobietę.

Ko: Witajcie.
I: Witaj.
P: Co tu robisz?
S: Sama o tej porze?
H: Może się zgubiłaś?
Ko: Z tego co wiem to mnie porwano, ale uciekłam.
I: To my cie zabierzemy do domu.
P: Właśnie.
H: Wsiadaj.
Ko: Tylko, że ja nie pamiętam gdzie ja mieszkam…
S: Pojedziemy do nas.
Ko: No to dobrze.
S: ^^
Ko: A zmieścimy się wszyscy na tym koniu?
P: No jasne, że tak.
I: On jest bardzo wytrzymały.
Ko: Rozumiem <wsiadła>
H: <objął ją> Żebyś nie spadła <uśmiech>
Ko: <też uśmiech>
I: No to jedziemy!
Z: <idzie wolniej niż ślimak>

Po kilku dniach w końcu dojechali do domu.

Ko: Ładnie tutaj.
S: Dzięki.
H: Może przenocujesz tutaj?
Ko: Z przyjemnością.
P: Zrobię ci kąpiel.
I: A ja jedzenie.
Ko: ^^
S: Natomiast ja oprowadzę cię po domu.
Ko: Zgoda.

Po jakimś czasie wszyscy latali wokół niej jak zaklęci. Nagle wpadła do nich nieoczekiwany gość.

Ka: Witajcie muszkieterowie!
P,I,H,S: Witaj o pani!
Ko: Anna!
Ka: Konstancja!
H: To wy się znacie?
Ka: No jasne, że tak
Ko: Jestem jej pokojówką.
Ka: I przyjaciółką.
I: Aaa…
Ko: Ale się postarzałaś.
Ka: Krem na zmarszczki mi się skończył.
Ko: Kupie ci nowy.
Ka: Świetnie!
P: To może wszyscy weźmiemy kąpiel?
H: Będzie tak erotycznie.
Ko: Zgoda.
Ka: Jestem za.
I: Ale może najpierw coś zjecie?
Ka: Chętnie.
S: Przyszykujemy coś.

Poszli zrobić jedzenie, a reszta przyszykować kąpiel. Obie damy czuły się tu bardzo dobrze. Po obfitej kolacji i gorącej kąpieli wszyscy udali się do sypialni. A co dalej to wiadomo i tak sobie żyli długo i szczęśliwie.
KULISY

Ot: Wybaczcie! Nie miałam pomysłu… Starałam się coś napisać.
I: Nie wyszło tak źle.
Z: A mnie plecy bolą od ich ciężaru!
H: E tam.
T: A Tobi być królem! ^^
P: Kto mu w ogóle taką rolę dał?
Ot: Ja! >_<
P: A… >_>
Ot: No właśnie.
D: Ja znów za babę byłem…
S: Bo to rola dla ciebie.
D: Zamknij się!
S: Sam się zamknij.
D: A ty jesteś niski!
S: No to co!
Ot: Ej! Ej! Nie kłócić mi się tu! >_<
Ko: A mnie się moja rola podobała.
P: Mnie też, bo znów były sceny erotyczne.
Ka: A ja niestety musiałem też brać w tym udział…
Ot: Yaoi przecież nie było.
I: Dobrze.
Ki: A ja… Opuszczam wam grzechy!
Aka: O_o
H: Chyba za bardzo wczuł się w role…
Ot: Chyba masz rację.
T: Tobi może coś powiedzieć?
D: Mów.
T: Orochimaru nam przysłać kartkę!
S: Znowu?
Ka: Skąd on bierze na to kasę?!
T: Tobi nie wiedzieć.
Ot: Daj to. Ciekawe co tam pisze… <czyta>
Aka: I co?
Ot: Skubany jest w Turcji!
Aka: Co?!
Ot: Skurczybyk jeden…
S: Sam czy z Kabuto?
Ot: O nim nic tu nie wspomina.
D: Ciekawe co się z nim stało?
I: Może nie starczyło na dwa bilety <śmiech>
Ot: Trochę masz rację.
I: Co?
Ki: Sprzedał go żeby mieć na bilet?
Ot: Napisał jeszcze, że musiał sprzedać Kabuto, aby kupić sobie wielbłąda.
Z: A po co mu wielbłąd na pustyni?
Aka: …
Z: No co?
Ko: Pustynia.
Z: Hę? <nie kuma>
Ko: Nie ważne…
T: Kabuto być biedny.
H: Czy ja wiem czy biedny.
I: Ciekawe komu go sprzedał.
Ot: Pewnie jakimś Arabom.
P: Bardzo możliwe.
Ot: Wiecie co? Niech go te Turki tam zeżrą.
P: Fajnie by było.
D: Mieli by co zjeść.
Ot: Przecież on pewnie smakuje jak wąż.
S: A węże się je.
Ot: No właśnie.
Aka: <śmiech>
Ot: Dziękujemy za czytanie naszych notek i do zobaczenia znów ^^


Notka została skomentowana przez:

Moja notka ukochana! Czekałam na nią z niecierpliwością! Genialna! Sasori no danna kochma Cię w stroju muszkietera. Top widok który jest idealny. A Oro ma szczęście. Biedny Kabuto, a chciałam Go sprzedać!
~Shi no tenshi, 2011-09-11 21:10

Ależ to ja kupiłam Kabuto ; D
~mrs.pink, 2011-09-14 09:48

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz